Magazyn

Charyzmaty w pierwszych wiekach chrześcijaństwa


Cha­ry­zma­ty (1) były obec­ne w Koście­le od same­go począt­ku. W dzie­jach chrze­ści­jań­stwa moż­na obser­wo­wać zarów­no poszcze­gól­ne oso­by, jak i całe wspól­no­ty, posłu­gu­ją­ce się “dara­mi łaski”. Wciąż jed­nak­po­ja­wia­ją się­gło­sy­su­ge­ru­ją­ce, żecha­ry­zma­ty­usta­ły wraz ześmier­cią­a­po­sto­łów. Pogląd taki pre­zen­tu­je m.in. James B.North w książ­ce “Histo­ria Kościo­ła”. Pisząc o oso­bach mają­cych dar proroctwa,stwierdza, że “ten dar­prze­sta­łist­nieć wraz zpierw­szym­po­ko­le­niem­chrze­ści­jan. Jakosz­cze­gól­ny dar funk­cjo­no­wał tyl­ko w pier­wot­nym koście­le” (2). Czy rze­czy­wi­ście cha­ry­zma­ty zagi­nę­ły aby poja­wić się ponow­nie na począt­ku XX w.? Czy pogląd ten da się utrzy­mać w świe­tle nauki Nowe­go Testa­men­tu? Co na to źró­dła do dzie­jów Kościo­ła? Autor tego arty­ku­łu pra­gnie przed­sta­wić świa­dec­twa histo­rii o funk­cjo­no­wa­niu darów Ducha Świę­te­go w Koście­le, w pierw­szym tysiąc­le­ciu chrze­ści­jań­stwa.


Rene Lau­ren­tin, w książ­ce “Nie­zna­ny Duch Świę­ty”, traf­nie naświe­tlił pro­blem wystę­po­wa­nia cha­ry­zma­tów w doku­men­tach źró­dło­wych. Według nie­go przy­po­mi­na to nie­co aneg­do­tę o czło­wie­ku, któ­ry pod latar­nią szu­kał zgu­bio­nej mone­ty. Współ­czu­ją­cy prze­cho­dzień posta­no­wił mu pomóc i włą­czył się do poszu­ki­wań. Nie mogąc jed­nak zna­leźć zgu­by, zapy­tał: “Czy pan na pew­no pod tą latar­nią zgu­bił tę mone­tę?”. W odpo­wie­dzi usły­szał: “Nie, ale tyl­ko tutaj jest świa­tło”… Szu­ka­jąc śla­dów obec­no­ści darów Ducha Świę­te­go, war­to pamię­tać o ogra­ni­cze­niach.


PISMA OJCÓW APOSTOLSKICHDida­che (czy­li Nauka dwu­na­stu Apo­sta­tów) nale­ży do naj­star­szych dzieł wcze­sne­go chrze­ści­jań­stwa. Powsta­ło ono naj­praw­do­po­dob­niej w dru­giej poło­wie I w. Nie­zna­ny autor daje swo­im adre­sa­tom licz­ne wska­zów­ki, jak mają postę­po­wać z pro­ro­ka­mi i jak odróż­niać pro­ro­ków praw­dzi­wych od fał­szy­wych. Zale­ca m.in., aby po Wie­cze­rzy Pań­skiej pozwo­lić pro­ro­kom “odpra­wiać dzięk­czy­nie­nie, jak dłu­go zechcą” (3). Udzie­la­jąc prak­tycz­nych­po­uczeń o zacho­wa­niu wobec pro­ro­ków i apo­sto­łów, nie pozo­sta­wia żad­nych złu­dzeń, że oba urzę­dy wciąż są obec­ne w Koście­le: “Każ­de­go apo­sto­la, któ­ry do was przy­cho­dzi, przyj­muj­cie jak same­go Pana. Nie zosta­nie on u was jed­nak dłu­żej niż dzień jeden, a gdy­by zaszła potrze­ba, jesz­cze i dru­gi. Jeśli zosta­nie trzy dni, jest to fał­szy­wy pro­rok. (…) Nie każ­dy, kto mówi pod natchnie­niem Ducha, jest pro­ro­kiem. Jest nim tyl­ko wte­dy, gdy żyje na spo­sób Pana. Tak więc po spo­so­bie życia moż­na poznać pro­ro­ka praw­dzi­we­go i fał­szy­we­go” (XI,4–8). O powszech­nej popu­lar­no­ści i auto­ry­te­cie pro­ro­ków w tym cza­sie, świad­czy tak­że cie­ka­we zale­ce­nie: “Wybierz­cie zatem sobie bisku­pów i dia­ko­nów god­nych Pana (…). Nie gardź­cie więc nimi, gdyż nale­ży im się wśród was to samo powa­ża­nie, co pro­ro­kom i nauczy­cie­lom” (XV, 1.2).Wśród naj­wcze­śniej­szych Ojców Kościo­ła, któ­rych z racji ich kon­tak­tu z cza­sa­mi apo­sto­łów nazy­wa­my Ojca­mi Apo­stol­ski­mi (lata 95–145), nale­ży wymie­nić Igna­ce­go, bisku­pa Antio­chii. Jego sie­dem listów, napi­sa­nych oko­ło 110 r., to skarb­ni­ca wie­dzy o Koście­le z począt­ków II w. Znaj­dzie­my tam inte­re­su­ją­ce nas infor­ma­cje. Na przy­kład w liście do zbo­ru w Smyr­nie Igna­cy pod­kre­śla, że cały lokal­ny Kościół został obda­rzo­ny “wszel­ki­mi dara­mi, [jest] pełen wia­ry i miło­ści, nie pozba­wio­ny żad­ne­go cha­ry­zma­tu” (4). Bisku­pa Poli­kar­pa zaś zachę­ca: “proś [Pana] o uka­za­nie ci rze­czy nie­wi­dzial­nych, bo wów­czas nicze­go ci nie zabrak­nie i będziesz obfi­to­wał we wszel­kie dary” (List do Poli­kar­pa 2,2).


Innym świa­dec­twem obec­no­ści cha­ry­zma­tów w dobie Ojców Apo­stol­skich jest Pasterz, dzieł­ko Her­ma­sa (5), któ­re­go słusz­nie M. Sta­ro­wiey­ski nazy­wa “pro­ro­kiem kościo­ła rzym­skie­go” (6). Powsta­ło ono na począt­ku II w. i sta­no­wi cie­ka­we świa­dec­two prze­mian zwią­za­nych z prak­ty­ką pokut­ną, szcze­gól­nie w związ­ku z przy­pad­ka­mi apo­sta­zji (7).Charyzmaty są w tym cza­sie w Koście­le wciąż obec­ne. W “Paste­rzu” czę­sto poja­wia­ją się sło­wa: “w cza­sie snu otrzy­ma­łem, bra­cia, obja­wie­nie”, “oto widze­nie, bra­cia, jakie ujrza­łem” (Widze­nie 11,8,1; Widze­nie IV,22,1). Szcze­gól­nie dużo infor­ma­cji o odróż­nia­niu pro­ro­ka praw­dzi­we­go od fał­szy­we­go poja­wia się w czę­ści pt. Przy­ka­za­nia. Powszech­ność cha­ry­zma­tu pro­roc­twa nie jest dla Her­ma­sa żad­nym zasko­cze­niem, co wyra­ża nastę­pu­ją­ce stwier­dze­nie: “Jeśli zatem czło­wiek posia­da­ją­cy Ducha Boże­go przyj­dzie na zgro­ma­dze­nie mężów spra­wie­dli­wych, (…) wów­czas napeł­ni owe­go czło­wie­ka czu­wa­ją­cy nad nim Anioł ducha pro­ro­cze­go, a czło­wiek ów napeł­nio­ny Duchem Świę­tym prze­mó­wi do tłu­mu tak, jak chce tego sam Bóg” (Przy­ka­za­nie 11,9).Niepokojące sfor­mu­ło­wa­nie “Anioł ducha pro­ro­cze­go” nale­ży inter­pre­to­wać jako toż­sa­me ze stwier­dze­niem, iż “duchy pro­ro­ków są pod­da­ne pro­ro­kom” (l Kor 14,32).


ŚWIADKOWIE II STULECIAKil­ka­dzie­siąt lat póź­niej w Rzy­mie dzia­łał wybit­ny apo­lo­ge­ta — Justyn Męczen­nik (8). W jego pismach znaj­du­je­my dowo­dy wystę­po­wa­nia darów Ducha Świę­te­go, m.in. cudów i pro­roctw. Cuda szcze­gól­nie łączy z gło­sze­niem Ewan­ge­lii: “Rękoj­mię praw­dzi­wo­ści ich słów sta­no­wi histo­ria oraz to, co się dzie­je obec­nie. Sta­no­wią ją rów­nież cuda, jakie zdzia­ła­li wiel­biąc Boga, Stwór­cę i Ojca wszech­rze­czy, oraz zwia­stu­jąc Syna Jego, Jezu­sa Chry­stu­sa; takich czy­nów nie doko­nu­ją pro­ro­cy fał­szy­wi. (…) Na imię Ukrzy­żo­wa­ne­go Jezu­sa Chry­stu­sa ludzie odwra­ca­ją się od pogań­skich boż­ków, a zwra­ca­ją ku praw­dzi­we­mu Bogu wyzna­jąc i czcząc Go wytrwa­le aż do śmier­ci, to chy­ba fakt ten,oraz uwi­dacz­nia­ją­ca się w nim cudow­na moc wystar­cza, by każ­dy mógł stwier­dzić, że to Jezus jest Nowym Zako­nem” (Dia­log z Żydem Try­fo­nem 7; 11). Alu­zje do cudów poja­wia­ją się też w związ­ku z darem wyga­nia­nia demo­nów: “Wie­lu ludzi opę­ta­nych, któ­rych nie brak na całym świe­cie ani tutaj w mie­ście waszym [Rzy­mie], a któ­rych żaden zakli­nacz, cza­row­nik ani guślarz ule­czyć nie może, nasi chrze­ści­ja­nie przez zaklę­cie ich w imię Jezu­sa Chry­stu­sa Ukrzy­żo­wa­ne­go pod Ponc­kim Piła­tem, ule­czy­li i jesz­cze teraz leczą” (Apo­lo­gia 5,6). “Zowie­my Go bowiem Wspo­mo­ży­cie­lem i Zbaw­cą, bo już sama moc Imie­nia Jego drże­niem przej­mu­je demo­nów, dzi­siaj zaklę­tych w Imię Jezu­sa Chry­stu­sa, ukrzy­żo­wa­ne­go za Pon­cju­sza Piła­ta, pro­ku­ra­to­ra Judei” (Dia­log 30,3). Justyn pod­kre­ślał rów­nież, że “dary pro­roc­kie pozo­sta­ją wśród nas” (Dia­log 82; por. też 30;31;88). Potwier­dza to rów­nież Euze­biusz z Ceza­rei: “za jego [Justy­na] cza­sów po Kościo­łach jaśnia­ły jesz­cze cha­ry­zma­ty pro­ro­cze” (HK IV,18,S),


Waż­nym świad­kiem obec­no­ści, wręcz powszech­no­ści, darów Ducha Świę­te­go pod koniec II w. jest Ire­ne­usz z Lug­du­num (Lyon). W dzie­le: “Zde­ma­sko­wa­nie i zbi­cie fał­szy­wej wie­dzy’ (9) wie­lo­krot­nie wspo­mi­na o róż­nych cha­ry­zma­tach. Wymie­nia­jąc trzy głów­ne błę­dy here­ty­ków, zazna­cza, że są “jesz­cze inni, któ­rzy nie uzna­ją darów Ducha Świę­te­go, odrzu­ca­ją dar pro­roc­twa, przez któ­ry czło­wiek, gdy zosta­nie nim nasy­co­ny, przy­no­si owoc życia Boże­go” (10). Żeby nie było wąt­pli­wo­ści, o jakie dary cho­dzi, Ire­ne­usz uści­śla: “sły­sze­li­śmy o wie­lu bra­ciach, któ­rzy mają uprzed­nią wie­dzę o przy­szło­ści, widze­nia, sło­wa pro­roc­kie; inni przez nakła­da­nie rąk uzdra­wia­ją cho­rych i przy­wra­ca­ją ich do zdro­wia. A nawet umar­li byli wskrze­sza­ni i pozo­sta­wa­li wśród nas wie­le lat” (AH 2,32,4). Na innym miej­scu doda­je: “Sły­szy­my, że wie­lu bra­ci posia­da w Koście­le cha­ry­zma­ty pro­ro­cze, za spra­wą Ducha mówią roz­ma­ity­mi języ­ka­mi, odsła­nia­ją skry­to­ści ludz­kie, o ile to poży­tecz­ne, i obja­śnia­ją tajem­ni­ce Boże” (AH 5,6,1); stwier­dza też: “nie moż­na wręcz podać licz­by cha­ry­zma­tów, jakie w całym świe­cie Kościół otrzy­mu­je od Boga w imię Jezu­sa Chry­stu­sa” (AH 2,32,4) Tych, któ­rzy odrzu­ca­li Ewan­ge­lię Jana (11), napo­mi­na, aby “zda­jąc sobie spra­wę, że są fał­szy­wi pro­ro­cy, nie posu­wa­li się do usu­wa­nia łaski pro­roc­twa z Kościo­ła” (AH 3,11,9). Cho­ciaż Ire­ne­usz wyraź­nie daje pierw­szeń­stwo cha­ry­zma­tom naucza­ją­cym (apo­sto­ło­wie, pro­ro­cy, nauczy­cie­le), to jed­nak uzna­je wszyst­kie cha­ry­zma­ty: “tam gdzie jest Kościół, tam też jest Duch Świę­ty i wszel­ka łaska” (AH 3,24,1).


“PRZEBUDZENIE CHARYZMATYCZNE” (II/III w.)Ire­ne­usz żył w cza­sach, gdy na tere­nie Fry­gii naro­dził się mon­ta­nizm. Jego nazwa pocho­dzi od Mon­ta­nu­sa, nawró­co­ne­go na chrze­ści­jań­stwo kapła­na bogi­ni Kybe­le, któ­ry wrazm z dwie­ma pro­ro­ki­nia­mi, Pry­ska i Mak­sy­mi­lią, zapo­cząt­ko­wał coś, co mogli­by­śmy nazwać prze­bu­dze­niem cha­ry­zma­tycz­nym w sta­ro­żyt­no­ści. Ruch ten dość szyb­ko roz­prze­strze­nił się po całej Azji Mniej­szej i dotarł do Rzy­mu. Począt­ko­wo przyj­mo­wa­ny entu­zja­stycz­nie, już w roku 200 został jed­nak potę­pio­ny przez syno­dy azja­tyc­kie za pew­ne nad­uży­cia. Jego cechą cha­rak­te­ry­stycz­ną była swo­ista eks­plo­zja cha­ry­zma­tów, szcze­gól­nie daru pro­roc­twa.


Wyda­je się, że ist­nia­ło kil­ka powo­dów odrzu­ce­nia “nowe­go pro­roc­twa”, jak nazy­wa­no ten ruch. Przede wszyst­kim zarzu­ca­no Mon­ta­nu­so­wi, że “począł (…) gadać, dziw­ne wyda­wać dźwię­ki i pro­ro­ko­wał zgo­ła prze­ciw­ko zwy­cza­jo­wi kościel­ne­mu, opar­te­mu na tra­dy­cji i od daw­na usta­lo­nej kolej­no­ści” (12). Jak widzi­my, samo pro­ro­ko­wa­nie nie było żad­nym kościel­nym “prze­stęp­stwem”, napię­cie wywo­ły­wa­ło raczej zabu­rze­nie porząd­ku i kolej­no­ści (13). War­to przy oka­zji zwró­cić uwa­gę, że cyto­wa­ny przez Euze­biu­sza z Ceza­rei anty­mon­ta­ni­sta jest prze­ko­na­ny, że “nie może (…) cha­ry­zmat pro­ro­czy w całym Koście­le wyga­snąć aż do ostat­niej paru­zji, jak naucza Apo­stoł” (HK V,17,4). Mon­ta­nizm nie został więc potę­pio­ny za sam fakt pro­ro­ko­wa­nia, lecz raczej za nad­mier­ne eks­po­no­wa­nie pro­roc­twa i pro­ro­ków kosz­tem urzę­dów insty­tu­cjo­nal­nych (hie­rar­chii) oraz za skraj­ny rygo­ryzm, nie­miesz­czą­cy się w prak­ty­ce ówcze­sne­go Kościo­ła (14). Mon­ta­nu­sa oskar­ża­no o to, że “bro­nił inne­go Para­kle­ta z pomo­cą swych obłą­ka­nych kobiet” (15), a nawet uwa­żał się za wcie­le­nie Para­kle­ta. Ale R. Lau­ren­tin zauwa­ża, że mogło być to rów­nie dobrze efek­tem nie­po­ro­zu­mie­nia. Sło­wa Mon­ta­nu­sa: “Ja jestem Para­kle­tem”, moż­na rów­nież odczy­ty­wać jako sta­ro­te­sta­men­to­we: “To mówi Pan” (Iz 7,7; 8,11) (16). Bez­li­to­sny tro­pi­ciel here­zji Epi­fa­niusz z Sala­mi­ny (ok. 315–403) twier­dził, że mon­ta­ni­ści zga­dza­li się z wiel­kim Kościo­łem co do zagad­nień dogma­tycz­nych, popraw­nie naucza­jąc dok­try­ny try­ni­tar­nej i chry­sto­lo­gicz­nej (17).A było­by to nie moż­li­we, gdy­by Mon­ta­nus rze­czy­wi­ście gło­sił, że jest Duchem Świę­tym. Mon­ta­nizm stwo­rzył osta­tecz­nie wła­sne struk­tu­ry kościel­ne, jego śla­dy może­my obser­wo­wać jesz­cze w VI w. Osta­tecz­ny koniec dzie­jów tego ruchu wią­że się praw­do­po­dob­nie z eks­pan­sją isla­mu.


TERTUL1ANWaż­ną oso­bą, spa­ja­ją­cą nie­ja­ko Kościół Wiel­ki i ruch mon­ta­ni­stycz­ny, był Tcr­tu­lian. Ten wybit­ny pisarz kościel­ny, żyją­cy na prze­ło­mie II/III w., pozo­sta­wił w swych pismach wyraź­ne śla­dy obec­no­ści cha­ry­zma­tów w ówcze­snym­Ko­ście­le. Pod koniec trak­ta­tu “O chrzcie” (18), zwra­ca uwa­gę neo­fi­tom, aby zaraz po wyj­ściu z wody, gdy tyl­ko zosta­ną popro­wa­dze­ni do oddziel­nej sali i tam namasz­cze­ni ole­jem, modli­li się o cha­ry­zma­ty: “Pro­ście wasze­go Ojca, pro­ście wasze­go Pana, o szcze­gól­ny dar Jego dzie­dzic­twa, roz­da­nie cha­ry­zma­tów, leżą­cych u pod­staw chrztu” (DB 20). Naj­wy­raź­niej jest to zwy­cza­jo­wa prak­ty­ka kościel­na, co potwier­dza jedy­nie, że modli­twa o dary Ducha była aktem oddziel­nym od chrztu, choć nastę­po­wa­ła zaraz po nim. W dodat­ku Ter­tu­lian, pisząc po łaci­nie, doko­nu­je trans­li­te­ra­cji grec­kie­go sło­wa “cha­ri­zma”, zamiast użyć popu­lar­ne­go łaciń­skie­go sło­wa “dorea” (dar). Naj­wy­raź­niej ma na uwa­dze nie jakieś ogól­ne “dary”, ale kon­kret­nie “te” cha­ry­zma­ty. W dal­szej czę­ści trak­ta­tu Ter­tu­lian pisze, że ponie­waż modli­twa jest sku­tecz­na, cha­ry­zma­ty zosta­ły udzie­lo­ne: “Pro­si­li­ście, więc otrzy­ma­li­ście, puka­li­ście, więc wam otwar­to” (DB 20). Musia­ły zatem wystą­pić jakieś zauwa­żal­ne zja­wi­ska, któ­re prze­ko­ny­wa­ły patrzą­cych z boku wier­nych, że modli­twa zosta­ła wysłu­cha­na.


Euze­biusz z Ceza­rei w swo­jej Histo­rii Kościel­ne] daje rów­nież roz­licz­ne świa­dec­twa dzia­ła­nia cha­ry­zma­tów na prze­ło­mie II/III w.: “Bar­dzo licz­ne bowiem inne cudy cha­ry­zma­tu Boże­go zda­rza­ły się naon­czas po roz­ma­itych kościo­łach i wie­lu utwier­dza­ły w wie­rze, że i oni mają dar pro­roc­twa” (HK V,3,4). Dla­te­go słusz­ny wyda­je się sąd K. McDon­nel­la, że “obec­ność cha­ry­zma­tów i ćwi­cze­nie się w nich jest fak­tem w życiu kościel­nym w II i III w.”. Autor powo­łu­je się na obszer­ną lite­ra­tu­rę przed­mio­tu (18).


CHARYZMATY W WIEKACH III i IVRów­nież Ory­ge­nes (pierw­sza poło­wa III w.) w licz­nych pismach daje świa­dec­two wciąż żywe­go wystę­po­wa­nia cha­ry­zma­tów. Pisze wręcz o “desz­czu boskich cha­ry­zma­tów” (20), odno­to­wu­jąc wśród nich “śla­dy i pozo­sta­ło­ści cha­ry­zma­tu uzdra­wia­nia” (21). Jed­no­cze­śnie w Homi­lii do Księ­gi Przy­słów stwier­dza z żalem: “więk­szość (…) z wybit­nych cha­ry­zma­tów obec­nie zani­ka, tak że nie­mal wca­le nie moż­na ich spo­tkać” (22). Wyda­je się, że ta swo­ista sprzecz­ność tkwi w zmia­nie dotych­cza­so­we­go inter­pre­to­wa­nia darów Ducha Świę­te­go. U Ory­ge­ne­sa poja­wia się prze­ko­na­nie, że cha­ry­zmat, któ­re­go udzie­lił Jezus Chry­stus, to “chrzest w Duchu Świę­tym” (23), nato­miast szcze­gól­ne dary laskiu­dzie­la­ne są wyłącz­nie ludziom ducho­wym (pneu­ma­ti­koi), cho­ciaż nale­ży “pro­sić Pana o peł­nie daru pro­roc­twa” (24).


Euze­biusz, histo­ryk Kościo­ła z prze­ło­mu III/IV w., wska­zu­je na Kościół jako dom Boga, w któ­rym wystę­pu­ją “boskie cha­ry­zma­ty Ducha Świę­te­go”, m.in. sło­wo mądro­ści, sło­wo wie­dzy, wia­ra, uzdro­wie­nia, języ­ki (25). W cza­sach Euze­biu­sza Kościół zaczy­na coraz bar­dziej uza­leż­niać się od cesar­stwa, powo­li zysku­jąc sta­tus reli­gii pań­stwo­wej. Ojco­wie Kościo­ła IV w. zaczną zauwa­żać poważ­ny spa­dek pozio­mu zaan­ga­żo­wa­nia chrze­ści­jan w życie ducho­we; pro­ces ten postę­pu­je w V w. Szło to w parze z coraz powszech­niej­szą prak­ty­ką chrztu nie­mow­ląt, choć wciąż chrzest w wie­ku doro­słym jest naj­czę­ściej spo­ty­ka­ny. Wła­śnie w cza­sie przy­go­to­wa­nia kan­dy­da­ta do chrztu mówi się o cha­ry­zma­tach, co jest chy­ba zro­zu­mia­łe. Może­my obser­wo­wać funk­cjo­no­wa­nie darów Ducha Świę­te­go, choć śro­do­wi­sko ich wystę­po­wa­nia wyraź­nie się kur­czy. Cyryl Jero­zo­lim­ski, żyją­cy jed­no poko­le­nie po Euze­biu­szu z Ceza­rei, nauczał kate­chu­me­nów przed chrztem, że dar pro­roc­twa został odję­ty naro­do­wi żydow­skie­mu, a dany Kościo­ło­wi: “Odję­te zosta­ły od nich chmu­ry, mia­no­wi­cie pro­ro­cy. Pro­ro­cy są dotąd jesz­cze w Koście­le” (WK 13,29). Obec­nie to chrze­ści­ja­nin może zostać obda­ro­wa­ny darem pro­ro­ko­wa­nia: “Jeże­li masz wia­rę, nie tyl­ko otrzy­masz odpusz­cze­nie grze­chów, ale doko­nasz rze­czy nad­ludz­kich. Obyś stał się god­ny nawet daru pro­roc­twa! Otrzy­masz tyle łaski, ile zdo­łasz objąć. (…) Bądź­cie przy­go­to­wa­ni na otrzy­ma­nie łaski, a gdy ją już otrzy­ma­cie, nie odrzu­caj­cie jej!” (26). Tę szcze­gól­ną łaskę Cyryl nazy­wa “cał­ko­wi­tym zanu­rze­niem w Duchu Świę­tym” (WK 17,18).


Od cza­sów Ory­ge­ne­sa wyraź­nie zauwa­ża­my ten­den­cję do przy­pi­sy­wa­nia darów Ducha Świę­te­go “pneu­ma­ty­kom” (ludziom ducho­wym). Nie ozna­cza to, że inni nie mogą ubie­gać się o cha­ry­zma­ty. Powszech­nie ist­nia­ło prze­ko­na­nie, że wszy­scy, któ­rzy z wia­rą będą o nie pro­sić Boga, otrzy­ma­ją je. Tak też uwa­ża Hila­ry, biskup Poitiers, któ­ry zachę­ca chrze­ści­jan do posłu­gi­wa­nia się dara­mi Ducha. Czy­ni to przy oka­zji komen­ta­rza do Ewan­ge­lii fana 7,39: “Jeste­śmy zala­ni dara­mi Ducha. To źró­dło życia, któ­rym jest rze­ka Boża, prze­le­wa się w nas” (27).Bazyli Wiel­ki, rówie­śnik Cyry­la i Hila­re­go, repre­zen­tan­tów wschod­nie­go i zachod­nie­go chrze­ści­jań­stwa, w trak­ta­cie poświę­co­nym Ducho­wi Świę­te­mu (28) pisze: “Duch zawsze obec­ny przy tych, któ­rzy są Jego god­ni, dzia­ła w mia­rę potrze­by albo w pro­roc­twach, albo w uzdro­wie­niach, albo w jakichś innych doko­ny­wa­nych cudach” (O Duchu Świę­tym 26,61). W dość tajem­ni­czych stó­wach Bazy­li opi­su­je spo­łecz­ność z Duchem Świę­tym. Kie­dy wie­rzą­cy, poprzez bli­ski kon­takt z Duchem zosta­je “udu­cho­wio­ny”, otrzy­mu­je zdol­ność “prze­wi­dy­wa­nia tego, co będzie w przy­szło­ści [pro­roc­twa], rozu­mie­nia tajem­nic, poj­mo­wa­nia rze­czy ukry­tych, roz­dział cha­ry­zma­tów, nie­biań­skie oby­wa­tel­stwo, taniec z anio­ła­mi, radość bez koń­ca, spo­czy­nek w Bogu, podo­bień­stwo do Boga, kra­niec wszyst­kich pra­gnień, aby stać się Bożym” (29). Zwróć­my uwa­gę, że wśród cha­ry­zma­tów odnaj­du­je­my rów­nież dość zaska­ku­ją­ce, jak “taniec z anio­ła­mi” czy “spo­czy­nek w Bogu”.


W cza­sach Bazy­le­go poja­wia się też ruch mes­sa­lian. Nazwa pocho­dzi od syryj­skie­go sło­wa ozna­cza­ją­ce­go “tych, któ­rzy się modlą”. Róż­ni­ła ich od mon­ta­ni­stów nie­chęć do two­rze­nia samo­dziel­nych struk­tur kościel­nych, trud­no ich więc zlo­ka­li­zo­wać. Jan Dama­sceń­ski, żyją­cy na prze­ło­mie VII/VIII w., pisał, że mes­sa­lia­nie pod­kre­śla­ją bar­dziej war­tość modli­twy niż rytów kościel­nych, nawet tych naj­waż­niej­szych, czy­li chrztu i eucha­ry­stii: “Wie­rzą­cy nie otrzy­ma­li nie­śmier­tel­ne­go i boskie­go odzie­nia przez chrzest, lecz przez modli­twę. (…) Otrzy­mu­ją oni w spo­sób zauwa­żal­ny wej­ście Ducha Świę­te­go i posia­da­ją jaw­ne odczu­cie w duszy wej­ścia Ducha Świę­te­go” (30).


WSCHÓD l ZACHÓD NA PRZEŁOMIE IV/V w.Jan Chry­zo­stom i Augu­styn (znów Wschód i Zachód) żyli na prze­ło­mie IV/V w. Obaj wyra­ża­li podob­ną myśl: “Obec­ny Kościół jest jak kobie­ta, któ­ra utra­ci­ła swą daw­ną świę­tość. Pod wie­lo­ma wzglę­da­mi zacho­wu­je ona tyl­ko sym­bo­le tej świę­to­ści. Rze­czy­wi­ście oka­zu­je ona skarb­ce i szka­tu­ły ze swo­imi zło­ty­mi ozdo­ba­mi, ale tak napraw­dę pozba­wio­na jest swe­go bogac­twa. Dzi­siej­szy Kościół prze­sta­wia sobą obraz takiej kobie­ty” (31). Powszech­na sta­je się opi­nia wyra­żo­na przez Jana Chry­zo­sto­ma: “jeśli zbu­do­wa­nie jest celem cha­ry­zma­tu i jeśli moż­li­we jest osią­gnię­cie tego zbu­do­wa­nia w inny spo­sób, to jest bez cha­ry­zma­tu, to nie chlub­cie się tym, że posia­da­cie zna­ki. Jeśli nie­obec­ne są cha­ry­zma­ty, nie narze­kaj­cie” (32). Chry­zo­stom argu­men­tu­je, że nie­obec­ność cha­ry­zma­tów nale­ży przy­pi­sać temu, że Bóg ceni nas sobie bar­dziej, ponie­waż ich już nie potrze­bu­je­my. Teraz, gdy jeste­śmy doj­rza­li — doda­je Zło­to­usty — wie­rzy­my bez zna­ków, jak przy­stoi doro­słym (33). To tłu­ma­cze­nie stoi w kon­tra­ście z wyra­żo­ną wyżej opi­nią o nie­naj­lep­szej kon­dy­cji ówcze­sne­go Kościo­ła.


Wiek V to kres zachod­nie­go cesar­stwa rzym­skie­go. Od tej pory ina­czej roz­wi­jać się będzie nie tyl­ko poli­ty­ka i gospo­dar­ka daw­ne­go Impe­rium Roma­num, ale tak­że ducho­wość. W dużym uprosz­cze­niu moż­na stwier­dzić, że Bizan­cjum kon­ty­nu­owa­ło tra­dy­cje zwią­za­ne z dara­mi Ducha, gdy tym­cza­sem Zachód, zala­ny falą ple­mion bar­ba­rzyń­skich, prze­cho­dzi trud­ny okres budo­wa­nia kul­tu­ry reli­gij­nej w nowej rze­czy­wi­sto­ści. Jed­nak w obu wypad­kach ducho­wość roz­wi­ja się głów­nie w zako­nach. Zwo­len­ni­cy życia mona­stycz­ne­go ucie­ka­li od “zeświec­czo­ne­go” Kościo­ła i chro­ni­li się w ciszy klasz­to­rów, dla­te­go też tam nale­ży szu­kać dal­szych śla­dów obec­no­ści cha­ry­zma­tów.


MONASTYCYZM KULTYWUJE CHARYZMATYPacho­miusz ucho­dzi za twór­cę “zor­ga­ni­zo­wa­ne­go” mona­sty­cy­zmu. Według Sozo­me­na, histo­ry­ka z poło­wy V w., był on “mężem w naj­wyż­szym stop­niu kocha­ją­cym ludzi i tak nie­zmier­nie umi­ło­wa­nym przez Boga, że wie­dział naprzód o tym, co ma nastą­pić w przy­szło­ści” (34). Jan z Apa­mei nad Oron­te­sem, Filok­sen i Teo­do­ret z Cyru to mni­si z V i VI w, któ­rzy w swo­ich pismach czę­sto wspo­mi­na­li cha­ry­zma­ty (pro­roc­twa, cuda, ale tak­że mówie­nie języ­ka­mi). Sfor­mu­ło­wa­li nawet dość spe­cy­ficz­ną naukę o dwóch chrztach. W dru­gim, któ­ry nazy­wa­ny jest zazwy­czaj chrztem w Duchu Świę­tym”, docho­dzi do uwi­docz­nie­nia darów otrzy­ma­nych już w cza­sie pierw­sze­go chrztu. Aby tego rodza­ju prze­ży­cia doświad­czyć, nale­ży zerwać ze świa­tem i zostać mni­chem (35). Szcze­gól­nie inte­re­su­ją­cą dla histo­ry­ków posta­cią jest Józef Haz­zaya (zm. 786 r.). Oma­wia­jąc zna­ki sku­tecz­ne­go dzia­ła­nia Ducha Świę­te­go, zwra­cał on uwa­gę na cha­ry­zma­ty. Podob­nie jak Bazy­li Wiel­ki, Józef uczył, że bli­ski kon­takt z Bogiem powo­du­je w życiu wie­rzą­ce­go “potok mowy ducho­wej i sło­wo wie­dzy; [czło­wiek] zysku­je też świa­do­mość tajem­nic, któ­re mają nadejść.Towarzyszy temu (…) radość, wese­le, unie­sie­nie, chwa­ła, uwiel­bie­nie, pie­śni, hym­ny i ody pochwal­ne” (36).


Podob­ne opi­sy moż­na zna­leźć w doświad­cze­niu inne­go wybit­ne­go przed­sta­wi­cie­la mona­sty­cy­zmu wschod­nie­go — Syme­ona Nowe­go Teo­lo­ga, żyją­ce­go na prze­ło­mie X/XI w.. W swo­ich dzie­łach czę­sto zwra­ca uwa­gę na tzw. “dru­gie naro­dzi­ny” albo “powtór­ny chrzest”. Syme­on pisze: “Pan, któ­ry nam udzie­lił dóbr pona­dod­czu­wal­nych, daje nam tak­że nową wraż­li­wość ponad-odczu­wal­ną przez swo­je­go Ducha po to, aby Jego dary i laski, któ­re prze­kra­cza­ją dozna­nie, sta­ły się dla nas w spo­sób nad­przy­ro­dzo­ny wyraź­nie i jasno odczu­wal­ne poprzez wszel­kie dozna­nia” (37). Ducho­wość tę, wraz z glos­so­la­lią, może­my spo­tkać w tra­dy­cji mni­chów na świę­tej górze Athos i w tra­dy­cji “star­ców” rosyj­skich (38).


ZACHÓD ŚREDNIOWIECZNY l NOWOŻYTNYNa Zacho­dzie śla­dy obec­no­ści cha­ry­zma­tów sta­ją się wyraź­niej­sze dopie­ro w okre­sie śre­dnio­wie­cza kla­sycz­ne­go, co nie ozna­cza, że dary łaski nie funk­cjo­no­wa­ły wśród tych, któ­rzy praw­dzi­wie wie­rzy­li, że Jezus jest Panem i Chry­stu­sem. Wystę­po­wa­nie darów Ducha potwier­dza “Sum­ma teo­lo­gicz­na” Toma­sza z Akwi­nu (polo­wa XIII w.) i pisma Win­cen­te­go Fer­re­ry (polo­wa XIV w.).Nurty cha­ry­zma­tycz­ne roz­wi­ja­ją się zarów­no wśród wal­den­sów, “bra­ci i sióstr wol­ne­go Ducha”, jak i wśród kato­lic­kich fran­cisz­ka­nów. Moż­na wspo­mnieć tak­że prze­dziw­ny przy­pa­dek mistycz­ki Hil­de­gar­dy z Bin­gen, któ­ra napi­sa­ła trak­tat w nie­zro­zu­mia­łym dla sie­bie języ­ku, czy Joachi­ma de Fio­re, gło­szą­ce­go nadej­ście Ery Ducha Świę­te­go, w któ­rej rzą­dzić będą “mężo­wie ducho­wi” (coś na wzór ory­ge­ne­so­wych pneu­ma­ti­koi).


Szcze­gól­ne mani­fe­sta­cje cha­ry­zma­tów w okre­sie nowo­żyt­nym są znacz­nie lepiej udo­ku­men­to­wa­ne i czę­sto moż­na je odna­leźć w lite­ra­tu­rze, któ­ra doty­czy ruchu zie­lo­no­świąt­ko­we­go. Spo­ty­ka­my je u pro­ro­ków z Zwic­kau, wśród kwa­krów, w jan­se­ni­zmie, a tak­że w śro­do­wi­sku pie­ty­stycz­nym, np. wśród bra­ci moraw­skich. Podob­ne śla­dy mogli­by­śmy dostrzec w ruchu meto­dy­stycz­nym, wśród zwo­len­ni­ków E. Irwin­ga i w ruchu uświęceniowym.W świe­tle tych wszyst­kich świa­dectw histo­rii nie jest moż­li­we utrzy­ma­nie tezy, że zja­wi­ska cha­ry­zma­tycz­ne przy­na­le­żą jedy­nie do świa­ta apo­sto­łów i usta­ły wraz z ich śmier­cią.


Ks. dr Woj­ciech Gajew­ski — dok­tor nauk histo­rycz­nych, badacz pierw­szych wie­ków chrze­ści­jań­stwa, pra­cow­nik nauko­wy Wydzia­łu Filo­lo­gicz­no-Histo­rycz­ne­go Uni­wer­sy­te­tu Gdań­skie­go, wykła­dow­ca histo­rii dogma­tów w War­szaw­skim Semi­na­rium Teo­lo­gicz­nym, pastor zbo­ru zie­lo­no­świąt­ko­we­go we From­bor­ku.


1 W tym arty­ku­le stó­wo “cha­ry­zmat” uży­wa­ne będzie w szer­szym zna­cze­niu. Aby unik­nąć defi­nio­wa­nia zja­wi­ska, autor odwo­łu­je się do publi­ko­wa­ne­go na lamach “Chrze­ści­ja­ni­na” cyklu: “Ducho­we dary łaski” Edwar­da Czaj­ko. W licz­nych przy­kła­dach poda­je on wie­le cen­nych świa­dectw wystę­po­wa­nia cha­ry­zma­tów w dzie­jach Kościoła.2 J. B. Norlh, Histo­ria Koś­do­la, War­sza­wa 2000, s. 19; por. tak­że przyp. 11. 3 Dida­che X,7 [w:] Pierw­si świad­ko­wie. Pisma Ojców Apo­stol­skich, Kra­ków 1998.4 Tam­że, Igna­cy z Anlio­chii, List do Koś­do­la w Smyr­nie, Wstęp.5 Tam­że, Pasterz Her­ma­sa. 6 Tam­że, s. 206.7 Do apo­sta­zji, czy­li świa­do­me­go zapar­cia się Pana, docho­dzi­ło naj­czę­ściej w cza­sie prze­śla­do­wań. Kościół sta­wał przed poważ­nym dyle­ma­tem, co zro­bić z apo­sta­ta­mi, gdy ci wyra­ża­ją skru­chę i pra­gnie­nie powro­tu do Kościo­ła. 8 Justyn, Apo­lo­gia. Dia­log z Żydem Try­fo­nem, Poznań 1926, PO K 4. Apo­lo­gie to pisma wcze­sno­chrze­ści­jań­skich pisa­rzy, któ­rzy bio­rą w obro­nę prze­śla­do­wa­nych w cesar­stwie współwyznawców.9 Dzie­ło to nie zosta­ło jesz­cze wciąż w cało­ści wyda­ne w j. pol­skim, dla­te­go cyta­ty odno­szą do łaciń­skiej wer­sji pt. Adver­sus hacre­ses (AM).10 Ire­ne­usz z Lyonu, Wykład nauki apo­stol­skiej, Kra­ków 1997 (WNA 99).11 Cho­dzi praw­do­po­dob­nie o zde­cy­do­wa­nych antymontanistów.12 Cytat ten pocho­dzi od ano­ni­mo­we­go auto­ra z II w., a prze­ka­zu­je go nie­oce­nio­ny Euze­biusz z Ceza­rei, Histo­ria Kościel­na, Poznań 1924, POK3 (HKV,16,7).13 Por. K. McDon­ncll, G. Mon­ta­gue, Ini­cja­cja chrze­ści­jań­ska a chrzest w Duchu Świę­tym, Kra­ków 1997, s. 255.14 Mon­ta­ni­ści trak­to­wa­li uciecz­kę przed prze­śla­do­wa­nia­mi jako apo­sta­zję, a powtór­ne mał­żeń­stwo owdo­wia­łych było zaka­za­ne i pod­le­ga­ło takim samym sank­cjom jak cudzo­łó­stwo. Moż­li­we, że przy­czy­ną takich naka­zów było prze­ko­na­nie o rychłej paruzji.15 Sąd taki wydał Hila­ry z Poitiers, patrz: Dru­gi list do Kon­stan­cju­sza 9 (pismo to nie zosta­ło jesz­cze prze­tłu­ma­czo­ne na j. polski).16 R. Lau­ren­tin, Nie­zna­ny Duch Świę­ty. Odkry­wa­nie Jego doświad­cze­nia i /ego Oso­by, Kra­ków 1998, s. 205.17 Epi­fa­niusz, Pana­rion 2,1 here­zja 48,49,51; 2,2 here­zja 79. To waż­ne dzie­ło nie docze­ka­ło się jesz­cze pol­skie­go tłu­ma­cze­nia. 18 Ter­tu­lian, O chrzcie [w:] Wybór pism, War­sza­wa 1970, PSP 5; dalej jako De Bap­ti­smo (DB). 19 K. McDon­ncll, G. Mon­ta­gue, dz. cyt., s. 143, patrz rów­nież przyp. 39.20 Komen­tarz do Księ­gi Psal­mów 64,11; tekst ten dostęp­ny jedy­nie w ory­gi­na­le, w zbio­rze pism Ojców grec­kich: PG 12,1.496.21 Ory­ge­nes, Komen­tarz tło Ewan­ge­lii wg św. Jana, War­sza­wa 1981, PSP 57; (Komjn 8,48).22 Ten­że, Homi­lia do Księ­gi Przy­sló­zu, por. PG 13,25.23 Ten­że, Komen­tarz do Księ­gi Jere­mia­sza 2,3. 24 Ten­że, Komen­tarz do Księ­gi Wyj­ścia 4,5. 25 Euze­biusz, Komen­tarz do Psal­mów M 5–9; PG 23,631.26 Cyryl Jero­zo­lim­ski, Kate­che­zy przed­chrz­ciel­ne i mista­go­gicz­ne (WK i KM), Kra­ków 2000 (WK 17,37).27 Hila­ry, Trak­tat do Psal­mów 64,14. 28 Bazy­li, O Duchu Świę­tym, War­sza­wa 1999. 29 Tam­że, 9,23. Tłu­ma­cze­nie wła­sne. *” Jan Dama­sceń­ski, Histo­ria here­zji 80,6; PG 94,729.30 Jan Chry­zo­stom, Homi­lie do l Listu do Koryn­tian 36; PG 61,312–313. 31 Tam­że; PG 61,310.32 K. McDon­ncll, G. Mon­ta­gue, dz. cyt., s. 358. 33 Her­miasz Sozo­men, Histo­ria Koś­do­la, War­sza­wa 1980 (111,14). 34Tamże, s. 395–406.35 Cyt. za; A. Min­ga­na, Ear­ly Chri­stian My-stics, Cam­brid­ge 1934, s. 167. 36 Syme­on Nowy Teo­log, Trak­tat etycz­ny 5, SC 129, s. 297, cyt. za: R. Lau­ren­tin, dz. cyt., s. 216. 37 Z. Pasek, Ruch zie­lo­no­świąt­ko­wy, Kra­ków 1992, s. 14.


Tekst uka­zał się w mie­sięcz­ni­ku “Chrze­ści­ja­nin”(7–8/2003)


Redak­cja Maga­zy­nu Sem­pre Refor­man­da dzię­ku­je Redak­tor Naczelnej“Chrześcijanina” oraz Auto­ro­wi­za moż­li­wość wyko­rzy­sta­nia tego mate­ria­łu na naszych stro­nach.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.