Wyznawcy Imienia Bożego. Prawosławne spory o imiesławie
- 16 lipca, 2006
- przeczytasz w 15 minut
Prawosławie, w stereotypowym i niezwykle płytkim odbiorze często uznawane jest za wyznanie chrześcijańskie, którego rozwój teologiczny i doktrynalny zakończył się po okresie Wielkiej Schizmy, ewentualnie po sporach palamickich i upadku Bizancjum. Jego adwersarze chwalą go wprawdzie za wielką tradycję, ale jednocześnie zarzucają mu, że jego rozwój zatrzymał się w okresie średniowiecza, i od tej pory wschodnie chrześcijaństwo nie wydało wielkiej teologii czy choćby wielkich herezji i sporów dogmatycznych. Przekonanie to, choć na pierwszy rzut oka wydaje się prawdziwe, niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Świadczy ono raczej o wiedzy formułujących je, niż o rzeczywistości prawosławia. Wystarczy tu przypomnieć choćby wielkie XX-wieczne spory wstrząsające Rosyjską Cerkwią Prawosławną: o imiesławie, sergianizm i sofiologię.
Każdy z nich przynosi odmienne pytania, wskazuje na inne zagadnienia i w odmienny sposób zapładnia późniejszą myśl. Jednocześnie wszystkie one są tylko w niewielkim stopniu znane w zachodnim chrześcijaństwie.
Niniejszy tekst ma na celu przedstawienie zarysu historii i teologiczno-filozoficznej istoty pierwszego teologiczno-mistycznego sporu, który wstrząsnął prawosławiem rosyjskim w pierwszej połowie XX wieku. Chodzi o imiesławie, które nie tylko doprowadziło do otwartej teologicznej debaty, zakończonej metodami państwa policyjnego, czyli aresztowaniem i wywiezieniem mnichów prawosławnych przyznających się do poglądów odbiegającej od uznawanej przez państwo ortodoksji, ale również przyczyniło się do powstania pierwszych religijnych rosyjskich filozofii języka. Spór ten, choć zamroziło go na niemal 70 lat wprowadzenie komunizmu w Rosji, obecnie odżywa i nadal inspiruje wielu prawosławnych myślicieli.
W górach Kaukazu
Pierwszy wielki spór dogmatyczny XX-wiecznego prawosławia zapoczątkowało opublikowanie przez schimnicha Iłariona niewielkiej książeczki „W górach Kaukazu”. Praca ta przedstawiała rozmowę dwóch starców, którzy opowiadali o duchowej jedności z Bogiem, jakiej doświadczyć może każdy odmawiający „modlitwę Jezusową” . Początkowo książka ta spotkała się z przychylnym przyjęciem mnichów, tak atoskich jak rosyjskich, którzy postrzegali w niej napisane prostym językiem, wprowadzenie do hezychazmu i praktyki modlitwy Jezusowej. Z czasem jednak zaczęto coraz mocniej krytykować tak autora tej pracy, jak i jego teologię.
Schimnich Iłarion urodził się w 1845 roku w guberni Wiatskiej. Po ukończeniu czterech klas seminarium duchownego, pracował jako nauczyciel, a później wstąpił do rosyjskiego klasztoru św. Pantalejmona na Świętej Górze Atos. Spędził tam kilkanaście lat, a później wraz z częścią mnichów z tej wspólnoty powrócił do Rosji, gdzie w górach Kaukazu przystąpił do nowoatoskiego klasztoru św. Symeona Kananity. To właśnie będąc już mnichem tego klasztoru poznawał swojego duchowego mistrza o. Dezderiusza, który przekazał mu swoje duchowe doświadczenie, zebrane podczas lat samotnej modlitwy. Obaj mnisi wspólnie wędrowali po górach, rozmawiali na tematy duchowe i modlili się. Po śmierci Dezyderiusza – schimnich Iłarion nadal wędrował po górach, zatrzymując się na dłuższe lub krótsze postoje w rozmaitych klasztorach lub domach prywatnych. W 1899 roku w miasteczku Tiemnyje Buki założył niewielką wspólnotę żeńską, która pięć lat później przekształciła się w monaster. To właśnie w tej miejscowości zaczęli się wokół milczącego mnicha skupiać uczniowie, i tam rozpoczęły się kłopoty starca z władzami, tak kościelnymi jak państwowymi .
Duchowni przełożeni mnicha nie byli zachwyceni faktem, że zamiast przebywać i modlić się w przypisanym sobie monasterze, swobodnie wędrował on po górach, skupiając wokół siebie uczniów (nie było to jednak w owych czasach w Rosji nic specjalnie wyjątkowego). Dlatego zwracały się one wielokrotnie do Iłariona o powrót do macierzystego klasztoru, a gdy odmawiał wysyłały po niego policję lub wojsko. Nie na wiele się to jednak zdawało, bowiem po każdym przymusowym powrocie do monasteru, mnich – wraz z uczniami – ponownie uciekał w góry, gdzie ukształtował wspólnotę pustelniczą o szczególnie ostrym rygorze ascetycznym. Pragnienie samotności, całkowitego ubóstwa (według świadectw współczesnych Iłarion miał ze sobą tylko woreczek z sucharami, czajniczek do gotowania wody i toporek) było silniejsze niż nakazy i zakazy władz. Nie oznacza to jednak, że schimnich kogokolwiek wzywał do podobnego nieposłuszeństwa. Przeciwnie wszystkich wędrujących z nim uczniów namawiał do powrotu do klasztoru i przyjęcia całkowitego posłuszeństwa przełożonym, co jest najprostszą i najlepszą drogę do zbawienia. Ostatecznie, po ponad pół wieku życia mniszego i ćwierćwieczu życia pustelniczego, w 1907 roku Iłarion zdecydował się na wydanie niewielkiej książeczki .
Od samego początku książka schimnicha była wnikliwie studiowana, nie tylko przez mnichów, ale także inteligencję prawosławną. Książę Eugeniusz Trubieckoj uznał ją za najlepszą książkę religijną, jaką czytał w życiu. „Ta książka przepaliła moją duszę. Nie czytałem dotąd, wśród dzieł ludzkich, nic bardziej czystego, pięknego i świętego. To człowiek, który rzeczywiście widział Boga” – napisał myśliciel. Równie wysoko oceniał tę pracę także późniejszy najzagorzalszy przeciwnik imiesławia metropolita Antonii (Chrapowicki).
Głównym tematem książki jest modlitwa jezusowa. Iłarion przedstawia w niej etapy rozwoju tej modlitwy, jej dogmatyczne usprawiedliwienie w dziełach Ojców Kościoła, metody w jakie najlepiej ją sprawować. Przedstawia także pogląd, nieobcy wielu innym mistrzom życia duchowego, że na wyższych poziomach życia duchowego nieustanne „oddychanie imieniem Jezus” może, a nawet powinno zastąpić wszystkie inne formy modlitewne, w tym także modlitwę psalmami, hymnami czy nawet niektóre formy liturgiczne. Starzec niezwykle głęboko kontempluje także piękno przyrody, które staje się dla niego drogą do Boga.
Jednak to nie te fragmenty książki stały się początkiem sporów o imiesławie. Najbardziej kontrowersyjnym fragmentem tej książki okazały się teksty zawarte w rozdziale noszącym tytuł „W imieniu Bożym jest obecny sam Bóg”. Tezy zawarte w tej części książki — choć pisane są wyraźnie z punktu widzenia duszpastersko-mistycznego — stały się podstawą do zbudowania systemu teologiczno-dogmatycznego, który został uznany za heretycki. Inna rzecz, że — jak wskazuje George Florovski — w samej tej książce nie było podstaw do jego sformułowania, a ona sama była w pełni ortodoksyjna . Sytuację schimnicha Iłariona porównać więc można do sytuacji Pelagiusza, który został skrytykowany przez św. Augustyna za tezy, których nigdy nie głosił .
„Przede wszystkim trzeba potwierdzić tę całkowicie niewytłumaczalną tajemnicę, że w imieniu Bożym trwa sam Bóg, z całą swoją Istotą, i wszystkimi swoimi nieskończonymi właściwościami. Oczywiście należy to rozumieć duchowo — przez oświecone serce, a nie przed cielesny rozum, który bezprawnie wdzierając się do sfery duchowej, próbuje cieleśnie pojmować rzeczy duchowe, a nie mogąc tego zrobić odrzuca je” — podkreśla schimnich (dokładniej o. Dezyderiusz, z którym rozmawiać miał Iłarion). Co to oznacza? Otóż — głównie to, że podczas powtarzania Imienia Jezus — sam Chrystus staje się duchowo obecny w sercu modlącego się. Sam Bóg — przez owo imię zstępuje do człowieka i obejmuje go. Człowiek, według patrystycznej formuły, staje się, dzięki tej Bożej Obecności, bogiem .
Wojny mnichów
Książka Iłariona od razu wywołała ogromne zainteresowanie wśród rosyjskich mnichów przebywających w skicie fiwaidskim na górze Atos. Jego mieszkańcy dzielili się na dwie grupy: cenobitów i pustelników. Pierwsi mieszkali w samym klasztorze, pracowali fizycznie i uczestniczyli w codziennych wielogodzinnych liturgiach. Drudzy zamieszkiwali celki mieszczące się w otaczających skit górach, przebywali w całkowitej samotności, a do klasztoru przychodzili tylko w dni świąteczne, by uczestniczyć w liturgii i spożyć posiłek z pozostałymi braćmi, po czym wracali do swoich samotni. To właśnie w tej drugiej grupie mnichów, zwykle starszych, świetnie znających literaturę patrystyczną, ale nie najlepiej orientujących się w teologicznych subtelnościach książka Iłariona zdobyła największą popularność.
Inaczej przyjęli tę pracę cenobici, szczególnie ci, którzy przed wstąpieniem do klasztoru studiowali teologię. Oni formułowali wobec niej ostrą krytykę, uznając, ze zawarte w niej nauczanie o imieniu Bożym, utożsamiające je z samym Bogiem, jest heretyckie. Najbardziej znanymi przedstawicielami tego przekonania byli hieromnich Aleksiej (Kirejewski) oraz mnich Chrizanf (Minajew). Ich zdaniem przekonania Iłariona, zawarte w krótkiej formule św. Jana z Kronsztadu „Imię Boże jest samym Bogiem” jest ontologicznie i teologicznie nieprawdziwe. Jeśli ma ono mieć jakąkolwiek moc, która udzielana jest modlącemu się – to nie wynika ona z samego brzmienia imienia, czy z jego językowej zawartości, ale zaangażowaniu zanoszącego modły. Imię „Jezus”, by posłużyć się językiem bardziej współczesnym, nie jest zatem chrześcijańską mantrą, która posiada moc w samych dźwiękach, ale zwyczajnym określeniem osoby ludzkiej, które odnosić można nie tylko do Chrystusa. Takie, racjonalistyczne stanowisko, wywołało wściekłość bardziej mistycznie nastawionych mnichów. Odmówili oni jakiejkolwiek wspólnoty modlitewnej z hieromnichem Aleksiej, i nie uczestniczyli w liturgiach przez niego sprawowanych .
Wewnętrzny spór w jednym monasterze dość szybko rozprzestrzenił się na wszystkie klasztory rosyjskie na Świętej górze Atos. W 1908 roku na scenie dramatu sporów o imiesławie pojawia się jeden z głównych jego uczestników hieroschimnich Antoni (Bułatowicz). Początkowo ma on napisać, na polecenie swojego przełożonego ze skitu św. Andrzeja, teologiczną krytykę imiesławia. Jednak głębia rozważań Iłariona oraz osobiste doświadczenia mistyczne, sprawiły że nie był w stanie tego zrobić i stał się jednym z najgorliwszych propagatorów nowej nauki o Imieniu Pańskim. Mimo wewnętrznego przekonania do tej nauki Antoni udał się jednak na pustelnię, a propagatorem nowej nauki stał się niemal trzy lata później, gdy powrócił z samotni i zaangażował się bardziej otwarcie w prowadzoną debatę.
Krytykę, którą przeprowadzić miał Antoni, ostatecznie wykonał mnich Chrizanf. W recenzji „W górach Kaukazu” zarzucił on mnichom imiesławcom, że zwyczajny dźwięk imienia Jezus utożsamiają oni z wszechmocnym i niewidzialnym Bogiem. „Taka myśl jest panteistyczna, tzn. łączy Istotę Boga z czymś znajdującym się poza nią” – grzmiał gorliwy krytyk nowej teologii. Co więcej zwolennicy imiesławia błądzą także w przekonaniu, że dostrzegają w jednej osobie Syna Bożego dwóch Bogów: jednym jest sama Boża istota, drugim imię Jezus otrzymane na ziemi. Imię Jezus jest zwyczajnym imieniem i nie można mu przypisywać jakiegoś mistycznego znaczenia . Poglądy mnicha Chrizanfa, choć człowiekowi Zachodu wydają się całkowicie uprawnione, nie brały zupełnie pod uwagę mistyczno-hezychastycznej tradycji prawosławia. Gdyby zacząć je stosować w prawosławnej myśli odrzucić, by trzeba cały palamizm. Stąd nie powinno zaskakiwać podobieństwo tej krytyki imiesławia, z krytyką palamizmu jaką wiele wieków wcześniej przeprowadzili racjonaliści skupieni wokół Baarlama , czy jeszcze wcześniej zwolennicy kultu ikon z ikonoklastami. Oczywiście, tak przedmiot sporu, jak i okoliczności były inne, ale styl uprawiania teologii przeciwników hezychazmu, kultu ikon i kultu Imienia Jezus były niezwykle podobne.
Na krytyczną recenzję Chrizanfa odpowiedział sam Iłarion w drugim wydaniu swojej książki. Odrzucił on w niej wszystkie zarzuty swoich przeciwników i ponownie potwierdził swoje głębokie przekonanie o mistycznym znaczeniu dźwięku imienia Jezus. Jego zdaniem jest ono tak samo odwieczne jak sam Syn Boży, współistniało wraz z Nim w Boskiej Wieczności, a nie pojawiło się dopiero wraz ze zwiastowaniem. Uzasadniając swoje utożsamienie imienia Jezus z samym Bogiem – Iłarion wskazuje na fakt, że jeśli człowieczeństwo Chrystusa zostało wyniesione do Boskiej godności, to nie ma najmniejszych powodów, by podobnie nie traktować Jego Najświętszego Imienia. Wszystkie racjonalne argumenty Chrizanfa zostają odrzucone, bowiem schimnich uznaje pierwszeństwo w poznaniu doświadczenia mistycznego przed racjonalną kalkulacją. Na zakończenie swoich rozważań przedstawia zaś schimnich własną filozofię języka, według której zmiana nazwy jakiegokolwiek przedmiotu prowadzi nieuchronnie do zmiany jego istoty . Ta wiara w sprawczą, określającą moc słowa – pozostaje cechą charakterystyczną wszystkich późniejszych teologii i filozofii imiesławców.
Po tej wymianie polemik monastery zaczęły się dzielić. Jedne z nich przyjmowały wyznanie wiary imiesławców, inne ich przeciwników. Ci pierwsi przygotowali nawet specjalne wyznanie wiary, w którym każdy deklarował nie tylko przekonanie, że w Imieniu Jezus przebywa sam Bóg, ale także że imię Jezus jest samym Bogiem, że Imię to jest Boską Hipostazą, że Imię Jezus ma moc czynienia cudów i zbawiania wypowiadających je itd. Przeciwnicy imiesławia natomiast – posunęli się do profanowania imienia Jezus, pokazywania jego niemocy – poprzez plucie na nie, deptanie go czy zamalowywanie .
Obie strony sporu zaczęły się odwoływać do wyższych władz duchownych, w tym wypadku do patriarchatu Konstantynopola. Ten dwukrotnie (w 1912 i 1913 roku) uznał imiesławie za herezję, niezgodną z nauczaniem Ojców Kościoła. Zwolennicy ruchu nie uznali jednak tych stwierdzeń za obowiązujące. Wykazując rozmaite braki w formalnej stronie dokumentów potępiających ich ruch oraz sugerując, że nie odnoszą się one bezpośrednio do ich nauczania – odrzucili oni jasno wyrażone stanowisko Konstantynopola i weszli w ostry spór z broniącymi prerogatyw Drugiego Rzymu mnichami greckimi. Teologiczny konflikt zaostrzał jeszcze fakt, że imiesławcy bezprawnie zdjęli w swoich klasztorach przeciwników swojego nauczania z urzędów, a także to, że wielu z przywódców imiesławia zaczęło głosić, że ich przekonania są nowym dogmatem prawosławnym. Ostatecznie stanowisko Konstantynopola, spór kompetencyjny oraz wkroczenie wojsk greckich na Świętą Górę Atos doprowadziły do całkowitej izolacji zwolenników imiesławia, i ograniczenia ich wpływów wyłącznie do klasztorów rosyjskich. Grecy, dostrzegając w imiesławiu groźną herezję, i kierując się własnym interesem narodowym – starali się doprowadzić do wypędzenia wszystkich mnichów rosyjskich, będących zwolennikami imiesławia ze Świętej Góry. W 1913 roku do wypędzenia opornych mnichów z Atosu zaczęły się także skłaniać rosyjskie władze kościelne .
Krwawe rozwiązanie dogmatycznego sporu
Ostatecznie los atoskich zwolenników imiesławia przypieczętował Święty Synod Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Pod wpływem abp. Antoniego (Chrapowickiego) 18 maja 1913 roku wydał on specjalne posłanie, w którym uznał podstawowe tezy imiesławców za heretyckie. Autorzy posłania podkreślili, że choć książka „W górach Kaukazu” jest ogromnie popularna i ma duże znaczenie duszpasterskie, to jej autor w pewnych elementach nauczania odszedł od wiary prawosławnej. Zamiast bowiem poświęcić się wyłącznie opisowi owoców modlitwy Jezusowej, bez odpowiedniej ku temu wiedzy teologicznej i filozoficznej, zaczął dawać metafizyczne wyjaśnienia fenomenów duchowych związanych z tą formą modlitwy. Właśnie w tych wyjaśnieniach, których najbardziej ewidentnym przykładem jest stwierdzenie, że „imię Boże jest samym Bogiem” zawarta jest heretyckość nauczania o. Iłariona .
Za jeszcze bardziej niebezpieczne hierarchowie Świętego Synodu uznali nauczanie o. Antoniego (Bułatowicza), według którego „w samych dźwiękach i literach imienia Jezus obecna jest łaska Boża”. Taka opinia, ich zdaniem, oznacza „ostatecznie uzależnienie Boga od człowieka, nawet więcej: uznanie Boga za znajdującego się w dyspozycji człowieka. Wystarczy, by człowiek (nawet bez wiary czy nieświadomie) wypowiedzieć imię Boże, a Bóg zmuszony byłby przebywać ze swoją łaską z tym człowiekiem i robić, to co on chce” – podkreślają hierarchowie Synodu. W takim ujęciu zresztą, rzeczywiście, trudno nie dostrzec w imiesławiu poglądu magicznego, który ma wprawdzie wiele wspólnego z judaistyczną Kabałą, ale zdecydowanie mniej z klasycznym chrześcijaństwem. Tak pojęte imiesławie, zwracają uwagę autorzy posłania, może być także groźne dla życia monastycznego. Dla zdobycia świętości czy wysokich stopni mistycznego zjednoczenia z Bogiem nie będzie już bowiem konieczna asceza, wytrwała modlitwa czy liturgia. Wystarczy wytrwałe, mechaniczne powtarzanie modlitwy Jezusowej. Synod odrzucił również próby palamistycznego interpretowania imiesławia. Imię Jezus, jako rzeczywistość stworzona – nie może być rozumiana jako Boża energia, której przysługuje jedność z Bóstwem. Przyjęcie, że imię Boże jest Boską energią oznaczałoby ostatecznie utożsamienie Stwórcy i stworzenia i prowadziłoby do panteizmu.
Na zakończenie części teologicznej Synod przedstawił ortodoksyjną naukę o Imieniu Bożym, zawartą w trzech zasadniczych punktach. 1) Imię Boże jest święte i godne czci, ponieważ służy ludziom jako słowne oznaczenie najświętszego Boga, Źródła wszelkich łask. Imię to jest Boskie, bowiem objawione zostało przez samego Boga, mówi o Bogu i do Niego prowadzi. „W modlitwie (szczególnie Jezusowej) – stwierdzają nawet hierarchowie – Imię Boże i sam Bóg doświadczane są przez nas nierozdzielnie, jak by tożsame, nie mogą i nawet nie powinny być sobie przeciwstawiane; ale tak jest tylko w modlitwie i tylko dla naszego serca: w teologii zaś, jak i w rzeczywistości imię Boże jest tylko imieniem, a nie samym Bogiem”. 2) Imię Boże, wypowiadane podczas modlitwy z wiarą może czynić cuda, ale – i to podkreślają przeciwnicy imiesławia niezwykle mocno – nie samo z siebie, nie mocą słów czy dźwięków, z którymi związana być ma raz na zawsze jakaś szczególna siła, ale poprzez ludzką wiarę, która przyzywa łaskę. Cuda nie mają więc w tym przypadku charakteru mechanicznego. 3) Sakramenty wreszcie swoją siłę zawdzięczają nie tyle powtarzaniu Imienia Boże, ile modlitwie i wierze Kościoła, któremu dane zostały obietnice Chrystusowe .
Wnioski synodu były oczywiste. Należy siłą rozwiązać spór o imiesławie. Mnichów wiernych temu nurtowi myślenia przepędzić z Atosu i rozmieścić w klasztorach rosyjskich, które miały nauczyć ich rozumu. W tym celu do mniszej republiki wysłano specjalny statek wojenny, który miał rosyjskich imiesławców przywieźć do ojczyzny. Mnisi z klasztoru św. Pantalejmona odmówili jednak opuszczenia swych cel. Wtedy żołnierze, przekonani, że walczą z heretykami – przypuścili na nich szturm. W jego efekcie zginęło czterech mnichów, a czterdziestu sześciu zostało rannych. Sześciuset mnichów przewieziona do Rosji, czterdziestu z nich trafiła do więzień, a resztę rozesłano po monasterach . Mimo takich ofiar i tak jednoznacznej oceny imiesławia, zdobycie atoskich klasztorów wcale nie zakończyło sporu o Imię Boże.
Już rok później synod, po fali krytyki wywołanej rozpędzeniem mnichów, zdecydował się na uchylenie oskarżenia o herezję. W 1917 roku zaś – Cerkiew powołała specjalną komisję, która miała ponownie rozpatrzyć problem imiesławia. W tym roku Władimir Ern opublikował niezwykle ostrą krytykę postanowień Synodu. Myśliciele zarzucał ich autorom m.in. płytkość teologicznego myślenia, nieznajomość tradycji prawosławnej, przyjęcie fałszywej niemieckiej antropologii, a także przyjęcie koncepcji modlitwy, która sprawia, że jakikolwiek kontakt z Bogiem staje się niemożliwy .
Ostatecznie nie zdołała ona uzgodnić wspólnego stanowiska. Przeszkodziła jej w tym rewolucja październikowa i późniejsze prześladowania cerkwi. Prawosławie rosyjskie miało później o wiele istotniejsze problemy niż debata nad znaczeniem Imienia Bożego.
Filozoficzne i teologiczne skutki sporu
Choć debata nad rozumieniem Imienia Bożego nie została zakończona, a jej brutalne przerwanie sprawiło, że jej zwolennicy mnisi nie mogli do końca sformułować jej założeń i zasad – imiesławie miało ogromne znaczenie dla rozwoju późniejszej myśli rosyjskiego prawosławia. Próba wyjaśnienia przez niewykształconego starca istoty modlitwy Jezusowej spowodowała, że już kilka lat później wielcy rosyjscy myśliciele zabrali się za tworzenie filozofii i teologii języka, a także głębokiej teologii Imienia Bożego. „Teologia imienia Bożego (…) wyznacza główny kierunek współczesnej myśli teologicznej prawosławia” – stwierdza wręcz Sergiusz Bułgakow. I rzeczywiście, choć imiesławie zostało potępione, z dorobku jego wyznawców, mniej lub bardziej otwarcie czerpią współcześni myśliciele prawosławni, wprowadzając w bogactwo modlitwy Jezusowej.
Dzięki Bułgakowowi kwestia imiesławia otrzymała także swoje filozoficzne wyjaśnienie. W opublikowanej już po śmierci „Filozofii imienia” rosyjski sofiolog przedstawia całościowe filozoficzne uzasadnienia prawomocności większości poglądów imiesławców oraz przedstawia swoistą, mistyczno-idealistyczną teorię języka. Ostatni rozdział tej ściśle filozoficznej książki poświęcony jest teologicznemu przedstawieniu ściśle teologicznych poglądów imiesławców. Bułgakow – choć sam skłania się raczej do przyjęcia, że kult imienia Bożego, nie powinien być dogmatyzowany, umieszcza w nim nawet krótkie sofiologiczne uzasadnienie możliwości zdogmatyzowania poglądów czcicieli imienia Bożego . Podobną pracę wykonał także inny wybitny myśliciel rosyjski o. Paweł Floreński. Jego przemyślenia na temat języka, kultu imienia Bożego czy znaczenia imion w ogóle – zawarte są w fundamentalnej, ale opublikowanej dopiero po upadku komunizmu pracy „U źródeł myśli”. Przedstawienie i szczegółowe omówienie poglądów obu myślicieli, a także innych spadkobierców czy kontynuatorów teologii imiesławia, to już jednak temat na zupełnie inny tekst.