Kościoły protestanckie

Kościół luterański: czekamy na wspólnotę, ale nie wzbraniamy Komunii domowej


W związ­ku z pan­de­mią Covid-19, obostrze­nia­mi sani­tar­no-epi­de­micz­ny­mi i świę­ta­mi, wła­dze Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go w Pol­sce zwró­ci­ły się do wier­nych ze wska­za­nia­mi dusz­pa­ster­ski­mi. Wła­dze Kościo­ła zachę­ca­ją do ocze­ki­wa­nia na czas, kie­dy znów będzie moż­li­wa wspól­no­ta przy Sto­le Pań­skim w kościo­łach, pozo­sta­wia­jąc jed­nak, w razie ducho­wej potrze­by, moż­li­wość spra­wo­wa­nia Komu­nii w domach przez ochrzczo­nych.



W ostat­nim cza­sie opu­bli­ko­wa­ne zosta­ły dwa prze­sła­nia Bisku­pa Kościo­ła ks. Jerze­go Sam­ca oraz Pre­ze­sa Syno­du ks. dr. Ada­ma Mali­ny – pierw­szy tekst poja­wił się 30 mar­ca, a dru­gi 4 kwiet­nia. Oby­dwa tekst eks­po­nu­ją ducho­wy wymiar obec­nej sytu­acji, mówią o wspól­no­cie, odpo­wie­dzial­no­ści za innych i pie­lę­gno­wa­niu wię­zi ducho­wych poprzez modli­twę, lek­tu­rę Pisma Świę­te­go oraz udział w nabo­żeń­stwach trans­mi­to­wa­nych na żywo w środ­kach maso­we­go prze­ka­zu i w mediach spo­łecz­no­ścio­wych z róż­nych para­fii Kościo­ła lute­rań­skie­go w Pol­sce.

Istot­nym ner­wem oby­dwu pism jest klu­czo­wa dla ewan­ge­lic­ko-lute­rań­skiej ekle­zjo­lo­gii zasa­da powszech­ne­go kapłań­stwa ochrzczo­nych. W rozu­mie­niu ewan­ge­lic­kim, Chrzest nie jest tyl­ko jed­no­ra­zo­wym, zewnętrz­nym rytu­ałem, ale włą­cze­niem do mistycz­ne­go Cia­ła Chry­stu­sa (Kościo­ła), jest włą­cze­niem poje­dyn­czych osób w żywy orga­nizm, któ­re­go Gło­wą jest Chry­stus, a spo­iwem Duch Świę­ty. Poprzez Chrzest wszy­scy zosta­ją włą­cze­ni w kró­lew­skie kapłań­stwo, któ­re ma bez­po­śred­nie i widzial­ne kon­se­kwen­cje dla życia Kościo­ła: wszy­scy wie­rzą­cy poprzez chrzest sta­ją się kapłan­ka­mi kapła­na­mi, odpo­wie­dzial­ni są za gło­sze­nie Ewan­ge­lii, któ­ra jest jedy­nym celem i sen­sem ist­nie­nia Kościo­ła.

Jed­no­cze­śnie, w teo­lo­gii lute­rań­skiej panu­je kon­sen­sus, że nikt nie powi­nien publicz­nie gło­sić Sło­wa Boże­go i udzie­lać sakra­men­tów, jeśli nie został do tego nale­ży­cie przy­go­to­wa­ny i powo­ła­ny, co potwier­dza akt ordy­na­cji poprzez modli­twę i nało­że­nie rąk. Powszech­ne kapłań­stwo nie jest zatem pry­wat­nym przy­wi­le­jem danej oso­by, a darem dla całej wspól­no­ty, któ­ra doświad­cza jego owo­ców poprzez służ­bę wszyst­kich ochrzczo­nych, a w publicz­nym zwia­sto­wa­niu przez duchow­nych: dia­ko­nów, pre­zbi­te­rów i bisku­pów (w zależ­no­ści od prak­ty­ko­wa­ne­go ustro­ju kościel­ne­go). Powszech­ne kapłań­stwo żyje ze wspól­no­ty i dla wspól­no­ty, nawet jeśli spra­wo­wa­ne jest w odpo­wie­dzial­no­ści kon­kret­nych osób.

Dla­te­go też w “Dusz­pa­ster­skich wska­za­niach” z 30 mar­ca br. czy­ta­my:

Czas wspól­no­ty w domach to tak­że czas przy­po­mi­na­nia sobie, że wszy­scy ochrzcze­ni, wszy­scy wie­rzą­cy, jeste­śmy kapła­na­mi i kapłan­ka­mi (1 P 2,9; Obj 1,6), a nasze powszech­ne kapłań­stwo ma się reali­zo­wać w tro­sce o bliź­nich, w modli­twie, we wspól­nym prze­ży­wa­niu Sło­wa Boże­go, we wza­jem­nym usłu­gi­wa­niu. Czę­ścią tej służ­by może być tak­że w nad­zwy­czaj­nych sytu­acjach udzie­la­nie Komu­nii Świę­tej tym, któ­rych życie jest zagro­żo­ne, a pra­gną u kre­su życia przy­jąć ten posi­łek. To jed­no z praw kapła­nów, o któ­rych mówi­ła Refor­ma­cja, pod­kre­śla­jąc jed­no­cze­śnie, że korzy­stać mamy z nie­go w sytu­acjach nad­zwy­czaj­nych. Trwa­ją pra­ce, by przy­go­to­wać nas na takie nad­zwy­czaj­ne sytu­acje.

Temat ten wywo­łał sze­reg dys­ku­sji w pol­skim Koście­le lute­rań­skim. Na róż­nych płasz­czy­znach poja­wia­ły się sygna­ły o potrze­bach i wyzwa­niach ducho­wych w szcze­gól­nym okre­sie dla chrze­ści­jan, jakim jest koniec Cza­su Pasyj­ne­go (Wiel­ki Czwar­tek, Wiel­ki Pią­tek) oraz Świę­to Zmar­twych­wsta­nia Pań­skie­go.

Podej­mu­jąc wątek z 30 mar­ca i odpo­wia­da­jąc na sygna­ły poja­wia­ją­ce się w Koście­le, Biskup Kościo­ła oraz Pre­zes Syno­du po kon­sul­ta­cjach z odpo­wie­dzial­ny­mi gre­mia­mi oraz inny­mi dusz­pa­ste­rza­mi, opu­bli­ko­wa­li 4 kwiet­nia br. dru­gi tekst “Razem w spo­łecz­no­ści”, w któ­rym czy­ta­my m.in.:

Poprzez media może­my ducho­wo się wspie­rać, gło­sić Boże Sło­wo i modlić się. Nie jeste­śmy jed­nak w sta­nie przy­stą­pić do Komu­nii Świę­tej. W naszej ewan­ge­lic­kiej tra­dy­cji opie­ra­my się na wspól­no­cie, któ­ra gro­ma­dzi się wokół Sto­łu Pań­skie­go. Dla­te­go tak waż­ne jest dla nas przy­stę­po­wa­nie do Komu­nii razem, wspól­nie z sio­stra­mi i brać­mi. Cze­ka­my z nie­cier­pli­wo­ścią na ten czas, gdy będzie­my mogli spo­tkać się w kościo­łach. Cie­szyć się z obec­no­ści Boga i ludzi pod­czas wspól­ne­go świę­to­wa­nia. Jed­nak dostrze­ga­jąc róż­ne wraż­li­wo­ści i róż­ne potrze­by ducho­we, opie­ra­jąc się na zasa­dzie powszech­ne­go kapłań­stwa, dopusz­cza­my moż­li­wość Komu­nii domo­wej spra­wo­wa­nej przez ochrzczo­nych. W tym wypad­ku zale­ca­my, aby nasi współ­wy­znaw­cy, mają­cy taką potrze­bę, kon­tak­to­wa­li się ze swy­mi dusz­pa­ste­rza­mi. Duchow­ni w roz­mo­wach mogą pomóc przy­go­to­wać się do spra­wo­wa­nia sakra­men­tu i udo­stęp­nią przy­go­to­wa­ny na taką oko­licz­ność porzą­dek.


Komen­tarz

W Kościo­łach chrze­ści­jań­skich ist­nie­je ogrom­ne spek­trum rozu­mie­nia Komu­nii Świę­tej, ale też tego, w jaki spo­sób i przez kogo może być spra­wo­wa­na. Nie jest to coś, co poja­wi­ło się cał­kiem nie­daw­no. Kościół czy Kościo­ły w róż­ny spo­sób reago­wa­ły na wyzwa­nia, wyni­ka­ją­ce nie tyl­ko z uwa­run­ko­wań zewnętrz­nych (np. prze­śla­do­wa­nia), jak i wewnętrz­nych. Doświad­cze­nia te znaj­do­wa­ły swo­je odbi­cie w teo­lo­gicz­nej reflek­sji i litur­gii. W począt­ko­wym okre­sie refor­ma­cji, kie­dy trud­no jesz­cze było mówić o nie­za­leż­nych, ewan­ge­lic­kich orga­ni­zmach kościel­nych, świa­do­mość zmian, wyzwań, prze­ło­mu, czę­sto escha­to­lo­gicz­nych ocze­ki­wań, a z dru­giej stro­ny pro­wi­zo­rycz­no­ści w związ­ku ze zmie­nia­ją­cą się sytu­acją i jej oce­ną, dopro­wa­dzi­ły nie tyl­ko do utrwa­le­niu podzia­łów, ale i dal­sze­go zróż­ni­co­wa­nia sta­no­wisk. Plu­ra­lizm opi­nii pozo­stał nie­od­łącz­ną czę­ścią ewan­ge­li­cy­zmu, czy pro­te­stan­ty­zmu w ogó­le. Jest to z jed­nej stro­ny wiel­ka siła ewan­ge­li­cy­zmu, ale też jego sła­bość.

Zresz­tą, chrze­ści­jań­stwo – takiej czy innej pro­we­nien­cji – nigdy nie było mono­li­tem, a naj­lep­szym świa­dec­twem są pierw­sze dzie­je Kościo­ła zapi­sa­ne w listach apo­stol­skich, ale też w ewan­ge­liach z ich róż­no­rod­nym ukie­run­ko­wa­niem na wraż­li­wość zbo­rów poga­no- i jude­ochrze­ści­jań­skich. Chrze­ści­jań­stwo było świad­kiem powsta­wa­nia jed­nych tra­dy­cji, obumie­ra­nia i zapo­mi­na­nia innych, a cza­sem ich powro­tu w nie­zmie­nio­nej lub zre­for­mo­wa­nej posta­ci. W tym wszyst­kim, jak wie­rzy­my, nie­zmien­na pozo­sta­je Ewan­ge­lia o Jezu­sie Chry­stu­sie, nawet jeśli spo­so­by jej odczy­ty­wa­nia mogą być róż­ne tak, jak róż­ne są nasze kon­tek­sty życio­we w ska­li mikro i makro.

Refor­ma­cja była pod wie­lo­ma wzglę­da­mi powro­tem do fun­da­men­tów chrze­ści­jań­stwa, ale też rezy­gna­cją z powsta­łej nad­bu­do­wy, co w prak­ty­ce ozna­cza­ło zerwa­nie z okre­ślo­ny­mi prak­ty­ka­mi, ale też zmia­ną teo­lo­gicz­ne­go myśle­nia o Koście­le. Refor­ma­cja nie była budo­wa­niem wszyst­kie­go od począt­ku, w ducho­wej próż­ni, ale łączy­ła kon­ty­nu­acje i dys­kon­ty­nu­acje — ot, typo­we — szcze­gól­nie dla lute­ra­ni­zmu napię­cie. Nie była to wymia­na jed­ne­go kom­pa­su na dru­gi, bo ten pozo­sta­wał nie­zmien­ny (Jezus Chry­stus), ale pój­ściem inną dro­gą — nie zawsze prost­szą, nie zawsze trud­niej­szą. Doty­czy­ło i doty­czy to wszyst­kich dzie­dzin życia kościel­ne­go, nie wyłą­cza­jąc ekle­zjo­lo­gii, sakra­men­to­lo­gii i wie­lu innych. Rów­nież Kościo­ły ewan­ge­lic­kie, odrzu­ca­jąc wie­le ele­men­tów odzie­dzi­czo­nej tra­dy­cji, wykształ­ci­ły wła­sne tra­dy­cje przez duże i małe „T”, któ­re każ­do­ra­zo­wo decy­du­ją o wyzna­nio­wej toż­sa­mo­ści dane­go Kościo­ła. W XX wie­ku nie­od­łącz­ną czę­ścią tego orga­ni­zmu stał się ruch eku­me­nicz­ny.

Zasy­gna­li­zo­wa­ne wcze­śniej róż­ni­ce w rozu­mie­niu urzę­du, posłu­gi i sakra­men­tów nie są ani czymś nowym, ani nad­zwy­czaj­nym – to tru­izm. Z tymi pyta­nia­mi zma­ga­no się od same­go począt­ku. Cie­ka­wym przy­kła­dem jest list św. Hipo­li­ta Rzym­skie­go (+235), wcze­sno­chrze­ści­jań­skie­go pisa­rza, któ­ry wyja­śnia, że “na wyznaw­cę wtrą­co­ne­go do wię­zie­nia i zaku­te­go w kaj­da­ny dla imie­nia Boże­go, nie wkła­da się rąk celem udzie­le­nia mu dia­ko­na­tu lub pre­zbi­te­ra­tu, gdyż mocą same­go fak­tu wyzna­nia wia­ry posia­da on już god­ność taką jak pre­zbi­ter.”

Tak było kie­dyś. Refor­ma­cja znacz­nie prze­mo­de­lo­wa­ła rozu­mie­nie sakra­men­tów i urzę­du duchow­ne­go – w nie­któ­rych tra­dy­cjach (po)reformacyjnych było to roz­pi­sa­ne na lata lub wie­ki, w jed­nych bar­dziej, w dru­gich mniej rady­kal­nie. Rów­nież w tra­dy­cji lute­rań­skiej poja­wia­ły się róż­ne prak­ty­ki i kon­cep­cje (cho­ciaż­by rozu­mie­nie urzę­du bisku­pa na tere­nach nie­miec­ko­ję­zycz­nych czy w Szwe­cji) i ta róż­no­rod­ność pozo­sta­ła do dziś. Pozo­sta­ło jed­nak przy­wią­za­nie do powszech­ne­go kapłań­stwa ochrzczo­nych, zresz­tą to nie tyl­ko jakieś tam przy­wią­za­nie do jakiejś tam tra­dy­cji jak stro­je litur­gicz­ne czy tzw. “ołta­rzów­ka”, ale tkan­ka ewan­ge­lic­kie­go prze­ży­wa­nia Kościo­ła, prze­stro­ga, że Kościół nie jest spra­wą wąskiej kasty, ale doty­czy wszyst­kich. Owszem, tak­że i powszech­ne kapłań­stwo ochrzczo­nych róż­nie rozu­mia­no i odmien­nie się je do dziś inter­pre­tu­je i to nawet w ramach jed­nej, lute­rań­skiej tra­dy­cji, a już nie wspo­mi­na­jąc o innych wyzna­niach chrze­ści­jań­skich.

Nie ma wąt­pli­wo­ści, że w Koście­le lute­rań­skim publicz­ne spra­wo­wa­nie sakra­men­tów zastrze­żo­ne jest dla duchow­nych i to nie dla­te­go, że duchow­ni są kimś innym niż nie-duchow­ni, tzw. świec­cy, że są wypo­sa­że­ni w jakąś szcze­gól­ną moc, któ­rej bra­ku­je świec­kim, że ci ostat­ni mają jakiś defekt, któ­ry nad­ra­bia­ją duchow­ni poprzez (nie)stopniowane eta­py sakra­men­tal­ne­go wta­jem­ni­cze­nia. Nie ma żad­nej onto­lo­gicz­nej czy sakra­men­tal­nej róż­ni­cy mię­dzy oso­bą ordy­no­wa­ną a nie­ordy­no­wa­ną. Róż­ni­ca doty­czy tyl­ko i aż kwe­stii powo­ła­nia, któ­re w imię Chry­stu­sa spra­wu­je Kościół jako wspól­no­ta. Stąd tak wiel­ka i trud­na do prze­ce­nie­nia jest odpo­wie­dzial­ność, jaka spo­czy­wa na duchow­nych – kobie­tach i męż­czy­znach – któ­rzy z powo­ła­nia Kościo­ła Chry­stu­so­we­go spra­wu­ją świę­tą służ­bę w róż­nych aspek­tach życia.

A zatem – ina­czej niż jest to w tra­dy­cji rzym­sko­ka­to­lic­kiej czy pra­wo­sław­nej — waż­ność sakra­men­tu nie jest zależ­na od cele­bran­sa. Gospo­da­rzem Wie­cze­rzy Pań­skiej jest jedy­nie Chry­stus. To On zapra­sza do uczest­ni­cze­nia w Dzięk­czy­nie­niu, któ­re prze­kra­cza wszyst­kie podzia­ły i ogra­ni­cze­nia. Jedy­nie dzię­ki Jego obiet­ni­cy „To jest Cia­ło moje” i „To jest Krew moja” jest On praw­dzi­we obec­ny w ziem­skich ele­men­tach chle­ba i wina. Jedy­nie dzię­ki Jego obiet­ni­cy mamy zba­wien­ne pożyt­ki z przy­stę­po­wa­nia do Komu­nii Świę­tej. Nie­po­trzeb­ne jest do tego filo­zo­ficz­ne instru­men­ta­rium, a zaufa­nie w Sło­wa Jezu­sa.

Sło­wa Usta­no­wie­nia nie są jed­nak cza­ro­dziej­ską for­muł­ką, a intym­nym sło­wem, któ­re Kościół poprzez swo­je słu­żeb­ni­ce i słu­gi powta­rza z wia­rą (ufno­ścią), że Sło­wo Pań­skie nie wra­ca puste. Tutaj nie ma magii, ale jest tajem­ni­ca. To jest jak z pyta­niem: a wy za kogo mnie uwa­ża­cie?

Aktu­al­na pan­de­mia Covid-19 jest nad­zwy­czaj­na pod wie­lo­ma wzglę­da­mi. Wie­lu z nas sta­je przed trud­ny­mi wyzwa­nia­mi ducho­wy­mi, któ­re w per­spek­ty­wie Wiel­kie­go Piąt­ku i Wiel­ka­no­cy nabie­ra­ją nie­spo­ty­ka­ne­go dotąd wymia­ru. Moż­na powie­dzieć, że Kościół prze­szedł w stan awa­ryj­ny, ale prze­cież Kościół zawsze jest w try­bie awa­ryj­nym, jeśli na poważ­nie trak­tu­je sło­wa Pana o Jego ponow­nym przyj­ściu. Prze­cież powta­rza­my w litur­gii: przyjdź rychło, Panie! Nowe oko­licz­no­ści to jed­nak nowe wyzwa­nia, w któ­rych przy­po­mi­na­my sobie o tym, co dzię­ki łasce mamy, a nie zawsze zauwa­ża­li­śmy lub doce­nia­li­śmy.

Tak też rozu­miem list przed­sta­wi­cie­li władz moje­go Kościo­ła. Rozu­miem też lęk tych, któ­rzy oba­wia­ją się, że przy­po­mnie­nie o moż­li­wo­ści spra­wo­wa­nia Komu­nii Świę­tej w domach przez ochrzczo­nych-nie­ordy­no­wa­nych w sytu­acjach gra­nicz­nych, wyjąt­ko­wych, a z taką mamy bez wąt­pie­nia do czy­nie­nia, jest jak­by otwar­ciem kościel­nej pusz­ki Pan­do­ry. Trud­no jed­nak pozo­stać przy tej nar­ra­cji, bo nie doty­ka­my prze­cie rze­czy nam zupeł­nie nie­zna­nych – mówi­my wciąż o Sakra­men­cie i róż­nych spo­so­bach jego spra­wo­wa­nia, ale też róż­nych wraż­li­wo­ściach, stąd też roz­sąd­ne wyda­je się z jed­nej stro­ny poło­że­nie akcen­tu na wspól­no­to­wość, a z dru­giej wska­za­nie na wyjąt­ko­wą z dusz­pa­ster­skie­go punk­tu widze­nia sytu­ację, w któ­rej obok pytań, doty­czą­cych dys­cy­pli­ny kościel­nej, poja­wia się fun­da­men­tal­ne pyta­nie o spo­tka­nie z Chry­stu­sem, o pra­gnie­nie spo­łecz­no­ści z Nim, wła­śnie w ten spo­sób.

W zupeł­no­ści rozu­miem te zale­ce­nia czy ape­le, któ­re peł­ne żalu mówią o tym, że nie może­my przy­stę­po­wać teraz do Komu­nii Świę­tej. Sam ponad 3 tygo­dnie temu napi­sa­łem w innym miej­scu: „A na zaspo­ko­je­nie gło­du wspól­no­ty Cia­ła i Krwi Pań­skiej przyj­dzie czas i wte­dy może z tym więk­szą rado­ścią, czę­sto­tli­wo­ścią i wdzięcz­no­ścią przy­stą­pi­my do Sto­łu, któ­ry zawsze jest dla nas zasta­wio­ny lekiem na nie­śmier­tel­ność, któ­rej żad­na gada­ni­na o koro­nie i koro­nach nie zastą­pi.”

Pod­trzy­mu­jąc te sło­wa, mam jed­nak świa­do­mość, że sytu­acja się zmie­ni­ła i powiem wprost – dum­ny jestem – że w moim Koście­le, nawet jeśli nie ist­nie­je peł­na zgo­da, co do prak­tyk sakra­men­tal­nych, powsta­ła reflek­sja przy­po­mi­na­ją­ca nam wszyst­kim, czym wła­ści­wie jest Sakra­ment Ołta­rza. Oprócz dumy odczu­wam jesz­cze więk­szą radość, że wie­lu z moich Sióstr i Bra­ci w tym szcze­gól­nym cza­sie, jeśli tyl­ko będzie mia­ło takie pra­gnie­nie duszy, aby powi­tać Pana Jezu­sa w swo­ich domach obec­ne­go w Sakra­men­cie, będą mogli to zro­bić i w ten spo­sób wnik­nąć jesz­cze moc­niej w eucha­ry­stycz­ną tajem­ni­cę. W tym kon­tek­ście, nie mniej­sza, a jesz­cze więk­sza odpo­wie­dzial­ność i rola naszych duchow­nych. Być może po pan­de­mii zada­my sobie w naszych para­fiach pyta­nie, dla­cze­go nie tęsk­ni­my za Wie­cze­rzą Pań­ską w naszych kościo­łach w każ­dą nie­dzie­lę, dla­cze­go nie jest cen­tral­nym, obok kaza­nia, wyda­rze­niem nabo­żeń­stwa, dla­cze­go w pew­nym momen­cie w nie­któ­rych para­fiach kościo­ły pusto­sze­ją i zosta­je garst­ka.

Na mar­gi­ne­sie (bo jest to spra­wa gatun­ko­wo nie­co inna) dodam, że nie tyl­ko zara­zy skła­nia­ły i skła­nia­ją Kościo­ły lute­rań­skie na świe­cie do nie­stan­dar­do­wych dzia­łań, któ­re są nie­ja­ko roz­wi­nię­ciem i pogłę­bie­niem teo­lo­gii urzę­du. Zarów­no w Ewan­ge­lic­ko-Lute­rań­skim Koście­le w Kana­dzie, Ewan­ge­lic­ko-Lute­rań­skim Koście­le w Ame­ry­ce (ELCA) oraz w lute­rań­skich i unij­nych Kościo­łach w Niem­czech, a tak­że w innych miej­scach na świe­cie, od wie­lu lat ist­nie­je moż­li­wość prze­wod­ni­cze­nia przez oso­by świec­kie nabo­żeń­stwom komu­nij­nym – dzie­je się to jed­nak w ramach okre­ślo­nych prze­pi­sów, zawsze w poro­zu­mie­niu z bisku­pem lub dusz­pa­ste­rzem miej­sca i poprze­dzo­ne jest przy­go­to­wa­niem. Być może będzie kie­dyś miej­sce i czas, aby i ten temat zgłę­bić przy uwzględ­nie­niu wszyst­kich róż­nic wyni­ka­ją­cych z cza­sa­mi moc­no odmien­ne­go życia eucha­ry­stycz­ne­go poszcze­gól­nych Kościo­łów lute­rań­skich.

Nie­mniej, w obec­nej sytu­acji wszyst­kim tym, któ­rzy będą prze­ży­wać Wiel­ki Pią­tek i Wiel­ka­noc w swo­ich domach bez wzglę­du na to, jaki cha­rak­ter będzie mia­ło ich nabo­żeń­stwo domo­we. Mam nadzie­ję, że ten czas skło­ni nas jako ewan­ge­li­ków tra­dy­cji lute­rań­skiej do jesz­cze szer­sze­go spoj­rze­nia na wyda­rze­nie Wie­cze­rzy Pań­skiej, odkry­je przed nami róż­ne for­my i tajem­ni­ce Sakra­men­tu, w któ­rym – tak wie­rzę – w naj­bar­dziej intym­ny i szcze­gól­ny spo­sób spo­ty­ka­my się z Przy­ja­cie­lem Czło­wie­ka ukry­tym pod osło­ną chle­ba i wina.


„Pochwa­lon bądź na wie­ki, łaska­wy Boże nasz, żeś dał grzesz­ni­kom leki, miło­ści jaw­ny znak. W Ołta­rza Sakra­men­cie przy­cho­dzisz do nas sam; niech zacho­wa­my świę­cie, coś w nim powie­rzył nam.” ŚE 407,4


Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.