Św. Hilarion — z okazji 75-lecia męczeńskiej śmierci
- 15 grudnia, 2004
- przeczytasz w 16 minut
W historii Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej XX w. św. Hilarion (Troickij) zajmuje miejsce szczególne. Wybitny teolog, natchniony kaznodzieja, utalentowany administrator, mądry arcypasterz, bezkompromisowy obrońca Cerkwi — to określenia najczęściej spotykane przy jego imieniu. Wszystkie te cechy zostały w jego osobie uwieńczone wyjątkową, najwyższą dla chrześcijan ofiarą — męczeńską śmiercią.
Włodzimierz Aleksiejewicz Troickij — takie było świeckie imię hierarchy — urodził się w 1886 r. we wsi Lipicy Guberni Tulskiej w rodzinie wiejskiego duchownego. Jego ojciec i dziadek, a później również brat, służyli przy cerkwi Zwiastowania Bogarodzicy w rodzinnej miejscowości. Dzieciństwo upłynęło mu w atmosferze surowej duchowości i pobożności. Jego matka zmarła, gdy był jeszcze dzieckiem i wychowaniem latorośli zajęła się ciotka Wołodzi, nauczycielka szkółki parafialnej.
Przyszły arcypasterz z najlepszymi wynikami ukończył Tulską Szkołę Duchowną oraz Seminarium Duchowne i w 1906 r. podjął studia w Moskiewskiej Akademii Teologicznej. W murach uczelni sformowały się jego poglądy teologiczne i zainteresowanie pracą naukową. Kierownictwo akademii szybko zwróciło uwagę na wybitne zdolności młodzieńca. W okresie studiów Włodzimierz otrzymał nagrody metropolitów moskiewskich Makarego i Józefa, przewodniczył działającemu przy uczelni wydziałowi wydawniczemu Bractwa Pastersko-Oświatowego, zajmował się wydawaniem i kolportażem, przeznaczonych dla ludzi prostych, broszur o charakterze duchowym i oświatowym, udzielał się w opiece nad dziecięcym sierocińcem.
W tym samym okresie, za wyjątkowe postępy w nauce, Włodzimierz dwukrotnie przebywał za granicą. Pierwszy wyjazd miał miejsce w 1908 r. wraz z grupą studentów i wykładowców akademii. Swoje wrażenia i przemyślenia z pielgrzymki po Serbii, Bułgarii, Turcji, Grecji i Świętej Górze Atos, zawarł później w książce “Od Akademii do Atosu”. Jej myślą przewodnią był ból młodego teologa z powodu braku jedności w świecie słowiańskim i towarzyszące temu przyznanie znaczenia ideałowi Bizancjum, który według niego powinien stać się wzorem zdolnym uzdrowić choroby współczesnej mu Rosji.
Druga wyprawa, po państwach Europy Zachodniej, miała miejsce w 1912 r. i została opisana w “Listach na temat Zachodu”. Autor oddaje tu z jednej strony należne znakomitym zabytkom sztuki zachodniej, z drugiej jednak poddaje ostrej krytyce życie religijne Europy Zachodniej, które kontrastuje z pięknem i teologiczną głębią nabożeństw prawosławnych oraz surowością i realizmem prawosławnej duchowości.
Po ukończeniu Moskiewskiej Akademii Teologicznej i otrzymaniu tytułu kandydata nauk teologicznych, młodego teologa pozostawiono na uczelni. Będąc stypendystą akademii, zajął się nauczaniem i równoczesnym pisaniem pracy magisterskiej. To w tym okresie sformował się zrąb jego poglądów na temat prawosławnej nauki o Cerkwi, rozwojowi której poświęcił cały swój zapał. “Cerkiew jako skarbnica prawdy może i powinna być przewodnim autorytetem dla każdego poszukującego prawdy” — pisał m.in. w tym czasie w artykule “O cerkiewności szkół duchowych i nauk teologicznych”. W efekcie w 1913 r. obronił pracę magisterską na temat “Zarys historii dogmatu o Cerkwi”, którą uznano za dzieło stanowiące głęboką odpowiedź na sytuację, w której ówcześnie znalazła się Rosja — wyjątkową sekularyzację społeczeństwa i państwa, już wówczas zmieniającą się w walkę z Bogiem.
28 marca tego samego roku w Zosimowskiej Pustelni Świętego Ducha Włodzimierz złożył śluby zakonne przed biskupem Nikonem (Rożdiestwienskij) i otrzymał imię Hilarion, na cześć żyjącego w VIII w. ascety — św. mnicha Hilariona Nowego, ihumena Pelikickiego. Później tak opisywał to wydarzenie: “Złożyłem śluby zakonne i nie sądzę, abym w przyszłości miał jeszcze przeżyć taką radość, jakiej doświadczyłem 28 marca 1913 r. Radość ta nie wygasła we mnie po zakończeniu obrzędu…”. I rzeczywiście ta właśnie radość, cicha i czysta, radość duszy czyniącej dobro, towarzyszyła mu przez całe życie, aż do końca. Ścieżka życia zakonnego była dla niego świadomym wyborem wąskiej i ciernistej lecz błogosławionej drogi, na której mógłby bez reszty poświęcić się Bogu.
Już w kwietniu 1913 r. młody mnich przyjął święcenia kapłańskie z rąk Metropolity Moskiewskiego i Kołomienskiego Makarego. Równocześnie, z tytułem docenta teologii, został skierowany do pracy w Moskiewskiej Akademii Teologicznej. Miesiąc później, już z godnością archimandryty, był inspektorem uczelni, a pod koniec roku mianowano go nieetatowym profesorem Nowego Testamentu tejże akademii. Rozpoczął się krótki okres wytężonej pracy naukowej, który i tak zaowocował niemałymi osiągnięciami. Kierunek i duch pracy przyszłego hierarchy najlepiej można streścić jednym wersem z Symbolu Wiary: “Wierzę w Jedną, Świętą, Soborową i Apostolską Cerkiew!”.
Praca magisterska o. Hilariona znalazła swą kontynuację w kolejnych jego dziełach: “Chrześcijaństwo i Cerkiew”, “O konieczności historyczno-dogmatycznej analogii dziewiątego artykułu Symbolu Wiary”, “Nie ma chrześcijaństwa bez Cerkwi”, “O życiu w Cerkwi i o życiu cerkiewnym”. Poza utworami koncentrującymi się na dogmatyce, wśród jego prac znalazły się artykuły poświęcone egzegezie oraz tematom cerkiewno-społecznym, które były często publikowane w czasopismach “Bogosłowiskij wiestnik” i “Christianin”. Nie mały wpływ na wiernych miało też jego słynne kazanie “Postęp i przemienienie”, w którym wyraził pogląd, iż nieustanne dążenie do postępu i stworzenie komfortowych warunków bytu prowadzi człowieka do znieczulicy i zobojętnienia wobec problemów społecznych, zaś dążenie do najwyższego, do odnowy moralnej, wiedzie ku prawdziwej odbudowie człowieka i całego społeczeństwa.
Jako inspektor akademii o. Hilarion dbał przede wszystkim o zaszczepienie w sercach swych podopiecznych cerkiewności, zamiłowania do działalności oświatowej i kaznodziejstwa. Wiele uwagi przykładał też do dyscypliny. Do tego okresu jego pracy powraca w swych wspomnieniach jeden z jego wychowanków, który takimi słowami opisuje swego wychowawcę: “Wysoki i barczysty…, o jasnym i pięknym spojrzeniu błękitnych oczu (był nieco krótkowzroczny, ale nigdy nie korzystał z okularów), zawsze patrzący prosto i pewnie, o wysokim czole i włosach…, z niewielką, bujną brodą, o dźwięcznym głosie i z wyraźną dykcją, sprawiał czarujące wrażenie. Nie dało się im nie lubować… To śmiały, wyjątkowo utalentowany człowiek, wszystko odbierający w twórczy sposób… Swą osobowością — bezpośredniością, władczością, obstawaniem przy swoich poglądach, uroczystością odprawianych przez niego nabożeństw, energią i radością życia — korzystnie na mnie wpływał”.
Po wydarzeniach lutego 1917 r. w akademii zaszły duże zmiany. Nowy oberprokurator Rządu Tymczasowego Lwow usunął ze stanowiska rektora biskupa Teodora, a jego obowiązki czasowo powierzył archimandrycie Hilarionowi, który pełnił je do początku nowego roku akademickiego. Wówczas na nowego rektora wybrano profesora Orłowa, zaś młodego archimandrytę, po wspaniałym wykładzie poświęconym obronie patriarchatu w Rosji, jednogłośnie obwołano inspektorem uczelni. Pełniąc tę funkcję sądzone mu było przeżyć zamknięcie Moskiewskiej Akademii Teologicznej przez władze radzieckie.
W tym samym okresie o. Hilarion aktywnie uczestniczył w przygotowaniach do Soboru Lokalnego Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej 1917–1918 r. Z pełną energią i zdecydowanie opowiadał się za przywróceniem Patriarchatu w Rosji. Podczas jednego z wykładów w uczelni w sposób iście proroczy przepowiedział: “Teraz nastaną takie czasy, że patriarsza korona nie będzie koroną “królewską”, lecz bardziej koroną męczennika i wyznawcy, który będzie musiał z pełnym poświęceniem kierować statkiem Cerkwi w wędrówkach po wzburzonych falach morza życia”.
15 sierpnia 1917 r. uroczystym nabożeństwem w Soborze Zaśnięcia Matki Bożej na moskiewskim Kremlu zainaugurował pracę Sobór Lokalny Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Jego podstawowym zadaniem miało być podjęcie decyzji co do reaktywacji patriarchatu w Rosji. Zdania uczestników obrad na ten temat były podzielone. Wśród obrońców patriarchatu szczególnie wyróżniał się archimandryta Hilarion. “Moskwa nazywana jest sercem Rosji. — mówił w swym natchnionym wystąpieniu — Lecz gdzie w Moskwie bije rosyjskiej serce? Na giełdzie? Na rynkach? Na Moście Kuźnieckim? W sądzie okręgowym? A może w koszarach wojskowych? Nie, w Soborze Uspienskim. Tam, przy prawej przedniej kolumnie powinno bić rosyjskie prawosławne serce. Piotrowski orzeł samodzierżawia zbudowanego na zachodnim przykładzie, wydziobał to prawosławne rosyjskie serce, świętokradcza ręka niegodziwego Piotra zdjęła najwyższego Rosyjskiego Zwierzchnika z odwiecznego miejsca w Soborze Uspienskim. Sobór Lokalny Cerkwi Rosyjskiej, daną mu do Boga władzą, ponownie postawi Patriarchę Moskiewskiego na jego kanoniczne, niezaprzeczalne miejsce. I kiedy przy dźwięku moskiewskich dzwonów Świątobliwy Patriarcha wejdzie na swoje historyczne święte miejsce w Soborze Uspienskim, wówczas będzie wielka radość na ziemi i na niebie”.
Młodziutki archimandryta nie był jeszcze wówczas szerzej znany uczestnikom zgromadzenia, jednak znano już go w kręgach akademickich, a jego poglądom z uwagą przysłuchiwała się inteligencja. Dlatego też, gdy 28 października delegaci Soboru podjęli uchwałę o reaktywacji patriarchatu i przystąpili do wyboru patriarchy, na najwyższa godność w Cerkwi zgłoszono też kandydaturę 32-letniego archimandrytę (otrzymał wówczas 3 głosy poparcia).
Reaktywacja patriarchatu była spełnieniem pragnień młodego teologa. Po wyborze na nowego patriarchę św. Tichona, podczas uroczystej procesji po ulicach stolicy pod jego przewodnictwem, o. Hilarion nie był w stanie ukryć łez radości. Od razu stał się też wiernych współpracownikiem zwierzchnika Cerkwi. Jego liczne talenty i aktywność w pracy dla Cerkwi zdecydowały o mianowaniu go na biskupa.
Zanim jednak to nastąpiło, w 1919 r. o. Hilariona aresztowano po raz pierwszy. Spędził około dwóch miesięcy w znanym ze swej surowości więzieniu na Butyrkach. Po uwolnieniu zamieszkał u swego przyjaciela o. Włodzimierza Strachowa i w dalszym ciągu prowadził bardzo aktywną działalność: pracował u patriarchy w Monasterze Dońskim, niemal co drugi dzień odprawiał Święte Liturgie, głosił kazania.
12/25 maja 1920 r. odbyła się chirotonia archimandryty Hilarion na Biskupa Werejskiego, wikariusza Diecezji Moskiewskiej. Stojąc u boku patriarchy stał się w tym okresie jednym z jego najbardziej oddanych i najbliższych współpracowników. W 1921 r. władykę aresztowano ponownie i zesłano do obozu w Archangielsku (według innych danych do miejscowości Chołmogory). Tam, w niezmiernie ciężkich warunkach, przebywał do 1923 roku. Tymczasem sytuacja w łonie Cerkwi komplikowała się coraz bardziej. Patriarcha Tichon został aresztowany, a “obnowleńcy” prowadzili swą destrukcyjną politykę. W maju 1923 r. na zwołanym przez siebie soborze “pozbawili byłego patriarchę Tichona święceń kapłańskich i zakonnych”. Jednak sytuacja nieco zmieniła się i władze zmuszone były zmienić swą politykę. 14 (27) czerwca 1923 r. patriarchę Tichona zwolniono. Następnego dnia hierarcha skierował odezwę, której wymagały od niego władze. Wydanie dokumentu poprzedziły rozmowy na najwyższym szczeblu, z przebiegu których patriarcha dzielił się ze swym otoczeniem, szczególnie z władyką Hilarionem, który w tym okresie stał się jego najbardziej zaufanym współpracownikiem, dzielącym z nim swe cierpienia.
Arcybiskup Hilarion został namiestnikiem Monasteru Spotkania Pańskiego w Moskwie. O tym okresie jego życia znajdujemy wzmianki we wspomnieniach osób mu współczesnych. Władyka znał i lubił nabożeństwa. Jego były student Bołkow pisał o tym tak: “oddawał się nabożeństwu całą duszą, całym swym jestestwem, jak najważniejszej sprawie swego życia”. N. Okuniew w “Pamiętniku Moskwiczanina” pisał zaś: “Kilka razy chodziłem do Monasteru Spotkania Pańskiego. Przyciągał tam władyka Hilarion, ale nie swym arcypasterskim nabożeństwem, lecz udziałem w służbach w charakterze zwykłego mnicha. Pewnego dnia pojawił się w monasterskiej cerkwi katedralnej w zwykłej mniszej sutannie, bez panagii, w kamiławce. Poszedł na lewy kliros, gdzie w towarzystwie 4–5 innych zwykłych mnichów śpiewał wszystko co jest wymagane. Następnie, tak samo prosto odziany, wyszedł na środek, w sposób przenikliwy przeczytał kanon i zaśpiewał: “Komnatę Twą widzę, Zbawicielu mój, upiększoną” Ach! Powiem wam, ależ śpiewał! A miał głos przyjemny, czysty, dźwięczny, młody (miał 35 lat), wysoki. Tenor. Śpiewał w sposób prosty…”.
Władyka Hilarion był elastycznym, cerkiewnym administratorem i politykiem, skłonnym do znacznych ustępstw w stosunku do władz, pod warunkiem, że pozwolą one na zachowanie czystości wiary i dadzą zdecydowany odpór wewnętrznym siłom wywrotowym w Cerkwi. Dlatego też przekonywał patriarchę Tichona, aby zwierzchnik Cerkwi Rosyjskiej nie odczuwał zakłopotania z powodu pewnych kompromisów politycznych wobec władzy radzieckiej, jeśli związana jest z tym wymierna korzyść w walce Cerkwi z “obnowleńcami”. W takim duchu była też utrzymana odezwa patriarchy Tichona z 18 czerwca (1 lipca) 1923 r., której autorem był władyka Hilarion. Jego napisanie poprzedziły jednak wielogodzinne negocjacje ze współpracownikiem GPU Tuczkowem, które doprowadziły do uzgodnienia, że nie wszystko, czego żądały władze trafiło do tego dokumentu. Wówczas też udało się mu m.in. powstrzymać realizację instrukcji Narkomjustu, mówiącej o konieczności rejestracji parafii w ciągu trzech miesięcy, pod rygorem ich zamknięcia oraz doprowadzić do obniżenia podatków płaconych przez parafie i duchowieństwo.
Zaraz po zwolnieniu patriarchy Tichona władyka Hilarion zajął się niezmiernie trudną walką z “obnowlenczestwom”. Trudno było o lepszego współpracownika: żarliwy kaznodzieja posiadający zdolność emocjonalnego mówienia językiem prostego człowieka, oddany obrońca czystości wiary, posiadający budowę legendarnego ruskiego herosa, cieszył się wielką popularnością wśród moskiewskiego duchowieństwa i był wręcz ubóstwiany przez wiernych.
W niezmiernie krótkim czasie władyka Hilarion przeprowadził rozmowy z setkami duchownych, mnichów i mniszek oraz ludzi świeckich. W poszczególnych parafiach uzgadniał sposób ich dołączenia się do patriarchy. Opracował też specjalny obrządek pokuty dla osób powracających z “obnowlenczestwa” na łono Cerkwi. Przy tym “obnowlenczestwo” traktował na równi z herezją: powracające pod władzę patriarchy cerkwie były ponownie oświęcane, o otrzymane w rozłamie święcenia nie były uznawane, z kolei duchowni, którzy odeszli spod patriarchy w takim samym statusie w jakim powracali czynili tylko normalną pokutę. Dzięki niespożytej energii władyki Hilariona organizacja cerkiewna w Moskwie została odbudowana w ciągu zaledwie dwóch dni, a świątyni pozostające jeszcze w “obnowlenczestwie” zaczęły pustoszeć.
Jeszcze w czerwcu 1923 r. władyka Hilarion otrzymał tytuł arcybiskupa i wszedł w skład działającego przy Tichonie trzyosobowego Tymczasowego Synodu Patriarszego. Jednak władze radzieckie nie wybaczyły mu jego walki z “obnowlenczestwom” i działań mających na celu umocnienie jedności Cerkwi. W listopadzie 1923 r. został ponownie aresztowany i skazany na trzy lata pobytu w obozie. 1 stycznia 1924 r. przybył do obozu tymczasowego na Wyspie Popowej koło Kiem, a po sześciu kolejnych miesiącach znalazł się na Wyspach Sołowkach, w znanym z trudnych warunków bytu i bezwzględności “personelu” obozie.
Jeden z sołowieckich współwięźniów władyki Hilariona tak go opisywał: “Od pierwszego dnia pobytu na Sołowkach imię Władyki okryło się legendą siły i chwały… Legenda powstała i żyła, bowiem ludzie pragnęli widzieć realne wcielenie duchowej siły Cerkwi, Jej niezniszczalną moc, a najlepszym obiektem tego wcielenia był Władyka Hilarion… Nie był on najstarszym spośród więzionych hierarchów, lecz w ich gronie otrzymał wysoki, jeśli nie najwyższy autorytet. Wśród świeckich wierzących jego autorytet był jeszcze wyższy… Sile bijącej z zawsze spokojnego, małomównego Władyki Hilariona nie byli w stanie przeciwstawić się nawet sami kryminaliści: w rozmowach z duchownym nigdy nie pozwalali sobie na niegodne żarty i docinki, tak rozpowszechnione na Sołowkach…”.
Władyka na wszystko patrzył duchowymi oczyma i wszystko służyło korzyścią dla jego ducha. Niejednokrotnie podkreślał, że więzienie jest nieocenioną szkołą cnót. Jego miłość do współwięźniów, w tym również kryminalistów, była porażająca. Ciesząc się wysokim autorytetem, zawsze był wybierany w skład delegacji udających się do naczelnika więzienia, gdy trzeba było załatwić jakąś trudną sprawę. To właśnie jemu udało się skoncentrować więzione duchowieństwo w jednej kompanii, w zakres prac której wchodziły lżejsze prace przy kuchni i magazynie, to on podczas epidemii obronił duchowieństwo przed przymusowym goleniem głów i brody. Współwięzniowie opowiadali też historię o tym, jak to właśnie władyka uratował tonącego w lodowatej wodzie czekistę Suchowa.
Pomagając innym, arcybiskup Hilarion nie szukał ciepłego kątka dla samego siebie. Jego obowiązkiem było łowienie ryb i naprawa sieci. Nieraz powtarzał przy tym, parafrazując stichirę na dzień Świętej Trójcy: “Duch Święty daje wszystko: przedtem rybacy stali się teologami, a teraz teologowie stają się rybakami”.
U schyłku lata 1925 r. nieoczekiwanie przewieziono władykę z obozu sołowieckiego do Jarosławia i umieszczono w więzieniu o nazwie “Korowniki”. Później wspominał ten okres jako najjaśniejszy z całego pobytu w długiej niewoli. Mając w tym swoje ukryte plany, władze pozwoliły mu na rzeczy w więzieniach niespotykane: mógł czytać dowolne książki oraz pisać listy, które po cenzurze mógł wysyłać do osób na wolności. W listach z tego okresu, które dotarły do naszych czasów, dominuje wielka pokora z jaką znosił wszystkie wypróbowania oraz dziękczynienie Bogu za wszystko to, co mu darował — cierpienia i radości. Wszystko to zawarł z płynącej z głębi serca myśli “Chwała Bogu za wszystko”.
Wkrótce ujawnił się powód przeniesienia władyki Hilariona do Jarosławia. Najpierw w więzieniu zaaranżowano jego spotkanie z “obnowleńskim” biskupem Gerwazym (Malininem). W rozmowie, na którą złożyły się wzajemne oskarżenia, arcybiskup otwarcie powiedział, że szybciej zgnije w więzieniu niż zdradzi prawosławie i przejdzie do “obnowleńców”. Wtedy jego “rozpracowywaniem” zajął się współpracownik GPU Tuczkow, który z kolei kusił władykę przejściem do nowej grupy rozłamowców zwanych “grigoriewcami” (od imienia Biskupa Jekatierinburskiego Grzegorza), obiecując nawet tytuł metropolity. I tu reakcja Hilariona była kategoryczna — nie chciał mieć nic wspólnego z rozłamowcami i heretykami.
Po nieudanych próbach pozyskania arcybiskupa, ponownie skazano go na pobyt w obozie. Wrócił na Sołowki, najpierw na Wyspę Popową, następnie do Kremla (główna miejscowość na Sołowkach), aż wreszcie przeniesiono go do punktu odosobnienia na Górze Sekirnej, na straszliwszym miejscu na Wyspach Sołowieckich.
Dzięki staraniom władyki na Paschę 1926 r. zezwolono mu na odprawienie nabożeństwa. “Jutrznia paschalna odbyła się w starej cmentarnej cerkiewce św. Onufrego — pisał później jeden ze współwięźniów. Niewielka świątynia nie pomieściła nawet obozowego duchowieństwa, cmentarz był wypełniony wiernymi. Wśród ciszy północnej nocy z głębi cerkwi dobiegał głos Władyki Hilariona”.
Będąc na zesłaniu władyka Hilarion w dalszym ciągu starał się, w miarę możliwości, uczestniczyć w życiu religijnym Rosji Radzieckiej. W lipcu 1926 r. był jednym z inicjatorów powstania tzw. “Odezwy Sołowieckiej” — listu skierowanego przez przebywających na zesłaniu w Obozie Sołowieckim biskupów do rządu. Napisany on był w duchu dosyć lojalnym wobec władzy i zawierał listę często bardzo drażliwych spraw z życia religijnego i społecznego-państwowego, rozwiązanie których proponowali biskupi. Wkrótce potem władyka zdecydowanie przeciwstawił się kolejnemu rozłamowi z Cerkwi, zwanemu “iosiflańskim”. Zebrał wówczas w celi jednego z więzionych duchownych piętnastu hierarchów-współwięźniów i przekonał ich, że kolejny rozłam nosi znamiona prowokacji, że odejście od Zastępcy Locum Tenensa Tronu Patriarszego — Metropolity Sergiusza (Stragorodzkiego) byłoby “bardzo ciężkim przestępstwem”.
W końcu 1929 r. skończył się kolejny trzyletni wyrok. Władykę po raz kolejny postawiono przed sądem, który tym razem skazał go na osiedlenie do śmierci w Kazachstanie. Wygnańcza droga biegła przez Leningrad (Petersburg). Okradzionego w drodze i już chorego hierarchę przywieziono tam w dzień święta Wprowadzenia Bogarodzicy do Świątyni. 6 grudnia przeniesiono go z więzienia do szpitala. Z wysoką temperaturą szedł piechotą po mieście, tracąc ostatnie siły. W szpitalu stwierdzono tyfus plamisty. Poinformowany o chorobie władyki Hilariona Metropolita Lenigradzki Serafin (Cziczagow) otoczył go ojcowską opieką. Mimo to stan chorego nieustannie pogarszał się. Z ogoloną głową i brodą, zapadał w malignę.
Na krótko przed śmiercią arcybiskup pisał jeszcze do krewnych: “Jestem ciężko chory na tyfus plamisty…, w sobotę, 15 grudnia, zdecyduje się mój los (kryzys choroby), wątpliwe, że przetrzymam”. W tym właśnie dniu — 15 (28) grudnia 1929 r., o godzinie czwartej, zasnął snem wiecznym. Umierając powtarzał “Teraz jestem już zupełnie wolny, nikt mnie nie weźmie”, a przed samym odejściem “Jak dobrze, już jesteśmy daleko od…”. Przed śmiercią, z rąk “kielejnika” metropolity Serafina hieromnicha Nikandra, po raz ostatni przyjął jeszcze Świętą Eucharystię.
Dzięki staraniom metropolity Serafina ciało władyki Hilariona zostało wydane w celu dokonania pochówku. W grubo ciosanej trumnie leżało ciało wymęczonego chorobą i zsyłką starca z ostrzyżoną głową… Męczennik miał wówczas tylko 43 lata. Ciało zmarłego odziano w przyniesione przez metropolitę Serafina białe szaty i białą mitrę.
Przed pogrzebem władyki Hilariona władze postawiły warunek, aby nie było nad nim sprawowane ani uroczyste “otpiewanije” ani by nie wygłaszano żadnych przemówień. Modlitwom za duszę zmarłego w Soborze Zmartwychwstania Pańskiego Monasteru Nowodiewieczego przewodniczył metropolita Serafin w asyście kilku biskupów. Ponieważ nad otwartym grobem nie można było wygłosić kazania, biskup Mikołaj (Jaruszewicz) odczytał tylko ewangeliczne błogosławieństwa. Zebrani nie byli w stanie ukryć swych łez, każde z błogosławieństwo było bowiem przez zmarłego wypełnione, o czym najlepiej świadczyło całe jego życie. W obecności kilku tysięcy wiernych ciało władyki Hilariona oddano ziemi na cmentarzu Monasteru Nowodiewiczego.
Pomimo upływu czasu pamięć wśród wiernych o niezwykłym hierarsze nie wygasła. Wreszcie zmiana sytuacji społeczno-politycznej oraz odrodzenie życia religijnego w Rosji sprawiły, iż mógł być rozpoczęty proces zaliczenia go do grona świętych. Uroczystości kanonizacyjne odbyły się 10 maja 1999 r. w Monasterze Spotkania Pańskiego w Moskwie. Dzień wcześniej specjalnym, malutkim samolotem, jego doczesne szczątki przewieziono z Petersburga do stolicy Rosji. Uroczystościom zaliczenia do grona świętych czczonych lokalnie przewodniczył Patriarcha Moskiewski i całej Rusi Aleksy II.
Swiatyj swiaszczennomuczenicze i ispowiednicze Iłarionie, moli Boha o nas!
Jarosław Charkiewicz
Na trzecim zdjęciu Hilarion (pierwszy z lewej) z ojcem i rodzeństwem.