Konsekwencje bycia katolikiem
- 20 czerwca, 2008
- przeczytasz w 3 minuty
Inicjatywa Forum Frondy, by biskupi ekskomunikowali Ewę Kopacz może oczywiście śmieszyć; może też wydawać się – jak to ujmuje rzecznik prasowy pani minister Jakub Gołąb – tragikomedią, ale w istocie jest zwyczajną konsekwencją w pojmowaniu wiary katolickiej. Jej publiczne deklarowanie (a minister Kopacz czyniła to wielokrotnie) zobowiązuje do konkretnych wyborów, działań i decyzji, a także do świadomości, że – nawet gdy wypełnia się rolę urzędnika państwowego – to działać […]
Inicjatywa Forum Frondy, by biskupi ekskomunikowali Ewę Kopacz może oczywiście śmieszyć; może też wydawać się – jak to ujmuje rzecznik prasowy pani minister Jakub Gołąb – tragikomedią, ale w istocie jest zwyczajną konsekwencją w pojmowaniu wiary katolickiej.
Jej publiczne deklarowanie (a minister Kopacz czyniła to wielokrotnie) zobowiązuje do konkretnych wyborów, działań i decyzji, a także do świadomości, że – nawet gdy wypełnia się rolę urzędnika państwowego – to działać trzeba w zgodzie z nauczaniem katolickim i sumieniem, a nie suchymi zapisami prawa. A tego minister Kopacz bez wątpienia nie zrobiła. Jej działania nie tylko uniemożliwiły uratowanie dziecka nastolatki z Lublina, ale też przyczyniły się do praktycznego rozszerzenia możliwości zabijania nienarodzonych.
Od teraz bowiem – po zmasowanej, histerycznej i nie wahającej się stosować kłamstwa akcji „Gazety Wyborczej” i ściśle z nią związanego lobby aborcyjnego – mamy sytuację, w której osoby poniżej 15 roku życia mogą domagać się aborcji na życzenie. Każdy stosunek seksualny z osobą w tym wieku, także jeśli jest to akt podejmowany przez dwoje nastolatków, jest bowiem traktowany jako przestępstwo. A każda ciąża pochodząca z przestępstwa jest kwalifikacją do jej usunięcia. I nikt nie ma prawa przeciwko temu protestować, bowiem tak zinterpretowano obecnie prawo, i tak je zastosowano. Fakt, że przez lata tłumaczono, że wyjątek w ustawie dotyczyć ma tylko gwałtu – nie ma już znaczenia. Teraz wystarczy, że jest się nastolatką, by z otwartą przyłbicą domagać się udziału państwa w zabiciu dziecka.
W takiej sytuacji można postawić pytanie o to, czy polityk podejmujący takie działanie może jeszcze deklarować swój katolicyzm. Dokumenty kościelne i praktyka nie pozostawiają wątpliwości – nie może i nie powinien. W Stanach Zjednoczonych politycy, którzy opowiadają się za aborcją proszeni są o to, by nie przystępowali do komunii świętej, wypraszani z katolickich uczelni i ostro krytykowani przez część (trzeba przyznać, że niestety nie wszystkich) biskupów. Zazwyczaj nie nakłada się przy tym na nich kar kościelnych, bowiem już sami je na siebie, przez fakt pewnych decyzji nałożyli. Niezależnie bowiem od tego, czy ekskomunika została nałożona czy nie – osoba, która uczestniczyła w aborcji czy przyczyniła się do zabicia dziecka – sama stawia się poza Kościołem. I wiele wskazuje na to, że tak jest z Ewą Kopacz.
Za usprawiedliwienie nie może dla niej służyć fakt, że takie jest prawo. Dla katolika pierwotne w sumieniu nie jest prawo państwowe, ale prawo moralne. Jeśli staje on wobec konfliktu lojalności – to naturalny jest wybór posłuszeństwa sumieniu i Kościołowi, a nie państwu. Patron polityków Tomasz More był właśnie ofiarą takiego konfliktu lojalności, i dlatego został dany za wzór politykom wszystkich czasów i epok. Nie jest również prawdziwym argument, że obecna ustawa została zaakceptowana przez Kościół i jako taka może być egzekwowana także przez katolików. Kompromis, jaki został zawarty był próbą ograniczenia ludobójstwa jakie odbywała się w Polsce (w okresie obowiązywania starej ustawy zabito prawie 40 milionów nienarodzonych dzieci), ale wcale nie oznaczał on, że uznano aborcję w trzech wymienionych w ustawie okolicznościach za usprawiedliwioną i dopuszczalną dla ludzi uznających się za katolików. Oni muszą postępować w zgodzie z nauką Kościoła.
I właśnie dlatego akcja Forum Frondy nie jest wcale śmieszna. Jest ona tylko próbą pokazania, na czym polega konsekwentny katolicyzm. Bycie katolikiem w polityce zobowiązuje, stawia wymagania, a nie jest tylko elementem budowania pozytywnego PR.
Tomasz P. Terlikowski
Czytaj także: “Państwo, prawo i jedność człowieka”