Opinie

Kościół episkopalny — enfant terrible Wspólnoty Anglikańskiej wciąż w rodzinie


Orga­ni­za­to­rzy trwa­ją­cej w kali­for­nij­skim Ana­he­im Kon­wen­cji Gene­ral­nej Kościo­ła Epi­sko­pal­ne­go (TEC) wło­ży­li wie­le wysił­ku w to, by wyda­rze­nie to oraz sam Kościół były odbie­ra­ne jako waż­ne dla funk­cjo­no­wa­nia Angli­can Com­mu­nion. Po raz pierw­szy w histo­rii, w odby­wa­ją­cej się co trzy lata Kon­wen­cji udział bie­rze pięt­na­stu pry­ma­sów Wspól­no­ty Angli­kań­skiej, liczą­cej ogó­łem trzy­dzie­ści osiem pro­win­cji. Licz­ba gości z zagra­ni­cy, któ­rzy mają sta­tus obser­wa­to­rów Kon­wen­cji, wyno­si ponad sie­dem­dzie­siąt osób. […]


Orga­ni­za­to­rzy trwa­ją­cej w kali­for­nij­skim Ana­he­im Kon­wen­cji Gene­ral­nej Kościo­ła Epi­sko­pal­ne­go (TEC) wło­ży­li wie­le wysił­ku w to, by wyda­rze­nie to oraz sam Kościół były odbie­ra­ne jako waż­ne dla funk­cjo­no­wa­nia Angli­can Com­mu­nion. Po raz pierw­szy w histo­rii, w odby­wa­ją­cej się co trzy lata Kon­wen­cji udział bie­rze pięt­na­stu pry­ma­sów Wspól­no­ty Angli­kań­skiej, liczą­cej ogó­łem trzy­dzie­ści osiem pro­win­cji.

Licz­ba gości z zagra­ni­cy, któ­rzy mają sta­tus obser­wa­to­rów Kon­wen­cji, wyno­si ponad sie­dem­dzie­siąt osób. Ich zapro­sze­nie ma słu­żyć uła­twie­niu zro­zu­mie­nia przez angli­ka­nów na świe­cie tego, jak podej­mo­wa­ne są decy­zje w Koście­le któ­ry, jako zarze­wie kon­flik­tów w łonie Wspól­no­ty na prze­strze­ni ostat­nich lat, moż­na opi­sać meta­fo­rą „okrop­ne­go dziec­ka” – enfant ter­ri­ble.

W tego­rocz­nej Kon­wen­cji Gene­ral­nej bie­rze udział impo­nu­ją­ca licz­ba ośmiu­set czter­dzie­stu pię­ciu dele­ga­tek i dele­ga­tów duchow­nych i świec­kich oraz ponad dwu­stu osiem­dzie­się­ciu bisku­pek i bisku­pów. Ducho­wień­stwo i laikat two­rzą Izbę Dele­ga­tów, zaś biskup­ki i bisku­pi kon­sty­tu­ują dru­ga Izbę.

Taki kształt kościel­nej legi­sla­tu­ry nie jest czymś oczy­wi­stym dla angli­ka­nów. Jak stwier­dził jeden z gości Kon­wen­cji, kenij­ski biskup James Ochiel: „W Kenii zała­twia­my swo­je spra­wy bez anga­żo­wa­nia innych. Zarzą­dza­nie tutaj jest cał­kiem inne, zaś poli­ty­ka Kościo­ła Epi­sko­pal­ne­go w więk­szym stop­niu zale­ży od dele­ga­tów”. Inny z afry­kań­skich gości, biskup Albert Cha­ma z Pół­noc­nej Zambii zauwa­żył, że w admi­ni­stro­wa­niu Kościo­łem Epi­sko­pal­nym „ … bisku­pi nie są jedy­ny­mi decy­den­ta­mi, a ostat­nie sło­wo ma Izba Dele­ga­tów. To zupeł­nie inna poli­ty­ka niż gdzie­kol­wiek indziej we Wspól­no­cie Angli­kań­skiej”. Według bisku­pa Cha­my, głęb­sza wie­dza na temat poli­ty­ki Kościo­ła Epi­sko­pal­ne­go pomo­gła­by w zła­go­dze­niu napię­cia we Wspól­no­cie. To stwier­dze­nie zda­je się suge­ro­wać, że opi­nie gości Kon­wen­cji odpo­wia­da­ją inten­cjom epi­sko­pal­nych gospo­da­rzy, dążą­cych do zapre­zen­to­wa­nia resz­cie angli­ka­nów swe­go przy­ja­zne­go i pozy­tyw­ne­go wize­run­ku.

Inte­re­su­ją­cą opi­nię wygło­sił inny z gości, tym razem Euro­pej­czyk – były pry­mas Szkoc­kie­go Kościo­ła Epi­sko­pal­ne­go, biskup Idris Jones: „W kate­go­riach udzia­łu i demo­kra­ty­za­cji, czyż nie jest to model któ­re­go potrze­bu­je Wspól­no­ta? Cóż, tyl­ko wte­dy gdy masz wykształ­co­ny elek­to­rat”. Te sło­wa moż­na odczy­ty­wać jako alu­zję do „pra­wo­wier­nych” i „auten­tycz­nych” angli­ka­nów dla któ­rych aktu­al­ny namysł Kon­wen­cji nad bło­go­sła­wień­stwa­mi dla par jed­no­pł­cio­wych lub dopusz­cza­niem do bisku­pich ordy­na­cji les­bi­jek i gejów są nie do zaak­cep­to­wa­nia.

Dla angli­ka­nów two­rzą­cych Kościół Angli­kań­ski w Ame­ry­ce Pół­noc­nej i ich ducho­wych patro­nów, zawia­du­ją­cych Glo­bal­ną Angli­kań­ską Kon­fe­ren­cją nt. Przy­szło­ści, powyż­sze roz­wa­ża­nia ozna­cza­ją porzu­ce­nie Ewan­ge­lii i zdra­dę Chry­stu­sa. Angli­kań­ski „pro­ces słu­cha­nia”, któ­re­go kolej­ne odsło­ny widzi­my w Ana­he­im to dla „orto­dok­syj­nych” angli­ka­nów raczej „pro­ces zaga­dy­wa­nia” pro­ble­mu, jakim jest wyzwa­nie docho­wy­wa­nia wier­no­ści biblij­ne­mu prze­sła­niu. „Elek­to­rat wykształ­co­ny” z wypo­wie­dzi szkoc­kie­go bisku­pa to praw­do­po­dob­nie taki, któ­ry posia­da świa­do­mość tego, iż demo­kra­cja sta­no­wią­ca isto­tę życia wspól­no­ty ma cha­rak­ter pro­ce­su­al­ny i wyma­ga cza­sem koeg­zy­sten­cji przed­sta­wi­cie­li odmien­nych opi­nii. By takie współ­ży­cie mogło prze­bie­gać bez per­tur­ba­cji, raczej nie wypa­da niko­mu jawić się depo­zy­ta­riu­szem praw­dy, bowiem ozna­cza­ło by to że inni po pro­stu błą­dzą. Mówie­nie, z Biblią w ręku, les­bij­kom i gejom że eks­pre­sja ich sek­su­al­no­ści jest grze­chem sta­no­wi dla zwo­len­ni­ków angli­kań­skiej „orto­dok­sji” być może powód do chwa­ły, lecz dla ich opo­nen­tów świad­czy o homo­fo­bii współ­cze­sne­go angli­ka­ni­zmu, któ­ra, tak jak insty­tu­cjo­nal­ny sek­sizm, win­na odejść w prze­szłość. Sil­ne poczu­cie wie­dzy co do tego jaka jest wola boża np. w odnie­sie­niu do sek­su­al­no­ści, rodzi­ny lub moral­nych kwa­li­fi­ka­cji osób aspi­ru­ją­cych do peł­nie­nia bisku­pie­go urzę­du oraz goto­wość obro­ny swych racji w imię docho­wy­wa­nia wier­no­ści Panu mogą być uzna­wa­ne za zna­mio­na „elek­to­ra­tu nie­wy­kształ­co­ne­go”.

ARCYBISKUP CANTERBURY POŚRÓD ZWAŚNIONYCH

„Fun­da­men­ta­li­stycz­ną lewi­cę” współ­cze­sne­go angli­ka­ni­zmu (któ­rej dzia­ła­nia mają spek­ta­ku­lar­ny cha­rak­ter i pro­wo­ku­ją auto­rów do two­rze­nia wymyśl­nych meta­for) oraz zgor­szo­nych nią sio­stry i bra­ci spod zna­ku „wier­no­ści praw­dzie obja­wio­nej” pró­bu­je godzić hono­ro­wy zwierzch­nik Wspól­no­ty Angli­kań­skiej, arcy­bi­skup Can­ter­bu­ry Rowan Wil­liams, będą­cy bodaj naj­zna­mie­nit­szym gościem Kon­wen­cji Gene­ral­nej Kościo­ła Epi­sko­pal­ne­go.

Uczest­ni­cząc w niej zale­d­wie do dzie­wią­te­go lip­ca, arcy­bi­skup Wil­liams wygło­sił tego dnia kaza­nie pod­czas Eucha­ry­stii. Wyra­ził w nim wdzięcz­ność epi­sko­pa­lia­nom za zaan­ga­żo­wa­nie w życie Wspól­no­ty. Zazna­czył też, że owo zaan­ga­żo­wa­nie jest na ogół kosz­tow­ne, zarów­no dla zwo­len­ni­ków zmian jak i ich opo­nen­tów. Nadzie­ją arcy­bi­sku­pa jest to, że decy­zje naj­bliż­szych dni nie wzmoc­nią jesz­cze bar­dziej napię­cia wśród angli­ka­nów, któ­rych zain­te­re­so­wa­nie Kon­wen­cją świad­czy o donio­słej roli Kościo­ła Epi­sko­pal­ne­go we Wspól­no­cie Angli­kań­skiej.

Następ­nie arcy­bi­skup odniósł się do wizji Kościo­ła, któ­rą okre­ślił jako pro­stą i alar­mu­ją­cą zara­zem. „Zosta­li­śmy powo­ła­ni i wybra­ni. To nie my wybra­li­śmy Jezu­sa i z pew­no­ścią nie jest tak, że zyska­li­śmy pra­wo do bycia wybra­ny­mi przez Nie­go (ponie­waż jeste­śmy tak orto­dok­syj­ni lub tak otwar­ci, albo tak wier­ni, bądź tak kre­atyw­ni itd.)”, powie­dział abp Wil­liams. Chry­stus skie­ro­wał do nas swo­je sło­wa, któ­re stwo­rzy­ły wspól­no­tę wier­nych i uczy­ni­ły nas Jego przy­ja­ciół­mi, zdol­ny­mi do uczest­ni­cze­nia w odwiecz­nym dia­lo­gu miło­ści pro­wa­dzo­nym przez Ojca z Synem. Jezus żyją­cy w bli­sko­ści Ojca powo­du­je, że Ten otwie­ra się na potrze­by stwo­rze­nia i prze­kształ­ca świat. Nasza świę­tość spro­wa­dza się do bycia tam, gdzie jest Jezus. Nie świad­czą o niej nasze osią­gnię­cia, prze­ko­na­nia ani zasłu­gi przed Bogiem, lecz pro­sty fakt prze­by­wa­nia w świę­tym miej­scu, któ­re two­rzy modlą­cy się Jezus. „Intym­ność Źró­dła i Sło­wa sta­je się bli­ska nam i jest czę­ścią nas.” Nasze czło­wie­czeń­stwo sta­je się prze­sła­niem i darem intym­no­ści i hoj­no­ści dla świa­ta.

Powo­ła­ni z nico­ści do życia przez Boga wciąż sto­imy nad otchła­nią wewnętrz­nej pust­ki któ­rą może zapeł­nić tyl­ko Boże Sło­wo. „Grzech jest sta­łą poku­są by ześli­zgnąć się w nicość, w nie­rze­czy­wi­stość – w pust­kę naszych indy­wi­du­al­nych pra­gnień i pla­nów, w pust­kę jaź­ni któ­ra zwo­dzi się wia­rą we wła­sną samo­dziel­ność, nie­za­leż­ność od Boga i innych”, stwier­dził arcy­bi­skup Wil­liams.

Gdy Bóg w Jezu­sie Chry­stu­sie przy­wra­ca ludz­ko­ści jej wła­ści­we miej­sce w swym ser­cu, Jezus musi sta­nąć twa­rzą w twarz z mocą nico­ści wytwa­rza­ną przez jaźń usi­łu­ją­cą utrzy­mać się przy życiu dzię­ki samej sobie. Według arcy­bi­sku­pa, „Jezus umie­ra ponie­waż my nie chce­my umrzeć dla naszych fan­ta­zji oraz ego­istycz­nych pla­nów i marzeń. Podą­żać za nim to pod­jąć ryzy­ko wkro­cze­nia w życie poprzez uzna­nie, że coś w nas musi umrzeć by trwać mogło życie wiecz­ne i praw­dzi­we.”

Miej­scem w któ­rym obja­wia się nie­znisz­czal­ne życie jest Kościół. Arcy­bi­skup Can­ter­bu­ry przy­wo­łał dalej postać epi­sko­pa­lia­ni­na Wil­lia­ma Stringfellow’a, któ­re­go okre­ślił mia­nem bodaj naj­więk­sze­go ame­ry­kań­skie­go teo­lo­ga XX w. a zara­zem „ … nie ostat­nie­go z darów, jakie Kościół Epi­sko­pal­ny przy­no­si resz­cie z nas”. Według Stringfellow’a, Kościół repre­zen­tu­je w swym wspól­no­to­wym życiu stwo­rze­nie odno­wio­ne poprzez cel
ebro­wa­nie Sło­wa Boże­go. Sta­no­wi on insty­tu­cję, któ­ra spo­glą­da śmier­ci w oczy i ogła­sza jej, że będzie zwy­cię­żo­na.

W świe­cie, w któ­rym śmierć i pust­ka wyda­ją się pozo­sta­wać w mocy, Kościół winien gło­sić życie, „ … któ­re prze­ja­wia się w rela­cjach a nie w ego­istycz­nych spe­ku­la­cjach czy też w barie­rach ochron­nych prze­ciw­ko bied­nym. Życie obja­wia się w rela­cji z Bogiem przez Jezu­sa Chry­stu­sa (…) któ­ra wyra­sta z naszej wie­dzy o Jego woli doty­czą­cej bogac­twa i dobro­sta­nu stwo­rze­nia”. Świę­tość ozna­cza bycie świad­kiem życia w obli­czu róż­nych form śmier­ci. Według Stringfellow’a, musi­my zdać sobie spra­wę z ist­nie­nia śmier­ci w każ­dym z nas. Ponie­waż zosta­li­śmy stwo­rze­ni z nico­ści, to nie­ustan­nie doświad­cza­my w swej głę­bi dąże­nia do śmier­ci i pust­ki. Odpo­wie­dzią na to jest gło­sze­nie zwy­cię­stwa życia poprzez zbio­ro­we wyzna­wa­nie win i poku­tę. Musi­my porzu­cić wszel­kie pró­by samo­uspra­wie­dli­wia­nia się i przy­znać naszą osta­tecz­ną bez­rad­ność w obli­czu śmier­ci. Cho­dzi o poku­tę, któ­ra według słów epi­sko­pal­ne­go teo­lo­ga, „ … dopusz­cza empi­rycz­ne ryzy­ko śmier­ci i opusz­cze­nia; to jest ryzy­ko tego, że nie ma Sło­wa Boże­go któ­re cię iden­ty­fi­ku­je i nada­je ci imię. Bez tego daru imie­nia nie ist­nie­jesz; jesteś mar­twy lub, jak mawia­ją as good as dead”.

Według Rowa­na Wil­liam­sa, życie nie jest pro­kla­mo­wa­ne poprzez nasze osią­gnię­cia lecz przez uzna­nie naszej bez­rad­no­ści i obec­no­ści śmier­ci w naszym życiu. By móc to przy­znać i żyć praw­dzi­wie musi­my pamię­tać o tym, że nasze imio­na zosta­ły już wymó­wio­ne przez Sło­wo Boże oraz że nie trze­ba nam toczyć bojów o wła­sną toż­sa­mość. Ona bowiem jest już zabez­pie­czo­na, bowiem „ … zosta­li­śmy nazwa­ni przy­ja­ciół­mi, jeste­śmy ze sobą zwią­za­ni (…) jeste­śmy w świę­tym miej­scu z Jezu­sem, naród świę­ty, kró­lew­skie kapłań­stwo”.

„Tutaj, kon­klu­du­je arcy­bi­skup Can­ter­bu­ry, w cza­sie Eucha­ry­stii stwier­dza­my kim jeste­śmy, gdzie jeste­śmy i dla­cze­go jeste­śmy. Daje­my wyraz nasze­mu gło­do­wi i bez­rad­no­ści, wska­zu­je­my na śmierć w nas i wokół nas; dzię­ku­je­my za to że zosta­li­śmy powo­ła­ni z nico­ści do życia a nasze praw­dzi­we imio­na zosta­ły wypo­wie­dzia­ne przez Sło­wo. Niech to zgro­ma­dze­nie będzie zna­kiem życia w obli­czu śmier­ci, dekla­ra­cją tego kim jeste­śmy w Jezu­sie i ze sobą nawza­jem, w ser­cu Boga — Trój­cy Świę­tej: wybra­ny­mi przy­ja­ciół­mi, któ­rzy w spo­sób cudow­ny wie­dzą coś o pra­gnie­niu tego Boga wobec stwo­rze­nia”.

IKONY WALKI POSŁUGUJĄ U OŁTARZA I KAZALNICY

Inny ton mia­ło kaza­nie wygło­szo­ne pod­czas Eucha­ry­stii odpra­wio­nej 10 lip­ca. Zosta­ła ona zor­ga­ni­zo­wa­na przez Inte­gri­ty USA – gru­pę wspie­ra­ją­cą epi­sko­pa­lian będą­cych les­bij­ka­mi i geja­mi. Eucha­ry­stię odpra­wiał kon­tro­wer­syj­ny zwierzch­nik die­ce­zji New Hamp­shi­re, biskup Gene Robin­son, zaś kaza­nie wygło­si­ła eme­ry­to­wa­na biskup­ka pomoc­ni­cza die­ce­zji Mas­sa­chus­sets Bar­ba­ra Haris – Afro­ame­ry­kan­ka będą­ca pierw­szą biskup­ką w histo­rii Wspól­no­ty Angli­kań­skiej. Te dwie posta­ci mają sym­bo­licz­ny cha­rak­ter dla zwo­len­ni­ków libe­ral­nych zmian w Koście­le Epi­sko­pal­nym oraz w całym angli­ka­ni­zmie.

Nawią­zu­jąc do frag­men­tu Dzie­jów Apo­stol­skich, biskup­ka Har­ris zapy­ta­ła z emfa­zą o to, jakie pra­wo ma kto­kol­wiek, by kre­ślić linię oddzie­la­ją­cą tych na któ­rych roz­cią­ga się boża łaska i przy­chyl­ność od tych, któ­rym nie jest to dane? „Jed­nak znów gro­ma­dzi­my się na Kon­wen­cji po to, by roz­wa­żać kto powi­nien a kto nie powi­nien, kto może a kto nie może uzy­skać boże­go bło­go­sła­wień­stwa” stwier­dzi­ła dalej.

Według kazno­dziej­ki, uchy­le­nie rezo­lu­cji B033 jest mało praw­do­po­dob­ne po sło­wach arcy­bi­sku­pa Can­ter­bu­ry, wzy­wa­ją­ce­go epi­sko­pa­lian, by „…nie robi­li kolej­ne­go jed­no­stron­ne­go posu­nię­cia na wspól­no­to­wej sza­chow­ni­cy”. Dla biskup­ki Har­ris przy­to­czo­na rezo­lu­cja nie była trud­ną odpo­wie­dzią Kościo­ła Epi­sko­pal­ne­go na apel ze stro­ny innych angli­ka­nów, obu­rzo­nych m.in. ordy­no­wa­niem geja nie­ce­li­ba­ta­riu­sza na bisku­pa, lecz sta­no­wi­ła bilet wstę­pu dla epi­sko­pal­nych bisku­pek i bisku­pów na ubie­gło­rocz­ną Kon­fe­ren­cję w Lam­beth. Była też rezo­lu­cja B033 ceną za uzy­ska­nie fał­szy­we­go poko­ju z kon­ser­wa­tyw­ny­mi angli­ka­na­mi. Obec­nie nad­szedł czas, by ową rezo­lu­cję zastą­pić doku­men­tem któ­ry uzna­wał­by god­ność wszyst­kich ludzi stwo­rzo­nych przez Boga, tak­że osób nie­he­te­ro­sek­su­al­nych.

Biskup­ka Har­ris stwier­dzi­ła, wywo­łu­jąc aplauz uczest­ni­ków Eucha­ry­stii: „Jeśli nie chce­cie gejów, les­bi­jek, bisek­su­ali­stów i ludzi trans­sek­su­al­nych jako bisku­pów, to nie ordy­nuj­cie ich na dia­ko­nów, albo jesz­cze lepiej, bądź­cie uczci­wi i powiedz­cie: ‘nie chce­my was, nie nale­ży­cie do nas’. Nie udzie­laj­cie im też sakra­men­tu chrztu na począt­ku. (…) Jak może­cie chrzcić kogoś, a potem trak­to­wać go jak­by był ochrzczo­ny w poło­wie?”

Kazno­dziej­ka nawią­za­ła też do angli­kań­skie­go (czy też sze­rzej, pro­te­stanc­kie­go) uję­cia mał­żeń­stwa, w któ­rym sta­no­wi ono kon­trakt cywil­ny do któ­re­go Kościół doda­je swo­je bło­go­sła­wień­stwo. Jej zda­niem, owo bło­go­sła­wień­stwo win­no roz­cią­gać się na wszyst­kie legal­nie zawar­te mał­żeń­stwa, tak­że jed­no­pł­cio­we. Miast spe­ku­lo­wać na temat sty­lu życia kan­dy­da­tów do duchow­ne­go posłu­gi­wa­nia Kościół powi­nien, zda­niem eme­ry­to­wa­nej biskup­ki, sku­pić się na zapo­bie­ga­niu „zbrod­niom nie­na­wi­ści” (doty­ka­ją­cym np. ofia­ry homo­fo­bii czy też rasi­zmu).

„Bóg nie ma fawo­ry­tów, koń­czy­ła swe kaza­nie biskup­ka Har­ris. Kto­kol­wiek boi się Go i postę­pu­je w spo­sób pra­wy, ten jest przez Nie­go mile widzia­ny (…) nie­chaj wszy­scy ochrzcze­ni sza­nu­ją swój sakra­ment chrztu i przy­mie­rze chrzciel­ne — jedy­ne przy­mie­rze jakie­go potrze­bu­je­my”.

Sie­dem­dzie­sią­ta Szó­sta Kon­wen­cja Gene­ral­na Kościo­ła Epi­sko­pal­ne­go USA wciąż trwa. Jakie dary, by użyć okre­śle­nia arcy­bi­sku­pa Wil­liam­sa, przy­nie­sie ona angli­ka­ni­zmo­wi i chrze­ści­jań­stwu począt­ku XXI wie­ku?

:: Ekumenizm.pl: Homo­sek­su­alizm i here­zja Zacho­du

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.