- 12 kwietnia, 2019
- przeczytasz w 3 minuty
Emerytowany papież Benedykt XVI w eseju zamieszczonym w bawarskim miesięczniku dla kleru odniósł się do kryzysu, w jakim znajduje się Kościół rzymskokatolicki w związku z ujawnionymi w ostatnich dekadach przypadkami seksualnego wykorzystania nieletnich przez k...
Kościół katolicki ofiarą rewolucji seksualnej
Emerytowany papież Benedykt XVI w eseju zamieszczonym w bawarskim miesięczniku dla kleru odniósł się do kryzysu, w jakim znajduje się Kościół rzymskokatolicki w związku z ujawnionymi w ostatnich dekadach przypadkami seksualnego wykorzystania nieletnich przez księży.
Główną przyczynę tego “załamania moralnego” wśród księży były papież upatruje w rewolucji seksualnej jaka miała miejsce w latach 60-tych poprzedniego stulecia.
Pedofilia wśród księży — zdaniem Benedykta XVI — swoje korzenie bierze z faktu, że w latach 60-tych świeckie państwa (przykłady dotyczą Niemiec) wprowadziły lub wspierały seksualną edukację dzieci i młodzieży. Co więcej to właśnie rewolucja seksualna z 1968 roku spowodowała przyzwolenie na pedofilię. Kościół katolicki okazał się zupełnie bezbronny wobec tego przewrotu, dodatkowo nastąpił upadek katolickiej teologii moralnej, co miało wpływ na kształcenie następnych pokoleń księży. Były papież krytykuje zarówno dopuszczenie do seminariów świeckich z rodzinami co miało źle wpływać na seminarzystów jak też istnienie klik homoseksualnych.
Niestety, w eseju nie ma nic co by wyjaśniało dlaczego Kościół okazał się tak mało odporny na tę moralną dywersję i upadek obyczajów, że poskutkowało to skandalami seksualnymi a zwłaszcza licznymi przypadkami seksualnego wykorzystania nieletnich i długotrwałą niemożnością poradzenia sobie z problemem przez biskupów. Benedykt XVI tłumaczy, co prawda, że kodeks prawa kanonicznego był przestarzały i nie dawał biskupom narzędzi do reakcji i wskazówek ale to dosyć żenujący argument. Katolik powinien wiedzieć jak ma się zachować wobec zła nawet jeżeli nie jest to zadekretowane w prawie.
Dotyczy to też (a może nawet powinno bardziej) księży i biskupów. W rzeczywistości tekst byłego papieża jest smutnym dowodem na to, że Kościół jako instytucja (założona wszak osobiście przez Boga) została wystawiona na pokuszenie (w teologii katolickiej dopuszcza je Bóg) i zupełnie nie zdała egzaminu. Można powiedzieć, że nie zdała egzaminu już wcześniej i wobec poważniejszych nawet spraw jakim były masowe zabijanie się chrześcijan w trakcie wojen (zwłaszcza dwóch światowych) czy też masowych mordach na Żydach i innych grupach religijnych czy narodowościowych. Jednak kwestia moralności seksualnej była od początku jądrem teologii moralnej i — jak się okazało — Kościół okazał się wobec ataków na tę dziedzinę zupełnie bezbronny.
Benedykt XVI diagnozuje, że przyczyną pedofilii w społeczeństwach zachodnich jest nieobecność Boga. Można to rozumieć w ten sposób, że każdy pedofil jest niewierzący. Tym bardziej niezrozumiałe jest długie pobłażanie ze strony Kościoła wobec księży pedofilów. Pobłażanie, które istnieje i teraz. I żadne tłumaczenie o niedoskonałości prawa kościelnego czy ludzkiego nie pomoże w odbudowaniu autorytetu Kościoła.