O drodze pieśni kościelnej ku językowi ojczystemu
- 6 września, 2004
- przeczytasz w 4 minuty
Liturgiczne śpiewy wiernych w językach ojczystych do obrządku kościelnego przenikały bardzo stopniowo jednak bez większych problemów. Również tereny Polski nie odbiegały w tym względzie od europejskich schematów. Najlepszy dowód, iż już około XIV wieku rytuał procesji rezurekcyjnej w Płocku dopuszczał śpiewanie w języku polskim pewnych fragmentów obrzędowych. Wplatane były one oczywiście pomiędzy łacińskie śpiewy duchownych. Bez wątpienia w wieku XV celebrans intonował przed kazaniem lub w jego trakcie polskie pieśni, które po chwili przejmowane były przez masy wiernych. W ten właśnie sposób, od spolszczenia Kyrie, Gloria i Sanctus, można postrzegać rozpoczętą rewolucję w kwestii pieśni liturgicznych.
Najstarszą tradycję posiadają pieśni procesyjne, które nieodzownie towarzyszyły rozmaitym uroczystościom kościelnym. Zdaje się, iż najwcześniej wkroczyły one do procesji rezurekcyjnych, co doskonale poświadcza dokumentacja płocka. Wynika z niej, że już w latach 1360–1370 lud wykonywał w języku polskim Wstał z martwych krol nasz, Syn Boży, Przez Twe święte weskrznienie oraz Krystus z martwych wstał je. Ponadto znajdujemy w rozmaitych śpiewnikach pieśni na okres wielkanocny czy na Procesję Niedzieli Palmowej.
Również kazania były okalane rozmaitymi śpiewami polskimi. Do najstarszych, zapewne o czternastowiecznej proweniencji, należy Maryja czysta dziewice, która stanowiła wokalny wstęp do zbiorowej pieśni, a raczej modlitewnej recytacji Zdrowaś Maryja. Z powodu owego charakteru inicjacyjnego tego typu pieśni nazywano preambulicznymi. Będąc już przy kwestii kazań warto nadmienić, że w wieku XV obowiązkowym elementem kazania było odśpiewanie przez wiernych Bogurodzicy. Z tego też powodu pieśń ta została zaliczona do grupy utworów mszalnych. Podobnie było z utworem Zdrowa królewno miłosierdzia, czyli spolszczoną antyfoną Salve Regina.
W kazaniach, które wygłaszane były z okazji świąt kościelnych pojawiały się związane z nimi pieśni: wielkanocne, bożonarodzeniowe, czy te o Duchu Świętym. Obecnie jesteśmy świetnie przyzwyczajeni do tego, że wszystkie pieśni oparte są na konkretnej melodii. W czasach średniowiecznych było jednak zgoła inaczej — tylko niektóre teksty pieśniowe opatrywane były notacją muzyczną lub choćby wskazówką dotyczącą tego na jaką melodię należy dany utwór wykonywać. Najczęściej jednak linia melodyczna była dowolna i powstawała improwizacyjnie podczas wykonywania utworu. Dokładnie jednak starano się przestrzegać miejsca liturgii, w którym dana pieśń mogła być wykonywana. Wiadomo na przykład, że przed przyjęciem komunii można było wykonywać chóralnie pieśń Powitaj dziewicze ciało, a po podniesieniu Wspominając Boże słowa.
Większość polskich pieśni wykonywanych podczas wszelakich nabożeństw było przekładami lub parafrazami łacińskich śpiewów liturgicznych: tropów, sekwencji, hymnów, czy antyfon. Najczęściej teksty pieśniowe były notowane w zbiorach kazań łacińskich. Wpisywano je np. na wewnętrznej stronie okładek, na wyklejkach, na marginesach, na pozostawianych przez kopistów wolnych stronach. Niejednokrotnie wkomponowane były w homilie a niekiedy poprzedzone były wezwaniem do ludu, zachęcającym do wspólnego śpiewu.
Jak wspomniałem już wcześniej tematyka pieśni wypływała ściśle z treści liturgicznych wiążących się nieodzownie z kalendarzem kościelnym. Warto jednak zauważyć, iż najwcześniejsze ze śpiewów nie wnikały w materię czy strukturę zdarzeń ewangelicznych ani w ich sensy dogmatyczno-intelektualne. Koncentrowały się natomiast na sferze emocjonalnej. Miały bowiem za zadanie wyrażanie radości i podniosłych uczuć wiernych z powodu Zmartwychwstania lub Narodzin.
Ton radosny przeważa oczywiście we wspomnianych już pieśniach rezurekcyjnych. Tematy pasyjne zaś nie były prawie wcale reprezentowane. Wydawać się może, że związane z nimi treści dolorystyczne miały upowszechnić i zdominować masową pobożność dopiero w późniejszym okresie, kiedy na sile znacznie przybrała fala religijności ludowej, która propagowana była głównie przez franciszkanów, a szczególnie przez ich benedyktyński odłam.
Uwielbienie i radość dla Chrystusa, który wcielił się w człowieka i zszedł na ziemię, aby wybawić ludzkość od grzechu dominuje w pieśniach z okazji Bożego Narodzenia. Najwcześniejsze ze znanych nie korzystają z materii narracyjnej poddawanej przez Ewangelie oraz apokryfy (np. Protoewangelia Jakuba, Ewangelia Pseudo-Mateusza), ale koncentrują się na samej istocie wielkiego i nadprzyrodzonego zdarzenia. Ujmują to w sposób prosty i emocjonalny.
Skupienie uwagi na Chrystusie nie oznacza oczywiście pominięcia kultu maryjnego. W Europie Zachodniej jego rozprzestrzenianie zaczęło się już około XI wieku, a Polsce przybrało na sile od stulecia XIII. Najczęściej w pieśniach maryjnych odnajduje się błaganie o pośrednictwo i wstawiennictwo u Syna. Ton pochwalny był również bardzo silnie eksponowany, choćby w starochrześcijańskim hymnie Ave, maris stella czy Regina coeli laetare.
Kolejną grupę tematyczną stanowią pieśni pochwalne dla Ducha Świętego. Zawierały one najczęściej prośbę o jego przyjście i oświecenie ludzi zgodnie z obietnicą Chrystusa. W ogromnej mierze wiązały się one z obchodami Zielonych Świąt i były wykonywane zarówno podczas procesji jak i w trakcie wygłaszania kazań. Większość z owych pieśni stanowiła przeróbkę dwóch znanych i szczególnie popularnych wówczas sekwencji — Veni Sancte Spiritus” (autorstwa Innocentego III) oraz Veni Creator Spiritus. W pieśniach dla ludu starano się unikać trudnych problemów dogmatycznych i operowano środkami obrazowymi, które mogły oddziaływać na nieskomplikowaną psychikę wiernych. Osoba Ducha Świętego kojarzyła się zatem ze światłem i ciepłem.
Oczywiście zaznaczyć należy, że polskie pieśni dla wiernych ani na moment nie gubiły swojego wychowawczego i ewangelizacyjnego charakteru. Powodowało to, iż możliwości intelektualno-emocjonalne wyznaczały granicę ich artystycznej inwencji. Najważniejsze jednak, że postęp cywilizacyjny sprawił, iż wierni mogli oddawać cześć swoim bóstwom tak jak potrafili i tak jak rozumieli. Stanowiło to na pewno okazję do zbliżenia ludu do Boga a jednocześnie i do Kościoła.
Arkadiusz R. Klimczak