Magazyn

Psalm 39: Psalm metafizyczny


Kolej­ne psal­my lamen­ta­cyj­ne, wyra­ża­ją­ce roz­pacz czło­wie­ka wysta­wio­ne­go na cier­pie­nie — są zawsze aktu­al­ne. Każ­dy wyczy­tu­je w nich, sta­wia­ny jest przed Bogiem we wła­snej sytu­acji życio­wej, nie zawsze zwią­za­nej z oso­bi­stym cier­pie­niem. Tak jest i ze mną. W Psal­mie 39 (38) wyczy­tu­je zapew­ne co inne­go, niż miał do powie­dze­nia psal­mi­sta.


 


“Pozwól mi Panie, poznać mój konie­ci licz­bę mych dni,abym wie­dział, jak jestem zni­ko­my”


Pra­ca, kolej­ne tek­sty do napi­sa­nia, spo­tka­nia z ludź­mi, któ­rzy mogą coś zmie­nić, albo po pro­stu chcą poga­dać, szyb­ki sen i zno­wu pra­ca. Pomię­dzy zaba­wą z cór­ką, szyb­kie zda­nia zamie­nia­ne z żoną. Pogoń, pośpiech, zapo­mnie­nie; zapo­mnie­nie o tym, co naj­peł­niej okre­śla życie ludz­kie, czy­li zapo­mnie­nie o śmier­ci.


Sama świa­do­mość śmier­tel­no­ści to za mało. Wiem oczy­wi­ście, że wszy­scy pomrze­my. Czę­sto powta­rzam sło­wa św. Augu­sty­na, że nie ma rze­czy bar­dziej pew­nej niż to, że umrze­my i mniej pew­nej niż to, kie­dy to się sta­nie. Czę­sto w pra­cy przy­po­mi­nam, że na pew­no to tyl­ko zej­dzie­my z tego świa­ta. Ale tego wszyst­kie­go jakoś dziw­nie nie potra­fię odnieść do sie­bie. Mni­sza mądrość naka­zu­ją­ca “memen­to mori” — pamię­tać o śmier­ci jest mi obca.


Cza­sem tyl­ko, zakrę­co­ny we wła­sne grze­chy, przy­zwy­cza­je­nia, zanie­dba­nia uświa­da­miam sobie, że nie ma rze­czy, któ­ra nie będzie odkry­ta, że nie ma rze­czy, o któ­rej moi bli­scy się nie dowie­dzą, że już nie­ba­wem ja sam sta­nę przed Bogiem. I odpo­wiem za wszyst­ko, za kon­se­kwen­cje moich grze­chów do siód­me­go poko­le­nia, czy­li w nie­skoń­czo­ność.


I szyb­ko zapo­mi­nam, bo prze­cież wiem, że ze świa­do­mo­ścią wła­snej śmier­tel­no­ści trud­no jest żyć. Ileż rado­ści życia by mi ucie­kło, gdy­bym wciąż o tym pamię­tał, a jed­no­cze­śnie o ile bym był lep­szy. Stąd proś­ba “pozwól mi Panie poznać mój koniec”.


Tyl­ko w ten spo­sób zoba­czę moje życie we wła­ści­wej per­spek­ty­wie.


“Dopraw­dy ulot­ne jest życie­Jak cień, jak mgła prze­mi­ja czło­wiek­krzą­ta się i gro­ma­dzi, ale nie wie kto zbie­rze”.


Świa­do­mość wła­snej śmier­ci daje siłę, ale tyl­ko wte­dy, gdy w Bogu widzi się nadzie­ję. Jedy­ną nadzie­ję. Dla­te­go Panie “w Tobie jest moja nadzie­ja”. Nadzie­ja, wbrew śmier­ci, wbrew nie­by­to­wi, co jest tym waż­niej­sze, że psal­mi­sta jesz­cze w nie­śmier­tel­ność nie wie­rzy i koń­czy swo­je bła­ga­nie o nadzie­ję sło­wa­mi: “Odwróć swój wzrok ode mnie, abym mógł odpo­cząć, zanim odej­dę i już mnie nie będzie”!

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.