Spory wiernych o prawowierność
- 20 czerwca, 2013
- przeczytasz w 3 minuty
Wydawać by się mogło, że do oceny prawowierności katolika wystarczyć powinno czy zgadza się z dogmatami Kościoła katolickiego oraz z Magisterium Kościoła. W tym tygodniu okazało się (przynajmniej na gruncie polskiego Kościoła rzymskokatolickiego), że nie wystarcza. Najpierw na łamach Naszego Dziennika (gazety wydawanej przez koncern medialny ojca Tadeusza Rydzyka) ksiądz Czesław Bartnik do środowisk lansujących antyklerykalizm, sekularyzm, ateizm oraz mających na celu rozbicie Kościoła obok Ruchu Palikota zaliczył też i dziennikarzy […]
Wydawać by się mogło, że do oceny prawowierności katolika wystarczyć powinno czy zgadza się z dogmatami Kościoła katolickiego oraz z Magisterium Kościoła. W tym tygodniu okazało się (przynajmniej na gruncie polskiego Kościoła rzymskokatolickiego), że nie wystarcza.
Najpierw na łamach Naszego Dziennika (gazety wydawanej przez
koncern medialny ojca Tadeusza Rydzyka) ksiądz Czesław Bartnik do środowisk
lansujących antyklerykalizm, sekularyzm, ateizm oraz mających na celu rozbicie
Kościoła obok Ruchu Palikota zaliczył też i dziennikarzy z Katolickiej Agencji
Informacyjnej. KAI została – przypomnijmy – powołana 20 lat temu przez
Konferencję Episkopatu Polski i jest głównym źródłem informacji większości
mediów katolickich. Do tej pory wydawało się, że to co można zarzucić dziennikarzom KAI to apologia Kościoła ale okazuje się, że tak naprawdę to nie są apologeci tylko antyklerykalni rozłamowcy. Agencję wziął w obronę arcybiskup lubelski, który jest w radzie programowej KAI. Zaraz jednak się okazało, że arcybiskup nie tylko, że nie dopilnował prawowierności KAI, ale dopuścił też do tego, że na terenie jego diecezji władze Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego promują ideologię gender – o co ma pretensję biskup włocławski Wiesław Mering przewodniczący Rady ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego, dla którego samo kojarzenie ideologii gender z uniwersytetem katolickim jest bolesne.
Nieufność księdza biskupa budzi coś co choćby otrze się o przychylność środowisk Gazety Wyborczej i Krytyki Politycznej. W zasadzie można taką nieufność jeszcze zrozumieć, ale również dzisiaj ojciec Tadeusz Rydzyk w komunikacie zamieszczonym w Naszym Dzienniku odciął się od środowiska Gazety Polskiej, stanowczo nie życząc sobie, by to środowisko, które – zdaniem księdza Tadeusza – pisało nieprawdę na temat Radia Maryja oraz przyczyniło się do wyeliminowania księdza arcybiskupa Stanisława Wielgusa ze służby Kościołowi i Polsce współorganizowało obronę Telewizji Trwam (co do tej pory dzielnie czyniło).
Nie tak dawno media księdza Tadeusza Rydzyka za skuteczną ewangelizację chwalił przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik. Trudno nie zastanowić się, czy może skutecznie ewangelizować ktoś kto chyba nie zna dobrze przekazu ewangelicznego i zapomniał o słowach Jezusa, iż każde królestwo,
wewnętrznie skłócone, pustoszeje. Dzisiaj np. ta „antyklerykalna” KAI podała informację o wynikach ankiety CBOS dotyczącej zaufania do Kościoła
katolickiego. To zaufanie wyraziło 59% ankietowanych, ale już młodsi badani, z większych aglomeracji, dobrze zarabiający i dobrze wykształceni bardziej nie ufają niż ufają Kościołowi. Można to oczywiście składać na karb ośrodków antyklerykalnych (w tym i KAI) ale może należy się zastanowić czy warto kłócić się nie o imponderabilia – chyba, że do nich zalicza się zgodność ze wszystkim, co zostanie napisane lub powiedziane w mediach ojca Rydzyka. Nie ma jeszcze podanych globalnych statystyk dotyczących zeszłorocznego badania dominicantes – w mojej diecezji zmalało to o 2% i pewnie mniej więcej taka była średnia krajowa. Oczywiście zawsze można powiedzieć, że ci odeszli co są otwarci na propagandę antyklerykalizmu, ale trudno nie zadać sobie pytania, czy do wzrostu antyklerykalizmu nie przykładają się także media ojca Rydzyka i popierający je ślepo biskupi.