Magazyn

Psalm 36: o prawdziwej pobożności


Psalm 36 dzie­li się na dwie zupeł­nie prze­ciw­staw­ne czę­ści. Róż­nią się one tak dale­ce, że wie­lu egze­ge­tów wysu­wa­ło tezę o bra­ku wewnętrz­nej spój­no­ści tego utwo­ru, skom­po­no­wa­ne­go z dwóch róż­nych ele­men­tów. Wyda­je się jed­nak, że ten wewnętrz­ny kon­trast psal­mu jest świa­do­mym zabie­giem auto­ra.


 


Pierw­sza część odsła­nia przed nami tajem­ni­cę bez­boż­no­ści. Zawie­ra się ona w samot­no­ści czło­wie­ka zamknię­te­go w sobie, wsłu­chu­ją­ce­go się jedy­nie w swój wła­sny głos. Nikt prócz jego same­go nie wypo­wie o nim słów pochleb­stwa. W tym świe­cie samo­ułu­dy kró­lu­je kłam­stwo, wio­dą­ce bez­boż­ni­ka na bez­dro­ża zła.


Bez­boż­ność to brak Boga, nie­obec­ność Inne­go, dla któ­re­go nie uczy­nio­no miej­sca w ser­cu czło­wie­ka. Tym­cza­sem warun­kiem spo­tka­nia z dru­gim ist­nie­niem jest jakaś for­ma uni­że­nia, uzna­nie wła­snej nie­wy­star­czal­no­ści. Tyl­ko w ciem­no­ści roz­bły­snąć może świa­tłość.


Począt­kiem poboż­no­ści jest odkry­cie rze­czy­wi­sto­ści, któ­ra nas wszech­ogar­nia i prze­ra­sta – psal­mi­sta porów­nu­je Pra­wo do oce­anu, spra­wie­dli­wość Boga do gór, zaś Jego łaska­wość (hebr. hesed) do obło­ków.


Czło­wiek poboż­ny peł­ny­mi zachwy­tu ocza­mi wpa­tru­je się w nie­po­ję­te obli­cze Naj­wyż­sze­go. W Nim odkry­wa źró­dło swe­go życia, Jego łaska­wo­ścią się syci, „poto­kiem roz­ko­szy” Boga się upa­ja, pod Jego skrzy­dła pra­gnie się schro­nić. Poboż­ność odma­lo­wa­na sło­wa­mi psal­mi­sty to nic inne­go jak peł­na eks­ta­zy miłość do Jah­we, nie­usta­ją­ce pra­gnie­nie Jego bli­sko­ści.


To samo nie­zmien­ne obli­cze Boga oglą­da­my w iko­nie Chry­stu­sa. W Nim jest życie (J 1,4), z Jego wnę­trza wypły­wa­ją rze­ki wody żywej (J 7,37–39), „w Jego świa­tło­ści oglą­da­my świa­tłość” (J 8,12; 9, 5). Jezus spo­ty­ka się z cel­ni­ka­mi, pro­sty­tut­ka­mi, trę­do­wa­ty­mi czy ślep­ca­mi. Wła­śnie ci ludzie oka­zu­ją się być poboż­ny­mi, bowiem jest w nich uni­że­nie i tęsk­no­ta za czymś innym; w ich ser­cach jest miej­sce, w któ­re może wejść Bóg.


Wobec tych któ­rzy zapa­trze­ni bez resz­ty w sie­bie, ufa­ją wła­snej dosko­na­ło­ści, Jezus pozo­sta­je bez­rad­ny. Para­dok­sal­nie posta­wa uosa­bia­na przez fary­ze­uszy i uczo­nych w Piśmie oka­zu­je się być głę­bo­ko bez­boż­na.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.