Magazyn

Czy Łazarz umarł ponownie? Zmartwychwstanie według Biblii oraz Tradycji żydowskiej i chrześcijańskiej


Zmar­twych­wsta­nie ciał nale­ży do pod­sta­wo­wych prawd wia­ry wspól­nej wyznaw­com chrze­ści­jań­stwa i juda­izmu. Wyzna­nie to zosta­ło umiesz­czo­ne w Cre­do chrze­ści­jan, jeśli zaś cho­dzi o juda­izm to gło­si go jeden z trzy­na­stu arty­ku­łów Maj­mo­ni­de­sa, któ­re są uwa­ża­ne za dogma­ty przez więk­szość Żydów. Wła­śnie trzy­na­sty arty­kuł stwier­dza „zmar­li zmar­twych­wsta­ną w cza­sie, gdy taka będzie wola Świę­te­go”. Rabi­ni żydow­scy uczy­ni­li ze zmar­twych­wsta­nia dogmat wia­ry już wcze­śniej. Zaprze­cza­nie mu uzna­wa­no za grzech cięż­ki: „Jeśli ktoś odrzu­ca wia­rę w zmar­twych­wsta­nie, nie będzie miał w nim udzia­łu” – zapi­sa­no w Sanh. 90a. Do stron­nic­twa zaprze­cza­ją­ce­go zmar­twych­wsta­niu nale­że­li sadu­ce­usze, któ­rzy uzna­jąc jedy­nie Torę pisa­na, ale nie Torę ust­ną czy­li jej inter­pre­ta­cję, nie znaj­do­wa­li potwier­dze­nia dla takie­go prze­ko­na­nia.


Rze­czy­wi­ście, pisma wcho­dzą­ce w skład tzw. Biblii Hebraj­skiej zawie­ra­ją dosyć ubo­gą kon­cep­cję zaświa­tów. Cia­ło czło­wie­ka obra­ca się w proch i wra­ca do pro­chu. Z czło­wie­ka zaś pozo­sta­je pew­na nie­ma­te­rial­na obec­ność, cień zwa­ny refa. Cie­nie te (refa­im) prze­by­wa­ją w miej­scu zwa­nym sze­olem (otchła­nią). Moż­na je wywo­łać stam­tąd tak jak to uczy­ni­ła kobie­ta z Endor wywo­łu­jąc cień Samu­ela na proś­bę kró­la Sau­la (cho­ciaż prak­ty­ki takie były zabro­nio­ne). Kon­cep­cja ta pokrew­na jest prze­ko­na­niom zna­nym z mitów i opo­wie­ści antycz­nych Gre­ków na temat zaświa­tów i losu dusz (cie­ni) uwię­zio­nych w Hade­sie.


W spo­rze z sadu­ce­usza­mi rabi­ni argu­men­to­wa­li, że „nie ma ani kawał­ka Tory (pisa­nej), któ­ry nie doty­czył­by dok­try­ny zmar­twych­wsta­nia, jed­nak­że my nie mamy zdol­no­ści wykła­da­nia jej w tym zna­cze­niu”. Sta­ra­li się więc wyka­zać, że Tora zawie­ra nauki na ten temat dowo­dząc na przy­kład: Zosta­ło bowiem powie­dzia­ne „Dar z tego wydzie­lo­ny dla Pana oddaj­cie Aaro­no­wi, kapła­no­wi (Lb 8,28). Lecz czyż­by Aaron żył wiecz­nie, by móc przyj­mo­wać takie dary? Czyż nie­praw­dą jest, że nie dane mu było wejść do zie­mi Izra­ela? A zatem tekst naucza, że zosta­nie przy­wró­co­ny do życia (w świe­cie przy­szłym) i nadal będzie przyj­mo­wał ofia­ry. Tak więc zmar­twych­wsta­nie da się wyde­du­ko­wać z Tory. (Sanh. 90b).


Tal­mud zawie­ra też zapis dys­ku­sji pomię­dzy sadu­ce­usza­mi a rab­bim Gama­lie­lem (któ­re­go nauk miał też słu­chać póź­niej­szy Apo­stoł pogan), gdzie rab­bi na pyta­nie sadu­ce­uszy „skąd wia­do­mo, ze Świę­ty Jedy­ny oży­wia zmar­łych” odpo­wie­dział „ Z Pię­ciok­się­gu, Pro­ro­ków i Pism”. Ponie­waż sadu­ce­usze nie byli co do tego prze­ko­na­ni Gama­liel dowo­dził „Z Pię­ciok­sią­gu albo­wiem napi­sa­no: „Oto ty spo­czniesz w gro­nie swo­ich ojców i powsta­niesz” (Pwt 31,16). Oni odpo­wie­dzie­li: Wer­set ozna­cza raczej: „Lud ten powsta­nie i będzie cudzo­ło­żył, idąc za obcy­mi boga­mi.” Rab­bi dowo­dził dalej „ Od pro­ro­ków, albo­wiem napi­sa­no „Oży­ją Twoi umar­li, two­je cia­ła wsta­ną, obu­dzą się i będą rado­śnie śpie­wać ci, któ­rzy leżą w pro­chu, gdyż Two­ja rosa jest rosą świa­tło­ści, a zie­mia wyda cie­nie zmar­łych. (Iz 26, 19). Sadu­ce­usze odpar­li: Być może ten frag­ment odno­si się do oży­wie­nia zmar­łych opi­sa­ne­go w Ez. 37”, któ­ry jak widać inter­pre­to­wa­li w spo­sób odno­szą­cy się do ich nauki, czy­li zapo­wie­dzi, że Bóg w koń­cu ześle swo­je­mu ludo­wi nagro­dę w posta­ci wol­no­ści i jego nie­skrę­po­wa­ne­go roz­wo­ju.


Gama­liel dowo­dził dalej: „Z Pism, albo­wiem napi­sa­no: A usta two­je jako wino wybor­ne, któ­re na wprost bar­dzo mile pły­nie i spra­wia, że mówią war­gi śpią­cych (Pnp 7,9). Oni odpo­wie­dzie­li: Być może sło­wa te ozna­cza­ją zwy­kły ruch warg – zgod­nie ze stwier­dze­niem r. Jocha­na­na, któ­ry rzekł w imie­niu r. Szy­mo­na Jeho­ce­de­ka: „Kie­dy praw­na decy­zja zmar­łe­go mędr­ca bywa cyto­wa­na na tym świe­cie, jego usta poru­sza­ją się w gro­bie, jako że jest powie­dzia­ne: spły­wa­jąc przez usta tych, któ­rzy pogrą­że­ni są we śnie”. W koń­cu Gama­liel przy­to­czył wer­set „Zie­mia, któ­rą Pan poprzy­siągł dać Waszym ojcom (Pwt 11,9). Nie jest powie­dzia­ne „wam” lecz „im”, a zatem dok­try­na zmar­twych­wsta­nia da się wywnio­sko­wać z Tory (r. Gama­liel uwa­żał, że sko­ro ojco­wie są mar­twi, to muszą powró­cić do życia, by obiet­ni­ca Boża mogła się speł­nić). Inni twier­dzą, że da się ją wysnuć z wer­se­tu: a wy, coście przy­lgnę­li do Pana, Boga wasze­go, dzi­siaj wszy­scy żyje­cie (Pwt 4,4) (…) Musi to ozna­czać, że nawet w dniu, kie­dy ludzie będą mar­twi, wy będzie­cie żyć, i podob­nie jak wszy­scy żyje­cie do dziś, tak tez wszy­scy żyć będzie­cie w świe­cie przy­szłym”. (Sanh. 90b).


Dys­ku­sje oprócz umo­co­wa­nia zmar­twych­wsta­nia w uzna­wa­nych za natchnio­ne od Boga tek­stach doty­czy­ły rów­nież argu­men­tów prak­tycz­nych czy­li tego czy zmar­twych­wsta­nie jest w ogó­le moż­li­we. Tutaj moż­na przy­to­czyć zapis zwią­za­ny tak­że z rab­bim Gama­lie­lem. „Pewien here­tyk rzekł do rab­bie­go Gama­lie­la: Twier­dzisz, że zmar­li oży­ją ponow­nie, ale prze­cież oni obró­ci­li się w pył – czyż pył może wró­cić do życia? Cór­ka rabi­na rze­kła do swe­go ojca: Zostaw go mnie, ja mu odpo­wiem. W naszym mie­ście są dwaj garn­ca­rze – jeden lepi garn­ki z wody, dru­gi z gli­ny. któ­ry z nich zasłu­gu­je na więk­szą pochwa­łę? Here­tyk odrzekł: ten, któ­ry lepi je z wody. Ona odpo­wie­dzia­ła: Czyż Ten, kto ufor­mo­wał czło­wie­ka z kro­pli pły­nu, nie uczy­ni tego z jesz­cze więk­szą łatwo­ścią za pomo­cy gli­ny?” Jako przy­kład moż­li­wo­ści zmar­twych­wsta­nia przy­ta­cza­ny był też Eliasz .”Gdy­by kto­kol­wiek ci powie­dział, że zmar­li nie oży­ją na nowo, przy­tocz mu przy­kład Elia­sza” – zapi­sa­no w Num R.14,l). Eliasz ma być też wysłan­ni­kiem Boga, zaj­mu­ją­cym się wskrze­sza­niem zmar­łych. Ode­gra też rolę zwia­stu­na nadej­ścia Mesja­sza.


Jak widać z powyż­sze­go udo­wod­nie­nie na pod­sta­wie świę­tych tek­stów zmar­twych­wsta­nia spra­wia­ło rabi­nom ze stron­nic­twa fary­ze­uszy trud­ność rów­ną pra­wie tej, jaką mają rzym­scy kato­li­cy wywo­dząc z Nowe­go Testa­men­tu pry­mat papie­ża. Pomi­mo to wia­ra, iż Bóg oży­wi zmar­łych, by wyna­gro­dzić ich wier­ność i uka­rać nie­go­dzi­wych była coraz powszech­niej­sza, cze­go dowo­dy znaj­du­ją się w deu­te­ro­ka­nicz­nych (przez pro­te­stan­tów okre­śla­nych jako apo­kry­fy) księ­gach ST.


W Dru­giej Księ­dze Macha­bej­skiej jest opis zbie­ra­nia pie­nię­dzy na ofia­rę za pole­głych zmar­łych przez Judę Macha­be­usza, któ­ry zda­niem auto­ra „Bar­dzo pięk­nie i szla­chet­nie uczy­nił, myślał bowiem o zmar­twych­wsta­niu. Gdy­by bowiem nie był prze­ko­na­ny, że ci zabi­ci zmar­twych­wsta­ną, to modli­twa za zmar­łych była­by czymś zbęd­nym i nie­do­rzecz­nym, lecz jeśli uwa­żał, że dla tych, któ­rzy poboż­nie zasnę­li, jest przy­go­to­wa­na naj­wspa­nial­sza nagro­da — była to myśl świę­ta i poboż­na”. Z kolei w Księ­dze Danie­la znaj­du­je się nastę­pu­ją­cy tekst doty­czą­cy nadziei na zmar­twych­wsta­nie: „Wie­lu zaś, co posnę­li w pro­chu zie­mi, zbu­dzi się: jed­ni do wiecz­ne­go życia, dru­dzy ku hań­bie, ku wiecz­nej odra­zie. Mądrzy będą świe­cić jak blask skle­pie­nia, a ci, któ­rzy nauczy­li wie­lu spra­wie­dli­wo­ści, jak gwiaz­dy przez wie­ki i na zawsze (Dn 4, 2–3)”.


Spór mię­dzy fary­ze­usza­mi a sadu­ce­usza­mi o zmar­twych­wsta­nie roz­strzy­gnę­ła oso­bi­ście Histo­ria. Kie­dy po zdła­wie­niu powsta­nia Żydów przez woj­ska rzym­skie te ostat­nie zbu­rzy­ły Świą­ty­nie Jero­zo­lim­ską, co mia­ło miej­sce w roku 70 n.e., z dwóch stron­nictw osta­ło się to, któ­re gło­si­ło, że życie ludz­kie nie koń­czy się z chwi­lą śmier­ci, a na spra­wie­dli­wość trze­ba zacze­kać do zmar­twych­wsta­nia. Ci, któ­rzy gło­si­li, że Bóg wyna­gra­dza i karze tyl­ko żyją­cych i któ­rzy przy­kła­da­li ogrom­ną wagę do kul­tu ofiar­ni­cze­go (moż­li­we­go tyl­ko w Świą­ty­ni w Jero­zo­li­mie) prze­sta­li po jej upad­ku mieć rację bytu.


W cza­sach współ­cze­snych Jezu­so­wi ist­niał wśród Żydów jesz­cze jeden odłam, któ­ry żydow­ski histo­ryk, będą­cy świad­kiem wyda­rzeń z roku 70 i wzię­ty do rzym­skiej nie­wo­li okre­śla mia­nem esseń­czy­ków. Opis ich kon­cep­cji na życie poza­gro­bo­we w „Woj­nie żydow­skiej” został przed­sta­wio­ny w ten spo­sób: „Mają oni nie­złom­ną wia­rę, że cia­ła są znisz­czal­ne, a two­rzą­ca je mate­ria prze­mi­ja­ją­ca, lecz dusze nie­śmier­tel­ne trwa­ją wiecz­nie. Buja­jąc swo­bod­nie, jako że pocho­dzą z deli­kat­ne­go ete­ru, zosta­ły zwią­za­ne z cia­łem i jak­by zamknię­te w wię­zie­niu, przy­cią­gnię­te jakimś natu­ral­nym cza­rem, lecz kie­dy uwal­nia się z wię­zów cie­le­snych, jak­by wyzwo­lo­ne z dłu­giej nie­wo­li, radu­ją się i ula­tu­ją w górę. Podzie­la­jąc pogląd synów Hel­la­dy utrzy­mu­ją, że na dobre dusze cze­ka miesz­ka­nie za oce­anem i miej­sce, któ­re­go nie tro­pią ule­wy, śnie­ży­ce lub skwar, lecz orzeź­wia je zawsze łagod­ny zefir, wie­ją­cy od oce­anu. Złym duszom prze­zna­cza­ją ciem­ną i nawie­dza­ną burza­mi otchłań, gdzie są tyl­ko nie koń­czą­ce się kary”.


Fla­wiusz uwa­ża, że te poglą­dy zosta­ły zaczerp­nię­te z wyobra­żeń grec­kich w któ­rych to dusze dziel­nych dobrych ludzi umiesz­cza­ne są na Wyspach Szczę­śli­wych, a dusze złych w Hade­sie i pisze dalej o esseń­czy­kach: „Więc naj­pierw gło­szą, że dusze trwa­ją wiecz­nie, a przez to chcą następ­nie skło­nić ludzi do cno­ty i od występ­ku odstra­szyć. Dobrzy bowiem sta­ją się w życiu lep­szy­mi mając nadzie­je, że tak­że po śmier­ci otrzy­ma­ją nagro­dę, zaś żądze złych hamu­je oba­wa, ponie­waż mogą spo­dzie­wać się, że jeśli cokol­wiek zdo­ła­li ukryć za życia, nie unik­ną kary wiecz­nej po śmier­ci.”


W związ­ku z poglą­da­mi esseń­czy­ków na dusze nale­ży przy­po­mnieć naukę o niej rabi­nów. Otóż dusza jest roz­pa­try­wa­na w pię­ciu kate­go­riach: nefesz, ruach, nesza­ma, jechi­da i chaj­ja. Nefesz to krew, gdyż powie­dzia­no „krew jest duszą” (Pwt 12, 23). W tym kon­tek­ście ozna­cza żywot­ność i odno­si się zarów­no do zwie­rząt jak i do ludzi. Każ­de stwo­rze­nie obda­rzo­ne żywot­no­ścią, odda­je ją oso­bie, któ­ra je spo­ży­wa, pod­no­sząc z kolei jej żywot­ność. W rezul­ta­cie nefesz ginie wraz ze śmier­cią osob­ni­ka. Ruach jest tym, co wzno­si się i opa­da, gdyż napi­sa­no w Księ­dze Kohe­le­ta: „Któż wie, czy duch uno­si się do góry?” (3,21). Nesza­ma to uspo­so­bie­nie. Ruachnesza­ma są uży­wa­ne zamien­nie na ozna­cze­nie ludz­kiej psy­che i odno­szą się wyłącz­nie do czło­wie­ka. Sta­no­wią nie­śmier­tel­ną część jego oso­by, „dech”, któ­ry tchnął weń Bóg.


Midra­szu do Psal­mu 41 zapi­sa­no takie wyobra­że­nie rabi­nów na temat nesza­ma i co się z nią dzie­je po śmier­ci. Otóż gdy nad­cho­dzi kres i czło­wiek ma opu­ścić świat poja­wia się Anioł Śmier­ci, by zabrać jego duszę (nesza­ma). Nesza­ma przy­po­mi­na żyłę peł­ną krwi, z któ­rej małe żył­ki roz­cho­dzą się po całym cie­le. Anioł śmier­ci chwy­ta gór­ny kra­niec żyły i wyj­mu­je ją z cia­ła. Po jej wyję­ciu czło­wiek umie­ra, jego duch wyla­tu­je i osia­da na nosie do cza­su, gdy cia­ło ule­gnie roz­kła­do­wi. Kie­dy to nastą­pi, pła­cze i woła „Panie Wszech­świa­ta! Dokąd mnie wio­dą?” Zabie­ra go natych­miast anioł Duma i pro­wa­dzi przed try­bu­nał śmier­ci mię­dzy duchy. Jeśli wiódł pra­we życie, ogła­sza­jąc przed nim: „Przy­go­tuj­cie miej­sce dla takie­go a takie­go spra­wie­dli­we­go”; tak sunie on krok po kro­ku, aż znaj­dzie się w obec­no­ści sze­chi­ny (Boskiej Obec­no­ści).


Chrze­ści­jań­stwo


Wia­ra chrze­ści­jan w zmar­twych­wsta­nie ma więk­sze umo­co­wa­nie w ich świę­tych tek­stach, gdyż wszyst­kie one odno­szą się do zmar­twych­wsta­nia Jezu­sa nazy­wa­ne­go przez Jego wyznaw­ców Chry­stu­sem. Zgod­nie z ewan­ge­licz­ny­mi zapi­sa­mi i tym co prze­ka­zu­je Apo­stoł Paweł, Jezus umarł ukrzy­żo­wa­ny, a następ­nie zmar­twych­wstał dnia trze­cie­go zgod­nie z tym co zosta­ło zapi­sa­ne w Pismach ST (cho­dzi tu przede wszyst­kim o tekst Oze­asza  „Chodź­cie, powróć­my do Pana! On nas zra­nił i On też ule­czy, On to nas pobił, On ranę zawią­że. Po dwu dniach przy­wró­ci nam życie, a dnia trze­cie­go nas dźwi­gnie i żyć będzie­my w Jego obec­no­ści”).


Świę­ty Paweł, nie zna­ją­cy Jezu­sa za Jego ziem­skie­go życia, lecz będą­cy świad­kiem Jego obec­no­ści i dzia­ła­nia już po zmar­twych­wsta­niu oraz – zgod­nie z tym, co pisze o sobie w Liście do Gala­tów – nie mają­cym bliż­sze­go kon­tak­tu z tymi, któ­rzy byli ucznia­mi Jezu­sa w cza­sie Jego ziem­skie­go życia uwa­ża zmar­twych­wsta­nie Jezu­sa za zapo­wiedź przy­szłe­go zmar­twych­wsta­nia wszyst­kich ludzi. Przy czym zmar­twych­wsta­nie to ma nastą­pić w bli­skiej per­spek­ty­wie escha­to­lo­gicz­nej przy ponow­nym przyj­ściu Jezu­sa Chry­stu­sa (paru­zja). Świę­ty Paweł odrzu­ca w Dru­gim Liście do Tymo­te­usza poglą­dy nie­zna­nych poza tym Hyme­na­jo­sa i File­to­sa, któ­rzy jako­by twier­dzi­li „że nasze zmar­twych­wsta­nie już się doko­na­ło”. Nie wie­my co dokład­nie gło­si­li wymie­nie­ni Hyme­na­jos i File­tos (sądząc z imion oso­by hel­leń­skie­go pocho­dze­nia), być może cho­dzi­ło o to, że śmierć i zmar­twych­wsta­nie Chry­stu­sa spo­wo­do­wa­ła zmar­twych­wsta­nie ducho­we osób wie­rzą­cych w nie­go. Nale­ży pamię­tać, że dla osób wycho­wa­nych w tra­dy­cji hel­leń­skiej zmar­twych­wsta­nie ludzi było czymś prze­ciw­ko cze­mu ich umysł bun­to­wał się naj­bar­dziej.


Wszy­scy pogań­scy kry­ty­cy z tra­dy­cji hel­leń­skiej uwa­ża­li ten aspekt dok­try­ny chrze­ści­jań­skiej za nie­moż­li­wy i śmiesz­ny. I nie cho­dzi­ło o nie­moż­ność uwie­rze­nia w zmar­twych­wsta­nie Boga (bo takie wypad­ki hel­leń­ska tra­dy­cja dopusz­cza­ła), ale o zmar­twych­wsta­nie czło­wie­ka. Stąd naj­praw­do­po­dob­niej błę­dy w dok­try­nie jakie mia­ły miej­sce w gmi­nie w Koryn­cie dokąd to Paweł skie­ro­wał swój list, wykła­da­ją­cy jego pogląd na zmar­twych­wsta­nie ciał. Dla Paw­ła, w koń­cu Żyda, nale­żą­ce­go wcze­śniej do stron­nic­twa fary­zej­skie­go, a nawet słu­cha­cza nauk wspo­mnia­ne­go wyżej rab­bie­go Gama­lie­la, czło­wiek jest nie­ro­ze­rwal­ną cało­ścią, a Bóg jest Bogiem oso­bo­wym, a nie Bogiem filo­zo­fów. I jak­kol­wiek cia­ło czło­wie­ka zmar­twych­wsta­łe­go nie jest tym samym cia­łem fizycz­nym, lecz cia­łem ducho­wym (prze­mie­nio­nym) czło­wiek nie może ist­nieć wyłącz­nie jako byt bez­cie­le­sny. Cia­ło i dusza jest onto­lo­gicz­ną jed­no­ścią.


Sam Jezus za swe­go ziem­skie­go życia w spra­wie zmar­twych­wsta­nia ciał oraz życia poza­gro­bo­we­go podzie­lał pogląd fary­ze­uszy, o czym prze­ko­nu­je choć­by zapi­sa­na przez Mate­usza opo­wieść o pod­chwy­tli­wych pyta­niach zada­wa­nych mu przez sadu­ce­uszy jak będzie wyglą­da­ło życie zmar­twych­wsta­łej żony i jej kolej­nych sied­miu mężów. Rów­nież bli­ski tra­dy­cjom rabi­nicz­nym jest jeśli cho­dzi o czas ocze­ki­wa­nia na zmar­twych­wsta­nie, jak świad­czy przy­po­wieść o ubo­gim żebra­ku i boga­czu. Według Jezu­sa nie sze­ol dla wszyst­kich, gdzie dusze pro­wa­dzą namiast­kę egzy­sten­cji, lecz też nie doświad­cze­nie peł­ni prze­by­wa­nia z Bogiem. W każ­dym razie odpo­wiedź dana sadu­ce­uszom w kwe­stii zmar­twych­wsta­nia zmar­łych, jak­że bli­ska uza­sad­nie­niom gło­szo­nym przez rab­bich ze stron­nic­twa fary­ze­uszy, zwró­ci­ła uwa­gę na Jezu­sa jako ewen­tu­al­ne­go sojusz­ni­ka stron­nic­twa fary­zej­skie­go. Dal­szy ciąg zapi­sa­nej przez Mate­usza histo­rii świad­czy, że fary­ze­uszy do Jezu­sa zra­zi­ły Jego rosz­cze­nia Mesjań­skie, a nawet samo postrze­ga­nie posta­ci Mesja­sza (wyż­sze­go od Dawi­da).


Era Łaza­rza


Era Mesja­sza mia­ła według roz­po­wszech­nio­nych w cza­sach Jezu­sa wie­rzeń przy­nieść  powszech­ną spra­wie­dli­wość i szczę­śli­wość. Wie­rzo­no rów­nież, że zosta­ną wskrze­sze­ni zmar­li, żeby móc cie­szyć się tą szczę­śli­wo­ścią na rów­ni z żywy­mi. I jak­kol­wiek Żydzi współ­cze­śni Jezu­so­wi mogli mieć zastrze­że­nia co do reali­za­cji tego sta­nu spra­wie­dli­wo­ści i szczę­śli­wo­ści pod­czas Jego misji w Pale­sty­nie (bo nadal pano­szy­li się tam Rzy­mia­nie) to jed­nak czy­ny przy­pi­sa­ne Mesja­szo­wi czy­li wskrze­sze­nia zmar­łych mia­ły miej­sce. Ewan­ge­lie prze­ka­zu­ją nam opis trzech takich wyda­rzeń, będą­cych cuda­mi czy­li prze­ciw­ny­mi natu­rze. Doty­czą one: cór­ki zwierzch­ni­ka syna­go­gi o imie­niu Jair, syna wdo­wy z Nain oraz Łaza­rza, będą­ce­go przy­ja­cie­lem Jezu­sa.


Ten ostat­ni przy­pa­dek został opi­sa­ny w ewan­ge­lii Jana. O ile dwa pierw­sze przy­pad­ki moż­na nazwać nie tyle wskrze­sze­niem co oży­wie­niem. Reani­ma­cja nastą­pi­ła wkrót­ce po zgo­nie – ponie­waż Żydzi cho­wa­li zmar­łych naj­chęt­niej tego same­go dnia, a duch, jak wie­my, trwał przy cie­le do cza­su jego roz­kła­du, moż­na to by uznać za roz­sze­rzo­ne uzdro­wie­nie, gdy­by nie sło­wa same­go Jezu­sa, któ­ry na posel­stwo Jana Chrzci­cie­la czy jest On tym, na któ­re­go cze­ka­li odpo­wie­dział sło­wa­mi z Iza­ja­sza : Idź­cie i oznaj­mij­cie Jano­wi to, co sły­szy­cie i na co patrzy­cie: nie­wi­do­mi wzrok odzy­sku­ją, chro­mi cho­dzą, trę­do­wa­ci dozna­ją oczysz­cze­nia, głu­si sły­szą, umar­li zmar­twych­wsta­ją, ubo­gim gło­si się Ewan­ge­lię.


Na tym to wła­śnie ma pole­gać według Jezu­sa misja praw­dzi­we­go Mesja­sza. Nadal jed­nak moż­na by upa­try­wać w tych dwóch przy­pad­kach inne­go rozu­mie­nia poję­cia wskrze­sze­nie, czy­li nie zakła­da­ją­ce­go życia, któ­re się nie koń­czy, gdy­by nie szcze­gól­ny przy­pa­dek Łaza­rza. Łazarz nie został wskrze­szo­ny wkrót­ce po śmier­ci, lecz po czte­rech dniach, czy­li po ter­mi­nie, kie­dy zgon był już cał­kiem pew­ny. Przed jego wskrze­sze­niem miał miej­sce zna­mien­ny dia­log z sio­strą Łaza­rza Mar­tą, któ­ra wie­rzy w zmar­twych­wsta­nie w cza­sie osta­tecz­nym, a Jezus mówi jej, że to on jest zmar­twych­wsta­niem i życiem i że każ­dy kto w nie­go wie­rzy choć­by umarł żyć będzie. Moż­na oczy­wi­ście potrak­to­wać ten tekst jako obiet­ni­cę escha­to­lo­gicz­ną dla wyznaw­ców bądź jako zapo­wiedź zmar­twych­wsta­nia same­go Jezu­sa z mil­czą­cym zało­że­niem, że Łazarz umarł ponow­nie ze sta­ro­ści, lecz w grun­cie rze­czy nie mamy danych, by twier­dzić, że wskrze­sze­nie Łaza­rza to czyn na pokaz, mają­cy prze­ko­nać uczniów do tego, że to Jezus jest zapo­wia­da­nym Mesja­szem i będą­cy anty­cy­pa­cją naj­waż­niej­sze­go powsta­nia z mar­twych, czy­li same­go Jezu­sa.


Takie zało­że­nie prak­tycz­nie roz­my­dla sens zmar­twych­wsta­nia ludzi. Zaś sło­wa Jezu­sa „Każ­dy, kto żyje i wie­rzy we Mnie, nigdy nie umrze” moż­na trak­to­wać wte­dy jako ale­go­rię odno­szą­cą się do życia wyłącz­nie ducho­we­go. Roz­wa­ża­jąc casus Łaza­rza zwa­żyć nale­ży, że według ewan­ge­li­sty Jana wła­śnie jego wskrze­sze­nie było bez­po­śred­nim powo­dem pod­ję­cia decy­zji przez przy­wód­ców dwóch róż­nią­cych się stron­nictw co do koniecz­no­ści zgła­dze­nia Jezu­sa.


Kolej­nym frag­men­tem świad­czą­cym o tym, że zmar­twych­wsta­nie Jezu­sa nie było wyizo­lo­wa­nym przy­pad­kiem, a On sam był zapo­wia­da­nym Mesja­szem z przy­pi­sy­wa­ny­mi tra­dy­cyj­nie pre­ro­ga­ty­wa­mi jest frag­ment z Ewan­ge­lii Mate­usza: „A oto zasło­na przy­byt­ku roz­dar­ła się na dwo­je z góry na dół; zie­mia zadrża­ła i ska­ły zaczę­ły pękać. Gro­by się otwo­rzy­ły i wie­le ciał Świę­tych, któ­rzy umar­li, powsta­ło. I wyszedł­szy z gro­bów po Jego zmar­twych­wsta­niu, weszli oni do Mia­sta Świę­te­go i uka­za­li się wie­lu (Mat. 27, 51–53)”. Nie ma wię­cej wzmia­nek o tym wyda­rze­niu w kano­nie NT, zaś przez wie­lu teo­lo­gów tekst ten trak­to­wa­ny jest jako teo­lo­gu­me­non. Jed­nak w apo­kry­fach wcze­sno­chrze­ści­jań­skich wątek ten zna­lazł pew­ne roz­wi­nię­cie.


Otóż dwóch spo­śród zmar­twych­wsta­łych mia­ło napi­sać poniż­sze oświad­cze­nie i zło­żyć je do rąk Anna­sza, Kaj­fa­sza, Gama­lie­la, Niko­de­ma i Józe­fa z Ary­ma­tei: „To są boskie i świę­te tajem­ni­ce, któ­re widzie­li­śmy i sły­sze­li­śmy, ja Kari­nus i Leu­cius. Nie pozwo­lo­no nam jed­nak opo­wia­dać innych tajem­nic Bożych, bo ostrze­ga­jąc powie­dział nam Michał archa­nioł: >. Nam zaś naka­zał Michał archa­nioł iść za Jor­dan, na miej­sce boga­te i żyzne, gdzie znaj­du­je się wie­lu, któ­rzy z nami zmar­twych­wsta­li na świa­dec­two zmar­twych­wsta­nia Pań­skie­go. Tyl­ko jed­nak na trzy dni otrzy­ma­li­śmy pozwo­le­nie powstać z mar­twych, aby obcho­dzić uro­czy­ście Pas­chę Pań­ską z żyją­cy­mi rodzi­ca­mi naszy­mi na świa­dec­two zmar­twych­wsta­nia Chry­stu­sa Pana. I zosta­li­śmy ochrzcze­ni w świę­tej rze­ce Jor­dan, i każ­dy przy­jął bia­łe sza­ty. A po trzech dniach, po uro­czy­stym obcho­dzie Pas­chy Pań­skiej, zosta­li porwa­ni na chmu­rach wszy­scy, któ­rzy z nami razem zmar­twych­wsta­li i któ­rzy uda­li się za Jor­dan, i nikt już ich wię­cej nie widział. Nam nato­miast zosta­ło powie­dzia­ne, aby­śmy trwa­li w Ary­ma­tei na modli­twach. To są wła­śnie rze­czy, któ­re Pan kazał nam prze­ka­zać. Oddaj­cie Mu cześć, wyznaj­cie Go i czyń­cie poku­tę, aby się zmi­ło­wał nad wami. Pokój wam od same­go Pana Jezu­sa Chry­stu­sa, Zbaw­cy nas wszyst­kich. Amen” [1]


Pierw­si chrze­ści­ja­nie ocze­ku­jąc rychłej Paru­zji i powszech­ne­go wskrze­sze­nia zmar­łych nie zaj­mo­wa­li się w zasa­dzie tym, co zda­rzy się mię­dzy śmier­cią a zmar­twych­wsta­niem. Pano­wa­ło jed­nak wśród nich prze­ko­na­nie, że męczen­ni­cy za wia­rę zazna­ją zaraz po śmier­ci łaski prze­by­wa­nia wraz z Chry­stu­sem. W zasa­dzie nie ma powo­du przy­pusz­czać, że śmierć Chry­stu­sa spo­wo­do­wa­ła odło­że­nie obiet­ni­cy życia wiecz­ne­go na czas bli­żej nie­okre­ślo­ny. Ponie­waż to życie wiecz­ne dla ludzi zre­ali­zo­wa­ne być może tyl­ko jako peł­nia duszy i cia­ła być może od cza­su przyj­ścia Chry­stu­sa rewer­sem zmar­twych­wsta­nie jest rewer­sem śmier­ci rów­nież dla ludzi.


Doro­ta Walen­cik


Tekst ten powstał dzię­ki twór­czej inspi­ra­cji Jac­ka Szy­mań­skie­go, któ­re­go cel­ne spo­strze­że­nia w odby­wa­nych dys­ku­sjach zain­te­re­so­wa­ły mnie tema­tem zmar­twych­wsta­nia zmar­łych. W teo­lo­gii kato­lic­kiej (być może też pro­te­stanc­kiej) ter­min zmar­twych­wsta­nie oddzie­la­ny jest od ter­mi­nu wskrze­sze­nie. Ten pierw­szy zare­zer­wo­wa­ny został na zmar­twych­wsta­nie Jezu­sa oraz przy­szłe zmar­twych­wsta­nie zmar­łych i zakła­da życie któ­re się nie koń­czy. W sto­sun­ku do Łaza­rza mówi się zaś o wskrze­sze­niu. Dla­te­go spe­cjal­nie uży­wam czę­ściej sło­wa zmar­twych­wsta­nie cho­ciaż uwa­żam że te ter­mi­ny uży­wa­ne w Biblii i w juda­izmie są toż­sa­me i oba zakła­da­ją życie, któ­re się nie koń­czy. W przy­pad­ku nato­miast odzy­ska­nia jakiejś czę­ści życia, któ­re i tak skoń­czy się śmier­cią lecz zosta­ło prze­rwa­ne przed­wcze­śnie jak choć­by przy­pa­dek syna wdo­wy u któ­rej miesz­kał Eliasz, przy­pa­dek syna wdo­wy z Nain i cór­ki Jaira nale­ży mówić o oży­wie­niu (reani­ma­cji).


Przy­pi­sy:


[1] Apo­kry­fy Nowe­go Testa­men­tu t. 1 pod red. Mar­ka Sta­ro­wiej­skie­go, Lublin 1986, str. 451.


Więk­szość cyta­tów z Biblii pocho­dzi z Biblii Tysiąc­le­cia.


Biblio­gra­fia:


Abra­ham Cohen, Tal­mud, War­sza­wa 2002.


Josy Eisen­berg, Juda­izm, War­sza­wa 1999.


Hen­ri Daniel-Rops, Życie w Pale­sty­nie w cza­sach Chry­stu­sa, War­sza­wa 2001.


Jacqu­es Duqu­esne, Jezus, Gdańsk 1996.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.