Magazyn

Wpływ wypraw krzyżowych na relacje miedzy Kościołem Wschodnim a Zachodnim: Konflikty prowadzące do rozłamu — część IV


Magazyn EkumenizmOko­ło roku tysięcz­ne­go lite­ra­tu­ra zachod­nia przed­sta­wia­ła spo­łe­czeń­stwo według nowe­go sche­ma­tu, któ­ry szyb­ko zyskał sobie uzna­nie. Na spo­łe­czeń­stwo skła­da się lud tro­ja­ki: duchow­ni, wojow­ni­cy, chło­pi. Te trzy kate­go­rie róż­nią się od sie­bie iuzu­peł­nia­ją wza­jem­nie, każ­de potrze­bu­je dwóch pozo­sta­łych. Ich całość two­rzy har­mo­nij­ne cia­ło spo­łecz­ne.


W poema­cie Leona Adal­ber­ta czy­ta­my: „spo­łe­czeń­stwo wier­nych two­rzy jed­no jedy­ne cia­ło; ale pań­stwo skła­da się z trzech ciał. Bo pra­wo ludz­kie odróż­nia dwie kla­sy: szlach­ta i pod­da­ni (…), ci pierw­si są wojow­ni­ka­mi, opie­ku­na­mi Kościo­ła, są obroń­ca­mi ludzi wiel­kich i małych (…), a rów­no­cze­śnie sobie zapew­nia­ją bez­pie­czeń­stwo. Inną kla­są, jest kla­sa pod­da­nych: to nie­szczę­śli­we ple­mię cokol­wiek ma – ma za cenę swe­go tru­du. (…) pod­da­ni dostar­cza­ją wszyst­kim wszyst­kie­go (…). Widzi­my jak król, szlach­ta, pra­ła­ci, sta­ją się nie­wol­ni­ka­mi swo­ich nie­wol­ni­ków (…).” A więc „dom boży uwa­ża­ny za jeden jest podzie­lo­ny na trzy czę­ści: jed­ni modlą się, dru­dzy wal­czą, inni wresz­cie pra­cu­ją.” [1]


Struk­tu­ra ta jest isto­tą wie­ków śred­nich, a poemat uzmy­sła­wia nam, czym był lud tro­ja­kipau­pe­rio­res qui mani­bus labo­rant w pod­dań­czym posłu­szeń­stwie.


Gdy spró­bu­je­my dotrzeć do indy­wi­du­al­no­ści ludzi śre­dnio­wie­cza, szyb­ko prze­ko­na­my się, że każ­da jed­nost­ka przy­na­le­ży do gru­py albo wspól­no­ty, ale jak się zda­je jed­nost­ka w wie­kach śred­nich bar­dzo roz­pusz­cza się niż utwier­dza w tej gru­pie. Dla­te­go przy­na­leż­ność do gru­py jest źró­dłem życia, mate­rial­ne­go idu­cho­we­go. Jed­nost­ka jest uwi­kła­na w sieć, pod­po­rząd­ko­wań wzglę­dem kasty, wład­cy, ducho­wień­stwa i tu odzwier­cie­dla się zasa­da: wasal, senior.


W śre­dnio­wie­czu oso­ba – jed­nost­ka nale­ży do rodzin. Rodzin sze­ro­ko rozu­mia­nych; patriar­chal­nych albo ple­mien­nych, rzą­dzo­na przez gło­wę, któ­ra w myśl współ­cze­sno­ści niwe­czy jed­nost­kę, narzu­ca­ją­cą jej, tym samym czę­sto wolę zbio­ro­wej spo­łecz­no­ści. Ten cię­żar grup rodzin­nych zna­ny jest w odnie­sie­niu do kla­sy rycer­skiej, gdzie ród narzu­ca spo­sób życia, a tak­że obo­wiąz­ki. [2]


W łonie owej struk­tu­ry spo­łecz­nej łatwo jest okre­ślić jakie miej­sce zaj­mo­wa­li chło­pi – homo de pote­sta­te – czy­li pod­da­ni żyją­cy z pra­cy rąk i pła­cą­cy dani­nę panu iKo­ścio­ło­wi.


Uroz­ma­ico­ny świat śre­dnio­wiecz­ny uwy­pu­kla struk­tu­ry, w któ­rych uczest­ni­czył i odgry­wał naj­istot­niej­szą rolę Kościół. On to nawo­ły­wał do jed­no­ści, spój­no­ści spo­łe­czeń­stwa, któ­re musia­ło być jed­nym cor­pus, któ­re­go człon­ki sta­no­wi­ły roz­ma­ite kate­go­rie feu­dal­ne, pod­le­głe jed­nej gło­wie – papie­żo­wi.


Wrze­czy samej owo cia­ło mia­ło dwie gło­wy cesa­rza i papie­ża. Papież jawi się jako gło­wa spo­łecz­no­ści wie­rzą­cych, a cesarz spra­wu­je wła­dzę jedy­nie docze­sną ito wokre­ślo­nym pań­stwie. Sys­tem spo­łecz­ny cza­sów śred­nich umiej­sca­wia wpi­ra­mi­dzie feu­dal­nej kobie­tę. Oczy­wi­ste jest, że pozy­cja kobie­ty była niż­sza niż męż­czy­zny. W tym spo­łe­czeń­stwie rycer­skim, męskim, któ­re­go byt był nie­ustan­nie zagro­żo­ny, kobie­ta trak­to­wa­na jest spe­cy­ficz­nie, a płod­ność była bar­dziej prze­kleń­stwem niż bło­go­sła­wień­stwem. Wyda­je się, że lud­ność śre­dnio­wie­cza nie­wie­le zro­bi­ła, aby popra­wić pozy­cję spo­łecz­ną kobie­ty. Obar­cza­no ją cię­ża­rem odpo­wie­dzial­no­ści za grzech pier­wo­rod­ny. Zaś wśród roz­ma­itych sza­tań­skich pokus – ona postrze­ga­na była czę­sto jako wcie­le­nie zła. [3]


Pogar­da, z jaką śre­dnio­wie­cze trak­to­wa­ło kobie­tę, ma swój wymiar. Przede wszyst­kim, choć jest ona mniej poży­tecz­na w śre­dnio­wiecz­nym spo­łe­czeń­stwie, jed­nak odgry­wa w gospo­dar­ce rolę bynaj­mniej nie bła­hą – nie­za­leż­nie od obo­wiąz­ku rodze­nia dzie­ci. W kla­sie chłop­skiej nie tyl­ko zaj­mu­je się gospo­dar­stwem domo­wym, ale wraz z męż­czy­zna­mi pra­cu­je na roli, któ­rą chłop w nagro­dę dzier­ża­wi od pana. W kla­sie wyż­szej zaję­cia kobie­ty, choć bar­dziej szla­chet­ne, też mają cha­rak­ter uży­tecz­no­ści gospo­dar­czej. To one rzą­dzą wcze­la­dziach w gineceach,[4] gdzie powsta­ją wytwo­ry rze­mio­sła: tka­ni­ny, dywa­ny, hafty. Mówiąc pro­za­icz­nie – są to robot­ni­ce z gru­py pań­skiej.


Widzi­my jasno, że lud tro­ja­ki był z sobą nie­roz­łącz­ny i moż­na go porów­nać do fizjo­no­mii czło­wie­ka: gło­wa – umysł, kon­tro­lu­je całe cia­ło, nogi utrzy­mu­ją cor­pus w rów­no­wa­dze, ręce wyko­nu­ją wszel­kie pra­ce. Każ­dy z owych człon­ków ma do speł­nie­nia swo­ją misję. Człon­kom tym moż­na przy­pi­sać poszcze­gól­ne sta­ny. I tak Kościół jest gło­wą spra­wu­ją­cą rolę straż­ni­ka sumień, rycer­stwo – noga­mi, peł­nią­cy­mi rolę obroń­cy, plebs – ręko­ma peł­nią­cy rolę pra­cow­ni­ka.


Prze­lud­nie­nie Euro­py Zachod­niej


W dzie­jach czło­wie­ka, jak i spo­łe­czeń­stwa roz­strzy­ga­ją­ce jest dzie­ciń­stwo. Mię­dzy X i XIII stu­le­ciem powsta­ły dzie­ła, któ­re for­mu­łu­ją i decy­du­ją oisto­cie przy­szłej struk­tu­ry umy­sło­wo­ści i men­tal­no­ści prze­cięt­ne­go oby­wa­te­la śre­dnio­wiecz­nej Euro­py. Zachód tego okre­su bory­ka się z wie­lo­ma pro­ble­ma­mi, któ­re nie pozo­sta­ły bez wpły­wu na dąże­nia eks­pan­syj­ne ówcze­snej Euro­py Zachod­niej. Pierw­szą bez­po­śred­nią przy­czy­ną był przy­rost lud­no­ści, któ­ra podwo­iła się zapew­ne mię­dzy X a XIII stu­le­ciem. „Według J.C.Russela lud­ność Euro­py zachod­niej z 14,7 milio­nów oko­ło roku 600 wzro­sła do 22,6 w 950 roku i do 54,4 milio­nów przed wiel­ką zara­zą z 1348 roku”. [5] „Nato­miast według M.K Ben­net­ta dla całe­go tery­to­rium Euro­py wzrost wyno­sił z 27 milio­nów oko­ło roku 700 do 42 milio­nów w roku 1000 i 73 milio­nów w roku 1300”.[6]


Roz­wój demo­gra­ficz­ny był decy­du­ją­cą przy­czy­ną eks­pan­sji świa­ta chrze­ści­jań­skie­go. Warun­ki feu­dal­ne ije­go spo­so­by oddzia­ły­wa­nia na ludzi, mogły pobu­dzić pewien postęp, ale ów postęp był na pozio­mie śred­nim nie pozwa­la­ją­cym na jako­ścio­wy wzrost, wystar­cza­ją­cy do zaspo­ko­je­nia powsta­łych potrzeb ze wzglę­du na wzrost lud­no­ści. Wydaj­ność i jakość dóbr odżyw­czych wzra­sta­ła sła­bo, a feu­dal­na struk­tu­ra wyzy­sku wyklu­cza­ła pro­duk­cję rze­czy­wi­ście inten­syw­ną. Wyj­ściem z tej sytu­acji było szu­ka­nie nowych tere­nów upraw­nych. Powstał inten­syw­ny ruch kar­czo­wa­nia lasów, a nowe pola były wyko­rzy­sty­wa­ne do zasie­wu. Rów­no­cze­śnie do tej eks­pan­sji wewnętrz­nej, powsta­ła idea poszu­ki­wa­nia na zewnątrz nowych terenów.[7] Wyda­je się, że do tej dru­giej kon­cep­cji przy­wią­zy­wa­no wię­cej uwa­gi, bowiem oręż­ne zago­spo­da­ro­wa­nie nowych ziem wyda­wa­ło się łatwiej­sze od poko­jo­we­go. W ten spo­sób powsta­ła dwu­kie­run­ko­wa eks­pan­sja, a jej wyni­kiem było prze­su­nię­cie gra­ni­cy świa­ta chrze­ści­jań­skie­go w Euro­pie ior­ga­ni­zo­wa­nie dale­kich wypraw do kra­jów maho­me­tań­skich. Ogrom­nie waż­na była tu żądza zie­mi, bogac­twa, sta­no­wią­ca prze­moż­ną przy­nę­tę.


Nie­wąt­pli­wie idea zago­spo­da­ro­wy­wa­nia ziem poza gra­ni­ca­mi Euro­py wyda­ła się środ­kiem zarad­czym na prze­lud­nie­nie, zarów­no ryce­rzy jak i chło­pów. Zalud­nie­nie i bra­ki żyw­no­ścio­we pobu­dzi­ły lud­ność do dzia­ła­nia, a chęć szyb­kie­go wzbo­ga­ce­nia się dopro­wa­dzi­ła do wypra­wy poza gra­ni­ce Zachod­niej Euro­py. Prze­lud­nie­nie było pośred­nią przy­czy­ną wypraw krzy­żo­wych, to ono w dużej mie­rze wpły­nę­ło, na to, że lud­ność na wezwa­nie papie­ża i swych panów odpo­wie­dzia­ła pozy­tyw­nie i wyru­szy­ła wal­czyć o wol­ność chrze­ści­jan, a przy tym okryć się sła­wą i zdo­być mają­tek.


Sytu­acja rycer­stwa


Jed­nym z naj­istot­niej­szych ele­men­tów wie­ków śred­nich było rycer­stwo. Rycerz musiał być dobrze uro­dzo­ny, tzn. pocho­dzić ze zna­ko­mi­te­go rodu. Ryce­rzem moż­na było stać się za szcze­gól­ne osią­gnię­cia bojo­we. Moż­na było tak­że zostać nim – i to zda­rza­ło się dość czę­sto – w związ­ku z roz­ro­stem miast iwzro­stem ich zna­cze­nia. Rycerz epo­ki śre­dnio­wie­cza był wize­run­kiem siły iuro­dy. Uro­dę tę zwy­kle pod­no­sił strój świad­czą­cy o zami­ło­wa­niu do zło­ta i dro­gich kamie­ni. Nie byle, jaka musia­ła być tak­że zbro­ja i uprząż. Siła, jaką się odzna­czał, poma­ga­ła mu w dźwi­ga­niu zbroi ważą­cej oko­ło 60 kilogramów.[8]


Rycerz śre­dnio­wie­cza uwi­kła­ny był w struk­tu­ry rodo­we. Ród wyda­je się odpo­wied­ni­kiem sta­dium rodzi­ny patriar­chal­nej, któ­rej pod­sta­wą jest utrzy­ma­nie i roz­sła­wie­nie wspól­nej ojco­wi­zny. Oso­bli­wość rycer­stwa, rodzi­ny patry­li­ne­ar­nej pole­ga na tym, że funk­cje mili­tar­ne ioso­bi­ste zasa­dza­ją się na nad­rzęd­nej wier­no­ści. Orga­ni­za­cje rodo­we nie powo­du­ją spad­ku napięć, ile pro­wo­ku­ją do dra­ma­tu. Naj­częst­szy pośród tych napięć – to rywa­li­za­cja mię­dzy brać­mi, gdyż wła­dza nie jest zastrze­żo­na tyl­ko dla pier­wo­rod­ne­go, ale przy­pa­da temu, któ­re­go wodzow­skie zapę­dy zosta­ną uzna­ne przez innych. To uzna­nie czę­sto było nie­do­mó­wio­ne, zmie­nia­ne. W feu­dal­nych rodach rycer­skich zja­wi­sko rywa­li­za­cji jest czymś powszech­nym i nor­mal­nym, a współ­za­wod­nic­two i nie­na­wiść mię­dzy wal­czą­cy­mi pod­sy­ca­ły oso­by trzecie.[9]


Rody rycer­skie wyda­wa­ły tak­że Kainów – wyrod­nych synów, zdraj­ców ojczy­zny. Od ryce­rzy wyma­ga­no, by byli zapa­trze­ni wswo­ją sła­wę. Szla­chec­kie pocho­dze­nie pisze Teofrast,„ma to do sie­bie, że czło­wiek, któ­re­mu przy­słu­gu­je, jest bar­dziej chci­wy sła­wy niż inni.” [10] Współ­za­wod­nic­two rycer­stwa w usta­la­niu swe­go pre­sti­żu w ramach woju­ją­cej eli­ty pro­wa­dzi­ło do satys­fak­cji, acz­kol­wiek wszy­scy ryce­rze mie­li być sobie rów­ni. Idea pierw­szeń­stwa nie sta­je na prze­szko­dzie soli­dar­no­ści, któ­ra uwy­dat­nia­ła się naj­czę­ściej pod­czas wojen.


Epo­ka śre­dnio­wie­cza to czas poszu­ki­wa­nia sła­wy przez ryce­rzy, a owej sła­wy mogła dostar­czyć tyl­ko woj­na. Ona była tym, któ­ra roz­wią­zy­wa­ła pro­ble­my rodo­we przy­czy­nia­jąc się do opusz­cza­nia rodzin­nych stron i osie­dla­nia się na tere­nach pod­bi­tych tam gdzie rycerz posta­no­wił szu­kać sła­wy, chwa­ły i domu. Sytu­acja śre­dnio­wiecz­ne­go rycer­stwa, ich pro­ble­my, zwią­za­ne są nie­ubła­ga­nie z ideą kru­cjat. Nale­ży posta­wić pyta­nie: kto mógł naj­wię­cej zyskać na kru­cja­tach? Czy Kościół? Czy może prze­cięt­ny oby­wa­tel, pra­gną­cy za wszel­ką cenę bro­nić chrze­ści­jań­stwa przed nie­wier­ny­mi? A może rycer­stwo i pano­wie? W tym wypad­ku naj­wię­cej zyska­li ci, któ­rzy szu­ka­li nie dusz i chwa­ły Kościo­ła, ale sła­wy i pie­nię­dzy.


Gospo­dar­ka śre­dnio­wiecz­nej Euro­py


Wśród kon­sty­tu­tyw­nych ele­men­tów mode­lu świa­ta każ­de­go spo­łe­czeń­stwa znaj­dzie­my kon­cep­cję wła­sno­ści, bogac­twa i pra­cy. Jak­kol­wiek są to poję­cia polityczno-gospodarczo–ekonomiczne, sta­no­wią one rów­no­cze­śnie kate­go­rie moral­ne i świa­to­po­glą­do­we. Zarów­no pra­ca i zwią­za­na z nią gospo­dar­ka, jak też bogac­two mogą cie­szyć się wyso­ką lub niską oce­ną, a ich rola w życiu czło­wie­ka może być rów­nież poj­mo­wa­na róż­no­ra­ko. [11]


Dzia­łal­ność gospo­dar­cza sta­no­wi­ła skła­do­wą część prak­ty­ki spo­łecz­nej, współ­dzia­ła­nia czło­wie­ka ze świa­tem i twór­cze­go, wza­jem­ne­go­od­dzia­ły­wa­nia. Była odbi­ciem życio­we­go nasta­wie­nia spo­łe­czeń­stwa, dla­te­go też rekon­struk­cja kate­go­rii pra­cy ma istot­ne zna­cze­nie dla zro­zu­mie­nia kli­ma­tu panu­ją­ce­go w spo­łe­czeń­stwie śre­dnio­wiecz­nym. [12]


Śre­dnio­wie­cze od same­go począt­ku usta­li­ło swój sto­su­nek do gospo­dar­ki; był on cał­ko­wi­cie odmien­ny od sto­sun­ku świa­ta antycz­ne­go. Ide­ałem sta­ro­żyt­no­ści był czło­wiek zaab­sor­bo­wa­ny dzia­łal­no­ścią w życiu spo­łecz­nym, poli­tycz­nym, kul­tu­ro­wym, dla­te­go też teo­rie eko­no­micz­ne spro­wa­dza­ły się do pyta­nia: jaki rodzaj wła­sno­ści zapew­nia naj­lep­szy byt oby­wa­te­lom? Nato­miast celem gospo­dar­ki śre­dnio­wiecz­nej było umoż­li­wie­nie ludziom prze­trwa­nia. Szer­szych celów gospo­dar­ka ta nie posia­da­ła. Jeśli zaś pozor­nie prze­kra­cza­ła zaspo­ko­je­nie potrzeb, to może się tak wyda­wać dla­te­go, że mini­mum egzy­sten­cji jest na pew­no poję­ciem socjo-eko­no­micz­nym, a nie jedy­nie mate­rial­nym. Zawar­tość tego poję­cia jest inna dla róż­nych warstw spo­łecz­nych.


Gospo­dar­ka śre­dnio­wie­cza jest w swej isto­cie rol­ni­cza. Jej bazą jest zie­mia, któ­ra dostar­cza­ła tego, co nie­zbęd­ne. [13] To zaspo­ka­ja­nie mini­mum egzy­sten­cji sta­no­wi­ło tak dale­ce pod­sta­wę śre­dnio­wiecz­nej gospo­dar­ki, że gdy tyl­ko ukształ­to­wał się sys­tem feu­dal­ny moż­na było zauwa­żyć wyraź­ną dąż­ność do osa­dze­nia każ­dej rodzi­ny chłop­skiej jako jed­nost­ki socjo – eko­no­micz­nej na takim samym, typo­wym kawał­ku zie­mi mogą­cym wyży­wić rodzi­nę.


Dla warstw wyż­szych poję­cie mini­mum egzy­sten­cji zawie­ra­ło w sobie zaspo­ko­je­nie potrzeb więk­szych, musia­ło pozwo­lić na stan życia odpo­wied­ni do pozy­cji, by się nie zde­kla­so­wać. Ich mini­mum było w drob­nej czą­st­ce zaspa­ka­ja­ne przez zagra­nicz­ny import, wca­ło­ści zaś przez pra­ce mas. Celem tej pra­cy nie był postęp gospo­dar­czy, ani indy­wi­du­al­ny. Pra­ca ta obok celów reli­gij­nych i moral­nych jak uni­ka­nie gnu­śno­ści, będą­cej drzwia­mi, przez któ­re wcho­dzi dia­beł, poku­ta za grzech iumar­twie­nie, cel gospo­dar­czy miał tyl­ko jeden: zapew­nić mini­mum egzy­sten­cji sobie i ubo­gim, nie zdol­nym na sie­bie zapra­co­wać. [14] Jest rze­czą zupeł­nie nor­mal­ną, że wszyst­kie kate­go­rie śre­dnio­wiecz­ne­go spo­łe­czeń­stwa pod­le­ga­ły sil­nym naci­skom eko­no­micz­no-gospo­dar­czym, któ­rych wyni­kiem, jeśli nie celem, było prze­ciw­sta­wie­nie się wszel­kiej aku­mu­la­cji zdol­nej dać począ­tek gospo­dar­cze­mu postę­po­wi.


Chło­pi byli ogra­ni­cze­ni przez panów do mini­mum życio­we­go, zabie­ra­ją­cych należ­ne im świad­cze­nia z pro­duk­tu chłop­skie­go – pra­cy wfor­mie ren­ty feu­dal­nej i przez Kościół, zbie­ra­ją­cy swe należ­no­ści w for­mie dzie­się­ci­ny. Ary­sto­kra­cja świec­ka użyt­ko­wa­ła swe nad­wyż­ki na daro­wi­zny, jał­muż­ny, oka­zu­jąc hoj­ność w imię chrze­ści­jań­skie­go ide­ału miło­sier­dzia i rycer­skiej szczo­dro­bli­wo­ści. God­no­ści, hono­ry wiel­kich panów pole­ga­ły na wyda­wa­niu majęt­no­ści bez rachun­ku. A hoj­ność i ubó­stwo wspól­nie dzia­ła­ły ręka w rękę, para­li­żu­jąc śre­dnio­wiecz­ną gospo­dar­kę. [15] Stąd też nie dzi­wi fakt czyn­ne­go udzia­łu spo­łe­czeń­stwa śre­dnio­wiecz­ne­go w kru­cja­tach – zaini­cjo­wa­nych przez Kościół.


Świat śre­dnio­wiecz­ny wytwo­rzył dale­ko idą­ce róż­ni­ce. Były one wyni­kiem struk­tu­ry gospo­dar­czo – eko­no­micz­nej zbu­do­wa­nej na anta­go­ni­zmie kla­so­wym, na poli­tycz­nej i spo­łecz­nej domi­na­cji feu­dal­nych wła­ści­cie­li ziem­skich nad zależ­nym chłopstwem.[16] Pod­sta­wą gospo­dar­czo – eko­no­micz­ną była wiel­ka wła­sność świec­kich panów i Kościo­ła opar­ta na pra­cy drob­nych chło­pów i rze­mieśl­ni­ków.


Chrze­ści­jań­stwo sank­cjo­no­wa­ło ist­nie­ją­ce nor­my eko­no­micz­ne, lecz jego sto­su­nek do gospo­dar­ki był dość kon­tro­wer­syj­ny. Ojco­wie Kościo­ła wie­lo­krot­nie wska­zy­wa­li, że pierw­si rodzi­ce nie tyl­ko nie zna­li eko­no­mi i pra­cy, lecz tak­że wła­sno­ści. Dopie­ro chci­wość ludz­ka, będą­ca następ­stwem grze­chu, dopro­wa­dzi­ła do usta­no­wie­nia praw han­dlo­wych, gospo­dar­czych, eko­no­micz­nych, a w kon­se­kwen­cji do powsta­nia wła­sno­ści pry­wat­nej.


Tak, więc wła­sność i jed­nost­ko­we wła­da­nie powo­du­je upa­dek czło­wie­ka. „Dla­te­go pierw­szym i pod­sta­wo­wym osią­gnię­ciem miło­ści dosko­na­łej jest dobro­wol­ne ubóstwo.”[17] Dla prze­wa­ża­ją­cej więk­szo­ści spo­łe­czeń­stwa feu­dal­ne­go wypeł­nie­nie przy­ka­za­nia ubó­stwa było prak­tycz­nie nie­wy­ko­ny­wal­ne. Dosko­na­le rozu­miał to kler. Dla ist­nie­nia spo­łe­czeń­stwa jako cało­ści, posia­da­nie wła­sno­ści pry­wat­nej było nie­zbęd­ne, a chci­wość dopro­wa­dzi­ła do powsta­wa­nia z tego tytu­łu niu­an­sów, a w kon­se­kwen­cji do kon­flik­tów i wojen. Ducho­wień­stwo nie potę­pia­ło posia­da­nia wła­sno­ści, ale ich nad­uży­wa­nie. Świę­ty Tomasz nauczał, że: „nie­spra­wie­dli­wie było­by twier­dzić, że czło­wiek nie powi­nien mieć żad­ne­go dobytku.”[18]


U pod­staw pazer­no­ści leży pewien model czło­wie­ka wypra­co­wa­ny przez spo­łecz­ność śre­dnio­wiecz­ną. Czło­wiek tego okre­su to boha­ter, któ­re­go nale­ży naśla­do­wać to ktoś hoj­ny, dba­ją­cy o ubo­gich. Przy pomo­cy ele­mo­sy­ny[19] boga­ty mógł rato­wać się przed potę­pie­niem. Rów­nież Kościół w fak­cie ist­nie­nia bogac­twa iubó­stwa doszu­ki­wał się wza­jem­ne­go związ­ku: boga­ci zasta­li stwo­rze­ni dla rato­wa­nia bied­nych – bied­ni dla rato­wa­nia boga­tych. Zgod­nie zpa­nu­ją­cy­mi warun­ka­mi wszyst­ko było pod­po­rząd­ko­wa­ne jed­nej eko­no­mi: bierz idaj, a to z kolei pro­wa­dzi­ło do grze­chu chci­wo­ści zarów­no jed­nych jak i dru­gich.


Bez­po­śred­nie przy­czy­ny wpraw krzy­żo­wych. Najaz­dy muzuł­ma­nów


Pew­ne­go luto­we­go dnia 638 roku kalif Umar wkro­czył do Jero­zo­li­my, jadąc na bia­łym wiel­błą­dzie. Odzia­ny był w sza­ty ohyd­ne i brud­ne, a zanim szła armia nie­chluj­nych, ale zadzi­wia­ją­co zdy­scy­pli­no­wa­nych żoł­nie­rzy. [20] Chrze­ści­jań­stwo wschod­nie tym razem bez skrę­po­wa­nia pod­da­ło się pano­wa­niu arab­skie­mu. Trud­no uwie­rzyć, że Bizan­cjum nie ruszy­ło na pomoc Zie­mi Świę­tej jak za cza­sów per­skich. Cała oko­li­ca Jero­zo­li­my prze­szła w ręce Ara­bów, mia­sta Syrii i Pale­sty­ny padły ich łupem.


Naj­bliż­sza armia cesar­ska była w Egip­cie, a w Ceza­rei Nad­mor­skiej był jedy­nie mały gar­ni­zon, osła­nia­ny przez flo­tę bizan­tyj­ską. Zaha­mo­wa­nie dez­in­te­gru­ją­cych Ara­bów na wscho­dzie nie było już w mocy Cesar­stwa Wschod­nie­go. Ara­bo­wie roz­sąd­niej­si od Per­sów rychło wybu­do­wa­li flo­tę pozba­wia­jąc Cesar­stwo Bizan­tyj­skie naj­więk­sze­go atu­tu – hege­mo­nii morskiej.[21] Spo­glą­da­jąc w dzie­je – histo­rię, rodzi się pyta­nie jak doszło do powsta­nia siły, któ­ra prze­trwa­ła aż do naszych cza­sów? Czy może z woli nie­bios? A może ktoś poszu­ki­wał prze­strze­ni życio­wej? A może nie­po­spo­li­ty geniusz zna­lazł grunt wprost ide­al­ny?


Bły­ska­wicz­na karie­ra awan­tur­ni­ków na Wscho­dzie była zja­wi­skiem dość powszech­nym, ale w perio­dy­za­cji pro­ro­ka Maho­me­ta, widzi­my coś nad­przy­ro­dzo­ne­go. Pocho­dził on ze świę­te­go mia­sta Mek­ki, był ubo­gim krew­nym moż­ne­go kla­nu Kurajszytów.[22] Dok­try­na któ­rą wypra­co­wał Pro­rok sta­ła się łatwiej­sza do przy­ję­cia przez kogoś kto szu­kał pro­stej nauki o Bogu. W roku 632 był nie tyl­ko przy­wód­cą reli­gij­nym, ale cał­ko­wi­tym panem Ara­bii i przy­wód­cą armii, a nie­zwy­kłe dzie­ło – Księ­ga Świę­ta Koran gwa­ran­to­wał trwa­łość nowe­go ładu. Maho­met – Pro­rok, stwo­rzył mak­sy­my i przy­po­wie­ści oraz peł­ny kodeks pra­wa. Było to na tyle pro­ste, że prze­ma­wia­ło w spo­sób zro­zu­mia­ły do współ­cze­snych Ara­bów i na tyle uni­wer­sal­ne, iż speł­nia­ło wyma­ga­nia wiel­kie­go impe­rium, któ­re zbu­do­wa­li następ­cy Maho­me­ta.


W634 roku po Abu Baka­rze przy­wódz­two objął Umar, któ­ry posia­dał ogrom­ną chęć budo­wa­nia impe­rium w sty­lu Pro­ro­ka Maho­me­ta. 20 sierp­nia 636 roku nad rze­ką Al – Jar­muk sto­czo­no bitwę zwoj­ska­mi Cesar­stwa Bizan­tyj­skie­go, któ­ra otwo­rzy­ła dro­gę do zdo­by­cia Pale­sty­ny i Syrii. Zwy­cię­stwo muzuł­ma­nów było dru­zgo­cą­ce. Tri­ty­rios i Wahan pole­gli. Zgi­nę­ła pra­wie cała armia cesarska.[23] Ara­bo­wie szyb­ko opa­no­wa­li cały kraj.


Here­ty­cy chrze­ści­jań­scy mię­dzy inny­mi; mono­fi­zy­ci, aria­nie, szyb­ko pod­po­rząd­ko­wa­li się nowej wła­dzy, żydzi zaś udzie­la­li muzuł­ma­nom czyn­nej pomo­cy. Do sta­wie­nia opo­ru przy­go­to­wy­wa­ły się tyl­ko dwa mia­sta Pale­sty­ny, Ceza­rea i Jero­zo­li­ma. Po nadej­ściu infor­ma­cji z pod Al–Jarmuk, że woj­ska bizan­tyj­skie ponio­sły klę­skę, patriar­cha Sofo­niasz zgro­ma­dził wszyst­kie świę­te reli­kwie i ode­słał je do Kon­stan­ty­no­po­la. Jero­zo­li­ma bro­ni­ła się ponad rok, aCe­za­rea i Dara padły w 639 roku. W tym samym cza­sie muzuł­ma­nie poko­na­li daw­ne­go rywa­la Bizan­cjum – Per­sję. W grud­niu 639 roku muzuł­ma­nie pod wodzą Arm Ibn al–Asa wyru­szy­li do Egip­tu ina począt­ku 640 roku wkro­czy­li do twier­dzy Pelu­zjum. Następ­nie ruszy­li na Babi­lon, gdzie sta­cjo­no­wał sil­ny gar­ni­zon cesar­ski. W sierp­niu tegoż same­go roku Bizan­tyj­czy­cy musie­li wyco­fać się do cyta­de­li w Sta­rym Kairze, któ­ra bro­ni­ła się do kwiet­nia. A w tym samym cza­sie maho­me­ta­nie zaję­li Gór­ny Egipt.


Po upad­ku Babi­lo­nu Arm poszedł w kie­run­ku Alek­san­drii przez Al–Fajum, któ­re namiest­nik, zca­łym woj­skiem ucie­ka­jąc, oddał bez wal­ki. W paź­dzier­ni­ku Cyrus pod­pi­sał zArmem kapi­tu­la­cję Alek­san­drii. W 644 roku Amr popadł w nie­ła­skę i został odwo­ła­ny do Medy­ny. Z Kon­stan­ty­no­po­la wyru­szy­ła dro­gą mor­ską armia, któ­ra na począt­ku zła­two­ścią odzy­ska­ła Alek­san­drię i poma­sze­ro­wa­ła na Al–Fusta, nową sto­li­cę kra­ju zało­żo­ne­go przez Amra. Wów­czas Amr za zgo­dą Medy­ny powró­cił ipo­bił armię cesar­ską. Dowód­ca cesar­skich wojsk Ormia­nin Manu­el, wyco­fał się do Alek­san­drii, ale zra­żo­ny nie­chę­cią lud­no­ści chrze­ści­jań­skiej wyco­fał się i odpły­nął do Kon­stan­ty­no­po­la. Cesar­stwo stra­ci­ło Egipt na zawsze.


Do 700 roku cała Afry­ka rzym­ska zna­la­zła się pod pano­wa­niem Ara­bów. W 711 roku zaję­li Hisz­pa­nię, ajuż od 717 roku ich impe­rium cią­gnę­ło się od Pire­ne­jów po Indie środ­ko­we. [24] Wojow­ni­cy muzuł­mań­scy pró­bo­wa­li nawet skru­szyć mury Kon­stan­ty­no­po­la. [25] Potę­ga arab­ska roz­wi­ja­ła się pręż­nie, a cesar­stwo ule­ga­ło stop­nio­wej degra­da­cji. Jed­nak za cza­sów Bazy­le­go II Bizan­cjum odro­dzi­ło się i w poło­wie XI wie­ku pokój we wschod­niej czę­ści Morza Śród­ziem­ne­go zapew­nio­ny został na wie­le lat. Dwa mocar­stwa w tym cza­sie domi­nu­ją na tym obsza­rze, Egipt Faty­mi­dów i Bizan­cjum.


Jak wyni­ka z ówcze­snych kro­nik Cesar­stwo Wschod­nie zwra­ca szcze­gól­ną uwa­gę na potę­gę maho­me­tan. Sama­ni­dzi zmu­sze­ni byli ustą­pić wiel­kie­mu Mah­mu­do­wi Gha­zna­wi­dzie, któ­ry w pierw­szym dzie­się­cio­le­ciu XI wie­ku wybu­do­wał potęż­ne pań­stwo. [26] Tym­cza­sem turec­cy żoł­nie­rze najem­ni, roz­cho­dzi­li się po świe­cie muzuł­mań­skim, podob­nie jak Nor­ma­no­wie po chrze­ści­jań­skim. Wśród pod­da­nych Gha­za­wi­dów znaj­do­wał się klan Ogu­sów zwa­nych Sel­dżu­ka­mi. Już za pano­wa­nia Bazy­le­go II, gdy Sel­dżu­cy znaj­do­wa­li się pod pano­wa­niem Gha­za­wi­dów, doko­ny­wa­li najaz­dów w głąb Arme­nii i wła­śnie dla zabez­pie­cze­niem się przed turec­ką agre­sją cesarz zaini­cjo­wał stop­nio­wą anek­sje tego kra­ju. Gdy w1046 roku Bizan­cjum zada­ło im klę­skę na przed­po­lu Erze­ru­mu, wów­czas Tur­cy sku­pi­li się na drę­cze­niu sprzy­mie­rzeń­ca cesar­stwa – Gru­zji. W 1052 roku spu­sto­szy­li Kars, a w następ­nych latach 1056/1057 ponow­nie ata­ko­wa­li Arme­nię.


Nastał rok 1059. Wów­czas to woj­sko turec­kie pierw­szy raz wdar­ło się w głąb cesar­stwa docie­ra­jąc do mia­sta Seba­sta. [27] Po śmier­ci Tugh­ril Beg w 1063 roku na tron wystą­pił Alp Arslan bra­ta­nek zmar­łe­go. Woba­wie przed soju­szem Cesar­stwa Bizan­tyj­skie­go z Faty­mi­da­mi, posta­no­wił naj­pierw zabez­pie­czyć się przed Cesar­stwem, pod­bi­ja­jąc Arme­nię, a następ­nie roz­gra­mia­jąc faty­midz­ki Egipt. Najaz­dy na Bizan­cjum przy­bra­ły na sile. W 1067 roku woj­ska cesar­skie ponio­sły klę­skę pod Meli­te­ną i Seba­stą. Następ­ne lata to pasmo tra­gicz­nych wyda­rzeń dla Kon­stan­ty­no­po­la. Rzą­dy cesar­skie zosta­ły zmu­szo­ne do dzia­ła­nia, ale stan liczeb­ny armii pozo­sta­wiał wie­le do życze­nia, licz­ba gar­ni­zo­nów zma­la­ła do tego stop­nia, że nie była w sta­nie bro­nić tere­nów pro­win­cjal­nych przed agre­so­rem. W 1071 roku cesar­stwo wykrze­sa­ło ostat­kiem sił armię, któ­ra ruszy­ła odzy­ski­wać utra­co­ne tere­ny, jed­nak 19 sierp­nia tego same­go roku pod Mant­zi­kert woj­ska cesar­skie pod wodzą Roma­na Dio­ge­ne­sa ponio­sły klęskę,[28] a Andro­nik, widząc upa­dek roda­ków z resz­tą woj­ska udał się na Zachód wie­dząc, że następ­ny akt dra­ma­tu roze­gra się w Konstantynopolu.[29]


Spo­glą­da­jąc w prze­szłość widzi­my jasno iwy­raź­nie nową siłę, któ­ra wstrzą­snę­ła świa­tem Bli­sko Wschod­nim i jego cywi­li­za­cją. Ta siła jak tsu­na­mi pod­po­rząd­ko­wy­wa­ła sobie ówcze­sny sys­tem geo­po­li­tycz­ny, airów­nież zmu­si­ła mocar­stwo wschod­nie – Kon­stan­ty­no­pol do uzna­nia wyż­szo­ści wza­rzą­dzie spo­łecz­no­ścia­mi i ich tery­to­ria­mi. Wil­helm, z Tyru ana­li­zu­jąc wyda­rze­nia na Wscho­dzie stwier­dził, że klę­ski Cesar­stwa Bizan­tyj­skie­go, a w szcze­gól­no­ści ta ostat­nia z 19 VIII 1071 roku, uza­sad­nia­ła ruch kru­cja­to­wy, któ­ry trwał ponad dwie­ście lat. Wil­helm dowo­dzi, że od chwi­li upad­ku potę­gi cesar­skiej i nie­moż­no­ści obro­ny miejsc świę­tych uza­sad­nio­ne jest sta­no­wi­sko Zacho­du i jego dzia­łal­ność na rzecz wypraw krzy­żo­wych.


Twier­dze­nie Wil­hel­ma może budzić zaufa­nie, ale nie daj­my pono­sić się emo­cjom i wypo­wie­dzia­mi histo­ry­ka epo­ki śre­dnio­wie­cza. Intro­spek­tyw­nie zaj­rzyj­my w dzie­je. Wie­my, że stan cesar­stwa był roz­pacz­li­wie tra­gicz­ny i tyl­ko czło­wiek o wiel­kich zdol­no­ściach, lub głu­piec mógł wziąć na swe bar­ki brze­mię tak wiel­kiej odpo­wie­dzial­no­ści. Zna­lazł się taki czło­wiek. Dzie­sięć lat póź­niej po wiel­kiej prze­gra­nej z pod Mant­zi­kert, wstą­pił na tron — Alek­sy I Kom­nen.


Cesarz musiał pod­jąć decy­zję gdzie ude­rzyć, na wschód, a może na zachód. Wie­my, że ostat­ni cesa­rze rzą­dzi­li roz­rzut­nie, a bunt pro­win­cji euro­pej­skich dopro­wa­dził do zmniej­sze­nia docho­dów i do skur­cze­nia się cesarstwa.[30]


Alek­sy, któ­ry od same­go począt­ku pano­wa­nia, dążył do sta­bi­li­za­cji cesar­stwa, wie­dział, że aby je utrzy­mać musi wybu­do­wać sil­ną armie, a skarb pań­stwa musi być pełen. To dru­gie uda­ło mu się zre­ali­zo­wać, jed­nak woj­ska wyszko­lo­ne­go zdat­ne­go do wal­ki było cią­gle mało. Potrze­bo­wał wyszko­lo­ne­go żoł­nie­rza, a gdzie indziej mógł go zna­leźć jak nie na Zacho­dzie.


Nie­mal aż do upad­ku 29 maja 1453 roku – cesar­stwo Bizan­tyj­skie nęka­ne było eks­pan­sją tery­to­rial­ną Tur­ków. [31] Zamęt, jaki powstał na Wscho­dzie, zmu­sił panu­ją­cych cesa­rzy do zawie­ra­nia trak­ta­tów, czę­sto nie­ko­rzyst­nych dla Kon­stan­ty­no­po­la. Dzie­je cesar­stwa i nawał­ni­ca turec­ka wska­zu­ją, że głów­ną przy­czy­ną wypraw krzy­żo­wych nie była wca­le, jak uwa­żał Wil­helm z Tyru, nie­moż­ność obro­ny chrze­ści­jań­stwa przed nie­wier­ny­mi, lecz czy­sta poli­ty­ka zwią­za­na z nie­mo­cą poko­na­nia potę­gi Maho­me­ta.


Sytu­acja chrze­ści­jan pod pano­wa­niem maho­me­tan


Chrze­ści­ja­nie wschod­ni bez naj­mniej­sze­go opo­ru pod­da­li się nowym panom, uwa­ża­nym za nie­wier­nych. Zresz­tą, nie mie­li inne­go wybo­ru. Wyznaw­cy isla­mu byli dość tole­ran­cyj­ni, czym zaskar­bi­li sobie pomoc tzw. sekt chrze­ści­jań­skich wwal­ce z cesar­stwem, któ­re nie pra­gnę­ło ratun­ku ze stro­ny mocarstw chrze­ści­jań­skich.


W wyni­ku pod­bo­ju muzuł­ma­nów Kościół Wschod­ni zastygł na swo­ich pozy­cjach. Jed­nak chrze­ści­ja­nie nie mie­li powo­dów do narze­kań na triumf isla­mu. Cza­sem jed­nak docho­dzi­ło do prze­śla­do­wań i kil­ku upo­ka­rza­ją­cych prze­pi­sów, ale mimo to chrze­ści­ja­nom wio­dło się lepiej niż za cza­sów suk­ce­sji cesar­skiej. [32] Pano­wał więk­szy porzą­dek. Han­del pro­spe­ro­wał rewe­la­cyj­nie, apo­dat­ki były znacz­nie niż­sze. Bio­rąc pod uwa­gę to, że w VIII i na począt­ku IX wie­ku cesa­rze byli iko­no­kla­sta­mi prze­śla­dow­ca­mi iko­no­kla­dów wca­le nas nie dzi­wi to, że orto­dok­si wole­li rzą­dy isla­mi­stów.


Jed­nak zmierzch Umaj­ja­dów i woj­na domo­wa dopro­wa­dzi­ły do powo­ła­nia kali­fa­tu Abba­sy­dów w Bag­da­dzie. Tym samym zapa­no­wał cha­os. Bez­względ­ni i nie­kon­tro­lo­wa­ni przez niko­go namiest­ni­cy uzy­ski­wa­li na dro­dze kon­fi­ska­ty kościo­łów haracz, któ­ry chrze­ści­ja­nie musie­li zapła­cić, by odzy­skać świą­ty­nie. Zda­rza­ły się rów­nież okre­sy fana­ty­zmu reli­gij­ne­go muzuł­ma­nów, któ­rzy nawra­ca­li siłą na islam.


Wpraw­dzie układ sił zmie­nił się, gdy Abba­sy­dzi zwy­cię­ży­li, ale sytu­acja była już zupeł­nie inna. Nad­zór nad admi­ni­stra­cją pro­win­cjo­nal­ną osłabł, na szla­kach kara­wa­no­wych nadal trwa­ła dzia­łal­ność han­dlo­wa, ale bra­ko­wa­ło ryn­ku, któ­ry daw­niej sta­no­wił bodziec do roz­wo­ju han­dlu miej­sco­we­go. Abba­sy­dzi, bar­dziej rygo­ry­stycz­ni niż Umaj­ja­dzi, odno­si­li się do chrze­ści­jań z mniej­szą tole­ran­cją. Opie­ra­li się tak­że na kul­tu­rze nie hel­le­ni­stycz­nej, ale star­szej od wła­snej – per­skiej. Bag­dad leżał na tery­to­rium Sasa­ni­dów, aPer­so­wie potom­ko­wie tego kró­le­stwa, otrzy­my­wa­li naj­wyż­sze sta­no­wi­ska wad­mi­ni­stra­cji. Była to odmien­na poli­ty­ka niż z cza­sów Umaj­ja­dów. Omaj­ja­dzi prze­ci­wień­stwie do Abba­sy­dów zatrud­nia­li chrze­ści­jan, korzy­sta­li rów­nież w sztu­ce z wzor­ców grec­kich. Ogól­nie bio­rą dwór Umaj­ja­dów prze­ja­wiał więk­sze zain­te­re­so­wa­nie współ­pra­cy z chrze­ści­ja­na­mi, niż Abba­sy­dzi.


Mimo wszyst­ko chrze­ści­ja­nom nie żyło się źle; patriar­cha Jero­zo­li­my pisząc do patriar­chy kon­stan­ty­no­po­li­tań­skie­go stwier­dza: wła­dze muzuł­mań­skie „są spra­wie­dli­we i nie czy­nią zła ani gwał­tu.” [33] Jedy­ną gru­pą chrze­ści­jan, któ­rzy dozna­wa­li nie­ustan­nych prze­śla­do­wań byli chrze­ści­ja­nie czy­stej krwi arab­skiej, jak: Banu Ghas­san i Banu Tanuch. Człon­ko­wie tych ple­mion byli albo mor­do­wa­ni, lub w oba­wie przed śmier­cią ucie­ka­li do Kon­stan­ty­no­po­la. Emi­gra­cja na tery­to­rium Bizan­cjum była czymś sta­łym, a Ara­bo­wie nie stwa­rza­li pro­ble­mów, chy­ba, że ktoś pocho­dził zwy­żej wymie­nio­nych ple­mion. Przez więk­szy okres pano­wa­nia abba­sydz­kie­go cesar­stwo było zbyt sła­be, aby oka­zać swym współ­ro­da­kom pomoc. Tym­cza­sem orto­dok­si na wscho­dzie zna­leź­li nowe­go pro­tek­to­ra w oso­bie Karo­la Wiel­kie­go, któ­ry zaczął dawać dowo­dy zain­te­re­so­wa­nia miej­sca­mi świę­ty­mi, a jego poczy­na­nia zosta­ły przy­ję­te bar­dzo przy­chyl­nie nie tyl­ko przez orto­dok­sów, ale i przez samych wodzów isla­mu, któ­rzy poszu­ki­wa­li sprzy­mie­rzeń­ców prze­ciw­ko Bizan­cjum.


Jed­nak następ­cy Karo­la zaprze­pa­ści­li jego doro­bek, pozo­sta­ło tyl­ko wspo­mnie­nie izcza­sem zro­dzi­ło się prze­ko­na­nie, że Zachód ma peł­ne pra­wo do miejsc świę­tych. [34] Chrze­ści­ja­nie żyją­cy wmiej­scach świę­tych nie mie­li powo­dów do narze­ka­nia, ale nie tyl­ko oni, bo ine­sto­ria­nie, żydzi, mono­fi­zy­ci nie mie­li pod­staw do narze­kań. Abra­ham III wołał: nesto­ria­nie, prócz Ara­bów, nie mają innych kró­lów i modlą się za nich, wprze­ci­wień­stwie do Gre­ków patrio­tów, któ­rzy nie­ustan­nie czy­ha­ją na zgu­bę maho­me­tan.


W 974 roku wyda­wa­ło się, że chrze­ści­ja­nie wschod­ni znów zapa­nu­ją nad Zie­mią Świę­tą, pale­styń­scy orto­dok­si cze­ka­li, a chrze­ści­ja­nie, któ­rzy w Faty­mi­dach widzie­li swych pra­wo­wi­tych wład­ców, nie­chęt­nie spo­glą­da­li na przy­by­cie armii cesar­skiej, któ­ra z roz­ka­zu cesa­rza pozba­wi­ła­by ich dorob­ku całe­go życia. Na szczę­ście dla nesto­rian, mono­fi­zy­tów i żydów, a ku roz­cza­ro­wa­niu orto­dok­sów, Bizan­cjum zawar­ło poro­zu­mie­nie z Faty­mi­da­mi na dzie­sięć lat, inau­gu­ru­jąc tym pokój, któ­ry trwał przez naj­bliż­sze pół wie­ku. Kil­ka­dzie­siąt lat póź­niej w 1027 roku Faty­mi­dzi zezwa­la­ją cesa­rzo­wi Kon­stan­ty­no­wi VIII na odbu­do­wę Kościo­ła Świę­te­go Gro­bu i zawie­ra­ją klau­zu­lę, że wszy­scy apo­sta­ci mogą powró­cić do chrze­ści­jań­stwa bez żad­nych restryk­cji. Dla nad­zo­ru robót urzęd­ni­cy cesar­stwa mogą spo­koj­nie udać się do Jero­zo­li­my, któ­ra, ku obu­rze­niu­mu­zuł­mań­skich współ­miesz­kań­ców, zda­wa­ła się być rzą­dzo­na przez orto­dok­sów chrze­ści­jań­skich. [35]


W Jero­zo­li­mie jak i w całym pań­stwie muzuł­mań­skim, ist­nia­ły kolo­nie zamoż­nych kup­ców chrze­ści­jań­skich, któ­rzy pozo­sta­wa­li pod bez­po­śred­nią opie­ką kali­fa. A więc w X i poło­wie XI wie­ku chrze­ści­ja­nom pale­styń­skim wio­dło się wyjąt­ko­wo dobrze. Wła­dze muzuł­mań­skie odno­si­ły się do nich spra­wie­dli­wie, ace­sarz dbał o ich inte­re­sy w gra­ni­cach swe­go impe­rium. Han­del był w peł­ni roz­kwi­tu, rosła wymia­na z chrze­ści­jań­skim kra­ja­mi zamor­ski­mi. Nigdy Pale­sty­na imia­sta tej zie­mi nie cie­szy­ły się tak wiel­kim bogac­twem, a piel­grzy­mi z Zacho­du przy­wo­zi­li hoj­ne dary.


Nale­ży posta­wić sobie pyta­nie: sko­ro chrze­ści­ja­nom na zaję­tych tere­nach przez ducho­wych synów Maho­me­ta żyło się dość dobrze, a miej­sca świę­te były zabez­pie­czo­ne przez orto­dok­sów to, dla­cze­go chrze­ści­ja­nie swe dzia­ła­nia mili­tar­ne, argu­men­to­wa­li pobud­ka­mi reli­gij­ny­mi? Czy był to wybieg poli­tycz­ny? A może cią­głe oba­wy przed rosną­cą potę­gą isla­mu?


Piel­grzym­ki


Pra­gnie­nie piel­grzy­mo­wa­nia zawsze było głę­bo­ko zako­rze­nio­ne w natu­rze ludz­kiej, a posta­wie­nie sto­py w miej­scu naro­dzin, śmier­ci i zmar­twych­wsta­nia Chry­stu­sa było nie­ja­ko obo­wiąz­kiem każ­de­go chrze­ści­ja­ni­na śre­dnio­wiecz­nej Euro­py. [36] Wiel­ka epo­ka piel­grzy­mek roz­po­czę­ła się w X wie­ku. Wcią­gu tego stu­le­cia Ara­bo­wie utra­ci­li pirac­kie posia­dło­ści w Ita­lii i połu­dnio­wej Fran­cji, a flo­ta bizan­tyj­ska pano­wa­ła na tyle na morzu, że han­del śród­ziem­no­mor­ski odżył.


Grec­kie i ital­skie stat­ki z przy­zwo­le­niem władz muzuł­mań­skich zaczę­ły nawią­zy­wać sto­sun­ki han­dlo­we z Syrią i Egip­tem. Piel­grzy­mi mogli się spo­koj­nie dostać z Wene­cji lub Bari dro­gą mor­ską do Try­po­li­su albo Alek­san­drii. Jed­nak więk­szość pąt­ni­ków wybie­ra­ła dro­gę lądo­wą przez Kon­stan­ty­no­pol, przy oka­zji oglą­da­jąc wiel­kie bogac­two kul­tu­ry i sztu­ki, a przede wszyst­kim reli­kwie, prze­sła­ne zJe­ro­zo­li­my 638 w oba­wie przed pro­fa­na­cją. Piel­grzy­mi bar­dzo szyb­ko, po zapo­zna­niu się ze sto­li­cą cesar­stwa, uda­wa­li się do Pale­sty­ny. Tam zaś zarów­no Abba­sy­dzi jak i Ich­szi­dy­dzi oraz Faty­mi­dzi rzad­ko robi­li piel­grzy­mom trud­no­ści, trak­to­wa­li ich na ogół życz­li­wie, a to, dla­te­go, że przy­czy­nia­li się do wzbo­ga­ce­nia kali­fa­tów muzuł­mań­skich.


Zasa­dy piel­grzy­mo­wa­nia nie pozo­sta­ły bez wpły­wu na myśl zachod­nią. Rosło prze­ko­na­nie, że miej­sca świę­te mają okre­ślo­ną moc ducho­wą, któ­rych bło­go­sła­wio­nych skut­ków dozna­ją oso­by odwie­dza­ją­ce. Piel­grzy­mi wie­dzie­li, że będą mogli uzy­skać nie tyl­ko odpusz­cze­nie grze­chów, ale tak­że zapo­znać się zkul­tu­rą i bogac­twem mate­rial­nym miejsc świę­tych. Piel­grzym­ki odby­wa­ły się zre­gu­ły z ini­cja­ty­wy osób pry­wat­nych, jed­nak na are­nie Euro­py poja­wi­ła się siła, któ­ra prze­ję­ła ini­cja­ty­wę orga­ni­zo­wa­nia piel­grzy­mek.


Było nią opac­two w Clu­ny zało­żo­ne w 910 roku. Mni­si klu­niac­cy uwa­ża­li się za sumie­nie Zacho­du. W swo­ich naukach pochwa­la­li ideę piel­grzy­mek i pra­gnę­li słu­żyć im prak­tycz­ną pomo­cą. [37] Zpo­cząt­kiem następ­ne­go stu­le­cia nie­mal zawsze piel­grzym­ki odby­wa­ły się pod ich auspi­cja­mi. Ich dzia­łal­ność była roz­bu­do­wa­na, uży­wa­li idei piel­grzy­mek jako kar kano­nicz­nych za grze­chy. Tym samym rosło prze­ko­na­nie, że w miej­scach świę­tych moż­na uzy­skać prze­ba­cze­nie Boże.


Zachod­nia spo­łecz­ność wdo­bie ruchu pąt­ni­cze­go mogła korzy­stać z pomo­cy wschod­nich bra­ci, ale tyl­ko wte­dy, gdy piel­grzy­mi zacho­wy­wa­li się przy­zwo­icie. Wów­czas lud­ność cesar­stwa wita­ła piel­grzy­mów gościn­nie, uży­cza­jąc miejsc noc­le­go­wych, a nawet orga­ni­zu­jąc dar­mo­we posił­ki. Piel­grzy­mi w samej sto­li­cy Bizan­cjum mogli sko­rzy­stać z Hospi­cjum Sam­so­na oraz zza­kła­du Rodo­sto na pery­fe­riach Kon­stan­ty­no­po­la, zało­żo­ne­go przez mni­chów zClyni.[38] Nato­miast wsa­mym Świę­tym Mie­ście piel­grzy­mi mogli zatrzy­mać się wSz­pi­ta­lu św. Jana. Do Zie­mi Świę­tej piel­grzy­mo­wa­li moż­ni pano­wie Arde­che, Arcy, Kon­rad, biskup Kon­stan­cji. Nikt nie zabra­niał moż­no­wład­com Zachod­niej Euro­py zabie­rać zbroj­ne eskor­ty, ale tole­ro­wa­no to do cza­su, gdy żoł­nie­rze byli trzy­ma­ni wkar­bach.


Zapo­zna­jąc się z histo­rią ruchu pąt­ni­cze­go widzi­my, że powo­dze­nie piel­grzy­mek było umo­ty­wo­wa­ne dwo­ma czyn­ni­ka­mi, a mia­no­wi­cie; po pierw­sze aspekt reli­gij­ny, po dru­gie, życie na tere­nach pod­bi­tych musia­ło być na tyle bez­piecz­ne by bez­bron­ny pąt­nik mógł poru­szać się bez skrę­po­wa­nia i obaw o wła­sną skó­rę. Szla­ki piel­grzy­mie musia­ły być na tyle tanie i bez­piecz­ne, że mógł korzy­stać z nie­go pro­sty, nie­za­moż­ny chrze­ści­ja­nin. Piel­grzy­mo­wa­nie zale­ża­ło więc od poko­ju i spraw­nej admi­ni­stra­cji muzuł­mań­skiej, a zara­zem od gościn­no­ści Bizan­cjum. Tym samym, gdy tyl­ko zachwia­ła się poli­ty­ka cesar­ska za pano­wa­nia Alek­se­go I Kome­na w sto­sun­ku do maho­me­tan, wędrów­ki pąt­ni­cze sta­ły się nie­bez­piecz­ne, a cesar­stwo potrze­bo­wa­ło sil­ne­go pro­tek­to­ra, zaś ruch pąt­ni­czy dawał oka­zję do umo­ty­wo­wa­nia wspar­cia mili­tar­ne­go prze­ciw nie­wier­nym.


Jakub Bar­to­szew­ski


[1] J. Le Goff, Kul­tu­ra śre­dnio­wiecz­nej Euro­py, War­sza­wa 1994, s. 261.


[2] Por. S. Pie­kar­czyk, W śre­dnio­wiecz­nej rze­czy­wi­sto­ści, War­sza­wa 1987, s. 171.


[3] Por. J. Delu­me­av, Strach w kul­tu­rze Zacho­du XIV – XVIII, War­sza­wa 1985, s. 246 – 268.


[4] Pomiesz­cze­nia, w któ­rych wyra­bia­no tka­ni­ny na dwo­rach.


[5] Cyt. za J. Le Goff, Kul­tu­ra śre­dnio­wiecz­nej Euro­py, dz. cyt., s. 75.


[6] Tam­że, s. 75.


[7] Por. G. L., Histo­ria Pomo­rza, Poznań 1972, s. 238.


[8] Por. R. Mazur­kie­wicz, Zro­zu­mieć śre­dnio­wie­cze, Tar­nów 1994, s. 203.


[9] Por. W. Łęga, Spo­łe­czeń­stwo i pań­stwo gdań­sko – pomor­skie, Poznań 1954, s. 10.


[10] Por. R. Mazur­kie­wicz, Zro­zu­mieć śre­dnio­wie­cze, dz. cyt., s.204.


[11] Por. A. Gurie­wicz, dz. cyt., s. 216.


[12] Por. tam­że, s. 216 – 217.


[13] Por. W. Łęga, Obraz gospo­dar­czy Pomo­rza Gdań­skie­go w XII i XIII wie­ku, dz. cyt., s. 195.


[14] Por. J. Le Goff, Kul­tu­ra śre­dnio­wiecz­nej Euro­py, dz. cyt., s. 228 – 229.


[15] Por. tam­że, s. 231 – 232.


[16] Por. K. Marks i F. Engels, Dzie­ła, t. I, War­sza­wa 1960, s. 542.


[17] Tomasz z Akwi­nu, Suma Teo­lo­gicz­na, II, 2, kwe­stia 186.


[18] Tam­że, kwe­stia 66.


[19] Ele­mo­sy­na – jał­muż­na.


[20] Por. S. Run­ci­mian, Dzie­je wypraw krzy­żo­wych, t. I, dz. cyt., s. 17.


[21] Por. tam­że, s. 17.


[22] Por. M. Bana­szak, Histo­ria Kościo­ła Kato­lic­kie­go, War­sza­wa 1986, s. 257.


[23] Por. S. Run­ci­mian, Dzie­je wypraw krzy­żo­wych, t. I, dz. cyt., s. 29.


[24] Por. tam­że, s.30.


[25] Por. tam­że, s. 31.


[26] Por. M. Bana­szek, Histo­ria Kościo­ła Kato­lic­kie­go, dz. cyt., s 261 – 262.


[27] Por. S. Run­ci­mian, Schi­zma wsch., dz. cyt., s. 62 – 67.


[28] Por. P. Pier­rard, Histo­ria Kościo­ła Kato­lic­kie­go, War­sza­wa 1981, s. 111.


[29] Por. P. M. Holt, Bli­ski Wschód od Wypraw krzy­żo­wych do 1517, War­sza­wa 1993, s.11 – 36.


[30] Por. J. Dobra­czyń­ski, Doba kru­cjat, War­sza­wa 1968, 90 – 92.


[31] Por. K. Sepelt i K. Lof­fler, Dzie­je papie­ży, Poznań 1936, s. 333.


[32] Por. E. Bor­ret­te, Sto punk­tów zapal­nych w Histo­rii Kościo­ła, War­sza­wa 1995, s. 88.


[33] List Teo­do­zju­sza z Jero­zo­li­my do Igna­ce­go z Kon­stan­ty­no­po­la, cyt. za S. Run­ci­mian, Dzie­je wypraw krzy­żo­wych, t. I, s. 67.


[34] Por. tam­że, s. 38.


[35] Por. tam­że, s. 45 – 46.


[36] Por. tam­że, s. 47.


[37] Por. M. Bana­szak, Histo­ria Kościo­ła Kato­lic­kie­go, dz. cyt., s. 100nn.

[38] Por. S. Run­ci­mian, Dzie­je wypraw krzy­żo­wych, t. I, dz cyt., s. 66 – 67.
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.