Apokatastaza — Wieczne piekło czy powszechne zbawienie?
- 27 lipca, 2004
- przeczytasz w 8 minut
Kiedy zebrani w 543 roku na Synodzie w Konstantynopolu biskupi napisali, że jeśli ktoś twierdzi, że kara szatanów i złych ludzi jest tymczasowa i że kiedyś nastąpi jej koniec, czyli „apokatastaza” dla diabłów i bezbożnych ludzi – niech będzie wyklęty [1] — wydawać by się mogło, że sprawa została rozstrzygnięta. Głoszący apokatastazę Orygenes, filozof i męczennik chrześcijański, żyjący w latach ok. 185–250 został następnie potępiony na II Soborze Konstantynopolitańskim (VI powszechnym) w 553 r. wraz z Teodorem z Mopsuestii, Teodoretem z Cyru i Ibasem z Edessy.
Apokatastaza w ujęciu Orygenesa to „końcowe odwrócenie wszystkich rzeczy”. Obecne w świecie zło, upostaciowane w Szatanie to tylko brak dobra z którego rodzą się choroby bóle i cierpienie, mające pomóc człowiekowi w jego dążeniu wzwyż. Orygenes był zwolennikiem poglądu o preegzystencji dusz, które w ogromnych i niezmierzonych przestrzeniach, w długich okresach czasu mogą zstępować z najwyższego dobra do najniższego zła lub wznieść się z całkowitego zła do najwyższego dobra. Przy czym prędzej czy później każdy wybierze drogę skruchy. I gdy w całym kosmosie zapanuje Bóg i Chrystus, zło nie będzie już mogło istnieć.
Zgodnie z tą koncepcją piekło nie może istnieć dłużej niż czas, gdyż oznaczałoby to faktyczne zwycięstwo grzechu i szatana. Orygenes nie wypowiadał się stanowczo w kwestii odkupienia Szatana, choć je dopuszczał jako możliwość przejawienia przezeń skruchy. Około roku 225 napisał wyraźnie, że Szatan będzie zniszczony „nie po to, by już nigdy nie istniał, lecz aby nie był wrogiem i śmiercią”. Zwolennikami apokatastazy byli przeważnie Ojcowie i pisarze Kościoła wschodniego tacy jak: Dydym Ślepy, Diodor z Tarsu, Teodor z Mopsuestii, Maksym Wyznawca, Grzegorz z Nazjansu i Grzegorz z Nyssy.
Według tego ostatniego piekło służy jedynie poprawie i nie będzie miało racji bytu, gdy wszyscy niegodziwi zostaną oczyszczeni ze swych grzechów, które to oczyszczenie mieć może miejsce nawet już po zmartwychwstaniu powszechnym. Grzegorz z Nyssy wyraźnie dopuszcza możliwość zbawienia samego wynalazcy nieprawości, czyli szatana, stwierdzając, „że po niezmiernie długim czasie ogień usunie z natury zło, sam zaś wynalazca zła dołączy swój głos do chóru śpiewającego hymn dziękczynny Bogu”.
Oczywiście praktycznie od samego początku istniał też w chrześcijaństwie pogląd przeciwny głoszący wieczność piekła, choć niekiedy przesuwający czas rozpoczęcia kary wiecznej na okres po sądzie ostatecznym – za tą koncepcją opowiadali się Hipolit Rzymski, Anastazy, Cyryl Jerozolimski i Cyryl Aleksandryjski.
Tertuliana i świętego Cypriana istnienie wiecznego piekła dla grzeszników i pogan napawało wręcz mściwą radością. Na zachodzie koncepcję wiecznego piekła rozpowszechnił szeroko Augustyn, którego autorytet sprawił, że zadomowiła się tam na dobre jeszcze przed potępieniem apokatastazy. Na wschodzie rygorystyczną koncepcję głosił Jan Chrysostom. Po orzeczeniu synodu biskupów z roku 543 i powtórnym potępieniu Orygenesa i jego nauki na VI soborze powszechnym wydawać się mogło, że ta rygorystyczna doktryna wiecznego piekła zapanowała na dobre w Kościele powszechnym.
Odtąd teoria apokastazy i czasowego piekła przewija się jedynie cienką nitką na marginesie chrześcijaństwa. Chociaż „potępionemu miłosierdziu” ulegały też osoby ogłoszone świętymi Kościoła, jak żyjący w VII wieku Izaak Syryjczyk, który modlił się nawet o zbawienie demonów. Na zachodzie wybitny filozof epoki karolińskiej Jan Szkot Eriugena (ok. 810–877) przełożył wątek apokatastazy na teodyceę panteistyczną. Zgodnie z nią wszystkie rzeczy mają być ponownie wchłonięte przez żywioł boski. Zaś śmierć, zło i nędza ulegną roztopieniu w powszechnym dobru, a „wszystkie rzeczy, osiągnąwszy kres, będą przywrócone jednej i tej samej przyczynie z jakiej pochodzą”. Należy odnotować, że poglądy te wraz z dziełem w którym był zawarty ”De divisione naturae” zostały potępione przez synod paryski w 1210 r., który nakazał je spalić.
Pomimo triumfu wiecznego piekła w średniowieczu (Akwinata nie tylko wyrażał przekonanie, że ci którzy się zbawiają są w mniejszości, lecz i podkreślał, że jedną z przyjemności przygotowanych dla zbawionych będzie napawanie się widokiem potępionych) i wyklęcia apotakatastazy należy odnotować interesujący incydent świadczący o tym, że koncepcja Orygenesa odcisnęła trwałe piętno w eschatologii chrześcijaństwa.
Otóż po II Soborze w Lyonie, na którym zawarto unię między Łacinnikami a Grekami (w rzeczywistości zwolennikami unii byli papież Grzegorz X i cesarz bizantyjski Michał VIII Paleolog) w trakcie jej narzucania klerowi greckiemu doszło do najścia straży cesarskiej na świętą Górę Athos. Uwięzionych dwóch mnichów, Nicefora i Klemensa, wydano legatowi papieskiemu, Tomaszowi z Lentini. Tomasz z Lentini przeprowadził szczerą rozmowę ze swoimi więźniami, w której między innymi poruszono temat czyśćca – miejsca pośredniego powoli krzepnącego w dogmat w Kościele zachodnim. W trakcie dyskusji Grecy bronili poglądu z tradycji biblijnej, według której sprawiedliwi jak Łazarz idą po śmierci na łono Abrahama, zaś grzesznicy jak bezlitosny bogacz, płoną w ogniu Gehenny. Natomiast Tomasz z Lentini stwierdził, że wielu prostych wiernych Kościoła Rzymskokatolickiego nie może się z tym zgodzić, gdyż uważają oni, iż przywrócenie ciał (apokastaza) nie nadeszło jeszcze, dusze nie mogą zatem odczuwać ani kary, ani odpocznienia.
Zadziwiające jest w ustach tego trzynastowiecznego legata papieskiego, dominikanina, który przyjmował do zakonu samego Tomasza z Akwinu, tak nieortodoksyjne (z punktu widzenia później przyjętej doktryny w katolicyzmie) stwierdzenie i przywołanie poglądu wyklętego Orygenesa. Być może Łacinnicy mieli w pamięci, że zarówno potępienie Orygenesa, jak i wydarzenia na II Soborze w Konstantynopolu odbyły się pod presją bizantyjskiego cesarza, zaś uległość papieża Wigiliusza wobec żądań Justyniana traktowano jako zdradę.
Powszechne zbawienie nadal jednak przewija się w średniowieczu wśród teologów skoro arcybiskup Canterbury Simon Langham potępia w rozporządzeniu z 5 listopada 1368 r. pogląd, jakoby możliwość zbawienia dotyczyła także Żydów, Saracenów i pogan, „bo przecież niepodobna, by można było zostać potępionym za grzech pierworodny, ale bez grzechu aktualnego”. Oficjalny pogląd na tę kwestię został wyrażony przez Kościół zachodni na soborze florenckim w 1439 r., na którym to wydano orzeczenie, iż nikt poza Kościołem katolickim, „ani poganin, ani Żyd czy też ktokolwiek, kto się odłączył od wspólnoty, nie dostąpi życia wiecznego, lecz przeciwnie, pójdzie prosto w ogień wieczny zgotowany mu przez diabła i jego upadłe anioły, jeśli przed zgonem swoim nie przystąpi do Kościoła katolickiego”. [2]
Reformacja odrzuciła wiele dogmatów Kościoła Rzymskokatolickiego, jednak w swoim głównym nurcie utrzymała dogmat wiecznego piekła. Anabaptyści, nawiązujący do Orygenesowego powszechnego zbawienia, zostali potępieni przez Lutra i stali się obiektem prześladowań zarówno ze strony katolików jak i Kościoła Luterańskiego. Konfesja Augsburska z 1530 r. potępia wyrażany przez anabaptystów pogląd, że „nastanie kres mąk dla ludzi potępionych i dla diabłów”.
Przez cały wiek XVII, zarówno po stronie katolickiej, jak i protestanckiej dogmat o potępieniu wiecznym królował bez oporów. Oświecenie kwestionując dogmaty przyczyniło się do powrotu otwartych dyskusji nad teoriami odbiegającymi od tradycyjnej wykładni. Jednym z pierwszych kaznodziejów głoszących przesłanie, że „jeśli Chrystus umarł za wszystkich, to wszyscy zostaną zbawieni” był James Relly (ok. 1720–1778), początkowo baptysta i zwolennik George’a Whitefielda. Jednym z nawróconych przez Relly’ego był kalwinista John Murray (1741–1815), który powszechne zbawienie głosił we wszystkich północno-wschodnich koloniach Ameryki. Twierdził on, że dobroć Boga nie dopuściłaby do stosowania cięższych kar, a także, że nawet w piekle ludzie zachowają wolną wolę i będą mogli kajać się tam za grzechy.
Następnie doszło do powstania Powszechnego Kościoła Baptystów założonego przez baptystę Elhanana Winchestera. Pierwsi uniwersaliści uznawali wszystkie ortodoksyjne poglądy protestanckie – z wyjątkiem kary wiecznej. W efekcie rozważań nad teologicznymi problemami wynikającymi z konsekwencji takich poglądów jeden z przywódców uniwersalistów Hosea Ballou (1771–1852) przeszedł od zakwestionowania kary wiecznej do zakwestionowania samego piekła. W wielu przypadkach utrata wiary w piekło doprowadzała uniwersalistów do utraty wiary w jakiekolwiek życie pozagrobowe.
Należy jednak zauważyć, że przesada w głoszeniu wiecznego piekła dla szerokiej rzeszy potępieńców i opisywania mąk nań czekających wywierała wśród wiernych skutki podobne, tzn. doprowadzała do odrzucenia obrazu Boga jako okrutnika i przyczyniała się do utraty wiary w pozostałe nauki głoszone przez Kościoły. Doprowadziło to do rehabilitacji apokatastazy wśród teologów tradycyjnych Kościołów. Do jej zwolenników zaliczają się teolodzy protestanccy: F. Schleiermacher, P. Althaus, K. Barh, prawosławni
S.N. Bułgakow, P. Evdokimov oraz rzymskokatoliccy jak W. Hryniewicz, przy czym z uwagi na związanie orzeczeniami w tej kwestii prawosławni i katolicy nie mogą w zgodzie z doktryną głosić pewności zbawienia, lecz jedynie wyrażać nań nadzieję.
Paul Evdokimov nawiązuje do nigdy nie potępionych poglądów świętego Grzegorza z Nyssy i twierdzi, że Piąty Sobór Powszechny nie badał długości trwania kar wiecznych. Był to jedynie osobisty pogląd cesarza Justyniana, zatwierdzony przez papieża Wigiliusza, która to doktryna niesłusznie została przypisana orzeczeniom soboru. W każdym razie jedynym Kościołem, który odrzucił bezwarunkowo potępienie wieczne jest Kościoł unitariańsko-uniwersalistyczny, który wydał następujące oświadczenie:„Odrzucamy bezwarunkowo doktrynę wiecznego piekła, jako najniegodziwszą imputację przypisaną kiedykolwiek naturze Boga, a także jako doktrynę, która uniemożliwiałaby szczęście w niebiesiach, albowiem żadna istota, której serce nie jest z kamienia, nie mogłaby czuć się szczęśliwa, wiedząc, że polowa rodziny człowieczej, w tym wielu przez nią ukochanych, cierpi męczarnie. Zamiast tej mrocznej i uwłaczającej Bogu doktryny, wyznajemy wiarę w to, że nad przyszłym życiem królować będzie Wieczna Sprawiedliwość i Miłość, że ten, którego na tym świecie nazywamy „naszym Ojcem”, będzie jednakowo Ojcem dla wszystkich dzieci w mającym nadejść świecie i że ów świat tak zaplanowany zostanie , iż nie tylko tym, którzy tu żyli cnotliwie, dane będzie szczęście wieczne, ale także tym, którzy żyli tu życiem grzesznym przyniesie wieczną nadzieję”.
Dorota Walencik
Przypisy:
[1] Breviarium Fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, red. S. Głowa, I. Bieda, Poznań 1988, S. 592.
[2] Tamże, S. 113.
Bibliografia:
Alice Turner „Historia Piekła”, Gdańsk 2004.
Georges Minois „Historia piekła”, Warszawa 1998.
Wacław Hryniewicz „Pascha Chrystusa w dziejach człowieka i wszechświata”, 1991.
Paul Evdokimov „Prawosławie”, Warszawa 1986.
Marcel Simon „Cywilizacja wczesnego chrześcijaństwa”, Warszawa 1992.
Jacques le Goff „Narodziny czyśćca”, Warszawa 1997.