Niemieccy biskupi chcą udzielać Komunii rozwiedzionym
- 3 stycznia, 2014
- przeczytasz w 5 minut
Przewodniczący Konferencji Biskupów Niemiec arcybiskup Robert Zollitsch, mimo innego stanowiska ze strony prefekta Kongregacji Nauki Wiary, wspiera możliwość udzielania Komunii osobom rozwiedzionym i żyjącym w związkach cywilnym. Zdaniem arcybiskupa Zollitscha podejście biskupów niemieckich do tej kwestii bliskie jest też papieżowi Franciszkowi. Po ubiegłorocznych spotkaniach biskupów (wiosną i jesienią) arcybiskup jeździł do Watykanu by przedstawić stanowisko biskupów niemieckich w tej sprawie. A jest ono takie, że biskupi chcieliby, […]
Przewodniczący Konferencji
Biskupów Niemiec arcybiskup Robert Zollitsch, mimo innego stanowiska ze strony
prefekta Kongregacji Nauki Wiary, wspiera możliwość udzielania Komunii osobom rozwiedzionym
i żyjącym w związkach cywilnym. Zdaniem arcybiskupa Zollitscha podejście
biskupów niemieckich do tej kwestii bliskie jest też papieżowi Franciszkowi.
Po ubiegłorocznych spotkaniach
biskupów (wiosną i jesienią) arcybiskup jeździł do Watykanu by przedstawić
stanowisko biskupów niemieckich w tej sprawie. A jest ono takie, że biskupi
chcieliby, by osoby żyjące w związkach cywilnych po rozpadzie sakramentalnego
małżeństwa mogły przystępować do Najświętszego Sakramentu po rozważeniu sprawy
we własnym sumieniu oraz konsultacji z księdzem.
Plan ten nie spodobał się
prefektowi Kongregacji Nauki Wiary, który przypomniał biskupom niemieckim, że
oficjalne stanowisko Kościoła katolickiego jest takie, że osoby rozwiedzione i
żyjące w nowych związkach mogą przystępować do Komunii tylko wtedy, gdy zadeklarują,
że nie “cudzołożą” czyli powstrzymują się od pożycia seksualnego w
związku niesakramentalnym. Pewną nadzieję biskupom niemieckim na zmianę
stanowiska niewątpliwie dał sam papież, który wracając z Brazylii mówił, że
Kościół powinien wyjść naprzeciwko tym katolikom, których sakramentalny związek
rozpadł się a którzy nie mają stwierdzenia nieważności wymaganego przez prawo
kanoniczne i żyją w nowym niesakramentalnym związku.
Można oczywiście rzucać gromy na
biskupów niemieckich, którzy chcą dopuszczać do Komunii Świętej
“cudzołożników” i bać się, że zmiana stanowiska Kościoła w kwestii
Komunii dla osób rozwiedzionych i żyjących w nowych związkach dodatkowo osłabi
małżeństwo ale już w tej chwili stanowisko Kościoła jest co najmniej dziwne i
całkowicie niezrozumiałe dla wielu wiernych — nawet tych, którzy żyją
przykładnie w małżeństwie sakramentalnym. Zezwolenie na przystępowanie do
Komunii osób, które zadeklarują, że nie współżyją ze sobą cieleśnie chociaż
mieszkają w jednym domu, wychowują dzieci, wspierają się etc. kładzie zbyt
wielki nacisk na seksualny wymiar małżeństwa, tak jakby była to jedyna “przyjemność”
nakłaniająca ludzi do małżeństwa. Wyrzekniecie się jej i proszę bardzo — w
nagrodę możecie przystąpić do Komunii. Nieważne, że istnieją pomiędzy wami inne
silne więzi, najważniejsze, że nie ma więzi seksualnej. Z drugiej strony
nietrudno znaleźć sytuacje w których rozpad małżeństwa następuje z winy strony,
która następnie może przystępować do Komunii, bo nie zawarła ponownego związku,
ba, może nawet mieć przelotne romanse ale po zakończeniu każdego wyspowiadać
się z grzechu i być dopuszczonym do Komunii, podczas gdy druga strona żyje w
przykładnym drugim związku, wychowuje dzieci i jest uznawana za osobę żyjącą w
grzechu permanentnym, która nie może przystąpić do Komunii nawet wtedy, gdy jej
dziecko otrzymuje sakrament chrztu, małżeństwa lub po raz pierwszy Komunię. Sama
byłam świadkiem na chrzcie u kolegi, który nie mógł przystąpić do Komunii z
powodu wcześniejszego nie unieważnionego małżeństwa, zaś chrzestnym jego
dziecka był człowiek, który też był rozwiedziony ale nie ponownie żonaty. I
wystarczyła spowiedź, by “oczyścił się” z grzechów kawalera z
odzysku.
Kolejną sprawą, której nie rozumie
wielu katolików jest kwestia nieważności małżeństw sakramentalnych. No bo
teoretycznie nieważne jest małżeństwo, którego powody nieważności są jakby
pierwotne wobec zawarcia małżeństwa. I tak powiedzmy, że dwa małżeństwa
rozpadły się z powodu alkoholizmu jednego z małżonków. I jedno może dostać
orzeczenie o unieważnieniu bo drugi współmałżonek powoła się na fakt, że
małżonek był alkoholikiem przed ślubem i jako taki był pozbawiony
wystarczającego używania rozumu lub miał poważny brak w rozeznaniu co do praw i
obowiązków wynikających z małżeństwa a więc był niezdolny do zawarcia
małżeństwa a drugie nie, bo alkoholizm pojawił się później i co najwyżej można
próbować udowadniać, że pojawienie się alkoholizmu jest spowodowane przez przyczyny
natury psychicznej powodujące niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków
małżeńskich. W rezultacie w powszechnym odczucie tzw. anulowanie małżeństwa to
jedynie kwestia w wielu wypadkach dążenia do bycia w zgodzie z przepisami ale
niekoniecznie już z sumieniem. Bo prawda jest taka, że ludzie mylą się często w
wyborze albo są niedojrzali do zawarcia małżeństwa i czasem im ta niedojrzałość
mija a czasem nie.
Czy jeżeli ktoś pomylił się i
zawarł małżeństwo z niedojrzałą osobą lub sam był niedojrzały a teraz żyje w
udanym i trwałym związku ma już na zawsze być odsunięty od przystępowania do
Komunii? Żadna pokuta nie jest wystarczająca?
Czy dopuszczenie do Komunii osób
po rozpadzie sakramentalnego małżeństwa i żyjących w nowym związku przyczynić
się może do osłabienia trwałości istniejących małżeństw lub w ogóle do
podważenia sakramentu małżeństwa — bo i takie argumenty słychać z ust osób
reagujących alergicznie na “herezje” niemieckich biskupów czy
“miękkie” wypowiedzi papieża? Z ręką na sercu, czy znamy kogoś kto
zastanawiając się nad rozwodem w ogóle jako argument przeciw kładł na szali to,
że nie będzie mógł przystępować do Komunii? Również wątpię w to, że decyzji o rozwodach
będzie więcej, jeśli osoba ją rozważająca będzie mogła po rozwodzie i zawarciu
nowego związku bez stwierdzonej nieważności przystępować do Komunii.
Na sam koniec wyznam, że ja osobiście jestem
niepoprawną monogamistką. W tym roku będę obchodzić tzw. srebrne gody. Nie
wyobrażam sobie, że mogłabym wyjść np. dwukrotnie za mąż (po ustaniu małżeństwa
z jakichkolwiek powodów). Nie jestem więc w żaden sposób zainteresowana
osobiście w zmianie podejścia Kościoła katolickiego do osób żyjących w
ponownych związków po rozwodzie. Nie wydaje mi się jednak obecny stan
uporządkowany a nawet zgodny z logiką sakramentów, nie wspominając o prostej
sprawiedliwości. Dlatego to co próbują zrobić biskupi niemieccy nie wzburza mnie
gdyż uważam, że ma to sens.