“Cyniczne dwójmyślenie” czy profetyczna odwaga?
- 5 sierpnia, 2009
- przeczytasz w 4 minuty
Doniesienia mówiące o kontrowersyjnych biskupich nominacjach w diecezjach Los Angeles i Minnesota Kościoła Episkopalnego (TEC) skłaniają do zastanowienia się nad ich konsekwencjami dla samego TEC i Wspólnoty Anglikańskiej. Arcybiskup Canterbury Rowan Williams w swym tekście z 27 lipca br. zatytułowanym „Wspólnota, przymierze i nasza anglikańska przyszłość” stwierdza m.in., że Wspólnota Anglikańska nie może zaaprobować błogosławienia związków jednopłciowych. W związku z tym, osoby pozostające w takich relacjach nie mogą pełnić duchownego posługiwania […]
Doniesienia mówiące o kontrowersyjnych biskupich nominacjach w diecezjach Los Angeles i Minnesota Kościoła Episkopalnego (TEC) skłaniają do zastanowienia się nad ich konsekwencjami dla samego TEC i Wspólnoty Anglikańskiej.
Arcybiskup Canterbury Rowan Williams w swym tekście z 27 lipca br. zatytułowanym „Wspólnota, przymierze i nasza anglikańska przyszłość” stwierdza m.in., że Wspólnota Anglikańska nie może zaaprobować błogosławienia związków jednopłciowych. W związku z tym, osoby pozostające w takich relacjach nie mogą pełnić duchownego posługiwania w imieniu Kościoła.
Kontekst kulturowy, w którym np. związki jednopłciowe i aktywność homoseksualna są aprobowane nie jest wystarczającą racją dla Wspólnoty Anglikańskiej i Kościoła Powszechnego, by zmieniać, jednolitą jak dotąd w chrześcijaństwie, normę mówiącą, że małżeństwo jest związkiem mężczyzny i kobiety, zaś osoby doń niepowołane winny wieść życie celibatariuszy.
Decyzje dotyczące np. ordynowania gejów i lesbijek, czy też błogosławienia ich związków powinny być podejmowane z uwzględnieniem opinii innych prowincji Wspólnoty i ekumenicznych partnerów. Jednostronne działania mogą grozić marginalizacją podejmującego je podmiotu, np. TEC, i „uwięzieniem” go we własnym kulturowym kontekście.
W swych refleksjach, arcybiskup Williams pisze o „zawalonych mostach” pomiędzy TEC a niektórymi z prowincji Wspólnoty Anglikańskiej. Bardziej dosadny jest biskup diecezji Durham Kościoła Anglii, Tom Wright, wybitny teolog, znawca problematyki Nowego Testamentu. Według niego schizma w łonie Wspólnoty jest faktem.
Dla biskupa Wrighta, starannie zredagowane rezolucje Konwencji Generalnej TEC (głównie: D025 i C056) mówią o relacji pomiędzy Kościołem Episkopalnym a Wspólnotą Anglikańską: „chcemy pozostać, lecz nalegamy na zmianę zasad”, co określa on mianem „cynicznego dwójmyślenia”. Biskup Durham w artykule będącym komentarzem do tekstu arcybiskupa Williamsa stwierdza, że episkopalianie dążący do zmiany stanowiska TEC w sprawach związków jednopłciowych i kontrowersyjnych ordynacji uważają swoje stanowisko za ugruntowane teologicznie.
Szermują przy tym zazwyczaj argumentami dotyczącymi tożsamości jednostki określanej przez preferencje seksualne oraz wątkiem chrztu. Tymczasem, według Wrighta, chrześcijańskie pojęcie ludzkiej osobowości nigdy dotąd nie było łączone z jakimikolwiek pragnieniami, co więcej, pragnienia przedstawiano zazwyczaj jako podlegające ograniczeniom w związku z „byciem w Chrystusie”.
Jak pisze dalej biskup Wright: „zwyczajowo mówi się w TEC, że wszyscy ochrzczeni powinni mieć dostęp do wszystkich sakramentów, bowiem wyraźnie widać, że chrzest oznacza akceptowanie przez Boga ludzi takimi jakimi są. Taka argumentacja zdaje się ignorować nauczanie Nowego Testamentu na temat chrztu, mówiące o obumieraniu sobie i grzechowi i powstawaniu do nowego życia z Chrystusem, co przejawia się szczególnie w świętości i odnowionym człowieczeństwie, które odrzuca pewne zwyczaje i style życia. Od pierwszego stulecia aż do czasów bardzo niedawnych uważano powszechnie, że dotyczy to seksualnej niemoralności z aktywnością homoseksualną włącznie. Próby użycia tak zwanej ‘chrzcielnej’ teologii do obalenia powszechnej tradycji chrześcijańskiej na temat znaczenia chrztu, a także powszechnego i zakorzenionego w Biblii pojęcia świętości seksualnej stanowią śmiały ruch.
Większość teologów będzie zdania, że pierwszy z powyższych argumentów (propozycja dotycząca ‘tożsamości’) nie jest dość mocny, by ruch ten usprawiedliwić. Boże zaproszenie jest zawsze zaproszeniem do przemiany, co arcybiskup Canterbury wszędzie podkreśla”. W innym miejscu biskup Durham pisze: „Kościół nigdy nie uważał, iż przemożny instynkt seksualny, którym obdarzona jest niemal każda istota ludzka, generuje (…) rację do tego, by był on fizycznie wyrażany. W rzeczywistości Kościół zawsze podkreślał, że samokontrola jest jednym z ‘owoców Ducha’. Wszyscy są powołani do czystości, w ramach której niektórzy do celibatu. Lecz powołanie do celibatu nie jest tożsame z odkryciem, że ktoś ma słaby lub niewielki popęd seksualny. Powołanie do samokontroli związanej z czystością dotyczy wszystkich: osób heteroseksualnych, które jako małżonkowie lub niemałżonkowie są nieustannie silnie pociągane przez potencjalnych pozamałżeńskich partnerów, a także tych odczuwających inny pociąg”.
Inaczej ostatnie wydarzenia widzą episkopalianie (i nie tylko), dla których decyzje ostatniej Konwencji są ważnym krokiem na drodze ku autentycznemu urzeczywistnieniu motta widniejącego na licznych episkopalnych świątyniach: „Episcopal Church Welcomes You”. Dla nich najlepszym dopełnieniem słowa „Ewangelia” zdaje się być termin „inkluzja”. Biskup diecezji TEC Lexington Stacy Sauls, będący bliskim współpracownikiem prymaski Schori argumentował podczas minionej Konwencji Generalnej Kościoła, iż ponad trzydzieści lat temu TEC przedłożył duszpasterskie współczucie ponad Pismo Święte, tradycję i nauczanie Jezusa, by umożliwić zawieranie małżeństwa po rozwodzie i byłoby niczym innym jak kościelną hipokryzją nie uczynić podobnie wobec gejów i lesbijek.
Czy udziałem Kościoła Episkopalnego jest tytułowe „cyniczne dwójmyślenie”, czy też wieszcza odwaga? Czy episkopalianie właśnie definitywnie oddalają się od przesłania Biblii, tradycji i reszty Wspólnoty Anglikańskiej, czy też dochodzą do pełniejszego odczytania Pisma, redefiniują tradycję i są awangardą „Anglican Communion”? Jak będzie wyglądała sama Wspólnota? Wśród anglikanów coraz głośniej wyrażane jest przekonanie, że spora część ciężaru odpowiedzialności za los Wspólnoty spoczywa na jednym z anglikańskich „instrumentów jedności” – arcybiskupie Canterbury. Wydaje się, że najbliższe miesiące przyniosą jego kolejne refleksje.