Kościoły katolickie

Mariawickie refleksje z lat 60-tych


Zeszło­rocz­ne i wciąż nie­za­że­gna­ne kon­tro­wer­sje wokół Kościo­ła Sta­ro­ka­to­lic­kie­go Maria­wi­tów to przede wszyst­kim pro­blem komu­ni­ka­cyj­ny. Czy zawsze tak było?


Spra­wa ponow­ne­go przy­ję­cia Kościo­ła Sta­ro­ka­to­lic­kie­go Maria­wi­tów zosta­ła odło­żo­na ad acta. Unia Utrechc­ka zapo­zna­ła się wni­kli­wie z fak­tycz­nym sta­nem rze­czy, z któ­re­go jasno wyni­ka, że zarów­no kapła­ni, jak i wier­ni sys­te­ma­tycz­ni byli okła­my­wa­ni, wie­dze­ni za nos w spra­wach, któ­re doty­czy­ły klu­czo­wych aspek­tów życia kościel­ne­go. Waż­nym efek­tem kon­tro­wer­sji było wyraź­ne oży­wie­nie świec­kich, dla któ­rych sta­ło się jasne, że nie mogą być sta­ty­sta­mi i w rów­nym stop­niu odpo­wie­dzial­ni są za Kościół, i to mimo pohu­ki­wań i gróźb, pły­ną­cych ze stro­ny nie­któ­rych bisku­pów i kapła­nów. Dostrze­żo­no i zro­zu­mia­no pro­blem komu­ni­ka­cyj­ny. Zmo­wa mil­cze­nia i auto­pa­ra­liż tych, któ­rzy widzie­li pro­ble­my, a jed­nak w imię spe­cy­ficz­nie rozu­mia­nej soli­dar­no­ści kon­fe­syj­nej mil­cze­li, dopro­wa­dzi­ły do głę­bo­ko zako­rze­nio­nej nie­uf­no­ści — świec­kich wobec czę­ści kapła­nów i czę­ści kapła­nów wobec świec­kich.

Nie zawsze auto­cen­zu­ra, czy wręcz lęk przed wypo­wia­da­niem wła­sne­go zda­nia były tak sil­nie obec­ne w Koście­le maria­wic­kim. Para­dok­sal­nie w cza­sach głę­bo­kiej komu­ny swo­bo­da wypo­wie­dzi w Koście­le była o wie­le więk­sza, cze­go dowo­dzą nie tyl­ko akta Insty­tu­tu Pamię­ci Naro­do­wej, ale i tzw. bia­ły wywiad, ogól­no­do­stęp­ne infor­ma­cje w lite­ra­tu­rze kościel­nej.

Kościół Sta­ro­ka­to­lic­ki Maria­wi­tów — podob­nie zresz­tą jak inne Kościo­ły chrze­ści­jań­skie w Pol­sce — pod­da­wa­ny był sys­te­ma­tycz­nej inwi­gi­la­cji. Ist­nia­ła sku­tecz­na sieć agen­tu­ral­na, a spra­wy obiek­to­we, w któ­re uwi­kła­ni byli rów­nież taj­ni współ­pra­cow­ni­cy w posta­ci nie­któ­rych kapła­nów, pozwa­la­ły komu­ni­stycz­nym wła­dzom trzy­mać rękę na pul­sie i przy­czy­nić się do obumie­ra­nia Kościo­ła maria­wic­kie­go. Na szcze­gó­ło­we infor­ma­cje przyj­dzie jesz­cze czas, nie­mniej war­to pod­kre­ślić, że wła­śnie w tym cza­sie w pra­sie kościel­nej pro­wa­dzo­no otwar­te dys­ku­sje, któ­re dziś AD 2015 — i tutaj nie ma żad­nych wąt­pli­wo­ści — były­by po pro­stu nie­moż­li­we. Praw­do­po­dob­nie nie ma takiej potrze­by, a jed­nak przed ponad 50 laty ludzie widzie­li taką potrze­bę i zada­wa­li pyta­nia, dekla­ru­jąc jed­no­cze­śnie kon­struk­tyw­ne wspar­cie dla kapła­nów maria­wi­tów.

Apo­stol­stwo świec­kich

W 1960 roku w cza­so­pi­śmie “Maria­wi­ta”, będą­cym ofi­cjal­nym orga­nem pra­so­wym Kościo­ła Sta­ro­ka­to­lic­kie­go Maria­wi­tów, uka­zał się tekst Wła­dy­sła­wa Nowa­kow­skie­go zaty­tu­ło­wa­ny Apo­stol­stwo świec­kich. Autor wycho­dząc od kry­zy­su reli­gij­no­ści (!) podej­mu­je temat bra­ku auto­ry­te­tu Kościo­ła, opi­su­jąc go jako „gasną­cy auto­ry­tet hie­rar­chii i ducho­wień­stwa, wśród któ­rych wie­lu pozo­sta­je w oczach samych człon­ków Kościo­ła nie jako praw­dzi­wi apo­sto­ło­wie Chry­stu­so­wi, lecz jako zwy­kli, zim­ni urzęd­ni­cy, zawo­do­wo pra­cu­ją­cy w Koście­le.”

Autor stwier­dza, że Kościo­ły zro­zu­mia­ły, że taki stan rze­czy nie jest nor­mal­ny i kon­se­kwen­cją tego jest wła­śnie apo­sto­lat świec­kich: „Zro­zu­mia­no, że Kościół nie może ogra­ni­czyć swe­go wpły­wu tyl­ko do tych, któ­rzy sami gar­ną się pod jego skrzy­dła i nawie­dza­ją świą­ty­nie, uczest­ni­czą w nabo­żeń­stwach i słu­cha­ją kazań. Zro­zu­mia­no, że Kościół musi dotrzeć wszę­dzie, a wte­dy tyl­ko będzie to moż­li­we, jeże­li obok ofi­cjal­nych jego przed­sta­wi­cie­li znaj­dą się zastę­py świec­kich dzia­ła­czy, ludzi peł­nych wia­ry i poświę­ce­nia, któ­rzy w swym oto­cze­niu będą dawać świa­dec­two Praw­dy o Bogu i Jego Spra­wach.”

Kon­tekst dzie­jo­wy, wspo­mnie­nia nie­co ide­ali­zo­wa­nej prze­szło­ści począt­ków ruchu maria­wic­kie­go łączą się dla auto­ra z klu­czo­wą reflek­sją, któ­ra tak­że i dziś dla wie­lu maria­wi­tów nie stra­ci­ła na aktu­al­no­ści: „Każ­dy maria­wi­ta w tych cza­sach czy­tał gor­li­wie Pismo Świę­te, znał dokład­nie zasa­dy nasze­go Kościo­ła, znał obja­wie­nia naszej Mat­ki i dla­te­go mógł zawsze śmia­ło sta­nąć do dys­ku­sji na tema­ty reli­gij­ne. Iluż to ludzi pozna­ło i przy­ję­ło Maria­wi­tyzm przez stycz­ność z naszy­mi wyznaw­ca­mi, któ­rych wia­rę i uświa­do­mie­nie reli­gij­ne podzi­wia­li nawet wro­go­wie. Maria­wi­ci pierw­sze­go okre­su naszej histo­rii, chlu­bi­li się Maria­wi­ty­zmem i nie­śli ten Maria­wi­tyzm gdzie­kol­wiek tyl­ko mogli.”

Autor uwy­dat­nia­jąc zapo­mnia­ny już wte­dy misyj­ny nerw maria­wi­ty­zmu stwier­dza krót­ko i zde­cy­do­wa­nie: „Nie wol­no być maria­wi­tą tyl­ko dla sie­bie”, zazna­cza­jąc następ­nie: „Dla roz­wo­ju naszej Spra­wy koniecz­nie potrzeb­ne jest współ­dzia­ła­nie z Wła­dza­mi Kościo­ła wszyst­kich maria­wi­tów w gło­sze­niu naszych ide­ałów i w pozy­ski­wa­niu nowych wyznaw­ców.” Moc­ne? Moc­ne i bole­sne jed­no­cze­śnie! Tekst koń­czy się gar­ścią ducho­wych porad i zachęt do — mówiąc nie­co potocz­nie — ponow­ne­go zako­cha­nia się w maria­wi­ty­zmie poprzez cześć dla Pana Jezu­sa Uta­jo­ne­go w Naj­święt­szym Sakra­men­cie, nauki Pisma Świę­te­go i obja­wie­nia Dzie­ła Wiel­kie­go Miło­sier­dzia św. Zało­ży­ciel­ki.

Zachę­ta dla świec­kich

Tak­że inne wyda­nia, w tym “Maria­wi­ta” z 1967 roku, nie poprze­sta­ją na argu­men­tach ducho­wych, ale pod­kre­śla­ją wagę komu­ni­ka­cji i atmos­fe­ry praw­dzi­wej współ­pra­cy, a nie dyk­ta­tu kapła­nów nad wier­ny­mi. I tak autor Jan Mar­win zasta­na­wia­jąc się nad Rolą zarzą­du para­fial­ne­go w życiu para­fii kon­sta­tu­je: “Zarząd para­fial­ny, pro­boszcz i para­fia, sta­no­wią jed­ną całość, dobrze się rozu­mie­ją. Czę­sto spo­ty­ka­ją się i mają sobie coś do powie­dze­nia. Pod­kre­ślam to jesz­cze raz, że wte­dy się dobrze dzie­je w para­fii, jeśli wszyst­kie zain­te­re­so­wa­ne stro­ny mają coś do powie­dze­nia — Zarząd, para­fia i pro­boszcz.”

Nie wie­my do koń­ca, czy autor mówi o sytu­acji fak­tycz­nej czy ide­al­nej, jed­nak wyda­je się dobrym obser­wa­to­rem, gdyż dostrze­ga pro­ble­my, z któ­ry­mi bory­ka­ją się rów­nież dzi­siej­si duchow­ni bez wzglę­du na wyzna­nie: „Kocha­ny pro­bosz­czu! Jeże­li ci tak cięż­ko, to powiedz nam coś robił, aby ci było lżej? W two­jej para­fii jest Zarząd para­fial­ny — praw­da? No i co? Śpi, nie dzia­ła? A czy pró­bo­wa­łeś obu­dzić tych ludzi? Zapra­sza­łeś ich do sie­bie? Roz­ma­wia­łeś z nimi? Byłeś im przy­ja­cie­lem? Oni nie chcą być two­imi? Dla­cze­go..? Bar­dzo cię prze­pra­szam, że tak zarzu­cam Cię, kocha­ny pro­bosz­czu pyta­nia­mi, ale nas to ogrom­nie inte­re­su­je, z uwa­gi na sytu­ację, w jakiej się znaj­du­jesz. Chce­my Ci dopo­móc.

Następ­nie autor roz­wa­żań pod­kre­śla, że nie cho­dzi tyl­ko o pomoc w „remon­cie kościo­ła, czy par­ka­nu cmen­tar­ne­go”, ale się­ga znacz­nie dalej „prac wyż­sze­go rzę­du — kul­tu­ral­no-spo­łecz­no-reli­gij­nych i wszyst­kich, zwią­za­nych z roz­wo­jem i utrwa­la­niem Maria­wi­ty­zmu w danej para­fii.”

Podob­nych tek­stów, ape­li o pora­ża­ją­cej aktu­al­no­ści jest wię­cej. Będzie­my o nich pisać, infor­mo­wać na łamach ser­wi­su maria­wic­kie­go, któ­ry nie­ba­wem zain­au­gu­ru­je­my.

Z naj­lep­szy­mi życze­nia­mi na Nowy Rok dla wszyst­kich Sióstr i Bra­ci Maria­wi­tów.
Niech będzie pochwa­lo­ny Prze­naj­święt­szy Sakra­ment!


Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.