Magazyn

Psalm 28 — Przywłaszczenie Boga


Był dobrym czło­wie­kiem. Wycho­wał się w kato­lic­kiej rodzi­nie, w każ­dą nie­dzie­lę cho­dził do kościo­ła. Nie­na­wi­dził komu­ni­stów i innych lewa­ków. Oczy­wi­ście liczy­ła się dla nie­go Pol­ska. W koń­cu pamię­tał sło­wa: „Bóg, Honor, Ojczy­zna”.


Do Cie­bie, Panie, wołam, Ska­ło, moja,Nie bądź wobec mnie głu­chy, (..)Nie gub mnie z występ­ny­mii z tymi, co czy­nią nie­pra­wość(…).


Ojciec rodzi­ny – to pierw­sze, co moż­na o nim powie­dzieć. Wycho­wy­wał trzech chło­pa­ków. Jak to się mówi: żyły sobie dla nich wypru­wał. Nie zawsze dobrze im się wio­dło, czę­sto musiał dłu­żej pra­co­wać, brać nad­go­dzi­ny, cza­sem chwy­tał się jakiejś „fuchy”. Żona nie pra­co­wa­ła, w koń­cu musia­ła zaj­mo­wać się domem. Wszy­scy wie­dzie­li, że utrzy­ma­nie rodzi­ny jest na jego gło­wie. Sta­rał się aby wio­dło im się jak naj­le­piej. Ale prze­cież pie­nią­dze to nie wszyst­ko i on dosko­na­le o tym wie­dział.


Zawsze sta­rał się prze­ka­zać dzie­cia­kom to, co w życiu naj­waż­niej­sze. Nauczył synów kochać rodzi­ców, mieć sza­cu­nek dla star­szych, nauczył ich tego, że tyl­ko cięż­ką pra­cą moż­na coś w życiu osią­gnąć. I chy­ba był dobrym ojcem i nauczy­cie­lem bo nie pra­wił chło­pa­kom mora­łów tyl­ko poka­zy­wał im „co i jak” na przy­kła­dach z życia. Ot, choć­by kie­dyś w majo­we nie­dziel­ne popo­łu­dnie. Wra­ca­li wła­śnie całą rodzi­ną z kościo­ła. Zacze­pi­ła ich star­sza kobie­ta i popro­si­ła o parę gro­szy. Mówi­ła, że potrze­bu­je na jedze­nie, na leki. Wspo­mnia­ła parę razy, że modli się do Boga aby coś odmie­ni­ło się w jej życiu. Wła­śnie tym go zde­ner­wo­wa­ła i nie dał jej paru gro­szy, któ­re już trzy­mał w dło­ni.


Co ona sobie myśla­ła? Prze­cież wszy­scy na ich małym osie­dlu wie­dzie­li, że nie jest kato­licz­ką, że jeź­dzi gdzieś do kościo­ła w dru­gi koniec mia­sta. Mówi­li, że modli się w nie­miec­kim koście­le. Takiej pie­nią­dze się nie nale­żą bo bez­czel­na śmia­ła jesz­cze wspo­mnieć o Bogu. Prze­cież ona Go nie zna. Powie­dział synom co o tym wszyst­kim myśli.


Syno­wie wie­dzie­li, co to jest sza­cu­nek dla czło­wie­ka, wie­dzie­li, dzię­ki ojcu, komu się on nale­ży. Na pew­no nie sąsiad­ce z dru­gie­go pię­tra bo żyje z jakimś face­tem bez ślu­bu, na pew­no nie tym z trze­cie­go bo tyle lat po ślu­bie i dzie­ci nie mają więc pew­nie ona usu­wa­ła albo lata do leka­rza po tablet­ki anty­kon­cep­cyj­ne; no i nie dwóm chło­pa­kom z następ­ne­go blo­ku, któ­rzy miesz­ka­ją razem bo pew­nie… zresz­tą szko­da gadać. Wie­dział, że ich wszyst­kich spo­tka kara. Że Bóg ich nie­na­wi­dzi.


Pan jest mocą zbaw­czą dla swo­je­go ludu, twier­dzą zba­wie­nia dla swo­je­go poma­zań­ca.


Trzy­mał ze swo­imi. Nale­żał nawet do jed­ne­go z ruchów naro­do­wych więc czę­sto jeź­dził  na piel­grzym­ki i modlił się za ojczy­znę. Nie był już w for­mie (w koń­cu już nie te lata i nie te siły) aby jeź­dzić na mani­fe­sta­cje i poka­zy­wać „obcym”, gdzie ich miej­sce ale zawsze kibi­co­wał kole­gom, któ­rzy bro­ni­li Pol­ski, rodzi­ny i kato­li­cy­zmu.


Cie­szył się, że jego rodzi­nie cał­kiem dobrze się wie­dzie. Wie­rzył, że nad taki­mi jak on czu­wa Bóg i Jego Opatrz­ność. W koń­cu poboż­no­ści mu nie moż­na było odmó­wić więc cze­mu mia­ło­by być coś źle? Kil­ku oso­bom z jego dal­szej rodzi­ny los rzu­cał kło­dy pod nogi. On wie­dział cze­mu – nie żyli po boże­mu, bez­czel­nie grze­szy­li. Nie to co on, przy nim zawsze bli­sko jest Bóg. Wolał trzy­mać się od nich z dale­ka. Grzesz­ni­cy.


Każ­dy kie­dyś odcho­dzi więc i na nie­go przy­szła kolej. Rodzi­na roz­pa­cza­ła ale spraw­nie zor­ga­ni­zo­wa­no pogrzeb. Zwy­cza­jo­wo roz­wie­si­li na oko­licz­nych blo­kach klep­sy­dry. W kapli­cy i przy gro­bie sta­nę­ła maleń­ka garst­ka osób. Zale­d­wie kil­ka osób z rodzi­ny, niko­go z sąsia­dów. Może nie przy­szli bo nie mie­li Boga w ser­cu?

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.