
- 12 maja, 2015
- przeczytasz w 8 minut
Podobnie jak Kościół rzymskokatolicki wolimy stać obok i nie angażować się organizacyjne w ruch ekumeniczny, choć jednocześnie jesteśmy gotowi wesprzeć każdą dobrą inicjatywę ekumeniczną - mówi w rozmowie z ekumenizm.pl pastor Andrzej Siciński, duchowny Kościo...
Ekumenicznie ostrożni: adwentyści i ekumenizm — rozmowa z pastorem Andrzejem Sicińskim
Podobnie jak Kościół rzymskokatolicki wolimy stać obok i nie angażować się organizacyjne w ruch ekumeniczny, choć jednocześnie jesteśmy gotowi wesprzeć każdą dobrą inicjatywę ekumeniczną — mówi w rozmowie z ekumenizm.pl pastor Andrzej Siciński, duchowny Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, dyrektor kościelnego Sekretariatu Spraw Publicznych i Wolności Religijnej i redaktor naczelny czasopisma “Znaki Czasu”.
Kościół Adwentystów Dnia Siódmego (KADS) jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych Kościołów protestanckich w Polsce. Jakie są największe wyzwania stojące przed polskimi adwentystami?
Nie przesadzałbym z tą rozpoznawalnością. Chcielibyśmy być dużo bardziej rozpoznawalni niż czujemy, że jesteśmy. Trudno zresztą być mocno rozpoznawalnym, mając tylko około 6000 ochrzczonych wiernych. Mimo to robimy, co możemy, by adwentystyczne poselstwo o zbawieniu w Jezusie Chrystusie upowszechniać jak najszerzej. Chcemy, by ludzie słysząc “adwentyzm”, mieli dobre skojarzenia – z ludźmi pozytywnymi, zdrowymi, pomagającymi innym.
Doceniam skromność pastora niemniej biorąc pod uwagę liczbę adwentystów to i tak ów stopień rozpoznawalności wydaje się dość wysoki. Czy istnieje zatem jakaś strategia misyjna, aby podbić serca Polaków przesłaniem adwentyzmu?
Mamy coś, co nazywamy prawą ręką ewangelizacji – to misyjna praca prozdrowotna, oparta na biblijnej nauce o ciele jako świątyni Ducha Świętego. Staramy się propagować zdrowe zasady życia w każdym jego aspekcie — zdrowia fizycznego, psychicznego, duchowego. Przy czym nie ograniczamy się jedynie do głoszenia zasad zdrowego życia, ale staramy się tak żyć. Stąd abstynencja od alkoholu, tytoniu i narkotyków, zdrowa dieta itp. W dziedzinie zdrowia mamy duże osiągnięcia – naukowcy potwierdzają, że jesteśmy zdrowsi i żyjemy dłużej niż inni. Często zainteresowanie tymi aspektami adwentyzmu wywołuje zainteresowanie naszymi wierzeniami.
Od dłuższego czasu mówi się o kryzysie ruchu ekumenicznego. W polskim środowisku Kościołów mniejszościowych ma on od lat twarz niemrawej Polskiej Rady Ekumenicznej (PRE) i eskalującego ekumenizmu. Z kolei w informacji zamieszczonej na stronie KADS czytamy, że „Zarząd Generalnej Konferencji Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego nigdy nie złożył oficjalnego oświadczenia w sprawie stosunku Kościoła Adwentystycznego do ruchu ekumenicznego jako takiego” i że Kościół „niezupełnie negatywnie odnosi się do ruchu ekumenicznego.” Jak jest naprawdę?
Trudno mi powiedzieć dlaczego Generalna Konferencja ogólnoświatowego Kościoła, czyli jego władze naczelne, nie wydała w kwestii ekumenizmu żadnego oficjalnego oświadczenia. Każde moje oświadczenie w tej sprawie byłoby jedynie domniemaniem, niekoniecznie słusznym. Odniosę się więc do drugiej części Pana pytania. „Niezupełnie negatywne odnoszenie się” do ruchu ekumenicznego oznacza, że nie przewidując organizacyjnego włączania się w ruch ekumeniczny, dostrzegamy jednak również jego pewne pozytywne aspekty, od których się nie odżegnujemy.
Czyżby adwentyści podobnie jak ich rzymskokatoliccy siostry i bracia związani są w tej kwestii zasadami „adwentystycznego dyrektorium”?
Jeśli dobrze rozumiem owo „dyrektorium” – jako analogię do Urzędu Nauczycielskiego Kościoła – to analogia ta nie jest trafna. W Kościele rzymskokatolickim Urząd ten stoi na straży Tradycji, stojącej często – z naszego punktu widzenia – w sprzeczności z Pismem Świętym. Wracając jednak do stosunku adwentystów do ekumenizmu, to jest on wspólny dla całego świata adwentystycznego jako wypadkowa naszego rozumienia Pisma Świętego.
Niemniej niechęć adwentyzmu do podejmowania współpracy w ramach międzynarodowych organizacji ekumenicznych, w których współpracują Kościoły o dość zasadniczo odmiennych poglądach, współgra z dystansem Kościoła rzymskokatolickiego, który – poza nielicznymi wyjątkami – stoi jakby obok.
W tym sensie jesteśmy nieco podobni postawą wobec ekumenizmu do Kościoła rzymskokatolickiego. Też wolimy stać obok, nie angażować się organizacyjne. Choć jednocześnie jesteśmy gotowi wesprzeć każdą dobrą inicjatywę ekumeniczną, zwłaszcza w zakresie służby charytatywnej czy rozpowszechniania Biblii. Można też wspomnieć wsparcie dla działań na rzecz upowszechniania i obrony wolności religijnej.
Czyli w jakiejś mierze przeciwieństwa się przyciągają, a protokół różnic może bardziej zbliżać niż pozorne podobieństwa… ?
Samo „sporządzenie owego protokołu różnic” zakłada istnienie po stronie różniących się Kościołów woli lepszego poznania się. A to już dobry początek dla ich pokojowego współistnienia. Wrócę też na moment do wspomnianego „stania z boku”. Obawiamy się, że organizacyjne połączenie się z ruchem ekumenicznym, ograniczyłoby zasięg naszej misji. Chodzi o faktycznie funkcjonujący w ruchu ekumenicznym zakaz prozelityzmu. Na to nie moglibyśmy się zgodzić.
Zależy jak rozumiemy prozelityzm …
A jak go Pan rozumie?
Prozelityzm postrzegam jako negatywny fenomen celowego podbierania wiernych jednej wspólnoty przez drugą. Czymś innym jest Kościół otwarty na tych, którzy poszukują duchowej przystani .
Rozróżnienie bardzo nieostre. To, co ja nazwę przygarnięciem osoby poszukującej duchowej przystani, Pan nazwie podebraniem wiernego – zwłaszcza gdy to będzie wierny z Pana przystani.
Jeśli ktoś poszukuje i odnajduje Chrystusa w innej wspólnocie, to należy się z tego cieszyć. Czym innym jest prowadzenie zmasowanej działalności mającej na celu zdyskredytowanie dotychczasowego Kościoła, a to się często dzieje w Kościołach ewangelikalnych, szczególnie neozielonoświątkowych.
Odżegnując się od wszelkich form nieetycznej perswazji i przekonywania innych do swoich racji, KADS ma swoje pozytywne poselstwo, z którym chce dotrzeć do wszystkich ludów, plemion, narodów i języków. Do wszystkich. A to oznacza, że również do wiernych innych Kościołów. I nie możemy sami nakładać sobie ograniczeń przez przynależność do organizacji ekumenicznych, w których głoszenie poselstwa adwentystycznego wiernym z innych Kościołów, należących do tych organizacji, byłoby niemile widziane.
Cóż, podobne stanowisko reprezentuje wiele Kościołów, jednak trudno to nazwać prozelityzmem. Wracając jednak do meritum: trudno nie zauważyć dość wybiórczego zaangażowania adwentystów w dialog ekumeniczny. Przez wiele lat warszawscy adwentyści aktywnie uczestniczyli w nabożeństwach ekumenicznych, a także sami na nie zapraszali do siebie. Od jakiegoś czasu nic takiego się nie dzieje. Czy inicjatywy stołecznego zboru spotkały się z krytyką władz czy pozostałych zborów, że adwentyści zniknęli z horyzontu warszawskiej ekumenii? Czy jest jakiś powód zniknięcia przedstawicieli adwentystów z nabożeństw ekumenicznych?
Nie wiem, czy określenie “zniknięcia adwentystów” jest adekwatne do sytuacji. W skali całego kraju tego typu nabożeństwa z udziałem adwentystów w istocie miały miejsce jedynie w Warszawie i czasami w Lublinie. Obecnie faktycznie główny zbór stołeczny Warszawa-Centrum nie przejawia szczególnego entuzjazmu do kontynuowania tych nabożeństw. Może należy to wiązać z niedawną zmianą lokalnych liderów zboru, którzy – jak widać po efektach – wydają się być bardziej zdystansowani do uczestnictwa w tych nabożeństwach. Nasze zbory mają w tym zakresie pewną autonomię.
Przypomina to nieco sytuację z I Zborem Kościoła Chrześcijan Baptystów w Warszawie, który postanowił wycofać się z ruchu ekumenicznego. Czy baptyści „zinstytucjonalizowali” to, co od dawna jest niepisanym prawem u adwentystów, których może gorszyło to, że ich duchowni stali przy ołtarzu z duchownymi innych wyznań?
Nie ukrywam, że dla niektórych adwentystów jest to problemem. Ale dla innych nie, tak długo jak długo nie odbywa się to w ramach organizacyjnej łączności i nie ogranicza ich w głoszeniu adwentystycznego poselstwa.
Organizacyjnej łączności?
Chodzi o łączność w ramach organizacji ekumenicznej, przynależność do niej, np. do Polskiej Rady Ekumenicznej.
Akurat PRE teologicznie jest miałka i nie stanowi jakiegoś super-Kościoła ani tym bardziej zagrożenia dla tożsamości kogo- i czegokolwiek. Skąd ten lęk przed taką strukturą jak PRE?
„Miałka” to Pana ocena. Ja nie chcę nikogo urazić, zwłaszcza że mam tam znajome osoby, które lubię, ale o “miałkości” jakiejś organizacji zwykle decyduje taki, a nie inny jej skład personalny. Gdy się zmieni, organizacja do wczoraj miałka może nabrać werwy w swoich działaniach statutowych, a wtedy już – wracając do mowy o PRE – tożsamość pojedynczych Kościołów może się okazać zagrożona.
Problem jest chyba głębszy. Pastor mówił wcześniej o tym, że stosunek adwentyzmu jest wypadkową rozumienia Pisma, podczas gdy te różnice mają charakter eklezjologiczny, który nie zawsze warunkowany jest rozumieniem bądź wykładnią Pisma Świętego.
Odpowiem, jak sprecyzuje Pan pytanie. O jakie różnice eklezjologiczne niekoniecznie uwarunkowane wykładnią Pisma Panu chodzi?
Mam na myśli choćby spory kanoniczne, którymi żyje prawosławie, a także zagadnienia natury organizacyjnej, kościelno-prawnej, które posiadają istotny potencjał konfliktowy w rozmowach ekumenicznych — różne interesy, różne perspektywy, różne eklezjologie.
Ale to są sprawy wewnętrzne, relacji między Kościołami PRE.
I tak, i nie. One oddziałują poza PRE i są punktem odniesienia ekumenistów i antyekumenistów, którzy w swoich grupach — niezależnie od wyznania — rozumieją się bez słów.
Dla nas np. istotniejsze znaczenie ma stosunek do soboty. Z powodów wcześniej wymienionych nie wyobrażam sobie uczestnictwa KADS w PRE, a zwłaszcza w czasie, gdy PRE dąży wszelkimi siłami do wprowadzenia prawnego zakazu pracy w niedzielę. Wcześniej była też wspólna deklaracja Kościołów członkowskich PRE i Kościoła rzymskokatolickiego, z wyjątkiem baptystów, nt. wzajemnego uznania chrztu. Czulibyśmy się w takich sytuacjach jak piąte koło u wozu. Wolimy tego typu konfrontacji oszczędzić i sobie, i innym z nami.
Ale właśnie w takich sytuacjach nadarza się doskonała okazja do zaprezentowania własnego stanowiska, choćby radykalnie odrębnego, które z pewnością byłoby bardziej zauważone, a chyba o to m.in. chodzi w misji publicznej Kościołów różnych wyznań.
Najdalej idącym sposobem zaznaczenia swojej odrębności jest odrębność organizacyjna.
Ave structura?
Zaznaczanie „odrębności w łączności” jest półśrodkiem.
KADS deklaruje otwartość i przychylność wobec chrześcijan innych wyznań. Jak ta deklaracja przekłada się na wasze kontakty z pokrewnym Kościołem Chrześcijan Dnia Sobotniego ?
Oficjalnych kontaktów, w sensie jakiegoś dialogu, nie ma. Ale też druga strona nie podejmowała w tym kierunku żadnych starań. Nie wykluczam jednak, że na poziomie lokalnym, tam gdzie istnieją jeszcze jakieś zbory ChDS, do jakichś form kontaktów jednak dochodzi.
Na stronie KADS znalazła się niedawno ciekawa informacja o nazwaniu imieniem prorokini adwentyzmu Ellen G. White jednej z ulic w Dominikanie. Jakie miejsce posiada pani White we współczesnej duchowości adwentyzmu?
Takie samo jak we wcześniejszej „duchowości adwentyzmu” – jest niezmiennie uznawana za prorokinię. Zainteresowanych tym, jak rozumiemy dar proroctwa, odsyłam do adwentystycznych zasad wiary, które można odnaleźć na oficjalnej stronie internetowej KADS: www.adwent.pl.
Dziękuję za rozmowę.
***
Pastor Andrzej Siciński, redaktor naczelny Wydawnictwa „Znaki Czasu”, dyrektor kościelnego Sekretariatu Spraw Publicznych i Wolności Religijnej, doradca prawny Kościoła, wykładowca Wyższej Szkoły Teologiczno-Humanistycznej im. Michała Beliny-Czechowskiego w Podkowie Leśnej oraz członek Polskiego Towarzystwa Prawa Wyznaniowego.