Kościoły wschodnie, katolickie, protestanckie

Węcławski odszedł z kapłaństwa


Ks. Tomasz Węcław­ski, zna­ny teo­log fun­da­men­tal­ny zrzu­cił sutan­nę. W oświad­cze­niu prze­sła­nym dziś do mediów wyja­śnia, że powo­dem jest sumie­nie, któ­re naka­za­ło mu rezy­gna­cję z repre­zen­to­wa­nia insty­tu­cji i wspól­no­ty kościel­nej.


Ks. Tomasz Węcław­ski, zna­ny teo­log fun­da­men­tal­ny zrzu­cił sutan­nę. W oświad­cze­niu prze­sła­nym dziś do mediów wyja­śnia, że powo­dem jest sumie­nie, któ­re naka­za­ło mu rezy­gna­cję z repre­zen­to­wa­nia insty­tu­cji i wspól­no­ty kościel­nej.

Poni­żej pre­zen­tu­je­my treść Dekla­ra­cji:

“Po wie­lo­let­nim i grun­tow­nym zasta­no­wie­niu dosze­dłem do prze­ko­na­nia, że z racji sumie­nia nie powi­nie­nem już w moim dzia­ła­niu repre­zen­to­wać insty­tu­cji i wspól­no­ty kościel­nej. Zakoń­czy­łem i zamkną­łem moją dzia­łal­ność kapłań­ską. Zamie­rzam dzia­łać publicz­nie wyłącz­nie na moją wła­sną odpo­wie­dzial­ność.

Przy­ją­łem świa­do­mie świę­ce­nia kapłań­skie jako czło­wiek odpo­wie­dzial­ny i wol­ny i nie wyrze­kam się tam­tej decy­zji ani ukształ­to­wa­nych przez nią 28 lat życia. Nato­miast teraz doj­rza­łem do tego, by pójść kon­se­kwent­nie dalej — zgod­nie z roze­zna­niem moje­go sumie­nia. Pod­kre­ślam wie­lo­let­nie przy­go­to­wa­nie, peł­ną świa­do­mość i nie­za­leż­ność mojej decy­zji — decy­du­ję sam, o sobie samym, nie uza­leż­nia­jąc się od niko­go i na niko­go nie zamie­rza­jąc wpły­wać.

Mówię o tym tak­że dla­te­go, że docie­ra­ją do mnie gło­sy o oso­bach, któ­re czu­ją się ze mną tak zwią­za­ne, że trwa­ją przy swo­jej dotych­cza­so­wej for­mie życia, ponie­waż ja trwam przy mojej, albo waha­ją się co do swo­ich wła­snych decy­zji i losów i moje decy­zje goto­we są potrak­to­wać jako punkt odnie­sie­nia dla swo­ich. Jeśli tak rze­czy­wi­ście jest, to tych, któ­rzy tak rzecz widzą, ostrze­gam przed poważ­nym błę­dem, jeśli nie zde­cy­du­ją o sobie cał­ko­wi­cie nie­za­leż­nie ode mnie i moich decy­zji. To nie są spra­wy, w któ­rych moż­na decy­do­wać — w jakim­kol­wiek kie­run­ku: a więc o trwa­niu w dotych­cza­so­wym lub też o istot­nej życio­wej zmia­nie — opie­ra­jąc się na decy­zjach czy auto­ry­te­cie kogoś inne­go.

Nie mam dla­te­go zamia­ru tłu­ma­czyć dodat­ko­wo mojej decy­zji, nie zamie­rzam tak­że roz­wi­jać niniej­szej dekla­ra­cji i komen­to­wać jej ina­czej, niż przez moją dal­szą dzia­łal­ność publicz­ną. O wszyst­kich istot­nych decy­zjach, któ­re podej­mu­ję, i o tych, któ­re podej­mę w przy­szło­ści, chcę teraz powie­dzieć tyl­ko jed­no, naj­waż­niej­sze: moje decy­zje są i mam nadzie­ję będą tak­że w przy­szło­ści takie, że z każ­dą z nich mogę w każ­dej chwi­li umrzeć bez lęku. To jest moja wol­ność. Nie boję się śmier­ci.

Swo­ją oso­bi­stą praw­dę prze­my­śla­łem grun­tow­nie. Wybra­łem uczci­wie, bo w praw­dzie wobec wła­sne­go sumie­nia. Dzi­siaj jestem goto­wy na śmierć — bez lęku. Nie, jako­bym nie miał dla kogo i dla cze­go żyć — bo oczy­wi­ście mam, i to tym bar­dziej, im bar­dziej świa­do­mie wybie­ram. Mówię o praw­dzie moje­go wybo­ru. Tak wybie­ram, jestem z tym wybo­rem gotów dzi­siaj umrzeć bez lęku i pra­gnę, by taka powa­ga wszyst­kich moich istot­nych wybo­rów trwa­ła do godzi­ny mojej śmier­ci. Tomasz Węcław­ski”

Komen­tarz

Ks. Węcław­ski już daw­no zapo­wia­dał wstrzą­sa­ją­cą dekla­ra­cję, któ­ra ma wyja­śnić moty­wy jego odej­ścia. Kło­pot z doku­men­tem, któ­ry otrzy­ma­li­śmy jest tyl­ko taki, że nie­ste­ty nic on nie wyja­śnia. Zna­ko­mi­ty pro­fe­sor zacho­wał się jak nasto­la­tek, któ­ry obwie­ścił rodzi­com: “zro­bię tak, bo tak chcę”. Albo jesz­cze moc­niej: “bo tak”.

Oczy­wi­ście w tek­ście zna­la­zło się wie­le moc­nych słów, wie­le poezji, ale treść jest dokład­nie taka. Co gor­sza prof. Węcław­ski zda­je się nie rozu­mieć, że nie jest mona­dą, któ­ra nie wpły­wa na wybo­ry i życie innych. Jako kapłan jest paste­rzem — nie odpo­wia­da więc tyl­ko za sie­bie, ale też za tych, któ­rzy zosta­li jego posłu­dze powie­rze­ni. I wła­śnie o tym paste­rzo­wa­niu, o zdra­dzie powie­rzo­nych sobie owiec, o wymia­rze wspól­no­to­wym naszej wia­ry — trze­ba przy­po­mnieć prof. Węcław­skie­mu. Nie będzie­my zba­wie­ni poje­dyn­czo, nie będzie­my stać sami przed Bogiem, ale wraz ze wspól­no­tą, wraz z tymi, któ­rzy zosta­li nam powie­rze­ni. Zapo­mnie­nie o tym jest zaska­ku­ją­ce u teo­lo­ga tej mia­ry.

:: Ekumenizm.pl: Węcław­ski ma pra­wo do sumie­nia

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.