- 2 września, 2018
- przeczytasz w 6 minut
31 sierpnia br. odbyło się spotkanie Ekumenicznego Patriarchy Konstantynopola Bartłomieja z Patriarchą Moskiewskim Cyrylem. Czytając oficjalne komunikaty można odnieść wrażenie, że nie stało się nic szczególnego – dwóch patriarchów zatroskanych jednością prawo...
Autokefalia, hakerzy i schizma — zjednoczenie ukraińskiego prawosławia?
31 sierpnia br. odbyło się spotkanie Ekumenicznego Patriarchy Konstantynopola Bartłomieja z Patriarchą Moskiewskim Cyrylem. Czytając oficjalne komunikaty można odnieść wrażenie, że nie stało się nic szczególnego – dwóch patriarchów zatroskanych jednością prawosławia spotkało się na 2,5‑godzinnej rozmowie. Zanim wydano komunikaty, świat obiegła wieść, że tomos nadający autokefalię ukraińskiemu prawosławiu to już rzecz postanowiona, ale czy naprawdę?
Wizyta zwierzchnika Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej w Patriarchacie Ekumenicznym nie powinna nikogo dziwić. W końcu nad Fanar zjeżdżają różni goście – hierarchowie reprezentujący Cerkwie z całego świata, a także przedstawiciele innych Kościołów chrześcijańskich, co wynika przede wszystkim z honorowego pierwszeństwa Konstantynopola, ale i rzeczywistego zaangażowania ekumenicznego patriarchy Bartłomieja i jego poprzedników.
A jednak wizyta Cyryla odbyła się w szczególnych okolicznościach i nerwowej atmosferze: od co najmniej kilku miesięcy do Istambułu pielgrzymują prawosławni z Kijowa i Moskwy, nie wyłączając polityków, celem prowadzenia rozmów dotyczących nadania autokefalii (niezależności) ukraińskiemu prawosławiu. A ukraińskie prawosławie, jak powszechnie wiadomo, składa się z co najmniej trzech wspólnot: Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego z metropolita Onufrym na czele, Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego z Filaretem jako patriarchą na czele oraz Ukraińskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej, którą kieruje od kilku lat metropolita Makary. Dwie ostatnie struktury kościelne nie są uznawane przez kanoniczne Cerkwie prawosławne, w tym i Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny.
Zwolennicy i przeciwnicy autokefalii przerzucają się argumentami historycznymi, politycznymi i czasami religijnymi, choć dominuje przekonanie, że – owszem – Ukrainie autokefalia się należy, ale w drodze porozumienia z Moskwą i przy poszanowaniu cerkiewnych zasad.
Jedni przekonują, że owo poszanowanie nie może oznaczać jednak zawłaszczania przez Moskwę jakichkolwiek praw wobec historycznej metropolii kijowskiej połkniętej na skutek wydarzeń politycznych przez Patriarchat Moskiewski, a inni podkreślają absolutny zakaz mieszania się polityków do wewnątrzcerkiewnych relacji. Kijów nie ukrywa kościelno-politycznych ambicji w świetle napiętej sytuacji wewnętrznej, w tym i częściowo okupowanego przez Rosję wschodniego terytorium i Krymu. A polityczne ambicje odnoszące się do pragnienia posiadania niezależnej struktury cerkiewnej uznawanej przez cały prawosławny świat jest dla tożsamości narodowej, kulturowej i duchowej Ukrainy równie doniosłe jak dla Kremla światowa pozycja Patriarchatu Moskiewskiego.
Zdecydowane wypowiedzi Patriarchatu Moskiewskiego, że sprawa nie dotyczy autokefalii i troski o prawosławie, a jedynie o ukraiński nacjonalizm i zacementowanie raskołu (rozłamu) brzmią mało wiarygodnie, bo akurat sklejenie aparatu państwowego i cerkiewnego w Rosji nie należy do kościelnej fantastyki. Idea ruskiego miru stanie się jałowym snem o potędze, gdy w układance zabraknie (podporządkowanej) Ukrainy, historycznej Rusi, z której prawosławie przywędrowało do Moskwy. Z drugiej jednak strony, nie jest też tak, że wszyscy ukraińscy prawosławni palą się do niezależności od Patriarchatu Moskiewskiego i rewolucyjnego kroku, jakim bez wątpienia byłoby/będzie ogłoszenie autokefalii przez Patriarchat Konstantynopola.
Hakerzy w patriarchacie
Warto przypomnieć, że ostatnie spotkanie patriarchy Bartłomieja i Cyryla odbyło się dwa lata temu w Chambesy (Szwajcaria) podczas spotkania zwierzchników lokalnych Cerkwi. Bartłomiej częściej widuje się z Biskupem Rzymu niż ze swoim współwyznawcą Cyrylem, a wynika to z wewnątrzprawosławnych napięć, dotyczących także kontaktów i relacji ekumenicznych. Od dziesięcioleci spór Moskwa-Konstantynopol jest zauważalny – Moskwa, która reprezentuje największy Kościół lokalny, relatywizuje rangę Patriarchatu Ekumenicznego, a odsłon tego konfliktu i walki o strefy wpływów było co najmniej kilka: dialog ekumeniczny, Estonia czy choćby Panprawosławny Sobór na Krecie z wielką nieobecną Czwórką, w tym Moskwy.
Przed wizytą Cyryla w Turcji w światowych mediach pojawiła się informacja o sensacyjnych ustaleniach amerykańskich śledczych, badających różne wątki ingerencji rosyjskich hakerów w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 r. Przy okazji badania moskiewskich wpływów na politykę w USA, ustalono, że rosyjscy hakerzy włamali się do skrzynek pocztowych bliskich współpracowników patriarchy Bartłomieja. Sam patriarcha nie używa poczty elektronicznej, ale potwierdzono ślady rosyjskich hakerów w skrzynkach wpływowych duchownych Ekumenicznego Patriarchatu. Komentarza w sprawie odmówił – co zrozumiałe – Patriarchat Moskiewski, stwierdzając, że nie ma informacji na ten temat.
Nihil novi?
Mimo że w oficjalnych komunikatach zabrakło informacji o konkretnych ustaleniach między patriarchami, to w mediach pojawiły się doniesienia, jakoby patriarcha Bartłomiej miał poinformować Cyryla, że ogłosi autokefalię Ukrainy, co oczywiście podgrzało atmosferę po wszystkich stronach barykady. Metropolita Emanuel z Patriarchatu Konstantynopola, stwierdził tymczasem jedynie, że jego patriarchat posiada długie doświadczenie Pierwszego Kościoła w prawosławnej rodzinie, ma zatem szczególną rolę i dlatego niektóre decyzje i rozwiązania pochodzą właśnie z Konstantynopola. – Jak wiecie od ponad 25 lat trwa na Ukrainie schizma, a Ekumeniczny Patriarchat podjął decyzję zbadania wszystkich sposobów nadania autokefalii Ukraińskiemu Kościołowi Prawosławnemu. Decyzję tę podjęliśmy w kwietniu i ją właśnie wprowadzamy w życie, co zostało również przekazane patriarsze Cyrylowi — mówił.
Innymi słowy: Konstantynopol robi to, co robił od dawna – zastanawia się, sprawdza, konsultuje się, waży argumenty czy Ukraina powinna otrzymać autokefalię teraz czy w ogóle. Nie zaistniała przecież żadna nowa sytuacja, która całkowicie zmieniałaby argumenty przeciwników i zwolenników autokefalii. Nie ma żadnych informacji, w jaki sposób i dla jakiej struktury owa autokefalia miałaby być ogłoszona i implementowana.
Trudno sobie wyobrazić, aby Ukraińska Cerkiew Patriarchatu Moskiewskiego tak po prostu przyjęła ową wiadomość za swoją, a patriarcha Filaret traktowany przez kanoniczne prawosławie jak osoba świecka, stał się naturalnym kandydatem w pełni autokefalicznej i zjednoczonej Cerkwi. Jakakolwiek synaksa zjednoczeniowa, w której uczestniczyć będzie leciwy Filaret i o której już teraz rozprawia w rozmowie z dziennikarzami, zostanie natychmiast uznana za kolejną hydrę raskolnictwa przez Moskwę i nie tylko.
Problematyczna autokefalia
W całej sprawie jest dużo niewiadomych, ale są też kwestie, co do których nie ma chyba większych wątpliwości:
- Ewentualny tomos patriarchy Bartłomieja nie doprowadzi do zakończenia schizmy ukraińskiego prawosławia, a przeniesie ją na zupełnie inną płaszczyznę cerkiewnego konfliktu.
- Nawet jeśli Patriarchat Moskiewski miałby stracić większość parafii po ogłoszeniu autokefalii – co jest mało prawdopodobne – to i tak nie zlikwiduje to napięć, a wywoła jeszcze głębszy konflikt wśród Kościołów lokalnych. Nietrudno zgadnąć, że po stronie Moskwy stanie serbska i bułgarska Cerkiew, które zmagają się lub zmagały się ze schizmą. Wiara w to, że ogłoszenie przez Konstantynopol autokefalii zażegna schizmę, a Moskwa wszystkiemu przytaknie to po prostu naiwność. O wiele bardziej prawdopodobne jest długotrwałe zerwanie łączności kanonicznej między Konstantynopolem a Moskwą, które odbije się na relacjach między pozostałymi Kościołami lokalnymi, które potrafiły wchodzić w ostry konflikt z przyczyn o wiele mniej doniosłych.
- Ogłoszenie ewentualnej autokefalii w obecnych okolicznościach i z pominięciem Rosji doprowadzi do trudnej sytuacji ekumenicznej – Watykan nie utrzymuje oficjalnych kontaktów z Patriarchatem Kijowskim, choć w terenie duchowieństwo rzymskokatolickie i unickie ma poprawne lub dobre relacje z niekanoniczymi Cerkwiami, które zręcznie wykorzystują ekumeniczny sceptycyzm Moskwy. Jeśliby patriarcha Bartłomiej nadałby autokefalię ukraińskiemu prawosławiu (cokolwiek to miałoby znaczyć) w trudnej sytuacji znajdą się partnerzy ekumeniczni Konstantynopola i Moskwy, gdyż chcąc nie chcąc zostaną wciągnięci w wewnątrzprawosławny konflikt, od którego udawało im się mniej lub bardziej trzymać dotychczas z daleka.
Nie wiemy, czy patriarcha Bartłomiej podejmie i czy w ogóle chce podjąć tak wielkie ryzyko pójścia na otwartą wojnę z Moskwą.
Nie pozostaje zatem nic innego jak poczekać na wyniki spotkania hierarchów Patriarchatu Konstantynopola, którzy w tych dniach obradują wraz z Bartłomiejem.