Wpływ wypraw krzyżowych na relacje miedzy Kościołem Wschodnim a Zachodnim: Konflikty prowadzące do rozłamu — część III
- 11 listopada, 2006
- przeczytasz w 18 minut
Już w rezultacie różnic, wspomnianych w II części, dokonała się z czasem schizma. Stało się tak, gdyż każda ze stron, uważała swoje stanowisko za jedynie słuszne, starając się narzucić własny punkt widzenia drugiej stronie. Pierwsze dyskusje prowadzące do podziału wyrosły na bazie obrządków i zwyczajów. Miały za przedmiot ustalenia daty obchodów Wielkanocy. Chrześcijanie wschodni przyjęli zwyczaj świętowania z rytu żydowskiego, decydując się na sobotę. Natomiast w wielu gminach za dzień święty przyjęto nie sobotę, lecz niedzielę, wysuwając na plan pierwszy pamiątkę Zmartwychwstania Pańskiego.
Wiadomo, że w II wieku w Azji i niektórych krajach ościennych Wielkanoc obchodzono – zgodnie ze zwyczajami żydowskimi – dnia 14 Nisan. Zaś w Rzymie i na cały Zachodzie, a także w niektórych regionach wschodnich, Wielkanoc święcono po 14 Nisan. W rezultacie w starożytnym Kościele istniały dwie daty obchodzenia Wielkanocy. Jednak była to tylko różnica akcentu dotycząca samego przedmiotu święta. Jeżeli Wielkanoc obchodzono w niedzielę, podkreślano fakt zmartwychwstania, nie zapominając o męce. Jeśli była obchodzona 14 Nisan, kładziono nacisk na zbawczy akt męki, nie przemilczając jej chwalebnego uwieńczenia – Zmartwychwstania.
Początkowo te różnice zwyczajowo występowały obok siebie nie budząc wątpliwości i sporów. Około II wieku Wschód ze świętym Polikarpem biskupem Smyrny, oraz Zachód, na czele z papieżem Anicentem, prowadzili pertraktacje w Rzymie, jednak nie osiągnięto porozumienia. Do zaognienia sporu doprowadził Wiktor I, który postanowił doprowadzić do ujednolicenia daty obchodu Wielkanocy w całym Kościele.
W tym celu zwrócił się do biskupa Efezu, Polikratesa, z prośbą o uznanie zwyczaju rzymskiego, ale spotkał się ze zdecydowanym sprzeciwem. Euzebiusz, historyk Kościoła komentuje te wydarzenia, podkreślając: „ani Chrystus, ani apostołowie nie ustalali niczego, gdy chodzi o datę Wielkanocy. Wyrzuca on ponadto papieżowi Wiktorowi I, że „sprowokował niebezpieczeństwo schizmy i oświadcza, że nikt nie ma prawa narzucać swych zwyczajów innym.”[1]
Kolejną przyczyną przygotowującą rozłam, a częściowo doń prowadzącą, była sprawa ważności chrztu udzielanego przez heretyków. Problem wyłonił się, kiedy do grupy heretyków zaczęły przyłączać się osoby, które wcześniej zostały ochrzczone w Kościele katolickim, także heretycy ochrzczeni, we wspólnotach odłączonych. Powstało pytanie czy osobom ochrzczonym w herezji lub schizmie, a konwertującym do Kościoła, należy ponownie udzielać chrztu. Tertulian stał na stanowisku nieważności chrztu heretyków, a to dlatego, że nie wyznają tego samego Boga ani Chrystusa; udzielając więc chrztu rozumieją co innego niż katolicy.[2] Tezę heretyków nieważności chrztu heretyków podtrzymywał także biskup Kartaginy – Cyprian. Jego argumenty podobne są do argumentów Tertuliana: nie może być ważnego chrztu tam, gdzie nie ma prawdziwej wiary.
Cyprian przytacza ponadto argumenty z praktyki Kościoła powołując, się na synod biskupów Afryki prokonsularnej odbyty 220 roku w Kartaginie, na którym postanowiono i zalecono chrzcić nawracających się do Kościoła z herezji. Cyprian chcąc nakłonić papieża do przyjęcia postanowień synodu przesyła list w imieniu własnym i biskupów synodalnych – w liczbie 72. Ówczesny papież Stefan nie tylko, że odrzucił pismo Cypriana, ale zagroził ekskomuniką, gdyż uważał, że: „ktokolwiek został ochrzczony, gdziekolwiek w imię Chrystusa, otrzymał łaskę chrztu. Twierdził ponadto, że chrzest nie zależy od świętości szafarza, ale od dokonania obrzędu.”[3] Tylko interwencja Dionizego z Aleksandrii sprawiła, że nie doszło wówczas do poważnego rozłamu. Lecz nie od razu nastąpiło ujednolicenie poglądów, problem ów był przedmiotem dalszych dyskusji, ale spory w tej materii nie były już tak ostre jak za czasów Cypriana i Stefana.
Innym problem, uwidaczniającym różnice między Wschodem, a Zachodem było odmienne rozumienie koncepcji eklezjologicznych skonfrontowanych na synodzie w Sardyce 343 roku. Główną rolę odegrali biskupi Zachodu i Atanazy, patriarcha Aleksandrii. Stało się tak za sprawą samych biskupów wschodnich, którzy ostro zaprotestowali przeciwko obecności biskupa Atanazego, ponieważ został on wcześniej przez synod w Tyrze (335) potępiony i wygnany ze swej siedziby patriarszej. Atanazy odwołał się do papieża, co jeszcze bardziej poirytowało biskupów wschodnich. [4]
Fakt, że Atanazy odwołał się od wyroku biskupów wschodnich do papieża i został przez niego zrehabilitowany, uznano za niedopuszczalną ingerencję, dlatego biskupi wschodni dali temu wymowny wyraz w liście skierowanym do biskupów całego świata: decyzja papieża stanowi próbę wprowadzenia nowego prawa. W rezultacie rzucili klątwę na papieża Juliusza I za to, że ośmielił się wprowadzić człowieka na tron patriarszy, który mocą prawa został wyklęty. Co więcej biskupi Wschodu opuścili Sardykę. Według Dawsona, było to pierwsze zerwanie Wschodu z Zachodem.[5]
Dalszą przyczyną rozłamu była schizma akacjańska, która trwała od 484 do 519 roku. Poprzedzały ją zdarzenia, które miały ogromny wpływ na dalsze wypadki. Piotr Mongo, patriarcha Aleksandrii, w oczach Rzymu uchodził za monofizytę. Zdążył podpisać Henotikon – wyznanie wiary ogłoszone przez cesarza Zenona, które sformułował Akacjusz, patriarcha Konstantynopola. Prawowierność wiary Piotra nie budziła na Wschodzie wątpliwości, Henotikon uznawał postanowienia trzech pierwszych soborów; nicejskiego I (325), konstantynopolitańskiego I (381) i efeskiego (431). Potępiał zarówno Nestoriusza jak Chrystusie Eutychesa. O Chrystusie głosił, że ma taką samą naturę jak Ojciec, jednak złączoną Chrystusie naturą ludzką. Mimo to Rzym wyrzucał Piotrowi, że jest zagorzałym zwolennikiem Eutychesa, którego potępił Sobór Chalcedoński, domagał się od niego złożenia urzędu patriarchy. Piotr za protekcją cesarza pozostał na stanowisku. Wówczas papież Feliks III skierował legatów do Konstantynopola w celu wyjaśnienia sprawy, zaś Akacjusza wezwał do Rzymu. Legaci jednak nadużyli swych pełnomocnictw, uznając Piotra patriarchą Aleksandrii. Po powrocie do Rzymu ekskomunikowani przez synod w 484 roku.
Tenże synod zdjął z urzędu Akacjusza podając w uzasadnieniu, że: „ pozostał (…) we wspólnocie z heretykami.” [6] Reakcja Akacjusza była natychmiastowa, usunięcie imienia papieża z greckich dyptychów. Sytuacja zmieniła się dopiero w roku 519, kiedy cesarz Justyn I (518–527) zobowiązał patriarchę Jana II do wykreślenia Akacjusza i jego czterech następców z dyptychów, a jego samego zmusił do podpisania formuły ułożonej przez samego papieża Hormizdasa (514–523) mówiąca, że: „wiara chrześcijańska w nienaruszonej postaci jest przechowywana jedynie przez Stolicę Apostolską.”[7] Problemem w tym sporze były zagadnienia wiary, a nie konflikt pierwszeństwa czy jurysdykcji, które przeciwstawiałyby Rzym Konstantynopolowi.
Aby można było ocenić ten spór, należy postawić pytanie: czy Piotr Mongo był w rzeczy samej heretykiem? Według Konstantynopola Piotr był wzorem prawowierności, uznał Henotikon cesarski, wprawdzie ułożony przez Akacjusza, ale cesarz zatwierdził tę formułę, tym samym nikt na Wschodzie nie ośmieliłby się oskarżać cesarza o herezję, uchodził on przecież za widzialnego przedstawiciela Boga na ziemi.
Odmienne rozumienie tytułu patriarcha ekumeniczny
Wydarzenia, jakie rozegrały się za rządów Justyniana (527–565), wpłynęły na pogorszenie stosunków między Rzymem a Konstantynopolem. Cesarz, więził papieży, m.in. Wigiliusza, zmuszając do podpisania tzw. Trzech Rozdziałów. Celem jego rządów było zapewnienie jedności cesarstwa, nie tylko politycznie, ale i religijnie. W 590 roku na Stolicy św. Piotra zasiadł Grzegorz I zwany Wielkim, który nie zgadza się na tytuł patriarchy ekumenicznego, jaki przyjął Jan Poszczący. Papież dopatrywał się w decyzji patriarchy Konstantynopola roszczeń do władzy świeckiej, gdyż na Zachodzie termin ekumeniczny znaczył tyle, co powszechny. „W rzeczywistości tytuł ten oznaczał mniej niż papież przypuszczał. Wbrew zasadom etymologii Bizantyjczycy nie rozumieli przez oikumene całego (…) globu, lecz cesarstwo chrześcijańskie.”[8]
Tytuł patriarcha universalis nie był czymś nowym. Z pewnością znany on był już za czasów Justyniana, który go prawnie uznał, a Rzym nie (…) protestował. Prawie sto lat wcześniej Sobór Chalcedoński zaproponował ten tytuł papieżowi Leonowi I, ale odmówił on jego przyjęcia.[9] Dopiero papież Pelagiusz II (579–590) zaczął krytykować podstawy tego tytułu, a następnie Grzegorz I wszczął (…) energiczną walkę, zabraniając tego dumnego i zgubnego tytułu. [10] Papież zarzucał biskupowi Konstantynopola pychę i poczucie wyższości. Także następni papieże nie godzili się z tym tytułem, uważając go za świętokradcze roszczenie, zaś patriarchowie bizantyjscy nazywali siebie – mimo tych protestów – ekumenicznymi biskupami, podkreślając przez to swą pierwszą pozycję wśród duchowieństwa Wschodu. Potwierdzeniem tego może być fakt, że po następnych stu latach Kościół w Konstantynopolu czuł się już na tyle potężny, że na synodzie w Trullo 691 roku usiłował rozciągnąć zwyczaje bizantyjskie na cały Kościół.
Spór wokół tytułu patriarcha ekumeniczny nie przyczynił się do polepszenia stosunków i utrwalenia pokoju. Rodzi się pytanie, czy miałby on w ogóle miejsce, gdyby temu tytułowi przypisywano inne, mniejsze znaczenie, zadawalające obie strony?
Anastazy Bibliotekarz zmarły w 897 roku twierdzi, że Grecy przyznając patriarsze tytuł „ekumeniczny” uważali, że nie jest on „jakoby (…) głową całego świata, lecz ze względu na to, że przewodzi on części ziemi zamieszkałej przez chrześcijan” [11] Nie inaczej sądzi de Vries pisząc: „nie było więc potrzeby nadawać temu określeniu takiej wymowy, jakiej ono samo wtedy nie posiadało; w rzeczywistości było ono jedynie wyrazem tytułu, który był niemalże równoczesny z tytułem super patriarcha, związany z funkcją patriarchy Konstantynopola już za czasów Grzegorza Wielkiego.”[12]
Konflikt obrazoburczy zerwanie stosunków między Rzymem a Cesarstwem
Na tle kultu ikon zarysował się w VIII wieku konflikt, przeradzając się w głęboki kryzys, trwający od roku 726, kiedy cesarz Leon III Izauryczyk wydał nakaz zniszczenia ikon Chrystusa czczonych w Konstantynopolu, aż po lata czterdzieste IX wieku, kiedy to w 843 roku następcy ikonoklasty przywrócili kult obrazów.
Cesarz Leon III złożył patriarchę Germana, lecz ów patriarcha nie chciał podporządkować się woli cesarza. Następnie cesarz zażądał od papieża Grzegorza II, aby przystał na jego edykt, ponieważ on jest prawodawcą cesarzem i kapłanem. Papież nie uląkł się groźby aresztowania, gdyż wiedział, że nie jest już w stanie jej spełnić. Nie były to czasy biskupa Marcina I. Co więcej Biskup Rzymu zrewanżował się cesarzowi w pogróżkach: „Wszystkie narody Zachodu są gotowe wystąpić przeciwko wam, aby pomścić narody Wschodu, którym tyle wyrządzicie krzywdy.” [13] Cesarz poczuł urazę do papieża za potępienie obrazoburstwa, a pragnienie zemsty było tak silne, że bez zgody biskupa Rzymu przyłączył w 733 roku tereny Sycylii i Iliiri.
W dwadzieścia lat później (753), kiedy to w Konstantynopolu odbywał się wielki synod ikonoklastyczny zwołany przez cesarza, papież Stefan II (752–757) zmuszony był prosić cesarza o pomoc przeciw Longobardom, której nie otrzymał. Nie było sprawą przypadku, że papież szukał pomocy u Karolingów. Jeszcze tego samego roku (753) Stefan II przekroczył Alpy, aby szukać pomocy u króla Franków. Było to wydarzenie ogromnej wagi i choć oznaczało oderwanie się od Wschodu to jednak wprowadzało papiestwo w wir historii związanej od tego momentu z Karolingami.
Najpierw był dar uczyniony przez Pepina kosztem ziem cesarstwa bizantyjskiego. Następnie w roku 800 na Boże Narodzenie papież Leon III koronował Karola Wielkiego na cesarza. W ten sposób powstało nowe cesarstwo, Zachodnie, odrębne od Konstantynopola. Ta decyzja w oczach Bizancjum, była zdradą, pogwałceniem jedności cesarstwa, jedynego prawowitego dziedzica cesarstwa rzymskiego. To wydarzenie uznawane było przez Bizantyjczyków za Miecz, który położono między starym a nowym Rzymem, który przeciął „nić między brzydką starą matką, a kwitnącą młodą córką.” [14] Tutaj należy szukać drogi prowadzącej do rozłamu.
Pierwszemu okresowi obrazoburstwa położył kres VII Sobór Powszechny znany pod nazwą drugiego Soboru Nicejskiego 787 roku. Cesarzowa Irena, która go zwołała, zaprosiła również delegatów papieża i, podobnie jak w Chalcedonie, wyznanie wiary zostało poprawione i ratyfikowane. Nastąpiło pojednanie, ale Sycylii i Iliiri nie zwrócono. Następnie w roku 815 cesarz Leon Armeńczyk wprowadził z powrotem ideę obrazoburczą. Opozycja, kierowana przez mnichów z klasztoru Studion, dążąca do uwolnienia Kościoła spod kontroli cesarskiej, utrzymywała, że w wypadkach krytycznych papież, obecnie uniezależniony od cesarza, winien występować jako najwyższy autorytet. Teologia studytów odniosła zwycięstwo, ale ich poglądy na rząd Kościołem wydał się większości Bizantyjczyków przesadny i nieroztropny. W 843 roku cesarzowa Teodora przywróciła kult obrazów bez jakiegokolwiek porozumienia z Rzymem.[15]
Religijno-polityczny konflikt pomiędzy Rzymem a Konstantynopolem stał się zwiastunem wielkiego zerwania między Kościołami: greckim i łacińskim. Dopóki była zachowana jedność dogmatyczna, dopóty jedność Kościoła nie była zagrożona. Dopiero gdy wypłynął problem prymatu, a Kościół Zachodni bez porozumienia ze Wschodnim partnerem, dodał do wyznania wiary Filioque, głosząc pochodzenie Ducha Świętego od Ojca i Syna, rozłam Kościoła Wschodu i Zachodu stał się nieunikniony. Oba te zagadnienia, które były przedmiotem konfliktu, podjął patriarcha Focjusz, co doprowadziło do kryzysu i ostatecznie do zerwania.
Rozłam, zwany schizmą Focjusza
Pierwotnie był to konflikt wewnętrzny Kościoła bizantyjskiego. Za czasów Focjusza patriarchą Konstantynopola był Ignacy. Cesarzowa Teodora, by zapobiec nieprawidłowościom, jakie zaczęły zagrażać w tym czasie Kościołowi wschodniemu z powodów szerzących się w nim sporów, bez zwołania synodu elekcyjnego, zasięgnąwszy tylko rady kilku wpływowych biskupów, nakazała konsekrować Ignacego mnicha – studytę.[16] Kiedy 858 roku Michał III usunął matkę z areny politycznej, zajął się patriarchą Ignacym – zdjął go z urzędu najprawdopodobniej żywiąc do niego urazę za krytykę jego niemoralnego życia. Na następcę cesarz upatrzył wybitnego uczonego świeckiego o miłym usposobieniu, Focjusza.
W skutek wymuszonej abdykacji Ignacego zebrał się w Konstantynopolu synod elekcyjny, na którym zasiadały dwa stronnictwa: ignacjański i antyignacjański. By nie dopuścić do schizmy wewnątrz Kościoła wschodniego, obie strony zgodziły się na propozycję cesarza, aby fotel patriarchalny zajął uczony świecki – Focjusz. Bizantyjczycy nie przejęli się przepisem kanonu 10 sardyckiego mówiącego: zabrania się wybierania na biskupa osoby świeckiej. Focjusz w przeciągu tygodnia otrzymał wszystkie święcenia. Przyjąwszy konsekrację, postanowił działać legalnie i zgodnie z tradycją. Zwyczajowe rozesłanie listów synodalnych poszło w niepamięć, a kontakt z patriarchami Wschodu był od dawna luźny. Wzajemna zaś wymiana między Wschodem a Zachodem została w okresie obrazoburczym zaniechana. Jednak w dwa lata po swym wyborze Focjusz zdołał wysłać list do Rzymu i swych wschodnich braci, zawiadamiając wszystkich o swoim wyniesieniu na stolicę patriarszą w Konstantynopolu.
Tymczasem na taką wiadomość papież Mikołaj I (858–867) zawiesił jakiegokolwiek wydania wyroku, wysyłając legatów do Konstantynopola, by na miejscu zbadali problem i jemu samemu przedłożyli wnikliwie zbadanie sprawy. Ci jednak przekroczyli swe uprawnienia i podczas synodu w 861 roku, depozycję Ignacego uznali za akt legalny. W każdym razie legaci papiescy – jak stwierdza de Vries – nie mieli prawa osądzać Ignacego, ich misja miała charakter czysto informacyjny.
Jak się wydaje początkowo papież nie wysunął zastrzeżeń co do załatwienia sprawy Focjusza i Ignacego. Dopiero kiedy pod koniec 863 roku przybyli zwolennicy patriarchy Ignacego, aby interweniować w jego sprawie. Nie wiadomo czy jego zwolennicy działali w jego imieniu, gdyż obecny na synodzie Ignacy obiecał, że nie odwoła się do Rzymu i że nie uczyni tego w przyszłości.
Synod rzymski z roku 863 postanowił ogłosić za nieważny synod odbyty w Konstantynopolu (861), zaś wybór Focjusza uznał za niekanoniczny, a tym samym za nieważny. Prócz tego argumentowano, że Focjusz wykroczył przeciw kanonom Kościoła Wschodniego wstępując na stolicę biskupią bezpośrednio ze stanu świeckiego. Synod rzymski zażądał powrotu Ignacego. Focjusz – poparty przez cesarza – pozostał na stolicy patriarszej, dając przez to początek formalnej schiźmie miedzy Rzymem a Konstantynopolem. Spór zaognił się, gdy władca Bułgarów Borys, mimo że został ochrzczony przez bizantyjskich misjonarzy, zwrócił się do papieża z prośbą o przyjęcie jego państwa pod jurysdykcję Rzymu, Mikołaj I natychmiast przychylił się do jego propozycji, a poselstwo bułgarskie powróciło z obszernym listem papieża, w którym były ujęte informacje o zwyczajach Kościoła łacińskiego i jego strukturze. [17]
Papież też wysłał do Bułgarii misjonarzy, aby zorganizowali życie kościelne według zwyczajów łacińskich. Duchowni jurysdykcji wschodniej zostali wypedzeni. Wygnańcy przedstawili sytuację Focjuszowi. W liście do patriarchów Focjusz oświadczył: należy ratować czystą wiarę i prawą chrześcijańską służbę bożą.[18] Focjusz nieakceptował łacińskich zwyczajów szczególnie: celibat księży, dyscypliny postnej oraz powtarzanie bierzmowania. Podkreślał także, iż Kościół łaciński wprowadził bezprawnie do wyznania wiary Filioque. Z powodu tego na synodzie konstantynopolitańskim 867 roku, Focjusz rzucił klątwę na papieża Mikołaja I deponując go z urzędu.
Od schizmy focjańskiej do kryzysu celurańskiego
Z chwilą zakończenia schizmy Focjusza w roku 893, przywrócono wzajemne stosunki Rzym – Konstantynopol, jednak niezrozumienie między obydwoma Kościołami trwało w dalszym ciągu. Przywrócono wprawdzie zewnętrzną jedność, ale wewnętrzne rozgoryczenie pozostało. Ponadto powstanie państwa kościelnego sprawiło, że papiestwo na długo zostało uwikłane w grę sił politycznych.
Wokół papiestwa skupiły się odtąd dwie kategorie ludzi; arystokracja Państwa Kościelnego i funkcjonariusze kościelni. W konsekwencji papiestwo stało się przedmiotem przetargów wpływowej arystokracji rzymskiej. W sytuacji upadku prestiżu biskupa Rzymu w X wieku, Wschód stawał się coraz mniej zdolny do uznania rzeczywistej supremacji Namiestnika Chrystusowego. Na ogół uważa się, że data definitywnej schizmy przypada na rok 1054, kiedy to legat papieża Humbert z Moyenmoutier kardynał, ekskomunikował Celurariusza patriarchę Konstantynopola wraz z jego zwolennikami.
W praktyce można postawić pytanie, czy to wydarzenie dawało początek schizmie, czy nie była to czasami chybiona próba wchłonięcia istniejącego już sporu? Jeżeli przyjmiemy, że pominięcie imienia papieża w dyptychach konstantynopolitańskich oznacza definitywny rozłam to musielibyśmy datować jej początek na rok 1009. Wtedy bowiem ostatni papież Jan XVIII został wymieniony w dyptychach konstantynopolitańskich. Jego następca Sergiusz IV (1009–1012) wysłał list synodalny do patriarchy Konstantynopola, również noszącego imię Sergiusz, patriarcha list odrzucił zapewne dlatego, że zawierało słowo Filioque, z którym Wschód nie mógł się pogodzić. Dalsze wypadki spowodowały, że żaden papież nie był już wymieniony, ale faktowi temu – mówi Runcimian – nie należy dawać zbyt dużego znaczenia.[19] Imiona papieży figurowały w dyptychach od czasu sporu z Focjuszem do końca X wieku, lecz zdarzały się luki również przed panowaniem Sergiusza IV.
W roku 996 Otto III narzucił Rzymowi niemieckiego papieża – swego krewnego Brunona – który przybrał imię Grzegorz V, lecz nie znalazł uznania nad Bosforem, zapewne dlatego, gdyż wyznając wiarę wprowadzał Filioque. Podobnie miała się rzecz z papieżem Sylwestrem II (999‑1003), z pochodzenia Francuz, on również jak Grzegorz V, nie znalazł uznania w Konstantynopolu. Można mniemać, że papieże wprowadzeni przez niemieckiego cesarza nie byli uznawani na Wschodzie – prawdopodobnie z powodu ich teologii. O Sergiuszu IV wiemy, że wysłał list communionis jednak nie został przyjęty. Po przeszło stu latach przypomniano sobie dwóch schizmie dwóch Sergiuszów, ale nikt nie pamiętał, co ją spowodowało, wiedziano, że była krótkotrwała.
Pomimo rozbieżności zdań na temat Credo, czy odmienności liturgiczneji dyscyplinarnej, u progu XI wieku nikt nie odczuwał, aby jedność chrześcijaństwa była zerwana. Wręcz przeciwnie, w Konstantynopolu istniały Kościoły łacińskie, na górze Athos znajdował się amalfitański klasztor obrządku łacińskiego.
Nie inaczej przedstawiała się sytuacja w zachodniej części cesarstwa rzymskiego. Chłodne stosunki panowały jedynie na szczycie hierarchii kościelnej. Tutaj sytuacja była zapalna; wystarczył błahy powód, aby wrogość między Rzymem a Konstantynopolem wybuchła z całą ostrością.
Rozłam. Kardynał Humbert a Michał Celurariusz
W połowie XI wieku na stolicę patriarszą w Konstantynopolu wstąpił Michał Celurariusz (1043), wyznaczony podobnie jak Focjusz. Michał, był zdolnym i energicznym administratorem, choć niezbyt biegły w naukach teologicznych. Brakowało mu bystrości i szerokości horyzontów Focjusza. Otwarty konflikt zrodził się w 1053 roku, a bezpośrednią przyczyną była: sprawa unifikacji obrządków w Italii jak i w Konstantynopolu.
Ówczesny papież Leon IX gorący zwolennik reformy, podjął kroki zmierzając do unifikacji i jednolitości obrządku. Reforma ta dotyczyła południowej Italii, czyli terytoriów bizantyjskich. Akcja reformatorska przeciw greckiemu obrządkowi na Zachodzie, sprowokowała analogicznie reakcje Wschodu. Michał Celurariusz dowiedziawszy się o takiej działalności Leona IX, polecił wszystkim instytucjom łacińskim znajdującym się w Konstantynopolu przyjąć obrządek grecki.
Kroki podjęte przez Michała były wymierzone bezpośrednio w Rzym. Posłużył się Leonem arcybiskupem Ochirdy, głową Kościoła bułgarskiego, który napisał list do Jana, biskupa greckiej miejscowości Trani w Apulii z poleceniem przekazania listu „przewielebnemu papieżowi i wszystkim biskupom Franków.” [20] W zasadzie list ten zawierał dawne oskarżenia wysuwane wcześniej przez Focjusza. Nowe oskarżenia dotyczyły: używania niekwaszonego chleba do Eucharystii jako spuścizny judaistycznego naśladownictwa kultu baranka; praktyki postów sobotnich oraz opuszczenia Alleluja po siedemdziesiątnicy.
Tłumaczenia listu dokonał sekretarz papieża Humbert niestety niedokładnie, zaostrzając jego treść. Papież kazał Humbertowi przygotować projekt dwóch odpowiedzi. Jeden zaadresowany do patriarchy Konstantynopola i Leona z Ochirdy, drugi, bez adresata, zawierał szczegółową obronę praktyk kościelnych. Na szczęście te listy nie zostały wysłane; być może ze względu na zbyt ostry ton. Tymczasem z Konstantynopola przychodzą nowe pisma, od cesarza i patriarchy, zredagowane w tonie pojednawczym. Patriarcha uroczyście wzywał do pojednania obu Kościołów. Michał zobowiązał się wpisać papieża do dyptychów konstantynopolitańskich, pod warunkiem, że jego imię będzie figurować w dyptychach rzymskich. Problem w tym, że nazwał papieża bratem, a nie ojcem, podpisawszy się – patriarcha ekumeniczny, co kancelaria papieska przetłumaczyła glob ziemski.
Odpowiedź papieża zredagowana przez Humberta, odznaczała się mniej agresywnym tonem niż poprzednio. List do cesarza i Celurariusza zawiózł sam kardynał Humbert wyruszając z początkiem 1054 roku. Po drodze zatrzymał się w Apulii u Agryrosa, w którym Celurariusz widział swego wroga. Posłowie po przybyciu do Konstantynopola udali się wpierw do patriarchy, niezadowoleni z przyjęcia pozostawili list i udali się do cesarza. Po otwarciu i zapoznaniu się z treścią listów patriarcha był zawiedziony. Obejrzawszy pieczęcie, stwierdził, że są naruszone i po namyśle odmówił uznania ich za legatów.
Tymczasem Humbert zachęcony miłym przyjęciem cesarza opublikował przywiezione listy nie wiedząc, że papież już nie żył. Na kanwie tego rodzi się zasadnicze pytanie: czy misja legata, po śmierci papieża była ważna?
W związku z opublikowaniem listów z natychmiastową ripostą wystąpił Nicetas Stethatos – studyta, choć wyrażał poszanowanie dla obrządku łacińskiego to jednak ostro zaatakował praktyki łacinników. W tym czasie sam Michał trzymał się na boku. Humbert odpierał zarzuty Nicetasa. Pokrzepiony zwycięstwem wprowadził do dysputy zagadnienie Filioque. Zarzucając usunięcie go z Credo, popisał się nieznajomością historii. Stracił w końcu cierpliwość i w sobotę 16 VII 1054 roku w kościele Świętej Mądrości złożył bullę ekskomunikującą Celurariusza i jego zwolenników. Gdy Michał zapoznał się z bullą, która zawierała tyle zarzutów, krytyki i inwektyw, zadrżał i przedstawił ją cesarzowi. Ten początkowo myślał, że Michał dopuścił się fałszerstwa, ale gdy przedstawiono mu tłumaczenie, nakazał jej spalenie, a na legatów nałożono klątwę.
Wydarzenia z 1054 roku początkowo mało zwracały na siebie uwagę. Nie przypuszczano, że rok ten był ostatnim ogniwem długiego łańcucha. Odtąd oba Kościoły szły już każdy własnym torem, a schizma utrwaliła się, gdy przeciętny obywatel uświadomił sobie różnice. Na przestrzeni lat próbowano jednoczyć odmienne Kościoły, lecz ruch krucjatowy i inne przyczyny utrwaliły podział.
Jakub Bartoszewski
[1] W. De Vries, dz. cyt., s. 36.
[2] Por. R. Sobczyński, Chrzest jako podstawy jedności Kościoła, Warszawa 1971, s. 97 – 98.
[3] Por. J. Podolecki, Szafarz sakramentu chrztu w starożytności chrześcijańskiej, Olsztyn, z, 4 (1967) 339.
[4] Por. A. S. Atiya, Historia Kościołów Wschodnich, Warszawa 1978, s. 39.
[5] Por. C. Dawson, Formowanie się chrześcijaństwa, Warszawa 1969, s. 104.
[6] S. Runcimian, dz. cyt., s. 28.
[7] F. Dvornik, dz. cyt., s, 44 n.
[8] F. J. Vogel, dz. cyt., s. 7.
[9] Por. W. De Vries, dz. cyt., s. 51.
[10] Cyt. za: E. Przekop, dz. cyt., s. 31
[11] Cyt. za: W. De Vries, dz. cyt., s. 41.
[12] Tamże, s. 58.
[13] E. Przekop, dz. cyt., s. 37.
[14] Por. S. Runcimian, Schizma wsch., dz. cyt., s. 31.
[15] Por. tamże, s. 36.
[16] Por. W. De Vries, dz. cyt., s. 66.
[17] Por. F. J. Vogel, dz. cyt., s.134.
[18] Por. S. Runcimian, Schizma wsch., dz. cyt., s. 46.
[19] Por. S. Runcimian, Schizma wsch., dz. cyt., s. 56n.
[20] Por. E. Przekop, dz. cyt., s. 47.