Rok Miłosierdzia rozpoczął się w Afryce

Ofi­cjal­na uro­czy­stość otwar­cia Roku Świę­te­go odbę­dzie się oczy­wi­ście w Waty­ka­nie 8 grud­nia. Jed­nak począ­tek roku litur­gicz­ne­go, któ­ry zastał papie­ża w Afry­ce, jest jed­no­cze­śnie począt­kiem Roku Miło­sier­dzia i jakiż kon­ty­nent bar­dziej niż ten nie potrze­bu­je Boże­go Miło­sier­dzia.

Papież poje­chał do trzech afry­kań­skich kra­jów, w któ­rych chrze­ści­ja­nie sta­no­wią więk­szość, ale histo­ria i teraź­niej­szość doświad­czy­ły i doświad­cza­ją moc­no ich miesz­kań­ców. Trud­no w takich przy­pad­kach o coś wię­cej niż zanie­sie­nie prze­sła­nia nadziei i wia­ry w moc prze­ba­cze­nia.

Przez krót­ki czas o pro­ble­mach Afry­ki moż­na było coś prze­czy­tać w zachod­nich mediach. Krót­ka wizy­ta papie­ża i entu­zjazm wita­ją­cych, a nawet przej­ścio­we zain­te­re­so­wa­nie świa­ta nie roz­wią­żą pro­ble­mów Kenii, Ugan­dy czy Repu­bli­ki Środ­ko­wej Afry­ki jed­nak nale­ży wie­rzyć, że każ­dy gest dobrej woli i wspar­cia nie pój­dzie na mar­ne.

Mimo obaw o bez­pie­czeń­stwo papie­ża jedy­ne nie­bez­pie­czeń­stwo jakie moż­na było zauwa­żyć to “zbyt” entu­zja­stycz­ni wier­ni mogli po pro­stu papie­ża udu­sić pró­bu­jąc jak naj­bli­żej nie­go się zna­leźć.