Dlaczego obrońcy Otranto zostali świętymi tak późno?
- 14 maja, 2013
- przeczytasz w 4 minuty
Mam problem z niedzielną kanonizacją ponad 800 mężczyzn z Otranto, którzy w1480 roku po dwutygodniowym oblężeniu swojego słabo ufortyfikowanego miasta zostali zabici przez wojska inwazyjne tureckie. Problem nie dotyczy tego, że zabici mogli uratować życie zmieniając wiarę na islam i wybrali męczeństwo. Ani też tego, że kwestionuję wartość tego męczeństwa. Mam problem, bo nie rozumiem czemu zostali kanonizowani tak późno i czemu właśnie teraz? Mam problem, bo uważam, że gwoli […]
Mam problem z niedzielną kanonizacją ponad 800 mężczyzn z Otranto, którzy w1480 roku po dwutygodniowym oblężeniu swojego słabo ufortyfikowanego miasta zostali zabici przez wojska inwazyjne tureckie. Problem nie dotyczy tego, że zabici mogli uratować życie zmieniając wiarę na islam i wybrali męczeństwo. Ani też tego, że kwestionuję wartość tego męczeństwa.
Mam problem, bo nie rozumiem czemu zostali kanonizowani tak późno i czemu
właśnie teraz? Mam problem, bo uważam, że gwoli prawdy historycznej nie da się
łatwo „uwspółcześnić” tego wydarzenia przez proste nawiązanie do dzisiejszych, bardzo
trudnych czasem, kontaktów z islamem. A do takich łatwych wniosków i uogólnień
jest aż za dużo chętnych.
Przypomnijmy fakty: w lato 1480 roku (27 lat po zdobyciu przez wojska
Mehmeda II Konstantynopola) doszło do inwazji wojsk tureckich na półwysep
apeniński. Jedynym przyczółkiem który zdobyli Turcy po ok. dwutygodniowym
oblężeniu było Otranto – leżące na „włoskim obcasie” na terenie ówczesnego
Królestwa Neapolu. Zdobywcy zamordowawszy w barbarzyński i zgodny ze
standardami epoki przywódców obrony (m.in. biskupa i dowódcę garnizonu) mieli
dać pozostałym mieszkańcom płci męskiej Otranto w wieku od lat 15 wybór –
zostaną przy życiu jeżeli przejdą na islam. Po odmowie (wyrażonej przez jednego
z mieszkańców) mężczyźni zostali barbarzyńsko zamordowani. Kobiety i dzieci
zostali sprzedani jako niewolnicy. Zdobycie Otranto wywołało panikę we
Włoszech, a papież Sykstus IV (ten sam, który zlecił budowę słynnej kaplicy
sykstyńskiej) próbował zorganizować krucjatę i odbicie Otranto. Zresztą trzeba
oddać sprawiedliwość, że i zdobycie Konstantynopola wywołało wielkie poruszenie
w chrześcijańskiej Europie oraz że papieże podejmowali próby zorganizowania
akcji wyzwolenia Konstantynopola – jak wiadomo bez rezultatów. Samo Otranto
(lecz nie jego mieszkańcy) miało więcej szczęścia, gdyż po niecałych dwóch
latach najeźdźcy opuścili je (bardziej z powodu zmiany sułtana i potrzeby
zaangażowania sił w Albanii niż rzeczywistej groźby ze strony galer
papieskich). Jak się wydaje los obrońców
i mieszkańców Otranto nie od początku w tych czasach pełnych zagrożeń i
przemocy był jakoś szczególnie ukazywany. Beatyfikacji męczenników dokonał
dopiero Klemens XIV w roku 1771. Natomiast dekret kanonizacyjny podpisał papież
Benedykt XVI i to on jeszcze wyznaczył datę 12 maja 2013 roku.
O męczennikach z Otranto zaczęło się we Włoszech mówić po roku 2005,
używając tego przykładu jako analogii do obecnych zagrożeń ze strony
fundamentalizmu islamskiego. Tylko czy takie ad hoc przykłady z dawnych czasów
mogą pomóc w przeciwstawieniu się realnym zagrożeniom czasów obecnych? Przykład
Otranto jest często pokazywany jako dowód na to, że islam się nie zmienia
jeżeli chodzi o stosowanie przemocy. Tyle, że przykład ten — jeżeli popatrzymy
na epokę, w której miał miejsce — nie jest rażący. Mieszkańcom Otranto
najeźdźcy dali wybór. Nie mieli takiego wyboru mieszkańcy Prato koło Florencji
kiedy w 1512 roku wojska hiszpańskie w walce z koalicją francusko-florencką
dokonały rzezi 4 tysięcy mieszkańców niezależnie od ich płci i wieku. Po obu
stronach stali wtedy katolicy. Nie mieli wyboru mieszkańcy Rzymu podczas sacco
di Roma, kiedy wojska arcykatolickiego cesarza Karola V Habsburga dokonywały
rzezi, gwałtów i rabunku. Z kim walczyły te wojska – ano z koalicją
papiesko-francuską. Papież z rodu Medyceuszy Klemens VII zdołał umknąć do Zamku
świętego Anioła broniony przez szwajcarskich gwardzistów z których 147 poległo
na schodach Bazyliki świętego Piotra. Najeźdźcy wymordowali też mieszkańców
Rzymu, którzy schronili się w Bazylice.
No cóż, niektórzy powiedzą, że my – chrześcijanie nauczyliśmy się czegoś od
tamtego czasu, ale trudno się z tym zgodzić wspominając choćby Ruandę gdzie po
obu stronach ludobójczego sporu stali chrześcijanie czy to jak Europa słabo poradziła
sobie z obroną mieszkańców Bośni (muzułmanów) przed mordami ze strony
prawosławnych Serbów. Kontyngenty żołnierzy oświeconego Zachodu też raczej nie
popisały się szczególną odwagą i nie potrafiły obronić bezbronnych.
Zapewne nie jesteśmy teraz skłonni mordować z powodów religii, ani narzucać
siłą tej religii co się zdarza jeszcze wyznawcom innych. Tyle, że nie potrafimy
też skutecznie chronić i interweniować gdy chrześcijanie padają ofiarami
przemocy i raczej ważniejszy jest interes ekonomiczny nasz własny niż wolność
religijna albo wręcz życie daleko mieszkających współwyznawców. Może patrząc na męczenników Otranto zasadne
byłoby szczere zadanie sobie pytania czy byłoby się gotowym poświęcić za wiarę
nie tylko życie ale wygodne i zasobne życie. Szczera odpowiedź byłaby dosyć
bolesna – podejrzewam.