Psalm 24 — Witaj u Króla chwały
- 26 października, 2003
- przeczytasz w 0 minut
Psalm 24 to tekst bardzo znany, często przytaczany w liturgii Kościoła – zaliczony nawet do czterech hymnów odmawianych na rozpoczęcie Liturgii Godzin. Opisuje on uroczyste wstąpienie Pana do świątyni, miejsca najświętszego. W swej prostocie Dawid ukazuje nam tutaj także wzór człowieka, który podoba się Bogu i przez Niego zostanie wywyższony.
Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia, świat i jego mieszkańcy. Albowiem On go na morzach osadził i utwierdził ponad rzekami – już pierwsze słowa mówią o uwielbieniu i czci autora wobec Stwórcy wszystkiego, co nas otacza. Autora, który rozumie swoją małość, jest świadomy swej niskiej wartości. Każdy z nas może zadać sobie pytanie, kim ja jestem, aby zbliżać się do uświęconej intymności, świętej góry Bożej? Jest to szczyt dla zwykłego człowieka nieosiągalny, możemy najwyżej się weń wpatrywać z daleka. Idealnie obrazuje to sytuacja z historii Narodu Wybranego, gdy Izraelici stali u stóp góry Synaj, lecz nie śmieli do niej podejść.
Sytuacja taka powtórzyła się, choćby w momencie narodzin Jezusa: oto ludzie, którzy bali się zbliżyć do swego Boga dowiadują się On sam przyszedł do nich. Zostaje zachwiany starotestamentowy obraz Boga jako okrutnego władcy, który grzmi i karze błyskawicami tych, którzy odważą się mu sprzeciwić. Zamiast tego majestatu: jaskinia, żłóbek i bezbronne Dziecię. Bóg sam przychodzi do swoich ludzi.
O tym mówi kolejny fragment psalmu: Bramy, podnieście swe szczyty, i unieście się prastare podwoje, aby mógł wkroczyć Bóg chwały. Bóg przychodzi do każdego z nas: do mnie, do ciebie. Trzyma mnie za rękę, pozwala mi oprzeć głowę na Jego ramieniu w chwilach zmęczenia. Jak ktoś kiedyś rzekł – cud bliskości, dreszcz przyjaźni, uświęcenie jedności. Każdy z nas potrzebuje wiary, odwagi i wielkoduszności – stąd to upomnienie o konieczności czekania i przygotowania się na Jego przyjście, przyjście Króla chwały.
Dawid mówi także o tym, co musi cechować ludzi poszukujących Jego oblicza – nieskalane grzechem, czyste serce i ręce, prawdomówność, brak skłonności ku temu, co marne i przemijające. Taki człowiek, poza byciem bogatym w te wszystkie ludzkie cnoty, jest obdarzony czymś dalece cenniejszym; darem, którego udzielić może tylko Stwórca. Ma on błogosławieństwo Boga. Każdy z nas z pewnością pragnąłby być takim człowiekiem. Postawa oczekująca wymaga otwarcia serca na pełnię Jego obecności, wyzbycia się fałszywej pokory. Trzeba umieć docenić ten gest – sam Król prosi o przyjaźń, puka do każdego z nas. Król chwały, dzielny i potężny. Trzeba połączyć bliskość z lękiem, przyjaźń z uwielbieniem i zażyłość ze czcią.
Aby Pan uroczyście mógł wkroczyć do świątyni mego serca, jak pragnie zostać zaproszony przez każdego, muszę nauczyć się zginając kolana i spuszczając wzrok zarazem wznosić głowę i otwierać serce. Nie mogę stracić z oczu szczytu Twojej świętej góry – Twego majestatu. Naucz mnie Twego wcielenia. Bóg i człowiek, Pan i Przyjaciel. Pan Zastępów wkracza do świątyni mego serca. Witaj u Króla chwały.