Opinie

Ewolucjonizm sprzeczny z chrześcijaństwem


Poni­żej publi­ku­je­my tekst dr Janu­sza Kuchar­czy­ka (Wykła­dow­ca WBST w Rado­ści), któ­ry trzy lata temu pod­pi­sał list śro­do­wisk bap­ty­stycz­nych mówią­cy o bra­ku sprzecz­no­ści pomię­dzy chrze­ści­jań­stwem a ewo­lu­cjo­ni­zmem (peł­ny tekst poni­żej). Obec­nie dr Kuchar­czyk uwa­ża pod­pi­sa­nie tego listu za błąd i sta­je na sta­no­wi­sku, że nie da się pogo­dzić dar­wi­ni­zmu z chrze­ści­jań­stwem. Filo­zo­fia i huma­ni­sty­ka dar­wi­ni­stycz­na jako alter­na­ty­wa wobec chrze­ści­jań­stwa Ludzie, zwie­rzę­ta, robo­ty. Dar­wi­nizm jest dzi­siaj czymś dale­ce wię­cej […]


Poni­żej publi­ku­je­my tekst dr Janu­sza Kuchar­czy­ka (Wykła­dow­ca WBST w Rado­ści), któ­ry trzy lata temu pod­pi­sał list śro­do­wisk bap­ty­stycz­nych mówią­cy o bra­ku sprzecz­no­ści pomię­dzy chrze­ści­jań­stwem a ewo­lu­cjo­ni­zmem (peł­ny tekst poni­żej). Obec­nie dr Kuchar­czyk uwa­ża pod­pi­sa­nie tego listu za błąd i sta­je na sta­no­wi­sku, że nie da się pogo­dzić dar­wi­ni­zmu z chrze­ści­jań­stwem.

Filo­zo­fia i huma­ni­sty­ka dar­wi­ni­stycz­na jako alter­na­ty­wa wobec chrze­ści­jań­stwa

Ludzie, zwie­rzę­ta, robo­ty.

Dar­wi­nizm jest dzi­siaj czymś dale­ce wię­cej niż teo­rią bio­lo­gicz­ną. Jest cało­ścio­wym świa­to­po­glą­dem, jed­no­czą­cym róż­ne dzia­ły nauki: od fizy­ki i kosmo­lo­gii przez che­mię, róż­ne dzie­dzi­ny bio­lo­gii i neu­ro­nau­ki, psy­cho­lo­gię, antro­po­lo­gię, reli­gio­znaw­stwo i filo­zo­fię. Jest pod­sta­wą ide­ową tak zwa­ne­go ruchu trze­ciej kul­tu­ry, postu­lu­ją­ce­go stwo­rze­nie nowe­go typu huma­ni­sty­ki opar­tej na ści­słych związ­kach z nauka­mi przy­rod­ni­czy­mi, posłu­gu­ją­cej się przy­rod­ni­czą meto­do­lo­gią i prze­no­szą­cej natu­ra­lizm nauk przy­rod­ni­czych na sfe­rę nauk huma­ni­stycz­nych. Jest w pew­nym sen­sie reli­gią, świa­to­po­glą­dem i swe­go rodza­ju ducho­wo­ścią. I wca­le tego nie ukry­wa! Nie trze­ba go jako swe­go rodza­ju reli­gii i świa­to­po­glą­du dema­sko­wać, bo jaw­nie się do tego przy­zna­je. Oczy­wi­ście, nie rozu­mie się tego w ten spo­sób, że dar­wi­nizm nie jest w mnie­ma­niu samych dar­wi­ni­stów nauką, ale że jest jej roz­wi­nię­ciem, jest świa­to­po­glą­dem, filo­zo­fią i huma­ni­sty­ką ści­śle z nauka­mi przy­rod­ni­czy­mi zwią­za­ną. Był okres, kie­dy dar­wi­nizm miał podob­nie sil­ne zna­cze­nie. Było to w dru­giej poło­wie XIX wie­ku aż do lat dwu­dzie­stych XX wie­ku. Na począt­ku XX wie­ku prze­żył kry­zys, został wyru­go­wa­ny z więk­szo­ści dzie­dzin nauki, rów­nież z bio­lo­gii. Odro­dził się w latach czter­dzie­stych XX wie­ku jako neo­dar­wi­nizm — zma­te­ma­ty­zo­wa­na teo­ria dobo­ru natu­ral­ne­go opar­ta na gene­ty­ce popu­la­cyj­nej.

Z wol­na zaj­mo­wał inne dzia­ły bio­lo­gii. Poza jego zasię­giem zna­la­zły się jed­nak nauki spo­łecz­ne i huma­ni­stycz­ne. Te zosta­ły zdo­mi­no­wa­ne przez kul­tu­ro­cen­trycz­ny struk­tu­ra­lizm, a potem przez post­mo­der­nizm. Ale od pew­ne­go cza­su się to zmie­nia. Pod auspi­cja­mi trze­ciej kul­tu­ry dar­wi­nizm pod­bi­ja i te nauki i sta­je się naj­bar­dziej kon­se­kwent­nym i dyna­micz­nie się roz­wi­ja­ją­cym poglą­dem na świat naszych cza­sów. Sta­je się współ­cze­sną for­mą mate­ria­li­zmu, nasta­wio­ną wro­go do wszel­kich kon­ku­ren­cyj­nych świa­to­po­glą­dów: do post­mo­der­ni­zmu, new age, a tak­że wszel­kich reli­gii. Jego wpły­wy się­ga­ją do mediów, kul­tu­ry popu­lar­nej, poli­ty­ki.

Ruch kre­acjo­ni­stycz­ny od daw­na wal­czył z dar­wi­ni­zmem, pod­kre­ślał też zawsze jego filo­zo­ficz­ny cha­rak­ter. Kon­cen­tru­je się jed­nak przede wszyst­kim na pole­mi­ce z dar­wi­ni­zmem w sfe­rze nauko­wej. I tu — moim zda­niem — nie jest zbyt prze­ko­nu­ją­cy, to zresz­tą było powo­dem, że pod­pi­sa­łem list mówią­cy, iż chrze­ści­ja­nie mogą popie­rać teo­rię ewo­lu­cji. Pozo­sta­ję scep­tycz­ny wobec geo­lo­gii poto­po­wej czy teo­rii bara­mi­nów i skraj­ne­go lite­ra­li­zmu. Teraz jed­nak widzę, że pod­pi­sa­nie tego listu było błę­dem o tyle, o ile suge­ro­wa­ło zgod­ność chrze­ści­jań­stwa z teo­rią ewo­lu­cji. Myślę, że dar­wi­nizm jest nie­bez­piecz­ny dla chrze­ści­jań­stwa i tu przy­zna­ję kre­acjo­ni­stom rację.

Nie wyklu­czam moż­li­wo­ści stwo­rze­nia nauko­we­go kre­acjo­ni­zmu, ale nie przy obec­nym sta­nie wie­dzy. Ale myślę, że z dar­wi­ni­zmem trze­ba pole­mi­zo­wać. Sądzę jed­nak, że przede wszyst­kim w sfe­rze teo­lo­gii, filo­zo­fii i huma­ni­sty­ki. Zresz­tą, to pierw­sze kre­acjo­nizm zawsze czy­nił. Tu, myślę, jest naj­sil­niej­szy. Nawet filo­zo­fo­wie dar­wi­ni­stycz­ni, jak na przy­kład Dan Den­nett, przy­zna­ją, że kre­acjo­ni­ści mają rację w jed­nym: dar­wi­nizm jest zabój­czy dla teo­lo­gii chrze­ści­jań­skiej. Nie moż­na zara­zem przyj­mo­wać dar­wi­ni­zmu i chrze­ści­jań­skiej teo­lo­gii. Ten aspekt kre­acjo­ni­zmu zawsze naj­bar­dziej mnie prze­ko­ny­wał. Myślę, że kon­cen­tra­cja na skon­stru­owa­niu kre­acjo­ni­zmu jako teo­rii nauko­wej, co było odpo­wie­dzią na wymo­gi pra­wa ame­ry­kań­skie­go, była błę­dem. Chrze­ści­ja­nie wcho­dzi­li na teren pale­on­to­lo­gii, gene­ty­ki, teo­rii dobo­ru, bio­lo­gii mole­ku­lar­nej i nie zawsze byli kom­pe­tent­ni w tych dzie­dzi­nach. Myślę, że waż­niej­sza jest pole­mi­ka w sfe­rze bez­po­śred­nio doty­czą­cej czło­wie­ka, ety­ki i ducho­wo­ści. Dar­wi­nizm ma w tych dzie­dzi­nach wyraź­nie skry­sta­li­zo­wa­ną kon­cep­cję, z któ­rej wprost wyni­ka­ją dale­ko idą­ce skut­ki dla życia spo­łecz­ne­go, poli­tycz­ne­go czy rodzin­ne­go. Kon­cep­cję jaw­nie sprzecz­ną z chrze­ści­jań­ską, nawet otwar­cie wro­gą. Trze­ba się jej prze­ciw­sta­wiać. Nie moż­na tu lek­ce­wa­żyć filo­zo­fii i huma­ni­sty­ki.

Kre­acjo­ni­ści słusz­nie poka­zu­ją, że dar­wi­nizm pod­wa­ża pew­ne ele­men­ty teo­lo­gii chrze­ści­jań­skiej. Ale nie cho­dzi tyl­ko o pro­blem grze­chu, zba­wie­nia, real­no­ści zmar­twych­wsta­nia. Waż­na jest rów­nież obro­na chrze­ści­jań­skie­go rozu­mie­nia miej­sca czło­wie­ka w świe­cie, natu­ry świa­do­mo­ści, umy­słu, sto­sun­ku czło­wie­ka do przy­ro­dy, tech­ni­ki, kul­tu­ry. A w tych dzie­dzi­nach dar­wi­nizm jest łatwiej zaata­ko­wać. A jeże­li uda się poka­zać, że kry­ty­ko­wa­ne kon­cep­cje dar­wi­ni­zmu są nie­unik­nio­ną kon­se­kwen­cją dar­wi­ni­zmu jako teo­rii bio­lo­gicz­nej, pod­wa­ży­my rów­nież sam dar­wi­nizm zgod­nie z pra­wem logi­ki, że jeże­li p to q i nie q to nie p. Nega­cja następ­ni­ka musi pro­wa­dzić do nega­cji poprzed­ni­ka, choć nie­ko­niecz­nie na odwrót. Wystar­czy tyl­ko zane­go­wać koniecz­ne kon­se­kwen­cje dar­wi­ni­zmu. I tu jest pole do pole­mi­ki z dar­wi­ni­zmem.

Dar­wi­nizm impli­ku­je mate­ria­li­stycz­ną kon­cep­cję świa­do­mo­ści, natu­ra­li­stycz­ną teo­rię ludz­kie­go umy­słu oraz onto­lo­gicz­ny monizm. Pro­wa­dzi do zama­za­nia hie­rar­chii bytów. Jeże­li orga­ni­zmy żywe powsta­ły spon­ta­nicz­nie z mate­rii nie­oży­wio­nej, wytwo­rzy­ły świa­do­mość na dro­dze ewo­lu­cji, to świa­do­mość i umysł jest two­rem czy­sto fizycz­nym, a czło­wiek jest tyl­ko zwie­rzę­ciem. (Roz­wi­ja­ne są kon­cep­cje emer­gen­cji i super­we­nien­cji, któ­re mają zapo­biec takie­mu wnio­sko­wi. Daw­niej mark­si­ści mówi­li o wyła­nia­niu się nowych cech (nowych form ruchu, w tym ducha!) w mia­rę postę­pu ewo­lu­cji. przyp. red)

Dar­wi­nizm sta­wia te tezy serio i kon­se­kwent­nie i wycią­ga z nich dale­ko idą­ce wnio­ski prak­tycz­ne. Wie­lu chrze­ści­jan sądzi, że ewo­lu­cja jest swe­go rodza­ju postę­pem od bak­te­rii do czło­wie­ka, że czło­wiek pozo­sta­je jakimś celem i uko­ro­no­wa­niem ewo­lu­cji. Wyda­je się, że ewo­lu­cjo­ni­ści teistycz­ni i kre­acjo­ni­ści pro­gre­syw­ni są prze­ko­na­ni, że histo­ria ewo­lu­cyj­na jest dro­gą pro­wa­dzą­cą ku czło­wie­ko­wi. Obec­nie jed­nak ewo­lu­cjo­ni­ści w postęp wie­rzą rzad­ko. I raczej nie tak rozu­mia­ny. Ewo­lu­cja nie jest dro­gą ku czło­wie­ko­wi. Ewo­lu­cja nie jest dra­bi­ną postę­pu, ale drze­wem o wie­lu kona­rach i gałę­ziach, czło­wiek jest koń­cem tyl­ko jed­nej z nich. Jed­nym ze zwie­rząt.

Pod­kre­śla się obec­nie bli­skie pokre­wień­stwo czło­wie­ka i szym­pan­sów. Fizjo­log i geo­graf, popu­lar­ny pisarz i trze­cio­kul­tu­ro­wy huma­ni­sta Jared Dia­mond zapro­po­no­wał wprost, by czło­wie­ka uznać za trze­ci gatu­nek szym­pan­sa obok szym­pan­sa pospo­li­te­go i kar­ło­wa­te­go bono­bo. Gene­tycz­nie róż­ni­my się w nie­wiel­kim stop­niu, a według obec­nych poglą­dów ostat­ni wspól­ny przo­dek żył 6 milio­nów lat temu. To napraw­dę nie­wie­le. Szym­pans też jest bli­żej spo­krew­nio­ny z nami niż z gory­lem, nie mówi się już o mał­pach człe­ko­kształt­nych jako odręb­nej gru­pie, róż­nej od czło­wie­ko­wa­tych. (Zazna­cza­my, że samo mówie­nie o pokre­wień­stwie ze zwie­rzę­ta­mi wyra­ża pogląd ewo­lu­cjo­ni­stycz­ny. przyp. red.) Czło­wiek róż­ni się od małp, ale trud­no tu mówić o róż­ni­cy isto­to­wej zasad­ni­czej, czło­wiek jest po pro­stu jed­nym z gatun­ków zwie­rząt. Jesz­cze sto­sun­ko­wo nie­daw­no zwie­rzę­ta trak­to­wa­no jak nie­czu­łe, nie­świa­do­me auto­ma­ty, nie­zdol­ne do odczu­wa­nia uczuć, myśle­nia. Obec­nie się to zmie­ni­ło, odkry­wa się coś, co zawsze wie­dzie­li wła­ści­cie­le zwie­rząt domo­wych, miło­śni­cy psów, kotów czy papug. Zwie­rzę­ta są wraż­li­wy­mi, czu­ją­cy­mi isto­ta­mi, zdol­ny­mi do myśle­nia i doświad­cza­ją­cy­mi pew­nej for­my świa­do­mo­ści, przy­naj­mniej nie­któ­re z nich. Są zdol­ne do odczuw
ania war­to­ści etycz­nych i este­tycz­nych. Czło­wiek nie róż­ni się od nich według dar­wi­ni­stów isto­to­wo. Ma tyl­ko lepiej roz­wi­nię­ty umysł, w to nikt nie wąt­pi, ale ten jest dla dar­wi­ni­stów po pro­stu wyni­kiem ewo­lu­cji, efek­tem budo­wy mózgu i niczym wię­cej.

To ma dale­ko idą­ce kon­se­kwen­cje dla ety­ki. Naj­do­bit­niej­szym wyra­zi­cie­lem etycz­nych kon­se­kwen­cji dar­wi­ni­zmu jest austra­lij­ski filo­zof Peter Sin­ger. Jego idee podzie­la rów­nież Richard Daw­kins i wie­lu innych dar­wi­ni­stów i przed­sta­wi­cie­li trze­ciej kul­tu­ry. Zro­zu­mie­nie jego argu­men­ta­cji jest istot­ne w spo­rze o etycz­ną oce­nę abor­cji, euta­na­zji, dzie­cio­bój­stwa, wege­ta­ria­ni­zmu, eks­pe­ry­men­tow na zwie­rzę­tach. Sin­ger wycią­ga dale­ko idą­ce wnio­ski z dar­wi­ni­zmu. Jeże­li ludz­ki umysł jest po pro­stu wytwo­rem mate­rii, efek­tem roz­wo­ju mózgu, a zara­zem jest jedy­ną widocz­ną róż­ni­cą mię­dzy ludź­mi a zwie­rzę­ta­mi, to też tyl­ko sto­pień świa­do­mo­ści i spraw­no­ści umy­sło­wej może być pod­sta­wą dys­kry­mi­na­cji w oce­nach moral­nych, nie przy­na­leż­ność gatun­ko­wa! Sin­ger pyta wyłącz­nie o zdol­ność do odczu­wa­nia cier­pie­nia. Doro­sły czło­wiek cier­pi, a więc nie nale­ży zada­wać mu bólu czy śmier­ci. Ale dla­cze­go nale­ży raczej dbać o płód ludz­ki niż doro­słą świ­nię czy psa? Płód ludz­ki nie odczu­wa cier­pie­nia bar­dziej świa­do­mie niż doro­sła świ­nia czy pies. Sin­ger idzie dalej i uwa­ża, że dzie­ci do dru­gie­go roku życia też cier­pią mniej świa­do­mie, a dzie­cio­bój­stwo jest prze­cież natu­ral­nym, moty­wo­wa­nym bio­lo­gicz­nie zacho­wa­niem, czę­stym u wie­lu zwie­rząt, obec­nym też u ludzi. Sin­ger pyta, dla­cze­go bar­dziej dba­my o pło­dy czy dzie­ci niż o zwie­rzę­ta. A z dru­giej stro­ny, dla­cze­go za etycz­ne uwa­ża­my uśpie­nie cier­pią­ce­go psa, a nie czło­wie­ka? Czyż nie dla­te­go, że cho­dzi o isto­ty tego same­go gatun­ku? Ale co to ma do rze­czy? Pro­po­nu­je wal­kę z gatun­ko­wi­zmem, podob­nie jak wal­czy się z rasi­zmem i sek­si­zmem. W swej teo­rii roz­sze­rza­ją­ce­go się krę­gu przed­sta­wia kolej­ne gru­py, któ­re w histo­rii były uzna­wa­ne za przed­miot etycz­nych zobo­wią­zań. Naj­pierw tyl­ko bia­li męż­czyź­ni dane­go naro­du, potem też inne naro­dy, inne rasy, kobie­ty, homo­sek­su­ali­ści. Nawią­zu­je do idei roz­sze­rza­ją­cej się wol­no­ści Hegla. Zwie­rzę­ta są następ­nym kro­kiem. Dar­wi­nizm nie daje żad­ne­go uza­sad­nie­nia, by tego kro­ku nie uczy­nić — prze­ciw­nie, uza­sad­nia koniecz­ność jego uczy­nie­nia.

Sin­ger uwa­ża, że zwie­rzę­ta mają pra­wa podob­ne do ludz­kich. Uzna­je za nie­mo­ral­ne cier­pie­nia zada­wa­ne im w rzeź­niach, labo­ra­to­riach czy w życiu codzien­nym. Popie­ra też wege­ta­ria­nizm, któ­ry jest kon­se­kwen­cją takie­go myśle­nia i jest wśród dar­wi­ni­stów popu­lar­ny. Do pew­ne­go stop­nia trud­no się z nim nie zgo­dzić. Nie­po­trzeb­ne zada­wa­nie cier­pie­nia zwie­rzę­tom jest złe. Ale Sin­ger się­ga głę­biej i nie ukry­wa anty­chrze­ści­jań­skich pod­staw swo­jej ety­ki. To odrzu­ce­nie isto­to­wej, meta­fi­zycz­nej róż­ni­cy mię­dzy ludź­mi i zwie­rzę­ta­mi. To zupeł­nie świa­do­me wykro­cze­nie prze­ciw antro­po­lo­gii Księ­gi Rodza­ju. To kon­se­kwent­na nega­cja kon­cep­cji czło­wie­ka jako obra­zu i podo­bień­stwa Boga, pana stwo­rze­nia, któ­re­mu Bóg dał pod pano­wa­nie wszyst­kie isto­ty. Choć tu trze­ba zauwa­żyć, że według Biblii pra­wo do zabi­ja­nia zwie­rząt czło­wiek otrzy­mał dopie­ro w cza­sach Noego. Ada­mo­wi naka­za­no jedze­nie tyl­ko owo­ców. Z dru­giej stro­ny Adam i Ewa otrzy­ma­li skó­ry zwie­rząt, a Abel dał owcę w ofie­rze. Zabi­ja­nie zwie­rząt jest samo w sobie złe i chrze­ści­jań­stwo też tego nie pod­wa­ża, ale pod­kre­śla meta­fi­zycz­ną odręb­ność czło­wie­ka wobec zwie­rząt i zezwa­la na zabi­ja­nie zwie­rząt, jeże­li ma to słu­żyć czło­wie­ko­wi. To czło­wiek jest panem stwo­rze­nia i tyl­ko on ma zdol­ność do kon­tak­tu z Bogiem, tyl­ko on jest stwo­rzo­ny na obraz i podo­bień­stwo Boga. Zwie­rzę­ta jako część przy­ro­dy są obra­zem Boga, ale nie same w sobie jako gatun­ki czy osob­ni­ki. Tyl­ko czło­wiek jest obra­zem Boga w peł­nym sen­sie. Jeże­li jed­nak uznać dar­wi­nizm, prze­wa­ga czło­wie­ka nad zwie­rzę­ta­mi wyglą­da ina­czej. Tra­ci cha­rak­ter onto­lo­gicz­ny.

Rząd Zapa­te­ro w Hisz­pa­nii przy­znał już szym­pan­som i gory­lom czę­ścio­wo pra­wa ludz­kie. Pew­na Bry­tyj­ka wystą­pi­ła do try­bu­na­łu w Strass­bur­gu o uzna­nie szym­pan­sa Mathew za oso­bę, by móc zostać jego praw­nym opie­ku­nem. Daw­kins, Sin­ger i inni zwo­len­ni­cy Pro­jek­tu Wiel­kich Małp pra­gną praw­ne­go zrów­na­nia (w nie­któ­rych aspek­tach- red.) wiel­kich małp człe­ko­kształt­nych z czło­wie­kiem na mocy dekla­ra­cji ONZ.

Sin­ger nie­daw­no w wywia­dzie dla New­swe­eka wyra­ził opi­nię, że nie­dłu­go jego idee sta­ną się bar­dziej popu­lar­ne. Kon­se­kwen­cje tego są na razie nie­wy­obra­żal­ne, ale jeże­li czło­wiek świa­do­mie zre­zy­gnu­je z uzna­wa­nia swej wyż­szo­ści nad zwie­rzę­ta­mi, to mogą pro­wa­dzić do dowol­ne­go absur­du, przy któ­rym bled­ną wszel­kie naj­skraj­niej­sze nawet for­my femi­ni­zmu czy wal­ka z homo­fo­bią. Być może zabi­ja­nie zwie­rząt będzie tak oce­nia­ne jak zabi­cie czło­wie­ka, być może będzie popu­lar­na adop­cja zwie­rząt, a może nawet zale­ga­li­zu­je się zoo­fi­lię (takie­go postu­la­tu nikt na razie nie gło­si — trze­ba uczci­wie przy­znać). Na razie sam w to nie wie­rzę, ale lega­li­za­cja mał­żeństw homo­sek­su­al­nych też była kie­dyś nie do pomy­śle­nia. W tym kon­tek­ście od razu sobie przy­po­mi­nam apo­ka­lip­tycz­ne obra­zy kul­tu bestii.

Ale na tym kon­se­kwen­cje dar­wi­ni­zmu dla rozu­mie­nia sto­sun­ku czło­wie­ka do innych istot się nie koń­czą. Jeże­li umysł jest tyl­ko wytwo­rem ewo­lu­cji, to ma czy­sto fizy­kal­ny cha­rak­ter. Umysł jest tyl­ko skraj­nie skom­pli­ko­wa­ną, nie­wy­obra­żal­nie zło­żo­ną for­mą mate­rii, pro­stą kon­se­kwen­cją try­lio­nów połą­czeń mię­dzy neu­ro­na­mi. Świa­do­mość jest zja­wi­skiem czy­sto fizycz­nym, natu­ral­nym efek­tem pozna­wa­nia mózgu przez sie­bie same­go. A to ozna­cza jed­no, że umysł, inte­li­gen­cję i świa­do­mość moż­na uzy­skać, kopiu­jąc połą­cze­nia mózgo­we w kom­pu­te­rze czy robo­cie. To cel badań nad sztucz­ną inte­li­gen­cją (arti­fi­cial inte­li­gen­ce) AI. Pomysł pocho­dzi jesz­cze z I poło­wy XX wie­ku, z cza­sów von Neu­ma­na i Turin­ga. Turing, jeden z pio­nie­rów tego ruchu, zapro­po­no­wał pomysł testu Turin­ga, skon­stru­owa­nie takiej maszy­ny, z któ­rą roz­mo­wa będzie nie do odróż­nie­nia od roz­mo­wy z czło­wie­kiem. Na razie żaden pro­gram kom­pu­te­ro­wy takie­go testu nie zdał. Ale zwo­len­ni­cy AI, a wśród nich rów­nież wspo­mnia­ny już Dan Den­nett, nie usta­ją w pra­cach. Nie­daw­no wytwo­rzy­li robo­ta o powierz­chow­no­ści 2‑letniego dziec­ka i podob­nie się zacho­wu­ją­ce­go. Pra­ce trwa­ją.

Ruch sztucz­nej inte­li­gen­cji korzy­sta z osią­gnięć neu­ro­ko­gni­ty­wi­sty­ki, jed­nej z naj­buj­niej obec­nie roz­wi­ja­ją­cej się dzie­dzi­ny nauki, ści­śle zwią­za­nej z ruchem trze­ciej kul­tu­ry. W tej chwi­li obser­wa­cje wyka­za­ły, że nie moż­na dłu­żej oddzie­lać od sie­bie myśle­nia i uczuć. Nie­moż­li­we jest skon­stru­owa­nie inte­li­gen­cji pozba­wio­nej emo­cji. Wie­my na przy­kład, że ludzie z uszko­dzo­ną czę­ścią mózgu odpo­wie­dzial­ną za emo­cje nie są w sta­nie nor­mal­nie funk­cjo­no­wać, nie potra­fią pra­co­wać, szyb­ko się dekon­cen­tru­ją i mają chro­nicz­ną nie­zdol­ność do podej­mo­wa­nia decy­zji. Spraw­nie dzia­ła­ją­cy robot nie może mieć tych uste­rek, dla­te­go musi być zaopa­trzo­ny w zdol­ność do prze­ży­wa­nia emo­cji. Laicy, w tym wie­lu chrze­ści­jan, sądzą, że emo­cje pozo­sta­ją poza moż­li­wo­ścia­mi nauki. Nic podob­ne­go. Dla kon­se­kwent­nych dar­wi­ni­stów i przed­sta­wi­cie­li trze­ciej kul­tu­ry emo­cje są po pro­stu wytwo­rem mózgu. Miłość na przy­kład dar­wi­now­ska antro­po­loż­ka Helen Fischer spro­wa­dza do trzech nie­za­leż­nych sys­te­mów mózgo­wych opar­tych na trzech neu­ro­prze­kaź­ni­kach — sys­te­mie pożą­da­nia opar­tym na testo­ste­ro­nie, sys­te­mie namięt­no­ści czy miło­ści roman­tycz­nej opar­tej na dopa­mi­nie, i sys­te­mie przy­wią­za­nia opar­tym na oksy­to­cy­nie wspar­tej wazo­pre­sy­ną. Podob­nie oso­bo­wość i wza­jem­ne przy­cią­ga­nie się ludzi płci oboj­ga Fischer tłu­ma­czy sys­te­ma­mi opar­ty­mi na neu­ro­prze­kaź­ni­kach. Dzie­li ludzi na gru­py: z domi­nu­ją­cym sys­te­mem testo­ste­ro­no­wym (domi­nu­ją­cych, o czar­no-bia­łych sta­now­czych prze­ko­na­niach), z domi­nu­ją­cym sys­te­mem opar­tym na estro­ge­nach (bar­dziej ule­głych, skłon­nych do kom­pro­mi­so­wych roz­wią­zań). Te dwie gru­py nawza­jem się przy­cią­ga­ją, przy czym
oba sys­te­my bywa­ją u oboj­ga płci. Następ­nie są dwie gru­py przy­cią­ga­ją­ce się na zasa­dzie podo­bień­stwa: per­fek­cyj­ni, skry­ci i ostroż­ni ludzie o sys­te­mie opar­tym na sero­to­ni­nie i śmia­li, zmien­ni, szu­ka­ją­cy wra­żeń ludzie o domi­nu­ją­cym sys­te­mie opar­tym na dopa­mi­nie. Zarów­no więc sama miłość, jak i łącze­nie się ludzi w pary to spra­wa sys­te­mów mózgo­wych, w cało­ści spro­wa­dzal­nych do fizy­ko­che­mii.

Sko­ro miłość to spra­wa sys­te­mów mózgo­wych, inte­li­gen­cja jest ści­śle zwią­za­na z uczu­cia­mi, a umysł, świa­do­mość i inte­li­gen­cję da się skon­stru­ować w robo­cie, to tyl­ko kwe­stią cza­su pozo­sta­je stwo­rze­nie czu­ją­cych, posia­da­ją­cych oso­bo­wość, kocha­ją­cych robo­tów. A wte­dy wła­ści­wie cze­mu ludzie nie mie­li­by się z nimi pobie­rać? Jeże­li przy­jąć zało­że­nia dar­wi­ni­zmu, to wnio­sek ten nasu­wa się sam. Spe­cja­li­ści od AI mówią, że to spra­wa zale­d­wie kil­ku lat. Helen Fischer pyta: sko­ro już dziś ludzie zako­chu­ją się w kimś, kogo zna­ją tyl­ko przez Inter­net, to co za róż­ni­ca, kto jest po dru­giej stro­nie kabla? Wystar­czy tyl­ko uczu­cio­we robo­ty wypo­sa­żyć w wibra­to­ry prze­zna­czo­ne do oboj­ga płci. Jest to nie­ubła­ga­na kon­se­kwen­cja przy­ję­cia dar­wi­ni­zmu. Czło­wiek zgod­nie z dar­wi­ni­zmem jest też tyl­ko robo­tem, tyle że słu­żą­cym inte­re­som genów, zło­żo­nym z biał­ko­wych neu­ro­nów, a nie krze­mu i kabli. Mate­riał jest jedy­ną róż­ni­cą. Ale on nie ma więk­sze­go zna­cze­nia. Z per­spek­ty­wy chrze­ści­jań­skiej ozna­cza to spro­wa­dze­nie czło­wie­ka do pozio­mu maszy­ny, osta­tecz­na pro­fa­na­cja idei czło­wie­ka jako obra­zu Boga. Wspo­mnia­łem o kul­cie bestii. Apo­ka­lip­sa wspo­mi­na też o kul­cie gada­ją­cych posą­gów.

To zresz­tą tyl­ko wstęp do zupeł­nie nowej rze­czy­wi­sto­ści. Spe­cja­li­sta od AI Kurz­we­il, kon­struk­tor sys­te­mów czy­ta­ją­cych pismo i wspie­ra­ją­cych słuch, snu­je napraw­dę apo­ka­lip­tycz­ne wizje, jak to nie­dłu­go (do kil­ku­na­stu lat zale­d­wie) ewo­lu­cja kom­pu­te­rów sta­nie się prze­dłu­że­niem ewo­lu­cji bio­lo­gicz­nej. Podob­ne wizje snu­je też Daw­kins. W isto­cie zwo­len­ni­cy AI to skraj­ni dar­wi­ni­ści i zwo­len­ni­cy Daw­kin­sa. Nie­dłu­go mózgi zaczną być ska­no­wa­ne w kom­pu­te­rach, same kom­pu­te­ry osią­gną i prze­wyż­szą inte­li­gen­cję ludzi, nasze mózgi zosta­ną wspar­te urzą­dze­nia­mi elek­trycz­ny­mi, a histo­ria przy­śpie­szy do tego stop­nia, że stra­ci swą cią­głość. Nasta­nie stan zwa­ny przez Kurz­we­ila oso­bli­wo­ścią. Poję­cie to ozna­cza mate­ma­tycz­ny odpo­wied­nik sta­nu wszech­świa­ta w momen­cie 0. Mówiąc języ­kiem biblij­nym, Kurz­we­il mówi o stwo­rze­niu nowe­go nie­ba i zie­mi, o nowym świe­cie, gdzie zatrze się róż­ni­ca mię­dzy robo­tem a czło­wie­kiem, histo­ria się skoń­czy, nie­śmier­tel­ność zosta­nie osią­gnię­ta na dro­dze czy­sto tech­no­lo­gicz­nej. To alter­na­ty­wa wobec chrze­ści­jań­skiej escha­to­lo­gii.

Te prze­po­wied­nie brzmią dla mnie jak kosz­mar, choć są też wyzwa­niem. Chrze­ści­ja­nie rzad­ko uwzględ­nia­ją tech­ni­kę w swej escha­to­lo­gii. To błąd. Myślę, że sfe­ry ducho­wa i tech­no­lo­gicz­na są ze sobą zwią­za­ne. Zara­zem jed­nak trze­ba jasno powie­dzieć, że wizja spe­cja­li­stów od sztucz­nej inte­li­gen­cji to jaw­nie nie­chrze­ści­jań­ska reli­gia. Zagro­że­nie dla chrze­ści­jań­skiej antro­po­lo­gii, ety­ki, escha­to­lo­gii i sote­rio­lo­gii. Ale w pew­nym sen­sie też nadzie­ja. W tym mia­no­wi­cie, że — jak poka­za­łem — kon­struk­cja sztucz­nej inte­li­gen­cji jest kon­se­kwen­cją dar­wi­ni­zmu. Jeże­li dar­wi­nizm jest praw­dzi­wy, sztucz­na inte­li­gen­cja jest moż­li­wa, jej zbu­do­wa­nie to tyl­ko kwe­stia cza­su, i to raczej krót­kie­go, bo ewo­lu­cja dzia­ła w spo­sób przy­spie­szo­ny. To był­by kolej­ny próg w ewo­lu­cji, tak jak było nim powsta­nie życia, euka­rion­tów, tkan­kow­ców i umy­słu ludz­kie­go.

Jeże­li jed­nak zbu­do­wa­nie sztucz­nej inte­li­gen­cji, elek­tro­nicz­nej świa­do­mo­ści i uczuć nie jest moż­li­we, to dar­wi­nizm jest nie­praw­dzi­wy. Oczy­wi­ście moż­na się tu kłó­cić o czas i kry­te­ria uzna­nia cze­goś za sztucz­ną inte­li­gen­cję, ale nega­cja moż­li­wo­ści sztucz­nej inte­li­gen­cji zane­gu­je dar­wi­nizm.

Moż­li­we jest jed­nak skon­stru­owa­nie cze­goś, co będzie pra­wie sztucz­ną inte­li­gen­cją, co może wie­lu ludzi zwieść. W moż­li­wość cze­goś takie­go wierzę.Świadomość jed­nak cią­gle jest zja­wi­skiem nie­po­zna­nym, choć od lat 90. trwa­ją inten­syw­ne pra­ce nad nią. Wie­le rze­czy­wi­ście już na ten temat wie­my: że nasza zdol­ność myśle­nia, odczu­wa­nia uczuć, oso­bo­wość ma ści­sły zwią­zek z mózgiem. Ale sama świa­do­mość cią­gle pozo­sta­je tajem­ni­cą. Daw­kins marzy o jej roz­wią­za­niu, ale na razie tajem­ni­ca się opie­ra. Jeże­li rację mają chrze­ści­ja­nie, a nie dar­wi­ni­ści, świa­do­mość, o ile jest moż­li­wa do zro­zu­mie­nia, to nie w kate­go­riach mecha­nicz­nych, elek­tro­nicz­nych czy infor­ma­tycz­nych. Bada­nia nad nią będą mia­ły cha­rak­ter decy­du­ją­cy. Powin­ni­śmy dar­wi­ni­stów trzy­mać za sło­wo. Chrze­ści­ja­nin powi­nien mieć jed­nak nadzie­ję, że dar­wi­ni­stom nigdy się to nie uda.

Janusz Kuchar­czyk

tekst został napi­sa­ny dla mie­sięcz­ni­ka “idź POD PRĄD” — (opu­bli­ko­wa­no za zgo­dą redak­cji mie­sięcz­ni­ka)

 

Gro­no człon­ków Kościo­ła Bap­ty­stycz­ne­go w Pol­sce opu­bli­ko­wa­ło oświad­cze­nie w spra­wie spo­ru kre­acjo­ni­stycz­no-ewo­lu­cjo­ni­stycz­ne­go. Dekla­ra­cja przed­sta­wia się nastę­pu­ją­co:

Toczą­ca się obec­nie w pol­skich mediach dys­ku­sja na temat teo­rii ewo­lu­cji zawie­ra — obok innych Kościo­łów — odnie­sie­nia do poglą­dów bap­ty­stów w tej spra­wie. Przed­sta­wia­ni są oni jako zwo­len­ni­cy tzw. poglą­du kre­acjo­ni­stycz­ne­go. Mając na wzglę­dzie rze­tel­ne infor­mo­wa­nie opi­nii publicz­nej, oświad­cza­my, iż kre­acjo­nizm jako alter­na­ty­wa wzglę­dem ewo­lu­cjo­ni­zmu nie jest i być nie może z uwa­gi na zało­że­nia teo­lo­gicz­ne ruchu bap­ty­stycz­ne­go obo­wią­zu­ją­cą wszyst­kich bap­ty­stów dok­try­ną opi­su­ją­cą pocho­dze­nie człowieka.Znaczące krę­gi bap­ty­stycz­ne, w tym i niżej pod­pi­sa­ni, repre­zen­tu­ją pogląd, iż orę­dzie Biblii nie stoi w sprzecz­no­ści z usta­le­nia­mi nauk przy­rod­ni­czych, a isto­ta chrze­ści­jań­stwa wyma­ga posza­no­wa­nia auto­no­mii badań nauko­wych.

Adam Bła­żow­ski, Wro­cła­wA­lek­san­der Bła­żow­ski, Wro­cław­Re­na­ta Bła­żow­ska, Wro­cław­Krzysz­tof Brzech­czyn, Poznań­Kry­sty­na Blum­czyń­ska, Wro­cław­Zbi­gniew Blum­czyń­ski, Wro­cła­wA­dam Cenian, Gdań­skJo­an­na Dąbrow­ska-Pata­lon, Gdań­skI­re­ne­usz Gór­czyń­ski, Cho­rzó­wHa­li­na Ewa Gut­kow­ska, Bia­ły­sto­kRy­szard Gut­kow­ski, Bia­ły­stok­To­masz Kalisz, Kato­wi­ce­Ja­nusz Kuchar­czyk, War­sza­wa­Mi­ro­sław A. Pata­lon, Gdań­sk­To­masz Swę­dzioł, Sosno­wie­cWoj­ciech Szczer­ba, Wro­cław­Ry­szard Tyśnic­ki, Wro­cław­Ta­de­usz J. Zie­liń­ski, War­sza­wa­To­masz Żółt­ko, Kra­ków

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.