Sprawa prywatna
- 3 października, 2012
- przeczytasz w 4 minuty
Nie jest rzeczą łatwą pisać o tak osobistej, intymnej i prywatnej sprawie jaką jest antykoncepcja, i to jeszcze w środowisku młodzieży, mimo, iż sam autor wiekowo może się uważać za młodego. Tematyka seksualna zawsze uchodziła i nadal uchodzi wśród katolików rzymskich za kulturowe tabu. Trudno się temu dziwić, przecież dotyka najgłębszych sfer w życiu człowieka. Do tego sprawa stosowania metod antykoncepcyjnych stawia człowieka przed wyborem moralnym. Samo zajmowanie się […]
Nie jest rzeczą łatwą pisać o tak osobistej, intymnej i prywatnej sprawie jaką jest antykoncepcja, i to jeszcze w środowisku młodzieży, mimo, iż sam autor wiekowo może się uważać za młodego. Tematyka seksualna zawsze uchodziła i nadal uchodzi wśród katolików rzymskich za kulturowe tabu. Trudno się temu dziwić, przecież dotyka najgłębszych sfer w życiu człowieka. Do tego sprawa stosowania metod antykoncepcyjnych stawia człowieka przed wyborem moralnym.
Samo zajmowanie się tym tematem bywa postrzegane jako „wchodzenie przez Kościół/księży do łóżka”. Przecież człowiek w takich sprawach chciałbym decydować sam. Chciałby, aby decyzje o stosowaniu antykoncepcji były podejmowane przez dwoje nie tylko młodych ludzi bez udziału osób trzecich. Autor spróbuje jednak trochę zarysować sam problem, który jest tak żywo dyskutowany przez katolików i niekatolików, a sama młodzież jest nim również nim zainteresowana, gdyż wiąże się on z seksem.
Pani Magdalena Szymańska, ginekolog położnik i bioetyk z Akademii Medycznej w Białymstoku mówi na łamach „Naszego Dziennika”, że: „Według zapisu encyklopedycznego, antykoncepcja to wszelkie działania mające na celu zapobieganie niezaplanowanemu poczęciu dziecka w trakcie stosunku płciowego (anti conceptio — przeciw poczęciu), tym terminem określa się także środki wczesnoporonne, które uniemożliwiają zagnieżdżenie komórki jajowej w macicy już po poczęciu”. Kościół rzymskokatolicki w swoim „Katechizmie” uważa, że: „antykoncepcja narzuca „mowę” obiektywnie sprzeczną, czyli taką, która nie wyraża całkowitego oddania się drugiemu; stąd pochodzi nie tylko czynne odrzucenie otwarcia na życie, ale również sfałszowanie wewnętrznej prawdy miłości małżeńskiej, powołanej do całkowitego osobowego daru… Różnica antropologiczna, a zarazem moralna, jaka istnieje pomiędzy środkami antykoncepcyjnymi a odwołaniem się do rytmów okresowych…w ostatecznej analizie dotyczy dwóch, nie dających się ze sobą pogodzić, koncepcji osoby i płciowości ludzkiej” (s. 535).
Sztuczne metody antykoncepcyjne takie jak np. prezerwatywa („gumka”) czy tabletki („pigułki”) lub plastry antykoncepcyjne są uważane przez Magisterium Kościoła jako wewnętrznie złe, gdyż mają za cel uniemożliwienie poczęcia. Większość młodzieży wie o tym, że stanowisko Kościoła wobec antykoncepcji jest negatywne, ale za każdym nowym papieżem liczy na jego zliberalizowanie. Postrzega zresztą antykoncepcję jako przejaw modernizacji, zaś zdanie prezentowane przez katolicyzm rzymski uważa za „wsteczne”, „nie przystające do życia” i „nierealne”. Dlatego sama zaczyna szukać informacji o metodach antykoncepcyjnych np. na portalu www.antykoncepcja.pl (który też poświęca miejsce naturalnym metodom) lub w książkach np. Michaliny Wisłockiej „Sztuka kochania” albo też podejmuje się współżycia płciowego nie stosując żadnych „zabezpieczeń”, bo na wstrzemięźliwość lub na obserwowanie dni niepłodnych nie jest cierpliwa i chce jak najszybciej „skonsumować miłość”. Wątpi też w to, czy Kościół zmieni swoje niewzruszone zdanie w tej kwestii.
Kościół za pomocą duchownych z upływem czasu coraz bardziej traci siłę oddziaływania na młodych. Wynikać to może m.in. z tego, że młodzież w większości nie uczęszcza „do kościoła”, często żegna się z nim tuż po bierzmowaniu, a później w nim bywa „od święta”. Na moralizowanie duchownych z ambony pozostaje głucha. Dlatego świeccy katolicy sami podejmują się wychodzenia do młodzieży z propozycjami „czystości” za pomocą różnych nowoczesnych form oddziaływania. Moralność młodzieży ulega ewolucji tak jak społeczeństwo w jakim żyje. Brakuje jej też pozytywnych wzorców wychowawczych lub nie jest wstanie samodzielnie do nich dotrzeć.
Antykoncepcja jak i skutki moralne jej stosowania będą nadal dyskutowane w środowisku katolickim i świeckim. Pozostaje mieć nadzieję, że sami zaczniemy na tematy seksualności rozmawiać w sposób nieprzymuszony i naturalny, że ten temat nie będzie stanowił dla nas problemu, a będąc przekonanym o swoim wyborze będziemy go mogli obronić stosując odpowiednie ku temu argumenty. W dalszym ciągu temat ten wywołuje poruszenie w środowisku katolickim i świeckim. W 2010 r. część opinii publicznej sądziło, że papież Benedykt XVI w swojej książce „Światłość świata” zmienił podejście do prezerwatyw.
Kongregacja Nauki Wiary wydała oficjalną notę na temat błędnych medialnych interpretacji nauczania papieskiego odnośnie stosowania prezerwatyw przez prostytutki. Podała, że nic nie zmieniło się w nauczaniu moralnym ani praktyce duszpasterskiej Kościoła. Prostytucja nadal „pozostaje poważnym złem” i powinna być zwalczana, ale „Jeśli jednak ktoś, kto się prostytuuje i jest zarażony HIV, stara się zmniejszyć ryzyko zarażenia również przez użycie prezerwatywy, może to być pierwszy krok w kierunku poszanowania życia innych”. Powołany w 2008 r. Zespół Ekspertów do Spraw Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski na swoim spotkaniu w 2010 r. w siedzibie kurii diecezji warszawsko-praskiej zajmował się sprawą antykoncepcji. Dr Maciej Barczentewicz poinformował, że antykoncepcja pozostaje „zagrożeniem dla małżeństwa i funkcjonowania ludzkiej seksualności”.
W Polsce w 2012 r. budziła sporo emocji tzw. „klauzula sumienia”, zaproponowana przez posła PO Jacka Żalka, której się domagali farmaceuci m.in. odnośnie odmowy sprzedaży przez nich środków antykoncepcyjnych. Moim zdaniem poważniejszym problem dla sumienia katolika jest sytuacja, gdy deklaruje się, że jest katolikiem, a jednocześnie stosuje regularnie antykoncepcję, po czym idzie do konfesjonału celem uzyskania rozgrzeszenia z niemoralnego czynu. Dobrze jest gdy stara się nie wracać do antykoncepcji. Gorzej gdy trwa w niej i systematycznie otrzymuje odpuszczenie tego grzechu. W tym momencie wywołuje to zgorszenie i może wskazywać, że część katolików tak czyniących zmienia się w hipokrytów. Budzi również zastanowienie postawa duchownego, duszpasterza-spowiednika.