Opinie

Bolesna banalność zła


Spra­wa ks. Wień­czy­sła­wa jest bole­snym dowo­dem na to, jak banal­ne jest zło. I jak mały krok na dro­dze grze­chu, jak zgo­da na pew­ne myśli pro­wa­dzi (może nie nie­uchron­nie, ale z dużą dozą praw­do­po­do­bień­stwa) do trud­ne­go do wyobra­że­nia upad­ku. Co bowiem wyda­rzy­ło się w Jani­kach? Jeśli wie­rzyć mediom to począt­ko­wo nic nad­zwy­czaj­ne­go. Pewien ksiądz zła­mał celi­bat, efek­tem — co też nie jest szcze­gól­nie dziw­ne i nie powin­no być zaska­ku­ją­ce dla doro­słe­go męż­czy­zny — była cią­ża. […]


Spra­wa ks. Wień­czy­sła­wa jest bole­snym dowo­dem na to, jak banal­ne jest zło. I jak mały krok na dro­dze grze­chu, jak zgo­da na pew­ne myśli pro­wa­dzi (może nie nie­uchron­nie, ale z dużą dozą praw­do­po­do­bień­stwa) do trud­ne­go do wyobra­że­nia upad­ku.

Co bowiem wyda­rzy­ło się w Jani­kach? Jeśli wie­rzyć mediom to począt­ko­wo nic nad­zwy­czaj­ne­go. Pewien ksiądz zła­mał celi­bat, efek­tem — co też nie jest szcze­gól­nie dziw­ne i nie powin­no być zaska­ku­ją­ce dla doro­słe­go męż­czy­zny — była cią­ża. Duchow­ny, gdy się o niej dowie­dział, co moż­na wywnio­sko­wać z jego dal­szych zacho­wań — nie był spe­cjal­nie zachwy­co­ny. Nie­ślub­ne dziec­ko księ­dza zazwy­czaj nie poma­ga mu szcze­gól­nie w karie­rze duchow­nej, a tak­że zmu­sza (a to — jak wyni­ka z opo­wie­ści wier­nych z Jani­ko­wa — nie było szcze­gól­nie moc­ną stro­ną ks. Wień­czy­sła­wa) do wzię­cia odpo­wie­dzial­no­ści za dziec­ko i jego mat­kę. I nagle poja­wi­ła się “nadzie­ja” na to, że dziec­ko może umrzeć samo…

Trud­no to pojąć komuś, kto ma dzie­ci, ale też każ­de­mu kto jest doj­rza­łym, świa­do­mym, odpo­wie­dzial­nym doro­słym. Już sama “nadzie­ja” na to, że moje dziec­ko może umrzeć wyda­je się nie do wyra­że­nia przez nor­mal­ne­go, zdro­we­go, doj­rza­łe­go męż­czy­znę. Ale… — nie uspra­wie­dli­wia­jąc tego, cze­go uspra­wie­dli­wić się nie da — trze­ba dostrzec, że u kogoś, dla kogo liczy się tyl­ko wła­sna karie­ra, peł­ny brzuch i wygod­ne życie — taka myśl może się poja­wić. Uczci­wy, doj­rza­ły, moral­ny męż­czy­zna powi­nien ją odrzu­cić, ude­rzyć się w pier­si i bła­gać o prze­ba­cze­nie Boga. Jeśli tego nie robi, jeśli nadal inte­re­su­je go tyl­ko wła­sna karie­ra, to — gdy “nadzie­ja” na bez­bo­le­sne dla nie­go roz­wią­za­nie “pro­ble­mu”, któ­ry sam stwo­rzył nik­nie — łatwo może poja­wić się pomysł, by wziąć spra­wę we wła­sne ręce.

I — jeśli wie­rzyć mediom — tak się wła­śnie sta­ło. Zło w czy­stej posta­ci (bo trud­no ina­czej nazwać chęć zabi­cia wła­sne­go dziec­ka — tak naro­dzo­ne­go jak i nie­na­ro­dzo­ne­go — przez wła­snych rodzi­ców) wypły­nę­ło z banal­nej sytu­acji, w któ­rej nie­od­po­wie­dzial­ny męż­czy­zna (smacz­kiem, ale tyl­ko smacz­kiem jest to, że w sutan­nie) nie potra­fił wziąć odpo­wie­dzial­no­ści za wła­sne decy­zje. Ale takich histo­rii jest wię­cej. Nie oszu­kuj­my się, że ks. Wień­czy­sław jest wyjąt­kiem. Co roku na świe­cie zabi­ja się (a nie tyl­ko suge­ru­je zabi­cie) milio­ny dzie­ci. A powo­dy są czę­sto rów­nie bła­he, jak te u ks. Wień­czy­sła­wa. Karie­ra, chęć lep­sze­go życia, poczu­cie bez­pie­czeń­stwa — uspra­wie­dli­wić mają mor­der­stwo. I oczy­wi­ście ludzie ci, podob­nie jak ksiądz, znaj­du­ją świet­ne wyja­śnie­nia dla swo­ich czy­nów, któ­re są zwy­czaj­nym dowo­dem na nie­doj­rza­łość, emo­cjo­nal­ną nie­sta­bil­ność i pora­ża­ją­cy ego­izm. Cie­ka­we tyl­ko, że ci, któ­rzy teraz (słusz­nie) kry­ty­ku­ją księ­dza z Jani­ko­wa, nie grzmią, gdy w imię podob­nych powo­dów, co te, któ­re moż­na wyczy­tać w posta­wie księ­dza, mor­du­je się inne dzie­ci…

Banal­ne zło ma zatem — i trze­ba to przy­znać z bólem ser­ca — o wie­le szer­szy wymiar. I uda­wa­nie, że w przy­pad­ku ks. Wień­czy­sła­wa sta­ło się coś fun­da­men­tal­nie odmien­ne­go od tysię­cy innych sytu­acji — jest hipo­kry­zją. Ale nie­ste­ty hipo­kry­zją pach­ną wypo­wie­dzi kurii czę­sto­chow­skiej, któ­ra wpraw­dzie zawie­si­ła księ­dza w obo­wiąz­kach pro­bosz­cza, ale nadal bie­rze go w obro­nę. — Wer­sja poda­wa­na przez media, zwłasz­cza świec­kie, bar­dzo się róż­ni od wer­sji poda­wa­nej przez księ­dza — mówi pyta­ny przez “GW” o spra­wę rzecz­nik czę­sto­chow­skiej kurii ks. Andrzej Kuli­ber­da. — Zaprze­cza on swo­je­mu ojco­stwu. Zapew­nia tak­że, że nie chciał śmier­ci dziec­ka, a jedy­nie poma­gał dziew­czy­nie, choć może w dość nie­kon­wen­cjo­nal­ny spo­sób. Ks. Kuli­ber­da przy­pusz­cza, że pro­bosz­czo­wi z Jani­ków mogło cho­dzić o to, czy­je życie w pierw­szej kolej­no­ści rato­wać — mat­ki czy dziec­ka. I może wska­zał mat­kę i stąd doszło do jakie­goś nie­po­ro­zu­mie­nia.

Oczy­wi­ście takiej wer­sji nie spo­sób wyklu­czyć. Ale przy zarzu­tach tak poważ­nych, jak chęć (nawet gdy­by nic wię­cej) uśmier­ce­nia wła­sne­go dziec­ka nale­ża­ło­by się spo­dzie­wać bar­dziej jasne­go sta­no­wi­ska. I nie cho­dzi o prze­są­dze­nie winy na pod­sta­wie donie­sień medial­nych, ale choć­by jasno defi­niu­ją­cych jaka kara (kościel­na) cze­ka czło­wie­ka, któ­ry dopu­ścił się (jeśli dopu­ścił) takiej zbrod­ni. A może być ona, jeśli zarzu­ty by się potwier­dzi­ły, tyl­ko jed­na: wyda­le­nie ze sta­nu kapłań­skie­go. I to nawet nie z powo­du koniecz­no­ści wymie­rze­nia spra­wie­dli­wo­ści, ale dla­te­go, że męż­czy­zna, któ­ry chce dla karie­ry i spo­ko­ju zabić wła­sne dziec­ko — zwy­czaj­nie nie może być księ­dzem. Ktoś, kto odrzu­ca fizycz­ne ojco­stwo, kto do nie­go nie dora­sta — nie może być ojcem ducho­wym. A na pozio­mie reli­gij­nym trud­no nie zadać pyta­nie, czy czło­wiek, któ­ry chciał zro­bić taką rzecz może być jesz­cze “dru­gim Chry­stu­sem”… (w sen­sie teo­lo­gicz­nym oczy­wi­ście Kościół nad­ra­bia jego bra­ki, ale… pozo­sta­je jesz­cze wymiar pasto­ral­ny i moral­ny).

W komu­ni­ka­cie moż­na­by oczy­wi­ście przy­po­mnieć, że dopó­ki wina nie zosta­ła udo­wod­nio­na to nie moż­na jej prze­są­dzać. Zanim mate­riał dowo­do­wy nie zosta­nie zebra­ny nie moż­na nało­żyć kar. Ale sama ich moż­li­wość powin­na być zasy­gna­li­zo­wa­na jasno i zde­cy­do­wa­nie. Jeśli zamiast tego zaczy­na się budo­wać “pię­tro­we” uspra­wie­dli­wie­nia — to trud­no oprzeć się wra­że­niu, że zno­wu zadzia­ła­ła “soli­dar­ność sutann”. I to w spra­wie, co do któ­rej nie tyl­ko kato­lik, ale każ­dy czło­wiek nie powi­nien mieć wąt­pli­wo­ści. A wra­że­nie to prze­sła­nie nie­ste­ty fakt, iż kuria zawie­si­ła ks. Wień­czy­sła­wa w peł­nie­niu funk­cji pro­bosz­cza.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.