Węcławski odszedł z kapłaństwa
- 9 marca, 2007
- przeczytasz w 3 minuty
Ks. Tomasz Węcławski, znany teolog fundamentalny zrzucił sutannę. W oświadczeniu przesłanym dziś do mediów wyjaśnia, że powodem jest sumienie, które nakazało mu rezygnację z reprezentowania instytucji i wspólnoty kościelnej.
Ks. Tomasz Węcławski, znany teolog fundamentalny zrzucił sutannę. W oświadczeniu przesłanym dziś do mediów wyjaśnia, że powodem jest sumienie, które nakazało mu rezygnację z reprezentowania instytucji i wspólnoty kościelnej.
Poniżej prezentujemy treść Deklaracji:
“Po wieloletnim i gruntownym zastanowieniu doszedłem do przekonania, że z racji sumienia nie powinienem już w moim działaniu reprezentować instytucji i wspólnoty kościelnej. Zakończyłem i zamknąłem moją działalność kapłańską. Zamierzam działać publicznie wyłącznie na moją własną odpowiedzialność.
Przyjąłem świadomie święcenia kapłańskie jako człowiek odpowiedzialny i wolny i nie wyrzekam się tamtej decyzji ani ukształtowanych przez nią 28 lat życia. Natomiast teraz dojrzałem do tego, by pójść konsekwentnie dalej — zgodnie z rozeznaniem mojego sumienia. Podkreślam wieloletnie przygotowanie, pełną świadomość i niezależność mojej decyzji — decyduję sam, o sobie samym, nie uzależniając się od nikogo i na nikogo nie zamierzając wpływać.
Mówię o tym także dlatego, że docierają do mnie głosy o osobach, które czują się ze mną tak związane, że trwają przy swojej dotychczasowej formie życia, ponieważ ja trwam przy mojej, albo wahają się co do swoich własnych decyzji i losów i moje decyzje gotowe są potraktować jako punkt odniesienia dla swoich. Jeśli tak rzeczywiście jest, to tych, którzy tak rzecz widzą, ostrzegam przed poważnym błędem, jeśli nie zdecydują o sobie całkowicie niezależnie ode mnie i moich decyzji. To nie są sprawy, w których można decydować — w jakimkolwiek kierunku: a więc o trwaniu w dotychczasowym lub też o istotnej życiowej zmianie — opierając się na decyzjach czy autorytecie kogoś innego.
Nie mam dlatego zamiaru tłumaczyć dodatkowo mojej decyzji, nie zamierzam także rozwijać niniejszej deklaracji i komentować jej inaczej, niż przez moją dalszą działalność publiczną. O wszystkich istotnych decyzjach, które podejmuję, i o tych, które podejmę w przyszłości, chcę teraz powiedzieć tylko jedno, najważniejsze: moje decyzje są i mam nadzieję będą także w przyszłości takie, że z każdą z nich mogę w każdej chwili umrzeć bez lęku. To jest moja wolność. Nie boję się śmierci.
Swoją osobistą prawdę przemyślałem gruntownie. Wybrałem uczciwie, bo w prawdzie wobec własnego sumienia. Dzisiaj jestem gotowy na śmierć — bez lęku. Nie, jakobym nie miał dla kogo i dla czego żyć — bo oczywiście mam, i to tym bardziej, im bardziej świadomie wybieram. Mówię o prawdzie mojego wyboru. Tak wybieram, jestem z tym wyborem gotów dzisiaj umrzeć bez lęku i pragnę, by taka powaga wszystkich moich istotnych wyborów trwała do godziny mojej śmierci. Tomasz Węcławski”
Komentarz
Ks. Węcławski już dawno zapowiadał wstrząsającą deklarację, która ma wyjaśnić motywy jego odejścia. Kłopot z dokumentem, który otrzymaliśmy jest tylko taki, że niestety nic on nie wyjaśnia. Znakomity profesor zachował się jak nastolatek, który obwieścił rodzicom: “zrobię tak, bo tak chcę”. Albo jeszcze mocniej: “bo tak”.
Oczywiście w tekście znalazło się wiele mocnych słów, wiele poezji, ale treść jest dokładnie taka. Co gorsza prof. Węcławski zdaje się nie rozumieć, że nie jest monadą, która nie wpływa na wybory i życie innych. Jako kapłan jest pasterzem — nie odpowiada więc tylko za siebie, ale też za tych, którzy zostali jego posłudze powierzeni. I właśnie o tym pasterzowaniu, o zdradzie powierzonych sobie owiec, o wymiarze wspólnotowym naszej wiary — trzeba przypomnieć prof. Węcławskiemu. Nie będziemy zbawieni pojedynczo, nie będziemy stać sami przed Bogiem, ale wraz ze wspólnotą, wraz z tymi, którzy zostali nam powierzeni. Zapomnienie o tym jest zaskakujące u teologa tej miary.
:: Ekumenizm.pl: Węcławski ma prawo do sumienia