Psalm 22 — Boże, nie opuść mnie!
- 13 października, 2003
- przeczytasz w 2 minuty
Psalm 22 to jeden z najbardziej przejmujących fragmentów Starego Testamentu. Zdumiewający w swej paradoksalności, rzuca wyzwanie naszym wyobrażeniom na temat wiary. Oto ocierająca się o bluźnierstwo skarga na opuszczenie przez Boga, okazuje się być pieśnią natchnioną; człowiek wołający z dna swego cierpienia i upodlenia, ma rysy króla i Mesjasza.
„Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” – już pierwsze słowa wskazują na wyjątkową relację, łączącą ich autora z Jahwe.
„Albowiem Tyś mnie wywiódł z łona matczynego,
Tyś mnie napełnił ufnością od piersi mej matki.
Tobie zostałem oddany od urodzenia,
Ty jesteś Bogiem moim od łona mojej matki” (Ps 22, 10–11).
Autor tych słów cieszy się wyjątkowym wybraniem przez Boga – w podobnych słowach opisywali swe powołanie prorocy.
Zarazem psalmista zdaje się utożsamiać z losem całego narodu:
„Tobie zaufali ojcowie nasi,
zaufali i wybawiłeś ich.
Do Ciebie wołali i wybawili się,
Tobie zawierzyli i nie zawstydzili się.” (Ps 22, 5–6)
Takimi słowy przemawiał w Izraelu król.
Analiza krytyczno-literacka pokazuje zależność Psalmu 22 od Księgi Jeremiasza. Wiele łączy go z Lamentacjami i w ogóle z całą tradycją prorocką – szczególnie z pieśniami Sługi Jahwe z księgi Izajasza. To pozwala nam ustalić czas powstania Psalmu, i tym samym odpowiedzieć na pytanie o doświadczenie, którego zapisem jest ten utwór.
Naszym oczom ukazuje się król-Boży pomazaniec, będący świadkiem zagłady swego królestwa, zniszczenia najświętszego miejsca Izraela – świątyni jerozolimskiej, oraz uprowadzenia w niewolę do Babilonu kwiatu żydowskiego ludu.
Choć mocno osadzone w historii, słowa Psalmu 22 daleko wykraczają poza swe ramy czasowe. W oczach chrześcijan przywołują obraz innego Pomazańca Bożego, który umierał jako król żydowski. On właśnie, ogarnięty duchem prorockim, tuż przed swoją śmiercią płakał nad Jerozolimą, widząc jej przyszły upadek i ponowne zniszczenie świątyni.
Nie jest łatwo na dnie rozpaczy zdobyć się na nadzieję. Wiara w wybawienie, gdy cały świat wokół się rozpada, wymaga heroizmu. Takie męstwo odnajdujemy w drugiej części Psalmu 22, którą wypełnia wielkie dziękczynienie dla Jahwe. Autor pieśni podziela wiarę proroków w to, że z prochu i pyłu narodzi się nowe życie; że Bogu „kłaniać się będą wszyscy, którzy śpią w ziemi, przed Nim uklękną wszyscy możni, którzy w proch zstępują” (Ps 22, 30). To coś o wiele więcej niż nadzieja na powrót Reszty Izraela z niewoli babilońskiej. To wiara w nowe narodzenie ludu wybranego, w którym objawi się pełnia chwały Jahwe (Ps 22, 31–32).
Jakże szczęśliwi są chrześcijanie, oczyma wiary oglądający wypełnienie obietnicy. Wpatrując się w oblicze Chrystusa zmartwychwstałego nie żywimy już więcej nadziei, albowiem – jak pisze św. Paweł – „nadzieja zaś, której spełnienie już się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda?” (Rz 8, 24). Bogu niech będą dzięki!