
- 21 kwietnia, 2025
- przeczytasz w 3 minuty
Umarł papież Franciszek. Pontyfikat Franciszka był czasem renesansu ekumenizmu symboli i wielkich nadziei, znaczących gestów, ale też korekty polityki ekumenicznej Watykanu wobec nowych wyzwań.
Papież Franciszek nie żyje — współkreator ekumenii
Umarł papież Franciszek. Pontyfikat Franciszka był czasem renesansu ekumenizmu symboli i wielkich nadziei, znaczących gestów, ale też korekty polityki ekumenicznej Watykanu wobec nowych wyzwań.
Śmierć każdego chrześcijanina w okresie wielkanocnym – mówi się – pomnaża znaczenie paschalnego orędzia. W przypadku papieża, uwielbianego przez media, którego misją była przebudowa Kościoła z barokowej twierdzy w lazaret dla okaleczonych, rezerwuar superlatyw wydaje się nieograniczony.
Dla wielu katolików i części niekatolików Franciszek był jakby spełnieniem snów o Kościele z ludzką twarzą, który rewolucję miłosierdzia ma nie tylko wpisaną w katechizm i teologiczne orzeczenia, ale naprawdę nią żyje. Wraz z pontyfikatem Franciszka rozbudzone zostały nadzieje, wręcz niemierzalne, ale też mało realistyczne. Franciszek stał się symbolem tęsknot, katolickim superbohaterem dla jednych, a dla innych jednym z bardziej kontrowersyjnych papieży współczesności.
W wielu komentarzach pojawia się ocena pontyfikatu Franciszka jako czasu otwartości i szczodrości ducha. Niemniej, warto zauważyć, że mimo radykalnej reorientacji wizerunkowej i retorycznej, oceny rządów papieża Franciszka nie różnią się ostrością i bezwzględnością od tych na temat jego poprzedników. Nie brakuje określeń, podkreślających dynamiczność tego pontyfikatu, papiestwa 2.0., które niczym Jezus w świątyni wywraca stoliki kurialno-klerykalnych machinacji, tyle że to w dużej mierze płaszczyzna projekcji tęsknot, ale i obaw wielu. Oczywiście, wszystko zależy od tego, kto dany osąd wypowiada.
Za czasów papieża Franciszka ekumenizm przeżywał sezonowe odrodzenie. Równie często papieskie inicjatywy wywoływały bunt i sprzeciw wewnątrzkościelnych opozycjonistów albo po prostu obojętność. Nie zmienia to postaci rzeczy, że Franciszek pozostawił po sobie imponujące dziedzictwo w warstwie symboli i w procesie międzykościelnego pojednania – wspomnę tylko jego udział w obchodach 500-lecia Reformacji, trudne do policzenia spotkania ekumeniczne i międzyreligijne.
Ekumenizm był dla Franciszka czymś naturalnym, zastanym, ale również czymś, co należy pielęgnować i rozwijać. Franciszek był współkreatorem ekumenicznej atmosfery i jednocześnie zrekalibrował ekumeniczne zaangażowanie swojej Wspólnoty na kolejne płaszczyzny międzywyznaniowej współpracy. Szczególnie należy wspomnieć jego zainteresowanie dialogiem z nową siłą globalnego chrześcijaństwa – ruchem zielonoświątkowym w jego wszystkich odcieniach, którego nauczył się będąc arcybiskupem Buenos Aires.
Papież Franciszek nie dokonał ekumenicznego przełomu, bo chyba nie było to ani jego zamiarem, ani też w jego mocy. Stare kwestie pozostały, choć nie uwierają tak jak w przeszłości. W sprawie papiestwa i jego sprawowania zasadniczo nie zmieniło się nic, nawet jeśli rozpoczęty proces synodalny, także z mocną nutą ekumeniczną, można było odczytywać jako kolejny stopień na drodze do bardziej ekumenicznego papiestwa.
Odejście papieża Franciszka jest smutnym wydarzeniem, ale jednocześnie – mając na uwadze paschalny i obiektywny kontekst – czymś zrozumiałym. Papieżowi Franciszkowi za jego autentyczną odwagę ekumeniczną należy się wdzięczność, szacunek i po prostu ludzkie uznanie.
Odszedł nasz Brat, chrześcijanin, Biskup Rzymu i wobec tego wydarzenia wszystkim opłakującym go, szczególnie Siostrom i Braciom katolikom należą się słowa solidarności i wsparcia całej ekumenicznej rodziny.
Wieczne odpoczywanie racz mu dać, Panie.