Magazyn

Przemytnik Boga


Mój przy­ja­ciel, pre­zbi­te­riań­ski pastor i naczel­ny redak­tor cza­so­pi­sma “Ulti­ma­to”, Elben M. Lenz César, na począt­ku maju prze­pro­wa­dził wywiad z Anne van der Bijl, bar­dziej zna­nym jako Brat Andrzej, któ­ry następ­nie opu­bli­ko­wał w ostat­nim nume­rze “Ulti­ma­to” (lipiec — sier­pień 2003 r.; str. 56 — 58). Postać bra­ta Andrze­ja jest nie­mal nie­zna­na w Pol­sce, więc posta­no­wi­łem, za zgo­dą pasto­ra Elbe­na, prze­tłu­ma­czyć wywiad z języ­ka por­tu­gal­skie­go na pol­ski.


Brat Andrzej jest Holen­drem, ma 75 lat, żona­ty, posia­da pię­cio­ro dzie­ci (trzech z nich zosta­ła misjo­na­rza­mi) i czwór­kę wnu­ków. Z powo­du swej dzia­łal­no­ści ponadwy­zna­nio­wej woli ofi­cjal­nie nie nale­żeć do żad­ne­go z pro­te­stanc­kich wyznań, a uczęsz­cza do pew­nej wspól­no­ty “umiar­ko­wa­nie cha­ry­zma­tycz­nej” w Holan­dii, gdzie miesz­ka. Jest wiel­kim miło­śni­kiem ludów, któ­re nie zna­ją Dobrej Nowi­ny nie­za­leż­nie czy cho­dzi o Żydów czy Pale­styń­czy­ków. Jak sam powia­da, pra­gnie być “mostem do wszyst­kich, któ­rzy jesz­cze potrze­bu­ją zro­zu­mieć cud Boże­go prze­ba­cze­nia”. Siłę i zapał czer­pie z codzien­nej lek­tu­ry Pisma Świę­te­go i z modli­twy. Przed 50 laty, w 1955 r., zor­ga­ni­zo­wał “Open Doors With Bro­ther Andrew”, orga­ni­za­cję misyj­ną mają­cą zaj­mo­wać się roz­pro­wa­dza­niem Biblii w kra­jach zamknię­tych na Ewan­ge­lię. Jego pierw­sza książ­ka, “Prze­myt­nik Boga” zosta­ła wyda­na nawet w języ­ku hebraj­skim.


Obec­nie brat Andrzej pra­cu­je nad książ­ką, pod tytu­łem “Świę­ta woj­na Andrze­ja”. Chce w niej poka­zać, że koniecz­ne jest roz­po­czę­cie “jiha­du” — świę­tej woj­ny prze­ciw złu i nie­spra­wie­dli­wo­ści.


Ulti­ma­to — Ile egzem­pla­rzy Biblii, wraz ze swo­ją gru­pą, wpro­wa­dził Pan pota­jem­nie pod­czas Zim­nej Woj­ny do kra­jów byłe­go Związ­ku Radziec­kie­go?


Andrzej — Nie posia­dam ści­słych liczb. Mogę jed­nak mówić o wie­lu milio­nach. Robi­li­śmy to przez pra­wie 40 lat.


Ulti­ma­to — Czy obec­nie ist­nie­je jesz­cze potrze­ba, aby prze­my­cać Biblię?


Andrzej —  Wła­śnie prze­czy­ta­łem w holen­der­skim wyda­niu nasze­go cza­so­pi­sma “Otwar­te Drzwi”, że w Uzbe­ki­sta­nie ostat­nio palo­no egzem­pla­rze Biblii. Nie­któ­re kra­je daw­ne­go blo­ku komu­ni­stycz­ne­go tak bar­dzo sprze­ci­wia­ją się Biblii, że ją kon­fi­sku­ją chrze­ści­ja­nom i palą. Towa­rzy­stwa biblij­ne do dzi­siaj nie zdo­ła­ły zacząć swej dzia­łal­no­ści w wie­lu z tych kra­jów. W nie­któ­rych miej­scach na świe­cie jest jesz­cze czymś powszech­nym prak­ty­ka ręcz­ne­go prze­pi­sy­wa­nia Pism. To z tego powo­du cią­gle potrze­ba, aby Sło­wo Boże dotar­ło tam wła­śnie z naszej czę­ści świa­ta. Ja jed­nak nie lubię uży­wać sło­wa “prze­myt”. Wolę mówić, że wpro­wa­dza­my Biblię do tych kra­jów w spo­sób “nie­ofi­cjal­ny”.


Ulti­ma­to — Ame­ry­kań­skie Wydaw­nic­two Cros­sro­ad wła­śnie wyda­ło książ­kę “The Catho­lic Mar­tyrs of the Twen­tieth Cen­tu­ry”, któ­rej auto­rem jest Robert Roy­al. Czy rze­czy­wi­ście w XX wie­ku ist­nia­ło tylu męczen­ni­ków, że moż­na było wypeł­nić stro­ny tak bar­dzo gru­bej książ­ki?


Andrzej — Nie znam tej książ­ki, ale chciał­bym ją prze­czy­tać. Jestem fanem “Księ­gi Męczen­ni­ków”, wyda­nej w 1563 r., któ­rej auto­rem był angiel­ski histo­ryk John Foxe. Opo­wia­da ona dzie­je męczen­ni­ków, zwłasz­cza w śre­dnio­wie­czu. Nie zga­dzam się z dzi­siej­szą defi­ni­cją, któ­rej uży­wa się, aby zde­fi­nio­wać sło­wo “męczen­nik”. Nie wszy­scy pale­styń­scy czy izra­el­scy chrze­ści­ja­nie, ofia­ry ter­ro­ry­stycz­nych ata­ków, są męczen­ni­ka­mi. Wolę mówić, że są ofia­ra­mi, co jest czymś zupeł­nie innym od bycia męczen­ni­kiem. Rozu­miem, że chrze­ści­jań­ski męczen­nik to ten, kto jest wię­zio­ny, zagro­żo­ny i tor­tu­ro­wa­ny z powo­du swej oso­bi­stej wia­ry w Jezu­sa Chry­stu­sa, któ­rą żar­li­wie wyzna­je swy­mi sło­wa­mi i czy­na­mi. Kie­dy ofia­ru­ją mu wol­ność w zamian za wypar­cie się Jezu­sa, on woli dalej być wię­zio­ny i umrzeć.


Ulti­ma­to — Co Pan nazy­wa “Kościo­łem Cier­pią­cym”?


Andrzej — Roz­róż­niam “Kościół Cier­pią­cy” od “Kościo­ła Prze­śla­do­wa­ne­go”. Ten pierw­szy doty­czy chrze­ści­jan, któ­rzy pod­le­ga­ją sys­te­mom zarów­no poli­tycz­nym, jak też i reli­gij­nym, któ­re nie pozwa­la­ją na peł­ne funk­cjo­no­wa­nie jakie­goś kościo­ła. Taka wspól­no­ta nie posia­da wol­no­ści, aby móc ewan­ge­li­zo­wać, gło­sić, roz­pro­wa­dzać Biblie, two­rzyć spe­cy­ficz­ne dusz­pa­ster­stwa wśród mło­dzie­ży i dzie­ci, itd. Jeśli wie­rzą­cy nie pod­po­rząd­ku­ją się tym ogra­ni­cze­niom, to zosta­ną uka­ra­ni. Tym­cza­sem “Kościół Prze­śla­do­wa­ny” to ten, któ­re­go wier­ni rze­czy­wi­ście są zwal­cza­ni, wię­zie­ni, a nawet zabi­ja­ni. Kon­takt z tymi brać­mi jest bar­dzo trud­ny. Jed­nak­że “Otwar­te Drzwi” współ­pra­cu­je zarów­no z “Kościo­łem Cier­pią­cym” jak i z “Kościo­łem Prze­śla­do­wa­nym”.


Ulti­ma­to — W swo­ich wędrów­kach po Bli­skim Wscho­dzie odwie­dził Pan rów­nież Irak? Czy pod­czas jakiejś z tych wizyt spo­tkał się pan z jedy­nym chrze­ści­jań­skim człon­kiem rzą­du, z byłym zastęp­cą pierw­sze­go mini­stra Ira­kij­czy­kiem Tari­qem Azi­zem, któ­ry dzi­siaj jest w nie­wo­li u Ame­ry­ka­nów?


Andrzej — Nie. Nigdy się nie spo­tka­łem z Tari­qem Azi­zem. Kie­dy prze­by­wa­łem w Ira­ku spo­ty­ka­łem się jedy­nie z pro­te­stan­ta­mi i tyl­ko w ich kościo­łach, a było ich kil­ka, gło­si­łem Sło­wo. Nie­któ­rzy chrze­ści­ja­nie w Ira­ku są “kul­tu­ro­wy­mi chrze­ści­ja­na­mi”. Nie pogar­dzam nimi. Chcę tyl­ko przez to powie­dzieć, że nie są oni chrze­ści­ja­na­mi z wybo­ru, ale z uro­dze­nia, przez przyj­ście na świat w chrze­ści­jań­skiej rodzi­nie. Tak jak ist­nie­ją też i muzuł­ma­nie tyl­ko z nazwy, tak też ist­nie­ją chrze­ści­ja­nie tyl­ko nomi­nal­ni. Nie wiem, czy były wice­pre­mier Aziz zna Ewan­ge­lię. Pew­ne­go razu przy­jął on gru­pę zagra­nicz­nych dzien­ni­ka­rzy, wśród któ­rych znaj­do­wa­ło się też kil­ka osób z “Otwar­tych Drzwi”, któ­rych sta­rał się prze­ko­nać, że irac­ki reżym jest tole­ran­cyj­ny, a Sad­dam Hus­se­in dobrym chło­pem. Dowo­dem tego mia­ła być obec­ność chrze­ści­jan, jak cho­ciaż­by jego same­go, na wyso­kich szcze­blach rzą­du.


Ulti­ma­to — Czy chrze­ści­ja­nie w Ira­ku byli prze­śla­do­wa­ni za rzą­dów Sad­da­ma Husaj­na?


Andrzej — Oczy­wi­ście, że pod­le­ga­jąc daw­ne­mu rzą­do­wi chrze­ści­ja­nie musie­li żyć w ogrm­nych ogra­ni­cze­niach. Mogę tutaj przy­to­czyć szcze­gól­ny przy­pa­dek pew­ne­go mło­dzień­ca, któ­ry z pomo­cą naszej Misji udał się na stu­dia teo­lo­gicz­ne do jed­ne­go z kra­jów Zacho­du z uro­czy­stym zobo­wią­za­niem, że po ukoń­cze­niu nauki powró­cił­by do Ira­ku. Jed­nak­że sytu­acja tak bar­dzo ule­gła pogor­sze­niu, że nie powró­cił. W muzuł­mań­skich kra­jach ist­nie­je duża zmien­ność. W zależ­no­ści od poli­tycz­nych przy­mie­rzy spo­sób trak­to­wa­nia chrze­ści­jan może ulec polep­sze­niu, ale też i pogor­sze­niu. Wie­lu chrze­ści­jan w koń­cu ucie­ka ze swe­go kra­ju, co uwa­żam zawsze za stra­tę. Ich uciecz­ka ozna­cza, że już nigdy wię­cej nie będą w żaden spo­sób mieć wpły­wu na zmia­nę reżi­mu. Orę­dzie “Otwar­tych Drzwi” jest nastę­pu­ją­ce: “Sta­raj się pozo­stać jak naj­dłu­żej możesz tyl­ko wytrzy­mać. Jeśli nie zga­dzasz się z reży­mem, sta­raj się zmie­nić go od środ­ka”.


Ulti­ma­to — W ostat­nich dzie­się­ciu latach misjo­lo­dzy  sta­ra­li się uczy­nić listę ludów jesz­cze nie osią­gnię­tych lub mało osią­gnię­tych przez Ewan­ge­lię. Z tego wyło­ni­ła się mapa Pasa Opo­ru, zwa­ne­go rów­nież Oknem 10/40, w któ­rym znaj­du­ją się pra­wie wszyst­kie kra­je muzuł­mań­skie. Czy inter­wen­cje woj­sko­we kra­jów chrze­ści­jań­skich w 2002 r. w Afga­ni­sta­nie i w 2003 r. w Ira­ku wysta­wią na szwank pro­jek­tu ewan­ge­li­za­cji, któ­ry zna­ny jest jako “ostat­nie wiel­kie histo­rycz­ne wyzwa­nie misyj­ne”?


Andrzej — Co do tego jestem nasta­wio­ny bar­dzo kry­tycz­nie i waham się co do przy­ję­cia za swo­ją takiej idei. Nie mogę uwie­rzyć, aby wysi­łek w tym kie­run­ku zakoń­czył się suk­ce­sem. Nie możesz ewan­ge­li­zo­wać ludu, któ­ry wła­śnie zwy­cię­ży­łeś w woj­nie. Po klę­sce, oto nad­cho­dzi ame­ry­kań­ska pomoc.… Ira­kij­czy­cy praw­do­po­dob­nie ją przyj­mą, ponie­waż znaj­du­ją się w skraj­nej potrze­bie. Nie zna­czy to jed­nak, że przyj­mą Chry­stu­sa i w Nie­go uwie­rzą. Z pew­no­ścią nie chcą “ame­ry­kań­skie­go Chry­stu­sa”… Afga­ni­stan i Irak nigdy nie uzna­ją Ame­ry­ka­nów za swych wyzwo­li­cie­li, cho­ciaż­by nie wiem, jak CNN się sta­ra­ła o to, byśmy w to uwie­rzy­li, lecz wyłącz­nie za siły oku­pa­cyj­ne. Pomię­dzy oby­dwo­ma stro­na­mi nie ma wie­le miło­ści. Doce­niam wysi­łek “kon­tro­lo­wa­nia szkód” — dys­try­bu­cję żyw­no­ści i ubrań, a tak­że i odbu­do­wę — ale jeśli w naszym podej­ściu nie uka­że­my cha­rak­te­ru Jezu­sa, to w rze­czy­wi­sto­ści nie będzie­my zdol­ni do zdo­by­cia punk­tów i bycia przy­ję­tym. Przy­naj­mniej w chwi­li obec­nej. Może to póź­niej ulec zmia­nie. Jestem jed­nak scep­tycz­nie nasto­wio­ny co do moż­li­wo­ści suk­ce­su w tej spra­wie.


Ulti­ma­to — Czy jest Pan za utwo­rze­niem pań­stwa pale­styń­skie­go?


Andrzej — Nie widzę spo­so­bu, aby pań­stwo pale­styń­skie mogło w ogó­le zaist­nieć. Kraj jest bar­dzo mały, prze­paść pomię­dzy Pale­styń­czy­ka­mi i Izra­eli­ta­mi bar­dzo głę­bo­ka, wza­jem­na nie­na­wiść ogrom­na a taka sytu­acja ist­nie­je już od wie­lu lat. Te poko­le­nie nie ujrzy pań­stwa pale­styń­skie­go w takim kształ­cie, w jakim poj­mu­je­my dzi­siaj ist­nie­nie pań­stwa z jego pra­wa­mi, gra­ni­ca­mi, woj­skiem, itd.


Ulti­ma­to — Czy uwa­ża pan, że chrze­ści­ja­nie powin­ni wspo­ma­gać Izra­el prze­ciw Pale­styń­czy­kom?


Andrzej — Cho­dzi tutaj o kwe­stię poli­tycz­ną i ja nie lubię takiej pola­ry­za­cji. “Otwar­te Drzwi” opo­wie­dzia­ły się za Cia­łem Chry­stu­sa. I Cia­ło Chry­stu­sa czę­ścio­wo znaj­du­je się we wspól­no­cie żydow­skiej — to mesja­ni­stycz­ni Żydzi, któ­rzy żyją pod sil­ną sta­łą pre­sją i opo­zy­cją ze stro­ny wła­sne­go rzą­du. Jed­nak­że głów­nie znaj­du­je się w pale­styń­skim sek­to­rze lud­no­ści. Nie­za­leż­nie od nasze­go pro­fe­tycz­ne­go punk­tu widze­nia, pro­szę, nie myl­my pro­roc­twa ze spe­ku­la­cją. Nie wie­rzę, że jest wolą Boga speł­nić pro­roc­two przy pomo­cy bomb, czoł­gów, F‑16 i heli­kop­te­rów apa­czów, zabi­ja­jąc oso­by pra­wie przy­pad­ko­we oso­by. Poza tym, powin­ni­śmy na nowo przej­rzeć nasze stu­dia doty­czą­ce pro­roctw, aby spraw­dzić, czy może­my je inter­pre­to­wać w spo­sób spój­ny, odpo­wia­da­ją­cy Boże­mu cha­rak­te­ro­wi. A wów­czas doj­dzie­my do zupeł­nie inne­go wnio­sku, ani­że­li ten, któ­ry w sto­sun­ku do Izra­ela posia­da więk­szość kon­ser­wa­tyw­nych i fun­da­men­ta­li­stycz­nych chrze­ści­jan. Nie mogę popie­rać takie­go Izra­ela, jakim jest w tej chwi­li, jako pań­stwa i potę­gi o cha­rak­te­rze mili­tar­nym, mniej wię­cej filii Sta­nów Zjed­no­czo­nych Ame­ry­ki, któ­ra umoż­li­wia na tam­tym obsza­rze ame­ry­kań­ską obec­ność woj­sko­wą. Ame­ry­kań­ski rząd zawsze polu­je na broń maso­we­go raże­nia. Otóż Izra­el jest jej pełen i wszy­scy o tym wie­dzą. To nie jest spra­wie­dli­we. Nie chcę opo­wia­dać się po żad­nej stro­nie, ale widzę pale­styń­skie dzie­ci rzu­ca­ją­ce kamie­nie — nigdy nie czy­nią tego w Izra­elu, ale zawsze na swym wła­snym tery­to­rium — i Izra­el­czy­ków reagu­ją­cych strza­ła­mi. Wów­czas otwar­cie sta­ję po stro­nie Pale­styń­czy­ków. Sta­ję obok pale­styń­skich dzie­ci, z nadzie­ją, że Izra­el­czy­cy prze­sta­ną strze­lać. Nie zawsze prze­sta­ją — widzę sie­bie jak­by pośród inten­syw­nej strze­la­ni­ny, z ser­cem ści­śnię­tym, oto­czo­ny przez zra­nio­ne oso­by. Znam zapach gazu łza­wią­ce­go, gdyż już wie­lo­krot­nie byłem jego ofia­rą!


Ulti­ma­to — Jaka jest pana opi­nia o 350 kilo­me­tro­wym murze, któ­ry wła­śnie jest budo­wa­ny pomię­dzy Izra­elem i Cisjor­da­nią?  


Andrzej — Nigdy nie będzie dzia­łać. Będzie to kolej­ny mur wsty­du, jak ów kie­dyś w Ber­li­nie i jak ten, któ­ry ist­nie­je na Cyprze oddzie­la­jąc Cypryj­czy­ków od Tur­ków. Po co powta­rzać ten błąd? Mur ten może zdo­łać odse­pa­ro­wać gru­pę Pale­styń­czy­ków, ale ist­nie­je jesz­cze milion arab­skich Izra­el­czy­ków miesz­ka­ją­cych wewnątrz swo­je­go kra­ju. Powta­rzam, oba­wiam się, że wie­lu chrze­ści­jan przyj­mie rady­kal­ną posta­wę opar­tą na oso­bli­wej inter­pre­ta­cji pro­roc­twa. Oba­wiam się, że oni bar­dziej poprą mili­ta­ryzm i siłę, ani­że­li ducha Chry­stu­sa, któ­ry oddał im swo­je życie. 


tłum.  Ks. Miro­sław Kro­pi­dłow­ski

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.