Psalm 19 — Liturgia Słońca
- 29 listopada, 2006
- przeczytasz w 2 minuty
Każdego dnia natura celebruje tę liturgie: nad pogrążonym w mroku światem rozbłyskuje blask słońca. Jego promienie rozpraszają noc, i budzą do życia śpiących; do krain lodowatej ciemności przynoszą dotyk ciepła.
Psalmista bezbłędnie odczytuje te znaki, widząc w nich obraz oblubieńca, wybiegającego z namiotu na spotkanie swojej ukochanej. Tak Bóg wychodzi na spotkanie świata, jaśniejąc i spalając się dla całego stworzenia. W sposób ostateczny dokonało się to w osobie Jezusa.
To właśnie Chrystus przedstawiał siebie w przypowieściach jako oblubieńca. Ewangeliści, ślepcy i zwykli grzesznicy dostrzegali w Nim światłość. On właśnie jawił się im jako słońce wschodzące nad światem. Dlatego w porannej modlitwie Kościoła chrześcijańskiego, o wschodzie słońca recytuje się słowa kantyku Zachariasza:
“Przez wielkie zmiłowanie Boga naszego,dzięki któremu nawiedzi nas światłość z wysokości,by objawić się tym, którzy są w ciemności i siedzą w mrokach śmierci,aby skierować nogi nasze na drogę pokoju”.
Cieszymy się światłem, bo doświadczyliśmy ciemności. Zło, które popełniamy tkwi w nas bardzo głęboko, i każdego dnia musimy znosić skutki naszych grzechów. Patrząc zaś w jaśniejące oblicze Boga, i wsłuchując się w Jego słowo poznajemy jak mogłoby wyglądać nasze życie zgodne z Jego wola.
“Wyroki Pana są prawdziwe, a zarazem sprawiedliwe.Są bardziej pożądane niż złoto, nawet najszczersze, I słodsze niż miód, nawet najwyborniejszy”.
To są słowa doświadczonego mędrca. Z nich rodzi się modlitwa o to, by światłość Pana również nad nami zajaśniała; by promienie Jego laski zbudziły nas ze snu śmierci.
“Obudź się, który spisz,I powstań z martwych,A zajaśnieje ci Chrystus” (Ef 5,14).