Versus deum (ad orientem) & versus populum
- 13 czerwca, 2006
- przeczytasz w 4 minuty
Liturgia żyje z symboli, jednak jest ona czymś więcej niż ich sumą. Parafrazując słynne słowa św. Prospera zAkwitanii (lex orandi, lex credendi) można powiedzieć, że liturgia jest widzialnym wyrazem tego, w co wierzymy. Nic tak nie przemawia do ludzkich zmysłów jak religijne symbole, za którymi kryje się cały korpus teologicznych przemyśleń. Historia Kościoła pokazuje, że liturgia była i jest przedmiotem sporów, przede wszystkim zaś w Kościele rzymskokatolickim po zapoczątkowanej przez Sobór Watykańskim II reformie liturgicznej. Najbardziej widoczną zmianą okresu posoborowego była zmiana kierunku modlitwy — przejście od celebrowania mszy ad orientem (versus deum) do versus populum.
Pierwszym dokumentem, jaki wydał Sobór Watykański II była Konstytucja o Liturgii (Sacrosanctum concilium — SC). Czytamy w niej że: „Czynności liturgiczne nie są prywatnymi czynnościami, lecz uroczyście sprawowanymi obrzędami Kościoła, który jest “sakramentem jedności”, czyli ludem świętym, zjednoczonym i zorganizowanym pod zwierzchnictwem biskupów” (26)
SC nie wspomina nic o odprawianiu mszy przodem do wiernych (versus populum). Przyjmuje się, że wprowadzenie celebracji liturgii przodem do wiernych jest konsekwencją wspólnotowej eklezjologii Soboru (communio-Ekklesiologie), wyrażającej się w rzymskokatolickim rozumieniu powszechnego kapłaństwa. W najważniejszej konstytucji Soboru Lumen gentium czytamy: “Kapłaństwo zaś powszechne wiernych i kapłaństwo urzędowe, czyli hierarchiczne, choć różnią się istotą a nie stopniem tylko, są sobie jednak wzajemnie przyporządkowane, jedno i drugie bowiem we właściwy sobie sposób uczestniczy w jednym kapłaństwie Chrystusowym. Kapłan urzędowy mianowicie, dzięki władzy świętej, jaką się cieszy, kształci lud kapłański i kieruje nim, sprawuje w zastępstwie Chrystusa (in persona Christi) Ofiarę eucharystyczną i składa ją Bogu w imieniu całego ludu, wierni zaś na mocy swego królewskiego kapłaństwa współdziałają w ofiarowaniu Eucharystii, pełnią też to kapłaństwo przez przyjmowanie sakramentów, modlitwę i dziękczynienie, świadectwo życia świątobliwego, zaparcie się siebie i czynną miłość.” (10)
Na podstawie(po-)soborowych dokumentów postanowiono, że księża będą odprawiać mszę przodem do ludu (wyraz wspólnoty zgromadzonej wokół ołtarza). W wielu kościołach zdecydowano się na dostawienie drugiego ołtarza, co spotkało się z ostrą krytyką przeciwników reformy. Zwracano uwagę na fakt, że dwa ołtarze sprzeczne są z starochrześcijańską tradycją.
Jednym z najgorętszych zwolenników powrotu do przedsoborowej praktyki odprawiania mszy ad orientem jest papież Benedykt XVI. Jeszcze jako kardynał Joseph Ratzinger jednoznacznie opowiedział się za celebracją mszy versus deum. Książka “Duch liturgii” stała się “biblią” środowisk tradycjonalistycznych, które dopatrują się w nieudanej reformie liturgicznej nie tylko trywializacji liturgii, ale również przestrzeni do wielu nadużyć. Należy jednak podkreślić, że bardzo często wola powrotu do stylu ad orientem nie zawsze wiąże się z chęcią porzucenia reform Soboru, czego domaga się m.in. Bractwo Kapłańskie św. Piusa X.
W “Duchu liturgii” były prefekt Kongregacji Nauki i Wiary opowiadał się za jak najszybszą reformą reformy. Kryzys liturgii porównał do pięknego fresku, który został odsłonięty przez Sobór Watykański II. Jednakże warunki klimatyczne oraz niektóre prace restauracyjne doprowadziły do szkodliwych zmian i zagrażają malowidłu. Ratzinger apeluje zatem o nową bojaźń w obcowaniu z liturgią. Według niego celebracja versus populum jest konstrukcją ahistoryczną. Twierdzi, że Kościół pierwszych wieków nie wpadłby na pomysł, aby osoba przewodnicząca Eucharystii zająłby miejsce na przeciw współuczestników. Benedykt argumentuje, że właśnie poprzez fakt, iż wierni skierowani są w jedną stronę podkreślone jest to, że wszyscy znajdują się po tej samej stronie stołu.
Zwolennicy nowego stylu podkreślają, że ksiądz stojący tyłem do wiernych i mruczący po łacinie formułki liturgiczne był oddzielony od reszty Ludu Bożego. Nie wyrażał wspólnotowego wymiaru Kościoła, a powiększał dystans między sobą a zgromadzonymi. Ratzinger odpiera ten zarzut, twierdząc, że to właśnie nowy porządek jest przejawem klerykalizacji liturgii (!), klerocentrycznej rewolucji, podczas której na pierwsze miejsce wysuwa się kapłan. To on stoi na pierwszym planie, wszystko odbywa się wokół niego i w niego wierni muszą się wpatrywać. Ratzinger uważa, że kapłan staje się aktorem narażonym na wewnętrzne pragnienie liturgicznej kreatywności, która doprowadza często do nadużyć. Dla obecnego papieża istotna jest również perspektywa krzyża, który odsunięto na bok. Krucyfiks powinien stać w centrum ołtarza i spojrzenie kapłana, oraz wiernych powinno kierować się na ten właśnie krzyż. Innymi słowy: wierni i kapłan nie mogą być zwroćeni ku sobie, ale w kierunku krzyża, który jest właściwą perspektywą eschatologicznego odkupienia, którą podkreśla modlitwa w kierunku wschodu, jako symbolu paschalnego odrodzenia.
Kościoły reformacyjne
Dyskusja na temat kierunku odprawiania nabożeństwa przez duchownego odbywa się również w Kościołach wyrosłych z Reformacji. Zdecydowana większość Kościołów luterańskich, unijnych i anglikańskich praktykuje liturgię odprawianą versus deum. Nie inaczej jest w Polsce, gdzie nabożeństwa odprawiane są przodem do ludzi zazwyczaj w nowo wybudowanych kościołach luterańskich. W Warszawie są dwie parafie ewangelicko-augsburskie i każda z nich ma nie tylko inny porządek nabożeństwa, ale również sposób jego odprawiania. W kościele św. Trójcy ksiądz odprawia nabożeństwo versus deum, a w kościele garnizonowym Wniebowstąpienia Pańskiego versus populum.
Zwolennicy stylu versus populum podpierają się słowami ks. Marcina Lutra, który w swoim znanym dziele Deutsche Messe (Msza Niemiecka) opowiedział się za tym, aby podczas konsekracji chleba i wina duchowny stał przodem do wiernych. Reformator zaznaczył jednak, że zmiany te nie należy wprowadzać od razu. Zresztą we wspomnianym dziele Luter z dużą estymą odnosi się również do łaciny podczas liturgii i symboli zapomnianych w większości Kościołów ewangelickich. Chodzi m.in. o elevatio (podniesienie) hostii i kielicha po konsekracji a przed Agnus Dei. Ciekawostką jest również fakt, że Luter postuluje, aby do Komunii podchodzili osobno mężczyźni i osobno kobiety. Co więcej opowiada się za tym, aby w kościele panowała segregacja płciowa.
Wywody Lutra, innych reformatorów, a także starożytnych Ojców Kościoła pokazują żywotność liturgii. Nie była ona nigdy raz na zawsze ustalonym kanonem. Ulegała wielu przemianom kulturowym i reinterpretacjom teologicznym.
Styl versus deum praktykowany jest również w wielu Kościołach ewangelicko-luterańskich i anglikańskich na Zachodzie Europy. Znany liturgista anglikański ks. dr Peter Toon przypomina, że porządek liturgiczny Episkopalnego Kościoła USA z 1979 roku zakładał celebrację eucharystyczną versus deum, czyli ad orientem (w stronę wschodzącego słońca).
W Kościele pierwotnym – uważa ks. Toon – skierowanie się kapłana i ludu ku Dziękczynieniu było wyrazem chrześcijańskiej nadziei. Jezus Chrystus identyfikowany był z porankiem i wschodzącym słońcem. Jego poranek, będący przejściem z krainy umarłych do wiecznej chwały, podkreśla wypełnienie wszystkich rzeczy i nastanie raju (Eden leży na wschodzie). Nie tylko celebrans, ale cały zbór, zjednoczeni w jednym Ciele Chrystusa, patrzyli w strone zmartwychwstałego Pana, który przyjdzie w chwale, aby wypełnić wszystko. Eucharystyczna uczta jest antycypacja mesjańskiej uczty u końca dni.
Ks. Toon podkreśla, że celebracja ad orientem nie oznacza, że ksiądz ma złe maniery, odwracając się plecami do ludzi, ale chodzi raczej o to, że wszyscy jesteśmy z podziwem i radościa zwróceni ku zmartwychwstałemy Panu Jezusowi i oczekujemy Jego przyjścia w chwale.
Bez wątpienia zarówno jeden, jak i drugi sposób sprawowania liturgii ma swoje plusy i minusy. Źle się jednak dzieje, gdy jakakolwiek tradycja przestaje być reflektowana, wyjaśniana lub pospiesznie odrzucana. Dyskusja na temat stylu odprawiania liturgii może się wydawać na pierwszy rzut oka trzeciorzędnym sporem liturgicznych zapaleńców. Nic bardziej mylnego! Dyskusja na ten temat wyrasta z troski o głębie Bożej służby, o Kościół, który nie narodził się dzisiaj i nie powstał z woli człowieka. Musi uwzględniać nie tylko bogatą spuściznę, ale również pielgrzymujący chartakter Kościoła. Mówiąc inaczej musi dbać o to, aby zachowana została różnorodność Kościoła bez naruszania jego jedności.
Dariusz Bruncz
:: Ekumenizm.pl: Tradycjonaliści kłócą się o ołtarze
Dwa ostatnie zdjęcia ilustrują nabożeństwo ewangelickie z czasów reformacji.