Dziecko jako przedmiot
- 19 października, 2008
- przeczytasz w 1 minutę
Dziecko-lekarstwo urodziło się przed tygodniem w Hiszpanii — donosi Gazeta.pl. Media i część lekarzy uznało to za wielki postęp medyczny. Kościół za niedopuszczalną manipulację i uprzedmiotowienie człowieka. I choć opinia to niepopularna i uchodząca za nienowoczesną, to znów trudno nie zgodzić się z Kościołem. Już samo sformułowanie (nawet jeśli czysto medialne) dziecko-lekarstwo wskazuje na traktowanie innego człowieka jako przedmiotu, środka do osiągnięcia pewnego celu, jakim jest zdrowie starszego brata. Tego typu utylitarne […]
Dziecko-lekarstwo urodziło się przed tygodniem w Hiszpanii — donosi Gazeta.pl. Media i część lekarzy uznało to za wielki postęp medyczny. Kościół za niedopuszczalną manipulację i uprzedmiotowienie człowieka.
I choć opinia to niepopularna i uchodząca za nienowoczesną, to znów trudno nie zgodzić się z Kościołem. Już samo sformułowanie (nawet jeśli czysto medialne) dziecko-lekarstwo wskazuje na traktowanie innego człowieka jako przedmiotu, środka do osiągnięcia pewnego celu, jakim jest zdrowie starszego brata. Tego typu utylitarne traktowanie człowieka jest absolutnie niedopuszczalne z punktu widzenia nie tylko etyki chrześcijańskiej, ale każdej etyki, która za wartość uznaje podmiotowość, godność i nieredukowalność istoty ludzkiej.
Ale w całej tej sprawie jest jeszcze jeden niezwykle ważny element. Ofiarą chęci wyleczenia starszego rodzeństwa jest nie tylko sprowadzone do roli przedmiotu urodzone dziecko, ale również pewna ilość ludzkich zarodków (czyli ludzi na wczesnym etapie rozwoju), które zostały odrzucone w wyniku medycznej selekcji, jako bezużyteczne ze względu na cel leczniczy. Selekcja ta nie dokonywała się na rampie w obozie zagłady, ale jej efekt jest dokładnie taki sam: pewna liczba osób została zgładzona.
I nie ma znaczenia szlachetny cel eksperymentu medycznego. Zdrowie jednego dziecka nie usprawiedliwia bowiem likwidacji kilku innych dzieci i uprzedmiotowienie kolejnego. Cel nie uświęca bowiem środków.