Ilu z nas jest praktykującymi katolikami?
- 10 lipca, 2013
- przeczytasz w 2 minuty
Dzisiaj w samo południe w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski zaplanowana była konferencja prasowa, na której przedstawiciele Instytutu Statystyk Kościoła Katolickiego mieli przedstawić najnowsze dane dotyczące uczęszczających na msze oraz przystępujących do Komunii (dominicantes i communicantes). Najnowsze — czyli z 21 października 2012 roku. Konferencję odwołano — stąd informacji na ten temat nie ma. Jakkolwiek statystyki – żeby zacytować Marka Twaina – to zaledwie trzeci rodzaj kłamstwa – a być może […]
Dzisiaj w samo południe w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski zaplanowana była konferencja prasowa, na której przedstawiciele Instytutu Statystyk Kościoła Katolickiego mieli przedstawić najnowsze dane dotyczące uczęszczających na msze oraz przystępujących do Komunii (dominicantes i communicantes). Najnowsze — czyli z 21 października 2012 roku. Konferencję odwołano — stąd informacji na ten temat nie ma.
Jakkolwiek statystyki – żeby zacytować Marka Twaina – to zaledwie
trzeci rodzaj kłamstwa – a być może najgorszy to wygląda na to, że jednak stają
się niewygodne dla hierarchii Kościoła. Niby mowa jest o tym, że Racja nie
musi mieć 100% poparcia (a nawet, że jak ma to jest to podejrzane) a o Prawdzie
nie może orzekać Demokracja, ale jednak te malejące wskaźniki wiernych zapewne
bolą, bo Demokracja nie omieszka sobie na nich poużywać. Zwłaszcza, że przez
czas jakiś po Transformacji Ustrojowej z dumą wskazywało się na to, że oto
polski katolicyzm opiera się sekularyzmowi, który dotknął bogate kraje
zachodniej Europy.
Nie trzeba nawet statystyk, by można było zobaczyć to pełzające zeświecczenie. W kościołach na mszach jest luźniej niż jeszcze pięć
lat temu. I tak oczywiście jesteśmy wyjątkowi na tle Europy, bo w naszych
kościołach nie mamy jednej mszy niedzielnej, lecz kilka. Małżeństw (zwłaszcza
poza dużymi miastami) jest też mniej, chrztów (z racji spadku urodzin) również.
Oczywiście są nadal diecezje w których uczęszcza na msze ponad 60% wiernych, ale
to co mnie osobiście zadziwia to fakt, że jak osoba (zwłaszcza młoda)
przeprowadzi się z takiej „praktykującej” diecezji do innej (a zwłaszcza dużego
miasta) to do kościoła chodzi zazwyczaj wtedy, gdy odwiedza dom rodzinny.
Katolicyzm jest więc w wielu przypadkach zewnętrznym dostosowaniem się do otoczenia. A co więcej staje się – często bezrefleksyjnie i bezpodstawnie – przedmiotem zajadłej krytyki. Zapewne można twierdzić, że wrogość wobec katolicyzmu to działalność żerujących na skandalach mediów czy wrogich katolicyzmowi środowisk, ale ta droga doprowadzi nas do dalszych „ubywających” procentów dominicantes. Zawsze oczywiście możemy się pocieszać tym, że nie ma to jak elitaryzm wiary czasów apostolskich, jednak wątpię, czy po triumfalizmie średniowiecznego katolicyzmu tak naprawdę czasy pierwszych chrześcijan są dla wielu atrakcyjne.