Magazyn

Wpływ wypraw krzyżowych na relacje między Kościołem Wschodnim a Zachodnim: Konflikty prowadzące do rozłamu — część V


Magazyn EkumenizmW poło­wie listo­pa­da 1095 roku Cler­mont, we fran­cu­skiej Ower­nii prze­ży­wa­ło dni peł­ne emo­cji. Z udzia­łem kar­dy­na­łów, arcy­bi­sku­pów, bisku­pów i nie­zli­czo­nej licz­by duchow­nych, oraz rycer­stwa obra­do­wał tu przez bli­sko 10 dni synod zwo­ła­ny przez papie­ża Urba­na II. Był on jed­nym z wie­lu ofen­syw­nych dzia­łań nowe­go papie­ża. Dla nas zaczę­ły one być inte­re­su­ją­ce dopie­ro w ostat­nim dniu syno­du, 27 listo­pa­da, kie­dy na pla­cu przed wschod­nią bra­mą mia­sta, zebrał się tłum wier­nych, a papież na pod­wyż­szo­nym tro­nie wygło­sił mowę, któ­ra w oczach współ­cze­snych i póź­niej­szych poko­leń mia­ła stać się słu­pem gra­nicz­nym histo­rii.


W prze­mó­wie­niu papież, pobu­dzo­ny proś­bą wschod­nich bra­ci, uro­czy­ście ogło­sił i zobo­wią­zał zachod­nie chrze­ści­jań­stwo do wypra­wy na pomoc współ­wy­znaw­com ze Wscho­du uci­ska­nym przez nie­wier­nych. Sło­wa jego wzbu­dzi­ły zapał, a wezwa­nie przy­ję­te zosta­ło za wolę Bożą – Deus le volt. [1]


Ogól­ne poru­sze­nie spra­wi­ło, że wio­sną 1096 roku ogrom­na rze­sza wie­śnia­ków, prze­waż­nie nie­uzbro­jo­nych i nie­zdy­scy­pli­no­wa­nych, opu­ści­ła domo­stwa i ruszy­ła na Wschód. [2] Eks­o­dus ten przy­po­mi­nał raczej maso­wą wędrów­kę ludów niż pochód wojsk i miał kata­stro­fal­ne skut­ki. Pierw­sze eks­ce­sy to seria ata­ków na spo­łecz­ność żydow­ską osie­dlo­ną w wiel­kich mia­stach Nad­re­nii. Pomi­mo ener­gicz­nych prze­ciw­dzia­łań Hen­ry­ka IV i księ­cia Dol­nej Lota­ryn­gii Got­fry­da Bouil­lon lud­ność żydow­ska ginę­ła, mor­do­wa­na przez motłoch żąd­ny gra­bie­ży, opę­ta­ny śle­pym fana­ty­zmem.


Los opraw­ców był god­ny poża­ło­wa­nia. Hała­stra nie prze­strze­ga­jąc żad­nych praw dotar­ła na Węgry. Lud­no­ść­kra­ju była zmu­sze­na bro­nić swych dóbr, w wyni­ku tego część spo­łecz­no­ści, któ­ra wyru­szy­ła na “świę­tą woj­nę” zasta­ła zgnie­cio­na jak robac­two. Prze­trwa­ły jedy­nie gru­py pro­wa­dzo­ne przez Pio­tra Ere­mi­tę i Wal­te­ra Bez Mie­nia, któ­re dobrnę­ły do Kon­stan­ty­no­po­la. Pierw­sza w lip­cu, a następ­na w sierp­niu 1096 roku.


„Ban­dy” te, koczu­ją­ce pod mura­mi Kon­stan­ty­no­po­la, sta­no­wi­ły nie­ustan­ne zagro­że­nie dla miesz­kań­ców mia­sta, w wyni­ku cze­go prze­trans­por­to­wa­no je przez Bos­for do obo­zu pod Cive­to. [3] Stam­tąd też robi­ły wypa­dy w głąb tery­to­rium sel­dżu­ków. Tur­cy nie zwle­ka­li z odwe­tem i już w paź­dzier­ni­ku 1096 roku roz­bi­li nie­sfor­ne „ban­dy”. Taki był finał ludo­wej kru­cja­ty. [4]


Tym­cza­sem szy­ko­wa­ła się do wymar­szu armia bar­dziej odpo­wia­da­ją­ca wyobra­że­niom papie­ża. Pod jed­nym wszak­że wzglę­dem nie była ona po myśli papie­ża – nie było to woj­sko zjed­no­czo­ne pod wodzą Raj­mun­da St. Gil­les, lecz był to oddziel­ne huf­ce, pro­wa­dzo­ne przez kil­ku wład­ców, nie sko­rych do zgo­dy i wza­jem­nych ustępstw. Na miej­sce wymar­szu papież wyzna­czył Le Puy, lecz woj­ska podą­ży­ły róż­ny­mi szla­ka­mi, spo­tka­ły się dopie­ro w Kon­stan­ty­no­po­lu. Jako pierw­szy przy­był Hugon z Ver­mon­do­is, brat kró­la Fran­cji Fili­pa I.


Następ­nie tuż przed Bożym Naro­dze­niem zja­wił się Got­fryd z Bouil­lon z armią krzy­żow­ców, zło­żo­ną z Lota­rynd­czy­ków, Niem­ców i Fran­cu­zów, a towa­rzy­szył mu jego brat Bal­dwin z Boulo­gne i krew­niak Bal­dwin z Bourg. Kolej­na, lecz bar­dziej jed­no­rod­na armia przy­by­ła w kwiet­niu 1097 roku i skła­da­ła się z Nor­ma­nów, dowo­dzo­na przez Boemun­da nie­daw­no poko­na­ne­go prze­ciw­ni­ka Alek­se­go Kom­ne­na. [5]


Boemun­do­wi towa­rzy­szył sio­strze­niec Ten­kard. Gdy wszy­scy wodzo­wie zebra­li się w sto­li­cy Cesar­stwa, wyło­ni­ły się nowe pro­ble­my: pierw­szym było zna­le­zie­nie jakie­goś modus viven­di mię­dzy przy­wód­ca­mi wypra­wy, dru­gim – usta­le­nie rela­cji mię­dzy cesa­rzem, a krzy­żow­ca­mi. Cesarz przy­jął wodzów i zażą­dał od nich przy­się­gi len­nej oraz zobo­wią­za­nia, że zdo­by­te przez nich tere­ny wró­cą do Cesar­stwa. Alek­se­mu I nie było łatwo skło­nić baro­nów do przy­się­gi. Obie­cu­jąc bogac­twa zaszczy­ty, a tak­że gro­żąc pozy­skał panów – jed­nak z bie­giem cza­su nic sobie nie robio­no z owej przy­się­gi zło­żo­nej cesarzowi.[6]


Po tym nie­for­tun­nym począt­ku krzy­żow­cy roz­po­czę­li swą Kru­cja­tę prze­ciw inno­wier­cą. Prze­by­li morze Mar­ma­ra i zaata­ko­wa­li Iznik. W bitwie sto­czo­nej 21 V 1097 roku poko­na­li woj­ska suł­ta­na Kili­dża Arsla­na I. Następ­nie ruszy­li w pochód przez Ana­to­lę podą­ża­jąc w stro­nę Syrii, w mię­dzy cza­sie zada­li Tur­kom dwie kolej­ne klę­ski – pod Dory­leum i Hera­kleą. Po tych zwy­cię­stwach wodzo­wie posta­no­wi­li roz­dzie­lić swe woj­ska. Część armii skie­ro­wa­ła się na połu­dnie i zaję­ła Tars. Bal­dwin z Bolu­gne, zwo­len­nik podzia­łu, ruszył na Wschód i dotarł do Edes­sy, gdzie został przy­ję­ty z hono­ra­mi przez wiel­ko­rząd­cę Toro­sa. Jed­nak ów wiel­ko­rząd­ca zgi­nął w prze­wro­cie pała­co­wym, a jego miej­sce zajął Bal­dwin, już nie jako len­nik cesa­rza Alek­se­go, ale jako suwe­ren­ny wład­ca. I tak powsta­ło pierw­sze państw fran­kij­skie – hrab­stwo Edes­sy. [7] Głów­ne siły podą­ży­ły do Antio­chii, strze­gą­cej dostę­pu do pół­noc­nej Syrii. Po dłu­gim i uciąż­li­wym oblę­że­niu, trwa­ją­cym od paź­dzier­ni­ka 1097 do czerw­ca 1908 roku, Antio­chia pod­da­ła się na sku­tek ukar­to­wa­nej zdra­dy, mię­dzy Boemun­dem, a czło­wie­kiem z zało­gi bro­nią­cej mia­sta. Guber­na­tor Jaghi Sijan zgi­nął, lecz bro­ni­ła się jesz­cze cyta­de­la. Krzy­żow­ców oto­czy­ły przy­by­łe na odsiecz woj­ska ata­be­go Mosu­lu, Kir­bo­ga. Zosta­ły jed­nak­że poko­na­ne przez Fran­ków i wów­czas cyta­de­la pod­da­ła się. [8] Po zdo­by­ciu Antio­chii oka­za­ło się, że Boemund posta­no­wił zatrzy­mać ją dla sie­bie i swych potom­ków, nie zwa­ża­jąc ani na przy­się­gę zło­żo­ną cesa­rzo­wi, ani na odmien­ne opi­nie innych wodzów kru­cja­ty. Ide­ały, przy­świe­ca­ją­ce począt­ko­wo kru­cja­cie, ustą­pi­ły teraz miej­sca oso­bi­stym ambi­cjom. I tak – obok hrab­stwa Edes­sy – powsta­ło dru­gie pań­stwo fran­kij­skie, księ­stwo Antio­chii. Legat papie­ża Ade­mar, biskup Le Pey, któ­ry mógł swą sil­ną oso­bo­wo­ścią utrzy­mać jed­ność kru­cja­ty, zmarł w sierp­niu 1098roku.


W stycz­niu 1099 roku więk­szość wojsk krzy­żo­wych pod wodzą Raj­mun­da zde­cy­do­wa­ła się wyru­szyć na pod­bój Jero­zo­li­my. Spo­tka­nie wojsk mia­ło się odbyć w zdo­by­tym mie­ście Ma^arrat an-Numan, leżą­cym mię­dzy Allep­pem a Ham­mą. Szlak mar­szu wiódł na połu­dnie, wzdłuż doli­ny Oran­te­su, a następ­nie na zachód przez prze­łęcz gór­ską ku wybrze­żu na pół­noc od Try­po­li­su. Podą­ża­jąc do Jero­zo­li­my krzy­żow­cy zdo­by­li zamek Hins al-Arkad. [9] Po nie­uda­nych pró­bach zdo­by­cia mia­sta Arkad, krzy­żow­cy skie­ro­wa­li się na połu­dnie posu­wa­jąc się w wzdłuż lądu, nie napo­ty­ka­jąc więk­sze­go opo­ru. Po dotar­ciu do Jaf­fy armia skrę­ci­ła w głąb lądu, omi­nę­ła Ar-Rama­lę i wkro­czy­ła na rów­ni­nę pale­styń­ską. Bez więk­szych trud­no­ści krzy­żow­cy dotar­li pod mury Jero­zo­li­my.


Oblę­że­nie trwa­ło ponad mie­siąc i w końcu15 lip­ca 1099 roku Jero­zo­li­ma padła. Po wkro­cze­niu do mia­sta krzy­żow­cy doko­na­li masa­kry lud­no­ści muzuł­mań­skiej i żydow­skiej, z któ­rej oca­lał jedy­nie faty­midz­ki namiest­nik Ifti­char ad-Dau­la. Armia egip­ska pod wodzą wezy­ra Sza­hin Sza­ha przy­by­ła za póź­no, aby wspo­móc muzuł­mań­ską zało­gę Jero­zo­li­my. [10]


Bal­dwin I obej­mo­wał tron jero­zo­lim­ski ujaw­nia­jąc przy­mio­ty, któ­re wyka­zał już pod­czas wypra­wy krzy­żo­wej: samo­dziel­ność, poli­tycz­ną prze­zor­ność i dar szyb­kie­go, lecz roz­waż­ne­go dzia­ła­nia. W sytu­acji, kie­dy bar­dzo wie­le zale­ża­ło od oso­bi­stych cech przy­wód­cy, było szczę­śli­wym roz­wią­za­niem – z punk­tu widze­nia krzy­żow­ców – że na cze­le Jero­zo­li­my sta­nę­ła naj­wy­bit­niej­sza indy­wi­du­al­ność poli­tycz­na całej wypra­wy. Kró­le­stwo, któ­re zyskał nie sta­no­wi­ło zwar­tej cało­ści tery­to­rial­nej. Znacz­ną część Pale­sty­ny posia­da­li Ara­bo­wie. Faty­mi­dzi orga­ni­zo­wa­li odwe­to­wą wypra­wę. Od obu państw krzy­żow­ców – Antio­chii i Edes­sy – Kró­le­stwo Jero­zo­lim­skie oddzie­lał pas wybrze­ża, gdzie pano­wa­li arab­scy emi­ro­wie – sprzy­mie­rze­ni z Egip­tem. Ze wszyst­kich trzech państw krzy­żo­wych w naj­lep­szej sytu­acji stra­te­gicz­nej i gospo­dar­czej znaj­do­wa­ło się księ­stwo antio­cheń­skie. Jego tery­to­rium było nie­wiel­kie, zwar­te, w więk­szo­ści mia­ło natu­ral­ne gra­ni­ce, przez co było łatwiej­sze do obro­ny. Od wscho­du chro­ni­ło je hrab­stwo Edes­sy, wzdłuż gra­ni­cy pół­noc­nej roz­cią­ga­ło się wie­le armeń­skich i bizan­tyj­skich twierdz oddzie­la­ją­cych je od ana­to­lij­skich Turków.[11]Było rze­czą nor­mal­ną, że nor­mań­scy zdo­byw­cy sta­no­wi­li w Kró­le­stwie Jero­zo­lim­skim i księ­stwach tyl­ko nie­znacz­ną mniej­szość pośród tam­tej­szej lud­no­ści. Była to lud­ność chrze­ści­jań­ska, lecz roz­bi­ta na poszcze­gól­ne wyzna­nia: obok Gre­ków i Syryj­czy­ków żyli tu tak­że jako­bi­ci oraz ormiań­scy mono­fi­zy­ci, a tak­że nesto­ria­nie. Wza­jem­na wro­gość wyznaw­ców poma­ga­ła Nor­ma­nom spra­wo­wać rzą­dy. Przy­wód­cy księ­stwa antio­cheń­skie­go mie­li więc sto­sun­ko­wo korzyst­ną sytu­ację i dzię­ki temu mogli kon­ty­nu­ować ofen­syw­ną poli­ty­kę; zwłasz­cza w roz­sze­rze­niu tery­to­rium księ­stwa w kie­run­ku północnym.[12]


W trud­niej­szej sytu­acji znaj­do­wa­ło się hrab­stwo Edes­sy. Dzię­ki śmia­łej poli­ty­ce Bal­dwi­na z Boulo­gne znacz­nie powięk­szył swo­je tery­to­rium na bar­dzo odsło­nię­tym pogra­ni­czu mię­dzy ormiań­skim i islam­skim świa­tem. [13] Księ­stwo nie posia­da­ło natu­ral­nych gra­nic. Zarów­no na wscho­dzie, jak połu­dni i pół­no­cy – wysta­wio­ne było na turec­kie najaz­dy. Wpraw­dzie i tutaj prze­wa­gę mie­li chrze­ści­ja­nie, ale wie­le miast i regio­nów było muzuł­mań­skich. Krzy­żo­wych zdo­byw­ców w hrab­stwie Edes­sy było jesz­cze mniej niż w Antio­chii i nie wystar­cza­ło ich do zor­ga­ni­zo­wa­nia moc­nej admi­ni­stra­cji cen­tral­nej. Wła­dza Fran­ków skon­cen­tro­wa­ła się w kil­ku twier­dzach, do któ­rych napły­wa­ły opła­ty od oko­licz­nych miesz­kań­ców. Z tych warow­ni krzy­żow­cy podej­mo­wa­li łupież­cze wypa­dy poza gra­ni­ce hrab­stwa. W ten spo­sób życie rycer­skie podob­ne było bar­dziej do życia roz­bój­ni­ków niż euro­pej­skie­go feu­da­ła.


Cho­ciaż pierw­sza wypra­wa krzy­żo­wa przy­nio­sła ogrom­ny suk­ces, to jed­nak świat islam­ski nie trak­to­wał jej jako poważ­ne nie­bez­pie­czeń­stwo. Dla pro­ce­su rodze­nia się państw krzy­żow­ców na Bli­skim Wscho­dzie było nie­wąt­pli­wie korzyst­ne to, że świat islam­ski był roz­bi­ty, a w okre­sie ich kon­sty­tu­owa­nia był chy­ba jesz­cze bar­dziej podzie­lo­ny niż przed­tem. I dopie­ro okres sala­dyń­ski zmie­nił sto­su­nek sił na Wscho­dzie.


Tra­gicz­ne losy wypraw posił­ko­wych, upa­dek pano­wa­nia krzy­żow­ców w Edes­sie, przy­go­to­wa­nia do dru­giej kru­cja­ty i jej upa­dek


Wieść o zdo­by­ciu Jero­zo­li­my i o powsta­niu krzy­żo­wych państw na Bli­skim Wscho­dzie wywo­ła­ła w zachod­niej Euro­pie falę reli­gij­ne­go zapa­łu w pro­pa­go­wa­niu wypraw pod zna­kiem Krzy­ża. Agi­ta­cja wywie­ra­ła pre­sję na feu­da­łów, któ­rzy ślu­bo­wa­li swój udział w wypra­wach. Już w 1100 roku ufor­mo­wa­ły się trzy armie, któ­re następ­nie nie­za­leż­nie od sie­bie ruszy­ły na Wschód. Pierw­szą z nich było woj­sko Lom­bard­czy­ków, któ­re pod koniec roku 1100 prze­szło przez Kra­inę na Węgry i stąd na Bał­ka­ny. Prze­mar­szo­wi woj­ska towa­rzy­szy­ły nie­ustan­ne kon­flik­ty z miej­sco­wą lud­no­ścią.


Po świę­tach wiel­ka­noc­nych 1101 roku zosta­li prze­pra­wie­ni przez Bos­for do Niko­me­dii gdzie połą­czy­li się z Bur­gund­czy­ka­mi. Na wodza wypra­wy wyzna­czo­no Raj­mun­da, hra­bie­go Tulu­zy. Po kil­ku dniach Raj­mun­do­wi i Ste­fa­no­wi z Blo­is zarzu­co­no nie­chęć do kon­ty­nu­owa­nia mar­szu na pół­noc. Musie­li oni ustą­pić w celu uwol­nie­nia legen­dar­ne­go Boemun­da z nie­wo­li. Gdzieś na wschód od rze­ki Halys krzy­żow­cy spo­tka­li połą­czo­ne siły Danisz­men­dy­dów oraz emi­ra Alep­po i po kil­ku­dnio­wej bitwie zosta­li roz­bi­ci. [14]


Dru­ga armia wyru­szy­ła na począt­ku 1101 roku z Fran­cji. Skła­da­ła się prze­waż­nie z Fran­cu­zów, była sto­sun­ko­wo kar­na, dla­te­go zro­bi­ła duże wra­że­nie na miesz­kań­cach mia­sta Kon­stan­ty­no­pol. Na cze­le stał Wil­helm II hra­bia Nevers. Rów­nież on poma­sze­ro­wał do pół­noc­nej czę­ści Ana­to­lii, zbo­czył jed­nak w kie­run­ku Hera­klei i nie­da­le­ko niej wpadł w sel­dżuc­ką zasadz­kę. [15]


Pra­wie podob­ny los spo­tkał połą­czo­ne woj­ska ksią­żąt z Akwi­ta­nii i Bawa­rii, któ­re wyru­szy­ły podob­nym szla­kiem co Wil­helm II. Zwy­cięz­cy Tur­cy ewa­ku­owa­li lud­ność pobli­skich miast, a kie­dy zgłod­nia­li i spra­gnie­ni żoł­nie­rze roz­bi­li się po oko­li­cy, woj­sko sel­dżuc­kie zaata­ko­wa­ło, zasko­cze­nie dało im zwy­cię­stwo. Z tej rze­zi oca­la­ła tyl­ko garst­ka. Nie­po­wo­dze­nie wszyst­kich trzech wypraw pomoc­ni­czych było zwia­stu­nem odra­dza­nia się siły turec­kiej. .[16]


W 1127 roku ata­be sel­dżuc­kie­go księ­cia Mosu­lu Imad ad – Din Zan­ki, zbu­do­wał dość trwa­ły orga­nizm pań­stwo­wy przez połą­cze­nie tery­to­riów Alep­po i Mosu­lu. W odróż­nie­niu od więk­szo­ści turec­kich wiel­mo­ży Zanik był nie tyl­ko wojow­ni­kiem, ale prze­wi­du­ją­cym poli­ty­kiem. Kie­dy zapew­nił sobie zaple­cze w pół­noc­nej Syrii, wów­czas zaata­ko­wał Try­po­lis któ­re­mu na pomoc podą­żył król Ful­ko, lecz jego wyczer­pa­na armia zosta­ła zasko­czo­na przez Tur­ków i roz­bi­ta. Król Ful­ko schro­nił się w twier­dzy Mont­fer­rand, gdzie Zanik go oble­gał i zmu­sił do pod­pi­sa­nia rozej­mu.


Przez następ­ne lata Zanik pozo­sta­wił krzy­żow­ców w spo­ko­ju, ale uważ­nie śle­dził poczy­na­nia Fran­ków. Osła­bie­nie Kró­le­stwa Jero­zo­lim­skie­go i śmierć kró­la Ful­ko uwa­żał za waż­ną oko­licz­ność. To osła­bie­nie pozwo­li­ło mu skie­ro­wać swe siły na pół­noc­ną Syrię, gdzie zaostrzy­ły się spo­ry mię­dzy Raj­mun­dem antio­cheń­skim, a Josce­li­nem II, hra­bią Edes­sy. Jesie­nią 1144 roku Josce­lin II poparł bunt jed­ne­go z nie­znacz­nych woj­sko­wych turec­kich prze­ciw­ko Zani­kie­mu i wyru­szył ze swym woj­skiem w kie­run­ku Eufra­tu. Zanim minął woj­ska Josce­li­na i ude­rzył na Edes­sę, prze­wi­du­jąc, że w sto­li­cy pozo­stał mały oddział obroń­ców. Zdo­był mia­sto, a Raj­mund z Poitiers, ksią­że Antio­chii, ogra­ni­czył się do roli obser­wa­to­ra. Zdo­by­cie Edes­sy odbi­ło się wiel­kim echem w świe­cie muzuł­mań­skim, a Zanik otrzy­mał tytuł al – malik al – masur – zwy­cię­ski król. [17]


Magazyn EkumenizmUpa­dek Edes­sy wywo­łał wśród panu­ją­cych i kościel­nych dostoj­ni­ków Euro­py wiel­ki poru­sze­nie. Pierw­sze­go grud­nia papież Euge­niusz III wydał bul­lę Quan­tum pra­ede­ces­so­res, adre­so­wa­ną do fran­cu­skiej szlach­ty [18] wzy­wa­ją­cą na wypra­wę do Zie­mi Świę­tej. Głów­ną posta­cią dru­giej wypra­wy był król Fran­cji Ludwik VII i Ber­nard z Cla­irvaux, któ­ry spra­wo­wał ducho­wą pie­czę nad wypra­wą. Na począt­ku 1147 roku przy­go­to­wa­nia do nowej kru­cja­ty przy­bra­ły już kon­kret­ną for­mę. Gdy Kon­rad III w lutym 1147 roku zde­cy­do­wał się masze­ro­wać przez Węgry, rów­no­cze­śnie fran­cu­scy baro­no­wie burz­li­wie deba­to­wa­li nad wybo­rem dro­gi. Tym cza­sem Kon­rad III w koń­cu czerw­ca sta­nął na gra­ni­cy węgier­sko – bizantyjskiej.[19] Tutaj spo­tkał posel­stwo cesar­skie. W odróż­nie­niu od pierw­szej wypra­wy tym razem krzy­żow­cy, masze­ru­ją­cy na Bli­ski Wschód nie byli pro­sze­ni przez Kon­stan­ty­no­pol, lecz szli z wła­snej ini­cja­ty­wy. Cesarz nie był więc wobec nich niczym zobo­wią­za­ny, a do tego Bizan­cjum mia­ło już nie­zbyt dobre doświad­cze­nie z zachod­ni­mi ryce­rza­mi.


Warun­kiem wstę­pu na bizan­tyj­skie tery­to­rium była przy­się­ga, że woj­sko nie podej­mie żad­nych dzia­łań prze­ciw­ko cesar­stwu i jego pod­da­nym. Kon­rad III przy­stał na postu­la­ty i w rezul­ta­cie krzy­żow­cy bez więk­szych trud­no­ści i kon­flik­tów prze­szli przez Bał­ka­ny aż do Tesa­lo­ni­ki. Potem oddzia­ły Kon­ra­da coraz czę­ściej gra­bi­ły i plą­dro­wa­ły wsie i mia­sta. Dla­te­go Manu­el I Kom­nen wysłał naprze­ciw oddzia­ły, któ­re raczej zaostrzy­ły sytu­ację, tak że po przy­by­ciu pod mury sto­li­cy Cesar­stwa w wrze­śniu 1147 roku sto­sun­ki mię­dzy cesa­rzem, a Kon­ra­dem III sta­ły się bar­dzo napię­te, do tego stop­nia, że Kon­rad III twier­dził, że w przy­szłym roku przyj­dzie, ale po to, by zdo­być Konstantynopol.[20]


Spór został w koń­cu zaże­gna­ny. Tym­cza­sem do Kon­stan­ty­no­po­la zbli­ża­ła się armia fran­cu­ska. Jej prze­marsz przez tery­to­rium bizan­tyj­skie budził podziw, a Ludwik VII przy­rzekł cesa­rzo­wi zwrot daw­nych posia­dło­ści na Bli­skim Wscho­dzie. Mię­dzy woj­skie­ma przy­wód­ca­mi wpra­wy powsta­ły spo­ry i kłót­nie. Ani jeden ani dru­gi monar­cha nie oka­zał chę­ci współ­pra­cy. Kon­rad III wyru­szył w głąb ana­to­lij­skie­go lądu, nie posłu­chał Manu­ela I, aby do Syrii masze­ro­wać wzdłuż wybrze­ża mało­azja­tyc­kie­go, co sta­no­wi­ło dro­gę dłuż­szą, ale bez­piecz­niej­sza. Kon­rad III wysłał tam­tę­dy tyl­ko nie­uzbro­jo­nych ludzi, a sam powę­dro­wał przez tere­ny Azji Mniej­szej.


25 paź­dzier­ni­ka 1147 roku armia zatrzy­ma­ła się pod Dory­lem, w miej­scu, gdzie pół wie­ku wcze­śniej krzy­żow­cy odnie­śli zwy­cię­stwo. I tym razem Sel­dżu­cy cze­ka­li na krzy­żow­ców. Po kil­ku godzi­nach z woj­ska Kon­rad III pozo­sta­ła tyl­ko dzie­sią­ta część, któ­ra wytę­ża­jąc wszyst­kie siły ucie­kła do Nikei.[21] Ludwik VII postą­pił jed­nak zupeł­nie ina­czej, niż mu radził cesarz. Zawró­cił z woj­skiem od morza w głąb lądu bar­dziej poszu­ku­jąc starć z muzuł­ma­na­mi, niż ich uni­ka­jąc. Małe utarcz­ki dopro­wa­dzi­ły pierw­sze­go dnia 1148 roku do bitwy pod Antio­chią Pizy­dyj­ską. Fran­cu­zi zyska­li prze­wa­gę i wyco­fu­ją­cy się Tur­cy ura­to­wa­li się dzię­ki temu, że zwró­ci­li się do bizan­tyj­skiej zało­gi Antio­chii Pizy­dyj­skiej z proś­bą o wpusz­cze­nie ich do mia­sta. To wyda­rze­nie wywo­ła­ło obu­rze­nie wśród krzy­żow­ców. Głod­ne i zzięb­nię­te woj­sko wędro­wa­ło przez góry ku morzu, tą samą dro­gą , któ­rę­dy szli nie uzbro­je­ni Niem­cy.


W tak cięż­kiej sytu­acji Ludwik VII zde­cy­do­wał się na dro­gę mor­ską, ale w tym dale­kim kra­ju nie mógł zdo­być wystar­cza­ją­cej licz­by stat­ków. Poza tym zwy­kli żoł­nie­rze nie mie­li pie­nię­dzy na opła­ce­nie podró­ży. Osta­tecz­nie tyl­ko Ludwik VII popły­nął ze swym dwo­rem i przy­bił do wybrze­ży Antio­chii syryjskiej.[22] Resz­tę armii powie­rzył Teo­do­ry­ko­wi, hra­bie­mu Flan­drii. Wobec tego huf­ce prze­szły przez tery­to­rium turec­kie i po wie­lu tygo­dniach zdzie­siąt­ko­wa­ni sta­nę­ły pod Antio­chią. Mimo wszyst­kich strat, któ­re armia fran­cu­ska ponio­sła w dro­dze, jej rycer­skie oddzia­ły, były poważ­ną pomo­cą dla krzy­żow­ców wschod­nich. W czerw­cu do Akki kró­lo­wa Meli­sa­da, mat­ka Bal­dwi­na III, zwo­ła­ła nara­dę. Byli na niej: Kon­rad III, Ludwik VII oraz całe rycer­stwo krzy­żo­we. Posta­no­wio­no zaata­ko­wać Dama­szek.


W poło­wie lip­ca 1148 roku w naj­bar­dziej pie­ką­cym upa­le, posu­wa­ła się armia z pod zna­ku krzy­ża z Gali­lei w stro­nę Damasz­ku. Unur, regent dama­sceń­ski nie spo­dzie­wał się ata­ku tak, że bez trud­no­ści 24 lip­ca armia dotar­ła pod mury mia­sta. Zało­ga mia­sta była sła­ba, ale ich noc­ne wypa­dy do obo­zo­wi­ska krzy­żow­ców zmu­si­ły ich przy­wód­ców do prze­nie­sie­nia sie­dzi­by pod zachod­nią stro­nę murów, gdzie otwar­ta prze­strzeń nie pozwa­la­ła ukryć się nieprzyjacielowi.[23] Nie­ste­ty dla samych krzy­żow­ców to posu­nię­cie było brze­mien­ne w skut­kach. Brak cie­nia, żar, a do tego brak wody spo­wo­do­wał, że wśród ryce­rzy zro­dzi­ło się podej­rze­nie, iż któ­ryś z jero­zo­lim­skich przy­wód­ców wszedł w zmo­wę z muzuł­ma­na­mi. I tak role się zmie­ni­ły. Ata­ku­ją­cy sta­li się ata­ko­wa­ny­mi. Jero­zo­lim­scy dowód­cy pro­po­no­wa­li odwrót – krzy­żow­cy Euro­pej­scy oskar­ży­li ich o brak wia­ry. Osta­tecz­nie nie pozo­sta­ła nic inne­go jak pogo­dzić się z odwro­tem za Jor­dan. Tak zakoń­czy­ła się dru­ga kru­cja­ta.


Zjed­no­cze­nie sił


Histo­ria Bli­skie­go Wscho­du notu­je trzy nazwi­ska wład­ców, któ­re wpi­sa­ły się w XII wie­ku kolej­no, odgry­wa­jąc zna­czą­cą rolę w dzie­jach isla­mu. Byli to: ata­bek Zanik, wład­ca Mosu­lu i Alep­po, jego syn Nur ad-Din oraz wasal, a następ­nie suk­ce­sor Nur ad-Dina, Salah ad-Din Ibn Ajjub, w lite­ra­tu­rze zachod­niej zwa­ny Sala­dy­nem. Dro­ga Sala­dy­na do obję­cia wezy­ra­tu w Egip­cie nie była ani łatwa, ani pro­sta. Po śmier­ci Szir­ku­ha wie­lu wyż­szych ran­gą ofi­ce­rów z armii eks­pe­dy­cyj­nej ubie­ga­ło się o naczel­ne dowódz­two.


Rosz­cze­nia Sala­dy­na popie­rał wpły­wo­wy jury­sta kur­dyj­ski Isa al-Hak­ka­ri, a prze­for­so­wa­na przez nie­go nomi­na­cja Sala­dy­na ozna­cza­ła wynie­sie­nie Kur­dów i gwar­di Szir­ku­ha, Al-Asa­dii­ja, ponad Tur­ków i Turk­me­nów, pod­wład­nych i mame­lu­ków Nur ad-Dina. Począt­ko­wo wyda­wa­ło się, że nie ist­nie­ją żad­ne racje, aby zdo­łał on utrzy­mać się przez dłuż­szy czas na sta­no­wi­sku wezy­ra. Sala­dyn był wodzem obcych wojsk eks­pe­dy­cyj­nych i rzecz­ni­kiem spraw syryj­skich. Legal­ną wła­dzę otrzy­mał od abba­sydz­kie­go kali­fa, a jed­no­cze­śnie jako wezyr był przed­sta­wi­cie­lem isma‘ilickiego, któ­ry teo­re­tycz­nie przy­znał mu cał­ko­wi­tą wła­dzę cywil­ną i woj­sko­wą w Egip­cie. [24]


Poczy­na­nia Sala­dy­na w cią­gu dwu­na­stu lat po otrzy­ma­niu wła­dzy i śmier­ci Nur ad- Dina dowo­dzą, że był on posta­cią, kon­tro­wer­syj­ną co zna­la­zło odbi­cie zarów­no w kro­ni­kach jak i oce­nach histo­ry­ków. W cią­gu tych dwu­na­stu lat nowy wład­ca muzuł­ma­nów wystę­po­wał zbroj­nie prze­ciw Fran­kom. 1177 roku Sala­dyn prze­pu­ścił atak na wybrze­że pale­styń­skie, lecz gdy opusz­czał Gazę i Aska­lo, woj­sko jego zosta­ła zaata­ko­wa­ne, a sam Sala­dyn led­wo uszedł z życiem. Bitwą dowo­dził Bal­bwin IV, lecz z bra­ku posił­ków nie mógł jej wygrać. Do następ­ne­go star­cia doszło dwa lata póź­niej 1179, na wzgó­rzach Golan, tym razem zakoń­czy­ło się zwy­cię­stwem Saladyna.[25]


Ponad­to klę­ska spo­tka­ła Fran­ków w bitwie sto­czo­nej 3 czerw­ca 1179 roku w doli­nie Mardż Ujun nad gór­nym Jor­da­nem. W dwa mie­sią­ce póź­niej muzuł­ma­nie zdo­by­li Bajt al-Ahzan. Fran­ko­wie zapro­po­no­wa­li zawie­sze­nie bro­ni, a Sala­dyn zgo­dził się, rozejm prze­trwał do 1185 roku.Trze­cia wypra­wa krzy­żo­wa


Bal­dwin IV zmarł w mar­cu 1185 roku, a że był bez­dziet­ny, następ­cą tro­nu został Bal­bwin V, syn Sybil­li z pierw­sze­go mał­żeń­stwa. Nowy król miał zale­d­wie osiem lat, dla­te­go rzą­dy powie­rzo­no hra­bie­mu Try­po­li­su Raj­mun­do­wi. Raj­mund dłu­go nie spra­wo­wał regen­cji nad kró­le­stwem, bowiem w lecie 1186 roku zmarł Bal­dwin V,a koro­na przy­pa­dła Sibil­li i jej mał­żon­ko­wi Gwi­do­no­wi z Lusi­gnan. Przed ślu­bem z Sybil­lą Gwi­don dołą­czył do awan­tur­ni­czej ban­dy Renal­da z Cha­ti­lon. Jego posta­wa ode­gra­ła nie­ma­łą i fatal­ną w skut­kach rolę, gdyż dopro­wa­dzi­ła do otwar­te­go kon­flik­tu z Saladynem.[26] Jego zamek Al-Kar­ka był ist­nym cier­niem w oku muzuł­ma­nów, gdyż sta­no­wił bazę wypa­do­wą na szla­ki łączą­ce Dama­szek z Egip­tem. W 1183 roku Renald poże­glo­wał na Morze Czer­wo­ne, splą­dro­wał port Ajzab leżą­cy po afry­kań­skiej stro­nie Morza Czer­wo­ne­go, przez któ­re piel­grzy­mi uda­wa­li się do Dżud­dy, łamiąc pra­wo eks­te­ry­to­rial­no­ści przy­słu­gu­ją­ce Mek­ce i Medy­nie.


Al-Safa­di pisze: „ksią­żę Al-Kar­ku (…) był naj­bar­dziej nie­go­dzi­wym i zdra­dli­wym spo­śród wszyst­kich Fran­ków. Ude­rzył na kara­wa­nę podą­ża­ją­cą z Egip­tu do Syrii (…) ogra­bił ją i (…) wziął w nie­wo­lę mnó­stwo ludzi. Suł­tan (…) go za to potę­pił (…): gdzie są warun­ki umo­wy (…). On zlek­ce­wa­żył te sło­wa.” [27] W 1186 – 1187 roku Sala­dyn sto­czył bitwę pod Hit­ti­nem. Fran­ko­wie wyru­szy­li z Akki, nie zosta­wia­jąc w mie­ście ani jed­ne­go doro­słe­go męż­czy­zny, roz­ło­ży­li się pod Saf­fu­rij­ją. Suł­tan poma­sze­ro­wał na Tybe­ria­dę. Usta­wił machi­ny oblęż­ni­cze, któ­re skru­szy­ły jej mury i 2 lip­ca 1187 roku mia­sto zosta­ło zdo­by­te.


Cyta­de­la w któ­rej ukrył się dowód­ca Fran­ków nie pod­da­ła się. Muzuł­ma­nie odcię­li Fran­kom wodę. Muzaf­far pod­pa­la­jąc zaro­śla wznie­cił pożar. Fran­ko­wie bro­ni­li się całą noc, a w połu­dnie dotar­li do wzgó­rza Hit­tin. „Nie­zmor­do­wa­ne mie­cze muzuł­ma­nów kła­dły Fran­ków poko­tem” [28] Do nie­wo­li tra­fi­li wszy­scy zna­czą­cy przy­wód­cy Fran­ków: Gwi­don i jego brat Got­fryd oraz ksią­żę Al-Kar­ka Renald, nato­miast Raj­mund z Try­po­li­su na roz­kaz Sala­dy­na został prze­pusz­czo­ny i uszedł z pola wal­ki. Po tym zwy­cię­stwie wyda­wa­ło się, że Sala­dyn zawład­nie całym Kró­le­stwem Jero­zo­lim­skim. Josce­lin z Cour­te­nay pod­dał mu Akkę, a oblę­że­nie Jero­zo­li­my utrzy­my­wa­ło się jesz­cze przez pewien czas. W koń­cu 2 paź­dzier­ni­ka 1187 roku, po uzgod­nie­niu warun­ków mia­sto pod­da­ło się. [29]


Klę­ska pod Hit­ti­nem i zdo­by­cie Jero­zo­li­my wywo­ła­ły nowy wybuch kru­cja­to­we­go entu­zja­zmu, a trzech monar­chów Zachod­niej Euro­py posta­no­wi­ło nieść brze­mię wypra­wy. Byli to: król Anglii Ryszard Lwie Ser­ce, król Fran­cji Filip August i cesarz Nie­miec Fry­de­ryk Bar­ba­ros­sa. Wiel­ka armia Fry­de­ry­ka prze­by­ła Euro­pę i Ana­to­lię, lecz dal­szy pochód zała­mał się gdy w czerw­cu 1190 roku cesarz uto­nął pod­czas prze­pra­wy. Filip i Ryszard sta­le skłó­ce­ni, przy­by­li do Pale­sty­ny dro­gą mor­ską: Filip w kwiet­niu, a Ryszard w czerw­cu 1191 roku. W dro­dze do Zie­mi Świę­tej Ryszard zdo­był Cypr, gdzie były huf­ce samo­zwań­cze­go cesa­rza Iza­aka Kom­ne­na. Celem wypra­wy była Akka, oble­ga­na przez Gwi­do­na nie­daw­no uwol­nio­ne­go z rąk Sala­dy­na.


Wzmoc­nie­nie sił krzy­żow­ców przez przy­by­łe armie monar­chów prze­chy­li­ło w lip­cu 1191 roku sza­lę zwy­cię­stwa na stro­nę Fran­ków. Po zdo­by­ciu Akki król Filip powró­cił do kra­ju, a dru­gie­mu eta­po­wi wypra­wy prze­wo­dził Ryszard. 10 wrze­śnia 1191 roku Ryszard zdo­był Jaf­fę skąd dwu­krot­nie robił wypa­dy pod mury Jero­zo­li­my, lecz bez­sku­tecz­nie. Tutej­si baro­no­wie prze­ko­na­li Ryszar­da, że lepiej zająć Aska­lon. Przed przy­by­ciem Fran­ków Sala­dyn znisz­czył Aska­lon, lecz Ryszard po zdo­by­ciu ufor­ty­fi­ko­wał go na nowo po tym wszyst­kim obaj wład­cy uzmy­sło­wi­li sobie, że sytu­acja jest pato­wa. Po licz­nych prze­tar­gach we wrze­śniu 1192 roku zawar­to rozejm. Tak zakoń­czy­ła się trze­cia wypra­wa krzy­żo­wa, a jej głów­ni przy­wód­cy zeszli z poli­tycz­nej sce­ny. [30]


Jakub Bar­to­szew­ski


[1] Por. W. i M. Hro­ho­wie, W obro­nie gro­bu Chry­stu­sa, War­sza­wa 1992, s. 7.[2] Por. Ano­nim, Dzie­je pierw­szej kru­cja­ty alba czy­ny Fran­ków i piel­grzy­mów Jero­zo­lim­skich, War­sza­wa 1984, s. 20.[3] Por. Ano­nim, dz. cyt., s. 21.[4] Por. P. M. Holt, dz. cyt., s. 32[5] Por. G. Ostro­gow­ski, Dzie­je Bizan­cjum, War­sza­wa 1967, s. 295.[6] Por. tam­że, s. 295.[7] Por. P. Holt, dz. cyt., s. 34.[8] Por. tam­że, s. 35.[9] Por. S. Leśmian, Jero­zo­li­ma 1099, War­sza­wa 1995, s. 39 – 42.[10] Por. tam­że, s. 48.[11] Por. M. i W. Hro­cho­wie, W obro­nie gro­bu Chry­stu­sa, dz. cyt., s. 67.[12] Por. tam­że, 68.[13] Por. L. Koczy, Naro­dy w pierw­szej wypra­wie krzy­żo­wej, Lon­dyn 1961, s. 47 – 52.[14] Por. Run­ci­mian, Dzie­je wypraw krzy­żo­wych, t. II, dz. cyt., s. 29 – 39.[15] Por. L. Koczy, Naro­dy w pierw­szej wypra­wie krzy­żo­wej, dz. cyt., s. 89.[16] Por. M. i W. Hro­cho­wie, W obro­nie gro­bu Chry­stu­sa, dz. cyt., s. 70.[17] Por. tam­że, s. 93 – 94.[18] Por. J.N.D. Kel­ly, Ency­klo­pe­dia papie­ży, War­sza­wa 1997, s. 241.[19] Por. G. Ostro­gow­ski, Dzie­je Bizan­cjum, dz. cyt., s. 309.[20] Por. tam­że, s. 309.[21] Por. S. Run­ci­mian, dz. cyt., t. II, s. 221 – 251.[22]Por. M. i W. Hro­cho­wie, W obro­nie gro­bu Chry­stu­sa, dz. cyt., s. 106.[23]Por. tam­że, s. 108.[24]Por. P. Holt, dz. cyt., s. 62 – 65.[25]Por. tam­że, s. 69.[26]Por. J. Dobra­czyń­ski, dz. cyt., s. 204. [27]Al-Safadi, Al-Wafi bi-al-wafa­jat, t. VI, Wies­ba­den 1972, tłum. P.M. Holt, s.182 –183.[28] Tam­że, s.184.[29]Por. Holt, dz. cyt., s. 73 – 74.[30]Por. J. Dobra­czyń­ski, dz. cyt., s. 218 – 220.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.