
- 26 marca, 2015
- przeczytasz w 2 minuty
Tysiące katolików protestowało w niedzielę podczas ingresu biskupa Juana Barrosa w Osborno. Powodem protestów są oskarżenia o ukrywanie przez niego czynów księdza pedofila.
Kryzys zaufania do Kościoła w Chile
Tysiące katolików protestowało w niedzielę podczas ingresu biskupa Juana Barrosa w Osborno. Powodem protestów są oskarżenia o ukrywanie przez niego czynów księdza pedofila.
Sprawa księdza Karadimy — jednego z bardziej znanych i przez długi czas szanowanych księży w Chile — który okazał się seksualnym dewiantem wykorzystującym dzieci wstrząsnęła wiernymi. W dodatku ów kryzys zaufania zbiega się z kampanią na rzecz dopuszczenia aborcji w określonych wypadkach.
Wielu wiernych uważa, że Kościół stracił zaufanie przez to, że nie umiał lub nie chciał poradzić sobie ze sprawą księdza Karadimy. Dopiero w lutym 2011 roku 81-letni wówczas ksiądz został skierowany do odbycia pokuty w klasztorze w Santiago. Uszedł też świeckiemu wymiarowi sprawiedliwości. Ponieważ Karadima był mentorem biskupa Barrosa na tym ostatnim spoczywa podejrzenie o ukrywanie przestępstw Karadimy. W efekcie podczas ceremonii niedzielnej w Osborno biskupa przed rozgoryczonymi wiernymi musieli ochraniać służby porządkowe i policjanci. W ceremonii nie uczestniczył żaden biskup ani przedstawiciel władzy, a 30 diecezjalnych księży i diakonów napisało list do Watykanu protestując przeciw nominacji Barrosa. Krytyki w sprawie nominacji nie szczędzono również papieżowi.
Sprawa Karadimy i Barroso może mieć wpływ na wynik debaty w sprawie dopuszczenia aborcji w Chile. Od czasów rządów Pinocheta aborcja jest nielegalna bez żadnych wyjątków. Obecnie do kongresu wpłynął projekt o dopuszczenie jej w przypadku gwałtu, zagrożenia życia kobiety lub ciężkiej wady rozwojowej płodu. Kościół, który przeciwstawia się zmianie prawa stracił ostatnio jednak na wiarygodności stąd zwolennicy prawa do aborcji mają nadzieję na uchwalenie ustawy.