Magazyn

Kilka myśli o Bożym wybraniu


O Kró­le­stwie Naj­wyż­sze­go myśli­my cza­sem w spo­sób zaczerp­nię­ty z tele­wi­zyj­nych wido­wisk typu ‘reali­ty show’. Tam moż­na wygrać jedy­nie kosz­tem swo­ich towa­rzy­szy.


‘Bło­go­sła­wio­ny niech będzie Bóg i Ojciec Pana nasze­go Jezu­sa Chry­stu­sa, któ­ry nas ubło­go­sła­wił w Chry­stu­sie wszel­kim ducho­wym bło­go­sła­wień­stwem nie­bios; W nim bowiem wybrał nas przed zało­że­niem świa­ta, aby­śmy byli świę­ci i nie­na­gan­ni przed obli­czem Jego; w miło­ści prze­zna­czył nas dla sie­bie do syno­stwa przez Jezu­sa Chry­stu­sa według upodo­ba­nia woli swo­jej, ku uwiel­bie­niu chwa­leb­nej łaski swo­jej, któ­rą nas obda­rzył w Umi­ło­wa­nym. (…) W któ­rym też przy­pa­dło nam w udzia­le stać się jego cząst­ką, nam prze­zna­czo­nym do tego od począt­ku według posta­no­wie­nia tego, któ­ry spra­wu­je wszyst­ko według zamy­słu woli swo­jej.’ (Ef 1, 3–6. 11)


O Kró­le­stwie Naj­wyż­sze­go myśli­my cza­sem w spo­sób zaczerp­nię­ty z tele­wi­zyj­nych wido­wisk typu ‘reali­ty show’. Tam moż­na wygrać jedy­nie kosz­tem swo­ich towa­rzy­szy. Trium­fem i nagro­dą cie­szy się tyl­ko jeden z uczest­ni­ków, resz­ta ska­za­na jest na gorycz poraż­ki. Podob­nie myśląc o naszej wie­rze sądzi­my, że jeśli ktoś jest wybra­ny, ktoś rów­nież został odrzu­co­ny; że bło­go­sła­wień­stwo nie może ist­nieć bez kon­tra­stu w posta­ci potę­pie­nia. Sko­ro więc my jeste­śmy wybra­ni, kim są ci wszy­scy ‘inni’ – bud­dy­ści, agno­sty­cy czy muzuł­ma­nie? Tłem dla wspa­nia­łej histo­rii o zba­wie­niu chrze­ści­jan, pozba­wio­nym więk­sze­go zna­cze­nia? Wie­rzy­my, że Bóg jest stwór­cą wszyst­kie­go co ist­nie­je. On ukształ­to­wał rów­nież nas – nie­zwy­kłą cząst­kę tego świa­ta. Każ­dy czło­wiek mógł­by za swo­je uznać sło­wa psal­mi­sty:


‘Tyś bowiem ukształ­to­wał ner­ki moje, Utka­łeś mnie w łonie mej mat­ki. Sła­wię Cię, że prze­dziw­nie zosta­łem stwo­rzo­ny. (…) Moje kości nie były zakry­te przed Tobą, Choć byłem stwo­rzo­ny w ukry­ciu, Ukształ­to­wa­ny w głę­bo­ko­ściach zie­mi.. Two­je oczy widzia­ły moje uczyn­ki, Wszyst­kie były zapi­sa­ne w Twej księ­dze, Dni moje były wpi­sa­ne i zli­czo­ne, Gdy jesz­cze żaden z nich nie ist­niał.’ (Ps 139, 13–16)


Wszy­scy zosta­li­śmy wezwa­ni po imie­niu, z nico­ści do ist­nie­nia. Każ­de­go czło­wie­ka Bóg prze­zna­czył do życia. Cóż jed­nak my z tym życiem czy­ni­my? Jak wszyst­ko co ist­nie­je, stwo­rze­ni zosta­li­śmy w Sło­wie Boga, ‘przez któ­re wszyst­ko powsta­ło, a bez Nie­go nic nie powsta­ło, co powsta­ło. W Nim było życie, a życie było świa­tło­ścią ludzi.’ (J 1, 3–4) ‘Praw­dzi­wa świa­tłość, któ­ra oświe­ca każ­de­go czło­wie­ka, przy­szła na świat’ (J 1,9). Ten, któ­ry w kon­kret­nym cza­sie i miej­scu, stał się cia­łem wśród kon­kret­ne­go ludu, opro­mie­nia swym bla­skiem ludzi wszyst­kich cza­sów i miejsc. Nikt w Jego oczach nie jest zbęd­ny czy też odrzu­co­ny. Każ­dą ludz­ką isto­tę Chry­stus trak­tu­je poważ­nie. Nam dana jest szan­sa pozna­nia praw­dy o Tym, któ­ry jest źró­dłem życia, i to jest nasze chrze­ści­jań­skie wybra­nie. Pozna­jąc Boga pozna­je­my zara­zem innych ludzi. Wyznaw­cy nie­zna­nych nam wiar, żyją­cy wśród obcych nam kul­tur, w Chry­stu­sie zysku­ją swą god­ność i pra­wo do poważ­ne­go trak­to­wa­nia. Są naszy­mi bliź­ni­mi – brać­mi, któ­rzy otrzy­ma­li jakąś cząst­kę wspól­ne­go skar­bu. Do nas wszyst­kich nie­ustan­nie powra­ca pyta­nie: cóż my z tym bogac­twem czy­ni­my?


***


Sło­wo ‘wybra­nie’ brzmi nie­zwy­kle dum­nie. Ma w sobie posmak obiet­ni­cy, nie­sie zapo­wiedź wiel­kiej nagro­dy i tytu­łu do chlu­by. Czy połą­cze­nie tego sło­wa z przy­miot­ni­kiem ‘Boże’ może w tym obra­zie coś zmie­nić? Źró­dłem nasze­go wybra­nia, nie­ja­ko jego arche­ty­pem jest ten, w któ­rym Bóg ma upodo­ba­nie – jedy­ny Syn, zro­dzo­ny przed wszyst­kim i od począt­ku prze­zna­czo­ny na to, by zba­wić świat. Któż bar­dziej niż On zasłu­gu­je na mia­no ‘wybra­ne­go’? Przy­pa­trz­my się więc posta­ci odzia­nej w pur­pu­rę, któ­rą Piłat wypro­wa­dził na widok publicz­ny: ‘Oto czło­wiek!’ ‘Jak wie­lu się prze­ra­zi­ło na jego widok – tak zeszpe­co­ny, nie­po­dob­ny do ludz­kie­go był jego wygląd, a jego postać nie taka jak synów ludz­kich; Tak wpra­wi w zdu­mie­nie licz­ne naro­dy, kró­lo­wie zamkną przed nim swo­je usta, bo zoba­czą to, cze­go im nie opo­wia­da­no, i zro­zu­mie­ją to, cze­go nie sły­sze­li’ (Iz 52, 14–15). ‘Wzgar­dzo­ny był i opusz­czo­ny przez ludzi, mąż bole­ści, doświad­czo­ny w cier­pie­niu jak ten, przed któ­rym zakry­wa się twarz, wzgar­dzo­ny tak, że nie zwa­ża­li­śmy na nie­go’ (Iz 53,3). My już nie zakry­wa­my twa­rzy w obli­czu tego cier­pie­nia. Oswo­ili­śmy się z wido­kiem krzy­ża i roz­pię­te­go na nim w bole­snej kon­wul­sji cia­ła. Nie potra­fi­my współ­czuć nie­szczę­sne­mu ska­zań­co­wi, mija­jąc obo­jęt­nie miej­sce hanieb­nej egze­ku­cji. Nie takie­go wybrań­ca ocze­ki­wa­li­śmy. ‘Wszy­scy jak owce zbłą­dzi­li­śmy, każ­dy z nas na wła­sną dro­gę zbo­czył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszyst­kich’ (Iz 53,6).


Jak pisze Zbi­gniew Her­bert, ci któ­rych dotknę­ło nie­szczę­ście są zawsze samot­ni. Opusz­cze­ni przez ludzi, lecz prze­cież nigdy przez Boga. I nawet roz­dzie­ra­ją­ca ser­ce skar­ga umie­ra­ją­ce­go Czło­wie­ka: ‘Boże mój, Boże mój, cze­muś mnie opu­ścił?’ jest niczym innym jak modli­twą, do Nie­go wła­śnie skie­ro­wa­ną. W krzy­żu Jezu­sa jest obec­ny Ojciec, wier­ny wobec swe­go wybo­ru i miło­ści do Syna. Ten fakt nie­sie ze sobą zapo­wiedź zmar­twych­wsta­nia. ‘Ale to Panu upodo­ba­ło się utra­pić go cier­pie­niem, Gdy zło­ży swo­je życie w ofie­rze, ujrzy potom­stwo, będzie żył dłu­go i przez nie­go wola Pana się speł­ni’ (Iż 53,10). I taka rów­nież jest praw­da o Bożym wybra­niu.


Jacek Szy­mań­ski

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.