- 13 września, 2021
- przeczytasz w 3 minuty
W wieku 90 lat zmarł biskup Kościoła Episkopalnego USA John Shelby Spong, niegdyś ikona liberalnego chrześcijaństwa i nemesis chrześcijańskich fundamentalistów.
Bp John Shelby Spong nie żyje
W wieku 90 lat zmarł biskup Kościoła Episkopalnego USA John Shelby Spong, niegdyś ikona liberalnego chrześcijaństwa i nemesis chrześcijańskich fundamentalistów.
Biskup Spong wywodził się z zamożnej rodziny anglikańskiej (episkopalnej) z Południa USA. Gdy w 1979 roku wybrano go biskupem Newark w stanie New York mało kto oczekiwał, jak wielkie kontrowersje wywoła. A wzbudził je prawie natychmiast opowiadając się prawie natychmiast za ordynacją kobiet (w USA wprowadzono ją nie bez trudności niecałą dekadę wcześniej i to tylko w niektórych diecezjach; w Kościele Anglii musiały czekać do lat 1992 r.).
Choć w młodości doręczał gazetę do domu ewangelisty Billa Grahama, stał się jednym z jego najzaciętszych krytyków. W latach 80. ordynował jako pierwszy biskup zdeklarowanego geja na księdza, łamiąc tym samym kanony Kościoła episkopalnego. Był niezmordowanym zwolennikiem liberalizacji nie tylko etyki seksualnej chrześcijaństwa, ale i podważał sensowność wielu jego dogmatów. Choć zrezygnował z kierowania diecezją w 2000 roku, nie zaprzestał wydawać – opublikował 26 książek, z których ostatnią w 2018 roku.
Bishop John Shelby Spong, firebrand who championed LGBTQ inclusion, has died https://t.co/729Qmfpr8L
— Jacob J. Erickson (@jacobjerickson) September 13, 2021
Był niesłychanie medialny i potrafił swoje poglądy wyrażać z wielką elegancją i klarownością. Był zawsze niezwykle szczodry i uprzejmy dla swoich przeciwników, czego nie można powiedzieć o ich wypowiedziach o nim.
Chrześcijańscy fundamentaliści uwielbiali wskazywać, że za jego czasów diecezja w Newark straciła połowę wiernych – argument ten z czasem stracił na znaczeniu, gdy od 2010 r. zaczęła spadać liczebność Kościołów ewangelikalnych. Jego poglądy teologiczne budziły niesłychaną irytację wśród biskupów anglikańskich na świecie – krytykował go m. in. arcybiskup Canterbury Rowan Williams, a kilku biskupów w Australii zabroniło mu wygłaszać kazania na terenie swoich diecezji.
Choć na początku XXI wieku większość teologów i biblistów protestanckich odrzuciła jego teologię i interpretację Pisma Świętego, to nie można nie doceniać jego pozytywnego wkładu w rozwój chrześcijaństwa. W ponurej dekadzie lat 80 XX wieku, gdy w USA królował fundamentalistyczny ewangelikalizm, a Kościoły protestanckie głównego nurtu cierpiały na kryzys tożsamości, jego obrazoburczość i racjonalizm paradoksalnie pozwoliły wielu chrześcijanom pozostać w Kościele. Pokazywał im, że stawianie pytań, krytyczna lektura Biblii i sprzeciw wobec religijnego fundamentalizmu czy antyintelektualnego pietyzmu mają podstawy w Biblii i dadzą się obronić na jej gruncie.
Choć jego recepty na problemy Kościoła okazały się chybione, to jego diagnoza problemów, choć momentami nieco przerysowana, okazała się trafna. Do dziś pamiętam, jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie wydana w 1991 roku „Rescuing the Bible from fundamentalism: A bishop rethinks the meaning of Scripture.” Nigdy wcześniej nie spotkałem się tak jednoznacznym odrzuceniem fundamentalizmu z ust chrześcijańskiego biskupa. Choć dziś nie podpisałbym się pod większością jej tez, to jej radykalizm, klarowność i siła argumentów zrobiły na mnie ogromne wrażenie i pozwoliły zrzucić skorupę pietyzmu, przy zachowaniu wiary. Bez niego chrześcijaństwo byłoby smutniejsze, mniejsze, bardziej sekciarskie.
Niech Bóg ukoronuje go Koroną Chwały!