Magazyn

Papież w Auschwitz — szansa Niemców


Magazyn EkumenizmNie Bło­nia, nie plac Pił­sud­skie­go, ani też Jasna Góra sta­nę­ły w cen­trum tej piel­grzym­ki, lecz odwie­dzi­ny obo­zu śmier­ci. Wizy­ta w Auschwitz była naj­bar­dziej zło­żo­na pod wzglę­dem sym­bo­li­ki i teo­lo­gicz­no-filo­zo­ficz­nej wymo­wy. Była też naj­bar­dziej asce­tycz­na. Rela­cjo­no­wa­na w głów­nych świa­to­wych mediach zyska­ła ran­gę inter­pre­ta­cji wyda­rzeń współ­cze­snych. Poszcze­gól­ne ele­men­ty sce­ne­rii oświę­cim­skiej – przej­mu­ją­cy łuk tęczy, gra świa­teł, głę­bia słów wypo­wia­da­nych przez papie­ża, muzy­ka towa­rzy­szą­ca jego gestom, uni­wer­sa­lizm, w któ­rym każ­da naro­do­wość zysku­je zło­ży­ły się na poczu­cie, że uczest­ni­czy­my w donio­słym wyda­rze­niu histo­rycz­nym. Bra­li­śmy udział w jakimś wyjąt­ko­wym miste­rium, w któ­rym Bóg chciał coś powie­dzieć do nas ponad popraw­no­ścią poli­tycz­ną.


Nie­któ­rzy dopa­try­wa­li się w tej wizy­cie rela­ty­wi­za­cji cier­pie­nia żydow­skie­go. Pierw­szy ruch w kie­run­ku prze­su­nię­cia Żydów na dru­gi plan mie­li­by wyko­nać orga­ni­za­to­rzy spo­tka­nia w obo­zie. Żydzi zosta­li wto­pie­ni w sze­reg naro­do­wo­ści, któ­rych pró­ba eli­mi­na­cji nie mia­ła tak sza­leń­cze­go pod­tek­stu jak eks­ter­mi­na­cja Żydów. Nawet nie było szcze­gól­ne­go miej­sca i cza­su na spo­tka­nie się papie­ża z żydow­ski­mi ofia­ra­mi. Sam papież nie wspo­mniał ilu zgi­nę­ło Żydów. Dowie­dzie­li­śmy się nato­miast od nie­go, że zgi­nę­ła 1/5 naro­du pol­skie­go. Lech Kaczyń­ski, w poże­gnal­nym prze­mó­wie­niu do papie­ża, pod­kre­ślił wyjąt­ko­wość holo­cau­stu. To było waż­ne stwier­dze­nie z uwa­gi na te drob­ne pomi­nię­cia.


“W moim prze­ko­na­niu, Bene­dykt XVI powie to, co powi­nien powie­dzieć każ­dy chrze­ści­ja­nin: że eks­ter­mi­na­cja zro­dzo­na jest z grze­chu nie­na­wi­ści – wypo­wia­dał się do dzien­ni­ka­rzy Achil­les Silve­stri­ni, były szef waty­kań­skiej dyplo­ma­cji. Prze­śla­do­wa­nie Pola­ków i Żydów było bez wąt­pie­nia hań­bą. Jed­nak – moim zda­niem – swo­ją obec­no­ścią w Oświę­ci­miu papież chce poka­zać, że nazizm nie był prze­ja­wem jakie­goś nie­miec­kie­go ducha, nie wypły­wał też z żad­nych cech cha­rak­te­ry­stycz­nych wła­śnie dla tej nacji. Modli­twa papie­ża z Nie­miec w Auschwitz to świa­dec­two, że okres dwu­na­stu lat nazi­zmu jest już zamknię­ty, tak­że dla jego roda­ków.” Tak też się sta­ło.


“Ja przy­cho­dzę tutaj jako syn naro­du nie­miec­kie­go i dla­te­go muszę i mogę powtó­rzyć za moim poprzed­ni­kiem: Nie mogłem tutaj nie przy­być – prze­ma­wiał papież Rat­zin­ger. Przy­być tu musia­łem. Był to i jest obo­wią­zek wobec praw­dy, wobec tych, któ­rzy tu cier­pie­li, obo­wią­zek wobec Boga: jestem tu jako następ­ca Jana Paw­ła II i jako syn naro­du nie­miec­kie­go — syn tego naro­du, nad któ­rym gru­pa zbrod­nia­rzy zdo­by­ła wła­dzę przez zwod­ni­cze obiet­ni­ce wiel­ko­ści, przy­wró­ce­nia hono­ru i zna­cze­nia naro­do­wi, roz­ta­cza­jąc per­spek­ty­wy dobro­by­tu, ale też sto­su­jąc ter­ror i zastra­sze­nie, by posłu­żyć się naro­dem jako narzę­dziem swo­jej żądzy znisz­cze­nia i pano­wa­nia.”


Niem­cy czu­li się upo­ko­rze­ni po I woj­nie świa­to­wej. Wio­dło im się źle. Przy­szedł, ktoś kto obie­cał pra­cę, roz­ruch gospo­dar­ki, odzy­ska­nie “hono­ru”. Pośred­nie przy­po­mnie­nie sytu­acji histo­rycz­nej Nie­miec jest waż­ne dla wszyst­kich akto­rów strasz­li­wych zda­rzeń z cza­sów woj­ny. Byli też w tej tra­gicz­nej histo­rii Niem­cy, któ­rzy powta­rza­li za mło­dzień­ca­mi z księ­gi Danie­la: “Nawet gdy­by Bóg nas nie wyba­wił nie będzie­my czcić twe­go Boga.” Praw­da i dobro prze­trwa­ło w naro­dzie nie­miec­kim. Wie­lu nie pod­po­rząd­ko­wa­ło się wła­dzy zła i są świa­tłem – chy­li­my za papie­żem Bene­dyk­tem czo­ło przed taki­mi Niem­ca­mi. “Odczu­wa­łem wewnętrz­ną potrze­bę, by zatrzy­mać się zwłasz­cza przed tabli­cą z napi­sem w języ­ku nie­miec­kim – wyzna­je papież. Tu sta­je nam przed ocza­mi obli­cze Edy­ty Ste­in, sio­stry Tere­sy Bene­dyk­ty od Krzy­ża, Żydów­ki i Niem­ki, któ­ra wraz z sio­strą zgi­nę­ła w ciem­no­ściach osnu­wa­ją­cych obóz kon­cen­tra­cyj­ny. Jako chrze­ści­jan­ka i Żydów­ka zgo­dzi­ła się umrzeć razem ze swym naro­dem i za nie­go. Niem­cy, któ­rzy wów­czas byli zesła­ni do Auschwitz-Bir­ke­nau i tu zosta­li zamor­do­wa­ni, uwa­ża­ni byli za Abschaum der Nation — wyrzut­ków spo­łe­czeń­stwa.”


Taka oce­na wyda­rzeń histo­rycz­nych naj­waż­niej­sza jest dla mło­dych Niem­ców, któ­rzy przez całe lata kar­mie­ni byli poczu­ciem winy i pogar­dy dla swo­jej nacji. Poczu­cie winy nie zastą­pi toż­sa­mo­ści. Tym mło­dym ludziom odma­wia­no w imię popraw­no­ści poli­tycz­nej dumy ze swo­je­go pocho­dze­nia. Nale­ży dobrze zro­zu­mieć sytu­ację Niem­ców i gest papie­ża wobec swo­ich roda­ków. Odtąd Niem­cy będą o sobie myśle­li lepiej. Życz­my im tego.


Magazyn EkumenizmCzy może­my się czuć roz­cza­ro­wa­ni fak­tem, że papież prze­su­nął nie­znacz­nie odpo­wie­dzial­ność z naro­du nie­miec­kie­go na ide­olo­gów nie­na­wi­ści, któ­rzy się Niem­ca­mi posłu­gi­wa­li? To nie była nie­spo­dzian­ka. Było to logicz­nym następ­stwem chrze­ści­jań­skie­go uni­wer­sa­li­zmu, w któ­rym nie ma lep­szych i gor­szych wzglę­dem Boga. Papież oczy­wi­ście w niczym nie pomniej­sza zbrod­ni nazi­stów. Roz­dzie­la tyl­ko nie­szczę­śli­wą zbit­kę słow­ną: nazizm (jako ide­olo­gia) – naród. Tro­chę ona przy­po­mi­na inny niefortunny„sylogizm”: pol­skie obo­zy śmier­ci (sko­ro na pol­skiej zie­mi, to pol­skie).


“Nie bądź­my sędzia­mi Boga i histo­rii, bo nie obro­ni­my w ten spo­sób czło­wie­ka, prze­ciw­nie, przy­czy­ni­my się do jego znisz­cze­nia.” Te sło­wa Bene­dyk­ta mają współ­brz­mieć z przy­po­mnia­nym orę­dziem jego poprzed­ni­ka: “Wypo­wia­da te sło­wa syn naro­du, któ­ry doznał w swych dzie­jach, dal­szych i bliż­szych, wie­lo­ra­kiej udrę­ki (…). Nie powie­dzia­łem tego, żeby kogo­kol­wiek oskar­żać — powie­dzia­łem po to, żeby przy­po­mnieć. (…) Mówię w imie­niu wszyst­kich naro­dów, któ­rych pra­wa są zapo­zna­wa­ne i gwał­co­ne”.


Pro­fe­tyzm prze­sła­nia papie­skie­go pole­ga na powią­za­niu prze­szło­ści z teraź­niej­szo­ścią i przy­szło­ścią. Moc­ne sło­wa papie­ża poprze­dzi­ła wypo­wie­dzia­na przez nie­go, po nie­miec­ku modli­twa: “Boże Poko­ju, Ty sam jesteś poko­jem, któ­re­go nie może pojąć czło­wiek kłó­tli­wy, goto­wy do zwa­dy. Spraw, aby żyją­cy w zgo­dzie trwa­li w poko­ju, a skłó­ce­ni weszli na dro­gę pojed­na­nia”. Chy­ba nie da się jej wytłu­ma­czyć ina­czej, jak tyl­ko wyda­rze­nia­mi na współ­cze­snej sce­nie poli­tycz­nej, zagro­żo­nej kon­flik­tem wojen­nym. To już nie była uro­czy­stość tyl­ko ku czci mar­twym. Modlo­no się o pokój i by doświad­cze­nia prze­szło­ści nigdy nie były udzia­łem żyją­cych. „Modlę się za wszyst­kich, któ­rzy cier­pią pod pano­wa­niem nie­na­wi­ści i prze­mo­cy zro­dzo­nej przez nie­na­wiść.” – dekla­ro­wał Bene­dykt. Zacy­to­wał Anty­go­nę: nie jeste­śmy tu, by razem nie­na­wi­dzić, lecz by razem miło­wać. Przedar­cie się miło­ści, choć­by miło­ści Edy­ty Ste­in i Mak­sy­mi­lia­na Kol­be, odwra­ca całą argu­men­ta­cję zła i nie pozwa­la poprze­stać na pyta­niu: dla­cze­go Boże mil­cza­łeś.


Ano­ni­mo­we struk­tu­ry zła, któ­re pró­bo­wa­ły nie­gdyś znie­kształ­cić miłość Bożą „… poja­wia­ją się w posta­ci nowych zagro­żeń, gdy w ludz­kich ser­cach zda­ją się pano­wać na nowo moce ciem­no­ści: z jed­nej stro­ny nad­uży­wa­nie imie­nia Boże­go dla uspra­wie­dli­wie­nia śle­pej prze­mo­cy wobec nie­win­nych osób; z dru­giej cynizm, któ­ry nie uzna­je Boga i szy­dzi z wia­ry w Nie­go.”


“Krzyk trwo­gi cier­pią­ce­go Izra­ela , któ­ry wzy­wa Boga w godzi­nie ogrom­nej udrę­ki, jest rów­no­cze­śnie woła­niem o pomoc wszyst­kich ludzi, któ­rzy w histo­rii — wczo­raj, dziś i jutro — pła­cą cier­pie­niem za umi­ło­wa­nie Boga, praw­dy i dobra; a jest ich wie­lu, rów­nież dziś” – papież inter­pre­tu­je holo­kaust.


Magazyn EkumenizmI może naj­waż­niej­sze sło­wa Bene­dyk­ta w Aush­witz: „Zabić Żydów to jak zabić Boga – sko­ro ten naród sta­no­wi świa­dec­two Boga któ­ry prze­mó­wił do czło­wie­ka – deka­log – to trze­ba by Bóg umarł. Chcie­li wyrwać korze­nie wia­ry chrze­ści­jań­skiej i zastą­pić ją wia­rą w czło­wie­ka moc­ne­go.” Logi­ka Bene­dyk­ta jest pro­sta i donio­sła. Zło ucie­le­śnio­ne przez ide­olo­gię hitle­row­ską pole­ga­ło na odrzu­ce­niu Boga i zwró­ce­niu się ku sza­ta­no­wi. Żydzi – naród księ­gi obja­wio­nej, naród deka­lo­gu byli wyzwa­niem dla nazi­stów, tak jak sam Bóg był dla nich wyzwa­niem. Dzi­siaj prze­ży­wa­my podob­ny zamach na deka­log. Jest para­dok­sem, że uczest­ni­czą w nim Żydzi. Jeśli tak, to czy nie podej­mu­ją gestu samo­bój­cze­go, moż­na wnio­sko­wać na pod­sta­wie słów papie­ża? Kto zabi­ja deka­log, zabi­ja ludzi księ­gi.


Czy Bene­dykt XVI kry­ty­ku­je wyłącz­nie prze­szłe tota­li­ta­ry­zmy? Moż­na odnieść wra­że­nie, że mówi o współ­cze­snym szy­der­stwie z Boga i wska­zu­je na nie­prze­mi­ja­ją­cy cynizm wła­dzy, któ­ra trak­tu­je ludzi jak przed­mio­ty, nie dostrze­ga­jąc w nich Boże­go obra­zu. „W ide­olo­gii, w któ­rej liczył się tyl­ko zysk wymier­ny, a wszyst­ko inne, według niej, uwa­ża­ne było za leben­sun­wer­tes Leben — życie jest bez­war­to­ścio­we…”.


„Bóg, w któ­re­go wie­rzy­my, jest Bogiem rozu­mu — takie­go jed­nak rozu­mu, któ­ry na pew­no nie jest tyl­ko natu­ral­ną mate­ma­ty­ką wszech­świa­ta, ale któ­ry sta­no­wi jed­ność z miło­ścią i dobrem – prze­ko­nu­je Bene­dykt XVI. Pro­si­my Boga i woła­my do ludzi, aby ten rozum — rozum miło­ści i afir­ma­cji mocy pojed­na­nia i poko­ju — prze­wa­żył nad gro­żą­cym nam irra­cjo­na­li­zmem czy rozu­mem fał­szy­wym, ode­rwa­nym od Boga.”


Wszy­scy ci, któ­rzy spra­wu­ją we współ­cze­snym wła­dzę cynicz­ną wzglę­dem ludz­kie­go życia mogą się sło­wa­mi papie­ża poczuć zga­nie­ni. W Auschwitz spla­ta­ją się wszyst­kie wąt­ki pol­skiej piel­grzym­ki papie­ża Rat­zin­ge­ra: eku­me­nizm, dia­log z juda­izmem, opo­zy­cja do rela­ty­wi­zmu, wezwa­nie do wia­ry w Boga, ale przede wszyst­kim przy­szłość Euro­py.


Rat­zin­ger i jego sekre­tarz, Gaen­swe­in, dwaj Niem­cy, dwa róż­ne poko­le­nia: to, któ­re zna­ło woj­nę i to, któ­re uro­dzi­ło się po niej.


Wizy­ta w Auschwitz sta­ła się istot­ną czę­ścią zapo­wia­da­nej piel­grzym­ki Bene­dyk­ta XVI-go do Nie­miec. Moż­na prze­wi­dy­wać, że na tym trud­nym, histo­rio­zo­ficz­nym odcin­ku odzy­ski­wa­nia przez Niem­ców poczu­cia war­to­ści sko­rzy­sta Kościół kato­lic­ki. Może to być jego, wiel­ka, histo­rycz­na szan­sa. Nie ma, cze­go się oba­wiać. Zestro­je­nie się wia­ry i patrio­ty­zmu nie­ko­niecz­nie gro­zi szo­wi­ni­zmem.


Czy powrót Bene­dyk­ta XVI-go do ojczy­zny otwo­rzy ser­ca Niem­ców na nową toż­sa­mość, któ­rej cen­trum nie będzie poczu­cie winy, potę­pia­ny lub afir­mo­wa­ny nazizm, ani żad­na ide­olo­gia, ale, jak pro­po­nu­je Bene­dykt, wia­ra chrze­ści­jań­ska? Czy świat uchwy­ci się nowej pozy­tyw­nej toż­sa­mo­ści, pro­po­no­wa­nej przez papie­ża z Bawa­rii? Pol­ska piel­grzym­ka jest o tyle istot­na, o ile istot­na jest odpo­wiedź na te pyta­nia. My już sobie na nie odpo­wie­dzie­li­śmy. Cze­ka­my na resz­tę Euro­py.


Rol­land Tet­tler


:: Ekumenizm.pl: Bene­dykt XVI W Bir­ke­nau

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.