Magazyn

Jan Szkot Eriugena — geniusz epoki karolińskiej


Są myśli­cie­le, któ­rych dzie­ła są aktu­al­ne dla każ­dej epo­ki, a apa­rat pojęć sto­so­wa­ny przez wszyst­kich póź­niej­szych bez wzglę­du na zmia­ny zacho­dzą­ce w świe­cie. Są też tacy, któ­rzy zde­cy­do­wa­nie nie tra­fia­ją w epo­kę, odkry­ci bywa­ją póź­niej, a ich dzie­ła wykra­cza­ją dale­ko poza hory­zont. Do takich myśli­cie­li zali­czyć moż­na Jana Szko­ta Eriu­gu­nę. Uro­dził się naj­praw­do­po­dob­niej w I ćwierć­wie­czu IX w. w Irlan­dii, na co wska­zu­je ple­onazm Scot­tus Eriu­ge­na.


Ojczy­zna wywar­ła sil­ne pięt­no na jego wraż­li­wo­ści, oso­bo­wo­ści i wyobraź­ni. Szcze­gól­nie zna­cze­nia w jego twór­czo­ści ma motyw żeglo­wa­nia zwią­za­ny z ideą „piel­grzy­mo­wa­nia dla miło­ści Chry­stu­sa”. Eriu­ge­na był jed­nym z naj­le­piej wykształ­co­nych ludzi swo­jej epo­ki – na łaciń­skim Zacho­dzie jed­nym z nie­licz­nym, któ­rzy wła­da­li gre­ką. To praw­do­po­dob­nie ta umie­jęt­ność zapew­ni­ła mu dostęp na dwór kró­la Karo­la Łyse­go, gdzie stał się wkrót­ce cen­tral­ną posta­cią pała­co­wej szko­ły. Na kró­lew­skim dwo­rze znaj­do­wa­ły się otrzy­ma­ne w darze z Kon­stan­ty­no­po­la, jesz­cze za poprzed­nie­go kró­la, dzie­ła Grze­go­rza z Nys­sy, Mak­sy­ma Wyznaw­cy oraz Pseu­do-Dio­ni­ze­go Are­opa­gi­ty, któ­rych tłu­ma­cze­nie z gre­ki zle­cił Eriu­ge­nie Karol Łysy. Dzie­ła te (a w szcze­gól­no­ści Hie­rar­chia nie­biań­ska Pseu­do-Dio­ni­ze­go) zain­spi­ro­wa­ły Eriu­ge­nę do stwo­rze­nia wła­snej filo­zo­fii.


Począ­tek publicz­nej dzia­łal­no­ści na grun­cie teo­lo­gii roz­po­czął się dla Jana Szko­ta dość nie­po­myśl­nie. Popro­szo­ny przez wła­dze kościel­ne o – dzi­siaj powie­dzie­li­by­śmy eks­per­ty­zę — w spra­wie spo­ru o pre­de­sty­na­cję zajął sta­no­wi­sko, któ­re zamiast uzna­nia ścią­gnę­ło na nie­go potę­pie­nie. Spra­wa doty­czy­ła sfor­mu­ło­wa­nia przez bene­dyk­tyń­skie­go mni­cha Got­t­schal­ka rady­kal­nej kon­cep­cji pre­de­sty­na­cji. 


Sprzecz­no­ści w pismach świę­te­go Augu­sty­na dopro­wa­dzi­ły Got­t­schal­ka do wnio­sku, iż jed­nych Bóg prze­zna­czył na potę­pie­nie, a innych na zba­wie­nie – bez wzglę­du na ich wolę i dzia­ła­nie. Czło­wiek, jako isto­ta upa­dła, ma jedy­nie wol­ność w czy­nie­niu zła, nato­miast jego dobry­mi uczyn­ka­mi kie­ru­je wyłącz­nie wola Boga. Jako „eks­pert” i znaw­ca Augu­sty­na Eriu­ge­na napi­sał trak­tat O prze­zna­cze­niu, w któ­rym dowo­dził, że potę­pie­nie nie może być spra­wą pre­de­sty­na­cji, bo pre­de­sty­na­cja jest wie­dzą z góry przez Boga posia­da­ną, a wie­dza może doty­czyć tyl­ko tego, co jest (zło poznaw­czo nie ist­nie­je, ponie­waż jest bra­kiem dobra).


Pre­de­sty­na­cja może więc być jedy­nie pozy­tyw­ną wie­dzą Bożą o wybra­nych, któ­rzy dostą­pią zba­wie­nia. Ludzie nato­miast nie posia­da­ją umie­jęt­no­ści roze­zna­nia, kto będzie wybra­nym do życia wiecz­ne­go. Tym, co jeste­śmy w sta­nie poznać, są jedy­nie obja­wie­nia Boga w świe­cie (tzw. teo­fa­nie). One jed­nak mówią nam tyl­ko o dobrych ide­ach pocho­dzą­cych od Boga, a nie o złu, któ­re nie ist­nie­je ani jako idea ani jako byt. Bóg nie jest odpo­wie­dzial­ny za zło, ponie­waż doty­czy ono przy­szło­ści, w obrę­bie, któ­rej Bóg zna jedy­nie pozy­tyw­ne idee i ich reali­za­cje, a nie ich zaprze­cze­nie wyni­ka­ją­ce z przy­zna­nej czło­wie­ko­wi wol­nej woli. Było to coś tak wykra­cza­ją­ce­go poza przy­ję­te wte­dy myśle­nie o Bogu, że poglą­dy Eriu­ge­ny zosta­ły potę­pio­ne na syno­dzie w Walen­cji w 855 r.


Pomi­mo tego Eriu­ge­na utrzy­mał sta­no­wi­sko prze­ło­żo­ne­go szko­ły pała­co­wej na dwo­rze Karo­la i kon­ty­nu­ował pra­cę nad roz­wi­nię­ciem swo­je­go sys­te­mu filo­zo­ficz­ne­go. Sys­tem ten zna­lazł naj­peł­niej­sze odbi­cie w jego pra­cy „O podzie­lo­nej natu­rze” – nazwa­nej przez E. Gil­so­na „wiel­ką epo­pe­ją meta­fi­zycz­ną”.


Natu­ra dla Eriu­ge­ny jest w zasa­dzie syno­ni­mem Rze­czy­wi­sto­ści, przy czym Rze­czy­wi­stość ta obej­mu­je zarów­no to co jest (byt) jak i to, co nie jest (nie­byt). Wszyst­ko to, co wymy­ka się per­cep­cji zmy­sło­wej czy inte­lek­tu­al­nej okre­ślo­ne jest jako to, co nie jest. Do tej kate­go­rii zali­czo­na zosta­ła przez Eriu­ge­nę zarów­no mate­ria z racji jej nie­do­sko­na­ło­ści i dla­te­go, że jest pozba­wio­na for­my a więc nie­de­fi­nio­wal­na dla umy­słu ludz­kie­go jak i Bóg, rów­nież nie­de­fi­nio­wal­ny z kolei z racji swej dosko­na­ło­ści.


Jan Szkot zaczerp­nąw­szy od świę­te­go Paw­ła: „Bóg będzie wszyst­kim we wszyst­kich”  wyra­ził to w spo­sób, któ­ry przez współ­cze­snych mógł być zro­zu­mia­ny jako pan­te­izm: “Bóg jest wszę­dzie, w każ­dym miej­scu i w każ­dym czło­wie­ku”. Okre­śle­nie Boga sto­so­wa­ne jest w kon­wen­cji nega­tyw­nej jako nie­do­stęp­ne­go dla żad­ne­go ludz­kie­go umy­słu. Bóg jest nie­by­tem, gdyż jako przy­czy­na wszyst­kie­go co ist­nie­je, Bóg nie może być niczym. Bóg wymy­ka się wszel­kim okre­śle­niom. Dla ludz­kie­go postrze­ga­nia Bóg obja­wia się w teo­fa­niach: „teo­fa­nią jest wszel­kie widzial­ne i nie­wi­dzial­ne stwo­rze­nie, przez któ­re i w któ­rym Bóg czę­sto się poja­wiał, poja­wia oraz będzie się jawił. Prze­to teo­fa­nia­mi są moce dosko­na­le czy­stych dusz i inte­lek­tów aniel­skich i w nich Bóg obja­wia się tym, któ­rzy Go szu­ka­ją i miłu­ją”.


Eriu­ge­na był jedy­nym po Ory­ge­ne­sie, któ­ry nego­wał wiecz­ność pie­kła i roz­pa­try­wał kary w pie­kle nie mate­rial­nie, lecz spi­ry­tu­ali­stycz­nie – jako wyrzu­ty sumie­nia. W jego ory­gi­nal­nej teo­dy­cei pan­te­istycz­nej wszyst­kie rze­czy mają być ponow­nie wchło­nię­te przez żywioł boski. Zaś śmierć, zło i nędza ule­gną roz­to­pie­niu w powszech­nym dobru, a „wszyst­kie rze­czy, osią­gnąw­szy kres, będą przy­wró­co­ne jed­nej i tej samej przy­czy­nie z jakiej pocho­dzą”. Ten powrót jest koniecz­ny, gdyż stwo­rzo­ny dosko­na­ły czło­wiek, będą­cy czy­stym inte­lek­tem, w peł­ni inte­gral­nym, nie podzie­lo­nym na płci, o cie­le ducho­wym za przy­czy­ną grze­chu pier­wo­rod­ne­go, będą­ce­go z kolei nie­ro­zum­nym poru­sze­niem ludz­kiej natu­ry, został pozba­wio­ny swo­jej pier­wot­nej inte­gral­no­ści. Zaczął się dzie­lić, przy czym pierw­szym i pod­sta­wo­wym był podział na płci. Kon­se­kwen­cją powro­tu do Boga będzie więc i to, iż roz­dzie­lo­ny czło­wiek (na kobie­tę i męż­czy­znę) zosta­nie połą­czo­ny w jed­ność (sta­nie się zno­wu andro­gi­nicz­ny).


Osta­tecz­nym skut­kiem grze­chu pier­wo­rod­ne­go jest zaist­nie­nie świa­ta mate­rial­ne­go w tej posta­ci, któ­ry zna­my. Ponie­waż to czło­wiek odpo­wia­da za upa­dek całej rze­czy­wi­sto­ści to czło­wiek musi wziąć na sie­bie odpo­wie­dzial­ność za jej powrót do sta­nu pier­wot­ne­go.


Nie było­by to jed­nak nigdy moż­li­we gdy­by nie Wcie­le­nie Chry­stu­sa, któ­ry przy­jął całość ludz­kiej natu­ry zarów­no przed grze­chem jak i po grze­chu, i całą tę natu­rę odku­pił. We wszyst­kich ludziach zosta­nie dzię­ki temu odno­wio­na natu­ra ludz­ka, nie wszy­scy jed­nak dostą­pią łaski prze­bó­stwie­nia, a tyl­ko ci, któ­rzy są tego god­ni (jak dzie­sięć oblu­bie­nic roz­trop­nych z przy­po­wie­ści). Ponie­waż natu­ra to też świat zwie­rzę­cy dotknię­ty kon­se­kwen­cją upad­ku Eriu­ge­na nie wyklu­czał, że i dusze zwie­rząt będą mia­ły udział w zba­wie­niu. Oczy­wi­ście tyl­ko w zakre­sie odno­wie­nia swo­jej natu­ry, gdyż prze­bó­stwie­nie moż­li­we jest tyl­ko dla istot, któ­re w pozna­wa­niu Boga kie­ru­ją się inte­lek­tem. Stąd też duży nacisk kie­ro­wa­ny na pozna­wa­nie Boga cze­mu ma słu­żyć kon­tem­pla­cja oraz stu­dia nad Pismem Świę­tym.


Eriu­ge­na uwa­żał, że Pismo Świę­te nale­ży inter­pre­to­wać w sen­sie ale­go­rycz­nym, sku­pia­jąc się na sym­bo­lach. Przy­kła­dem takiej inter­pre­ta­cji jest zacho­wa­ny frag­ment Komen­ta­rza do Ewan­ge­lii świę­te­go Jana. Świę­ty Jan jest dla Eriu­ge­ny wła­śnie tym, któ­ry prze­nik­nął wszel­kie zna­cze­nie i prze­bó­stwio­ny wstą­pił do Boga.


O Eriu­ge­nie opo­wia­da­no aneg­do­tę, że kie­dy pod koniec życia osiadł w opac­twie Mal­mes­bu­ry, kie­ru­jąc przy­klasz­tor­ną szko­łą, jego ucznio­wie zakłu­li go ryl­ca­mi słu­żą­cy­mi do pisa­nia, a zapy­ta­ni o motyw tej zbrod­ni, odpo­wie­dzie­li: „Bo zmu­szał nas do myśle­nia”. Aneg­do­ta naj­praw­do­po­dob­niej nie­praw­dzi­wa lecz dobrze odda­ją­ca życie i pra­cę Eriu­ge­ny oraz jego per­cep­cję przez innych. Przez współ­cze­snych mu teo­lo­gów był prak­tycz­nie igno­ro­wa­ny. Jego jedy­nym uczniem był Hono­riusz z Autun. Uwa­ża­ją­cy się za spad­ko­bier­cę filo­zo­fii Eriu­ge­ny i poda­ją­cy się za jego ucznia Beren­ga­riusz z Tours (998‑1088), swo­im kon­flik­tem w spra­wie obec­no­ści Chry­stu­sa w Eucha­ry­stii, przy­czy­nił się do tego, że w roku 1050 papież Leon IX potę­pił trak­tat Eriu­ge­ny O podzia­le natu­ry.


W XIII wie­ku spu­ści­zną po Eriu­ge­nie zain­te­re­so­wał się Amal­ryk z Bene, któ­ry skraj­nie roz­wi­nął wąt­ki pan­te­istycz­ne z jego pism, co z kolei spo­wo­do­wa­ło, że w roku 1225, papież Hono­riusz III naka­zał powszech­ne pale­nie pism Eriu­ge­ny. Amal­ry­cja­nom uda­ło się oca­lić nie­któ­re egzem­pla­rze w zaka­mar­kach biblio­tek w Nad­re­nii. Część spu­ści­zny prze­pa­dła być może na zawsze. Nie mamy na przy­kład cało­ści Komen­ta­rza do Ewan­ge­lii świę­te­go Jana. W Pol­sce naj­więk­szym znaw­cą filo­zo­fii Jana Szko­ta jest pro­fe­sor KUL Agniesz­ka Kijew­ska.


Doro­ta Walen­cik


Biblio­gra­fia:


1. Jan Szkot Eriu­ge­na Komen­tarz do Ewan­ge­lii Jana w prze­kła­dzie i ze wstę­pem Agniesz­ki Kijew­skiej, Kęty 2002.


2. Agniesz­ka Kijew­ska, „Eriu­ge­na jako czo­ło­wy przed­sta­wi­ciel rene­san­su karo­liń­skie­go” w Stu­dia z filo­zo­ficz­nej tra­dy­cji chrze­ści­jań­stwa pod redak­cją Macie­ja Mani­kow­skie­go, Wydaw­nic­two Uni­wer­sy­te­tu Wro­cław­skie­go, 1998.


3. Jacqu­es Le Goff, Kul­tu­ra śre­dnio­wiecz­nej Euro­py, Mara­but 2002.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.