Egzorcysta 3 — tym razem w wersji na telefon komórkowy
- 30 lipca, 2014
- przeczytasz w 2 minuty
Lato, to jak wiadomo sezon ogórkowy, ale najprawdopodobniej w upały nawet potwór z Loch Ness i kosmici od kręgów zbożowych nie mają ochoty na publiczne działania, co jest niejakim problemem dla prasy zwanej ongiś “brukową”. Szczęśliwie w dobie internetu nawet anglojęzyczni dziennikarze są w stanie zdobyć materiał z Polski, bo tym razem chodzi o księdza egzorcystę z archidiecezji przemyskiej i demona kontaktującego się z nim przez telefon komórkowy. I tak możemy przeczytać informację o naszym rodaku, księdzu […]
Lato, to jak wiadomo sezon ogórkowy, ale najprawdopodobniej w upały nawet potwór z Loch Ness i kosmici od kręgów zbożowych nie mają ochoty na publiczne działania, co jest niejakim problemem dla prasy zwanej ongiś “brukową”. Szczęśliwie w dobie internetu nawet anglojęzyczni dziennikarze są w stanie zdobyć materiał z Polski, bo tym razem chodzi o księdza egzorcystę z archidiecezji przemyskiej i demona kontaktującego się z nim przez telefon komórkowy.
I tak możemy przeczytać informację o naszym rodaku, księdzu egzorcyście z Jarosławia, który podczas próby egzorcyzmowania dręczącego dziewczynę demona był narażony na niewybredne groźby ze strony tego ostatniego. Demon okazał się jednak demonem idącym z duchem czasów i oprócz emanacji w ofierze wybrał kontakt telefoniczny — a dokładnie sms — by zniechęcić egzorcystę od działania.
I tak nasz rodak miał otrzymać od demona groźnego smsa z przesłaniem: Ona nie wyjdzie z piekła. Jest moja. Każdy kto się modli za nią — umrze. Tego rodzaju kontakt okazał się zbyt silną pokusą dla księdza egzorcysty, który zamiast zlekceważyć szatańskie groźby odpisał demonowi na co w odpowiedzi demon kazał mu się zamknąć, nazwał patetycznym, starym klechą oraz idiotą, który i tak się nie ocali. Trudno mieć wątpliwości co do tego, że był to demon, bo przecież gdyby to pisał jakiś znudzony kanikułą nastolatek niewątpliwie użył by bardziej niewymyślnych w formie inwektyw.
A tak na poważnie — od dawna obserwuję niepokojącą tendencję w naszym rodzimym katolicyzmie, która karmi się sensacyjnością. Mniejsza o sensacyjność w rodzaju płaczących czy w cudowny sposób pojawiających się w różnych miejscach wizerunków. Gorzej wygląda sprawa z sensacjami na temat emanacji zła. Nie bardzo rozumiem dlaczego o istnieniu osobowego zła ma mnie przekonać fakt toczenia przez jakiegoś nieszczęśnika piany czy wyzwisk lub niezdeintyfikowane ryki na tzw. mszach o uwolnienie. I dlaczego to wszystko ma być dowodem, iż istnieje Bóg — Wszechmocny, Wszechwiedzący, Jedyny, Któremu podlegają wszystkie inne istoty. Nie bardzo rozumiem dlaczego demony — tak bardzo niebezpieczne — dręczą w groteskowy sposób jakichś pojedynczych nieszczęśników, kiedy mogłyby poprzestać na tym złu, który ten świat doświadczał i doświadcza codziennie w imponującej ilości tzn. tego, że ludzie giną z ręki innych ludzi, są torturowani, umierają z głodu etc.