- 23 czerwca, 2015
- przeczytasz w 3 minuty
W wielu kantonach na terenie Szwajcarii można zostać członkiem Kościoła ewangelicko-reformowanego nie będąc ochrzczonym. Nie trzeba też przechodzić żadnego kursu przygotowawczego. Jakie jest uzasadnienie dla takiej praktyki?
Przyjdźcie do mnie wszyscy?
W wielu kantonach na terenie Szwajcarii można zostać członkiem Kościoła ewangelicko-reformowanego nie będąc ochrzczonym. Nie trzeba też przechodzić żadnego kursu przygotowawczego. Jakie jest uzasadnienie dla takiej praktyki?
- Każdy kto ma miejsce zamieszkania w kantonie może zostać członkiem Kościoła — mówi Peter Breisinger w rozmowie z portalem ref.ch. Nie potrzeba chrztu, kształcenia czy egzaminu wstępnego – powiedział sekretarz Rady Kościoła. Również w Kościele krajowym Bern-Jura-Solothurn, jak podaje jego rzecznik prasowy Hans Martin Schär, chrzest nie jest prawnym wymogiem przynależności do Kościoła, podobnie jak nie ma wymogu odbywania kursów nauczania kościelnego. Natomiast na stronie internetowej Kościoła w Zurychu można wypełnić i wysłać formularz dotyczący wstąpienia do Kościoła. Dokument przekazywany jest proboszczowi lub radzie parafialnej, którzy kontaktują się z daną osobą w celu przeprowadzenia rozmowy i „potwierdzenia konwersji”.
Warto wspomnieć, że Kościoły w Szwajcarii są finansowane z podatku kościelnego, którego nie płacą wyłącznie osoby deklarujące się jako niewierzące. Czy zatem wstąpienie do Kościoła to tylko biurokratyczna formalność? - Zostanie członkiem Kościoła to nie kliknięcie myszką, ale złożony proces, na który składa się także rozmowa z proboszczem. Dopiero potem rada parafialna decyduje czy chrzest jest wymagany, czy też względy duszpasterskie każą go odłożyć w czasie – zaznaczył Schär. Podobnie sprawę widzi przewodniczący Kościoła Zurychu Michel Müller, który poprowadził wiele rozmów — Nie da się ich „odbębnić”. Często są to głębokie dyskusje o poważnym duchowym znaczeniu. Większość ludzi radzi sobie z nimi bardzo dobrze. Często też wstąpienie do Kościoła nie oznacza, że podatek kościelny stanowi rzeczywisty dochód dla danej parafii. Bywa i tak, że ktoś, kto od lat nie płacił podatku kościelnego, wstępuje do danej parafii tylko po to, by mieć zagwarantowane prawo do pogrzebu. Zysk finansowy to dla parafii prawie żaden.
Nie wszyscy patrzą na kwestię wstąpienia z tej samej perspektywy. „Chrzest i członkostwo w Kościele są ze sobą nierozerwalnie związane i jest to oczywiste w Kościołach reformowanych na całym świecie” – stwierdza ks. Gottfried Locher prezydent szwajcarskiej Jednoty reformowanej w wywiadzie dla ref.ch. Z kolei pastor Francesco Cattani z Oberrieden wskazuje, że: „w akcie konfirmacji zaczyna się samodzielne radzenie sobie z wiarą. Esencją bycia reformowanym jest odpowiedzialne i krytyczne zderzanie się z wiarą i duchowością. Jednak wiele parafii oferuje tylko nieobowiązkowe kursy dla chętnych do wstąpienia do Kościoła. Jeśli ktoś chce wstąpić do Kościoła, powinien wpierw poznać wiarę danego Kościoła. Płacenie podatków to nie to samo. Od takich osób można by wymagać uczęszczania na zajęcia z teologii raz w miesiącu.”. Co na to prezydent Müller? Uważa takie zachowanie za „nieewangelickie” i „kłopotliwe”. — Jak kształcić wspólnie na przykład 10-letnią dziewczynkę i 60-letniego mężczyznę? Często też ludzie wstępują do Kościoła z powodu miłości, to znaczy przy okazji ślubu. Wtedy faktycznie niewiele wiedzą o teologii i takim osobom można by proponować kurs, ale na pewno nie należy nikogo do tego zmuszać” – zaznaczył zwierzchnik Kościoła reformowanego w Zurychu.
Patrząc na tę dyskusję można zadać pytanie, jak do kwestii konwersji podchodzą Kościoły ewangelickie w Polsce. Wydaje się, że problem osób nieochrzczonych praktycznie nie istnieje, a to z racji tego, że gros konwersji dokonuje się z wyznania rzymskokatolickiego. Natomiast z nauczaniem kościelnym bywa różnie. Tradycyjnie Kościoły uznają, że konwersja jest równoznaczna z konfirmacją, która wiąże się ze sprawdzeniem wiedzy teologicznej kandydata. Brak jednak formalnych reguł okresu przygotowawczego. Może to i lepiej, bo dzięki temu nikomu nie przyszło do głowy używanie formularzy on-line „wstąp-wystąp” z Kościoła.