Psalm 30: Adwent — w oczekiwaniu na miłosierdzie
- 10 grudnia, 2003
- przeczytasz w 2 minuty
Adwent jest czekaniem. Żyjące nadzieją chrześcijaństwo wznosi serca swych wiernych w oczekiwaniu na nadejście Przychodzącego. Oczekiwanie na spełnienie się nadziei dawanej przez Jezusa z Nazaretu, Syna Bożego, uświadamia nam smutną prawdę, że realne szczęście i dobro daje się poznać przez łaskę kochającego Ojca. O tym, że tak jest sam nas zapewnił: „Pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję, ale nie taki, jaki daje świat.”
Tak w czasach Jezusa, jak i dziś, głośno mówi się o „pokoju”, o wolności i swobodzie, która sprowadza wielu na życiowe manowce, zamyka w kłamstwie i stwarza pozory szczęśliwego życia. On bowiem sam jest życiem i wie, że tak naprawdę, wszystko, co zapatrzeni w siebie ludzie sobie oferują – nie daje zdrowia sercu, lecz czyni je chorym. A zabłąkanego człowieka stawia wobec fałszu, którego droga nie wiedzie nigdzie indziej, jak do życiowej porażki. Tak barwnie się przywykło nazywać ją piekłem – tę rzeczywistość, będąca niczym innym, jak bólem życia bez sensu.
Psalmista Pana, choćby i mieszkał w świecie pełnym swobody, choćby i stawał przed rozkoszną perspektywą miłego sobie świata, nie pójdzie za głosem słabości, lecz posłucha woli Ojca. Ona potrafi zaboleć, lecz „gniew Jego (…) trwa tylko przez chwilę.”
Pan chce, by ludzie poznawali jego pokój. On błogosławi tym, co Mu ufają w oczekiwaniu na Jego miłosierdzie, które przekracza wszelką rzeczywistość i łamie każde zwątpienie, a chore myśli poucza głosem Pedagoga.
Osamotniony w swej egzystencjalnej drodze człowiek żyje i przemija w tym samym stanie – adwentu na miłosierdzie od tego, ku któremu podnosi dziecinnie oczy.
”Do Ciebie wołałem, a Tyś mnie uzdrowił.
Panie, dobyłeś mnie z Szeolu”
Pan nie pozwala na wolność, która nie jest wsłuchana w Jego Słowa. W gruncie rzeczy to przykre, że nie pozostaje poza wiarą żadne inne źródło, by móc zrozumieć Jego wolę. Może jest jeszcze otwarte serce i to zarówno na świat, jak i na Niego.
Kto zorganizuje to, co nosi w sercu, gdy w wierze odda się łasce Kochającego, tego On, jak obiecał praojcom, nie pozostawi samego, ale uleczy człowieczeństwo skazane bez Najwyższego na karę Szeolu – niezawinioną jak wiele „kar” znanych nam z życia.
Zamknięte w Otchłani dusze, przeżywszy swój adwent, ujrzały, jak Błogosławiący swym Słowem dobył ich serca spod ziemi. I przez zstąpienie wszystkim pozwolił dotknąć Ojca. On również na nas czeka.
„Płacz nadchodzi z wieczora,
a rankiem okrzyki radości.(…)
Gdy ukryłeś swe oblicze, ogarnęła mnie trwoga.
Wołam do Ciebie, Panie,
błagam Boga mego o miłosierdzie:
”Jaki będzie pożytek z krwi mojej,
z mojego zejścia do grobu?
Czyż proch Cię będzie wysławiał
albo rozgłaszał Twą wierność?
Wysłuchaj, Panie, zmiłuj się nade mną;
bądź, Panie, dla mnie wspomożycielem!”
Biadania moje zmieniłeś mi w taniec;
wór mi rozwiązałeś, opasałeś mnie radością,
by moje serce nie milknąc psalm Tobie śpiewało.