Opinie

Uwierzę, jak zobaczę


Pra­ce nad wspól­nym listem Kościo­ła kato­lic­kie­go w Pol­sce i Rosyj­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej mają roz­po­cząć się już nie­ba­wem — dono­si “Gaze­ta Wybor­cza”. Doku­ment ten ma zawie­rać wezwa­nie do pojed­na­nia mię­dzy naro­da­mi, na wzór listu bisku­pów pol­skich do nie­miec­kich z 1965 r. “Prze­ba­cza­my i pro­si­my o prze­ba­cze­nie”. A ja sko­men­tu­je to krót­ko: uwie­rzę, gdy zoba­czę. Skąd ta nie­wia­ra? Po pierw­sze dla­te­go, że nie wie­rzę w to, by — przy wszyst­kich zmia­nach, jakie w Rosyj­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej zaszły od momen­tu, gdy patriar­chą został Cyryl, […]


Pra­ce nad wspól­nym listem Kościo­ła kato­lic­kie­go w Pol­sce i Rosyj­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej mają roz­po­cząć się już nie­ba­wem — dono­si “Gaze­ta Wybor­cza”. Doku­ment ten ma zawie­rać wezwa­nie do pojed­na­nia mię­dzy naro­da­mi, na wzór listu bisku­pów pol­skich do nie­miec­kich z 1965 r. “Prze­ba­cza­my i pro­si­my o prze­ba­cze­nie”. A ja sko­men­tu­je to krót­ko: uwie­rzę, gdy zoba­czę.

Skąd ta nie­wia­ra?

Po pierw­sze dla­te­go, że nie wie­rzę w to, by — przy wszyst­kich zmia­nach, jakie w Rosyj­skiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej zaszły od momen­tu, gdy patriar­chą został Cyryl, a odpo­wie­dzial­nym za kon­tak­ty zewnętrz­ne metro­po­li­ta Hil­la­rion (Ale­fie­jew) — rosyj­skie pra­wo­sła­wie mogło rze­czy­wi­ście decy­do­wać o czym­kol­wiek nie­za­leż­nie od pań­stwa. Histo­ria tego wyzna­nia (choć dra­ma­tycz­na i nazna­czo­na pięk­nem — o któ­rym napi­sa­łem nawet książ­kę — męczeń­stwa) ści­śle wią­że się z pań­stwem. Do 1917 roku (od cza­sów Kata­rzy­ny Wiel­kiej) wspól­no­ta ta zarzą­dza­na była przez Świę­ty Synod, czy­li zwy­kły urząd pań­stwo­wy. A i póź­niej, gdy trze­ba było Cer­kiew wspie­ra­ła (cza­sem z rewol­we­rem u skro­ni) nawet Sta­li­na. To ści­słe powią­za­nie nie zosta­ło prze­rwa­ne nigdy, a za cza­sów Puti­na, któ­ry dekla­ru­je swo­je pra­wo­sła­wie, nawet się wzmoc­ni­ło. Jeśli zatem Cer­kiew coś pod­pi­sze, to będzie musia­ła mieć akcep­ta­cję Krem­la.

Po dru­gie dla­te­go, że pol­ska i rosyj­ska wizja histo­rii II woj­ny świa­to­wej (czy Wiel­kiej Woj­ny Ojczyź­nia­nej) są sobie obce. Dla Pola­ków było to oczy­wi­ście wiel­kie star­cie o wol­ność, ale po naszej stro­nie wca­le nie wal­czy­ły tyl­ko siły dobra, ale rów­nież siły zła, czy­li komu­ni­ści. Sta­lin czy Armia Czer­wo­na (mimo świa­do­mo­ści ofiar zwy­czaj­nych ludzi, o któ­rych pięk­nie pisze Wasi­lij Gros­sman w “Życiu i losie”) byli tak samo groź­ni jak Hitler i Niem­cy. A wybór mię­dzy nimi był wybo­rem mię­dzy dżu­mą a cho­le­rą. Wej­ście Armii Czer­wo­nej do nasze­go kra­ju, choć ozna­czał koniec jed­nej oku­pa­cji, wyzna­czał począ­tek dru­giej. Dla Rosjan nato­miast (tak­że dla Cer­kwi, któ­ra tuż po jej roz­po­czę­ciu otrzy­ma­ła od Sta­li­na moż­li­wość ogra­ni­czo­ne­go, ale jed­nak dzia­ła­nia) Wiel­ka Woj­na Ojczyź­nia­na jest naro­do­twór­czym mitem, w któ­rym siły dobra (czy­li Sta­lin i ewen­tu­al­nie koali­cjan­ci zachod­ni) wal­czą z siła­mi zła (taki obraz wystę­pu­je nawet w liście Alske­go II na 70. rocz­ni­cę zakoń­cze­nia Wiel­kiej Woj­ny Ojczyź­nia­nej). Armia Czer­wo­na zaś zawsze wyzwa­la, a nigdy nie znie­wa­la innych naro­dów. Pojed­na­nie tych dwóch wizji będzie więc nad­zwy­czaj trud­ne. No chy­ba, że jed­na ze stron (przy­glą­da­jąc się ape­lo­wi prze­wod­ni­czą­cych epi­sko­pa­tów Pol­ski i Nie­miec z sierp­nia 2009 roku moż­na się oba­wiać, że będzie to stro­na pol­ska, zre­zy­gnu­je z wła­snej wizji histo­rii, ale to było­by szko­dli­we nie tyl­ko dla dia­lo­gu, ale i dla Pol­ski).

Po trze­cie wresz­cie — nie widzę po stro­nie pol­skiej oso­bo­wo­ści na mia­rę kar­dy­na­łów Bole­sła­wa Komin­ka czy Karo­la Woj­ty­ły, czy bisku­pa Jerze­go Stro­by. Brak nam teraz — po naszej stro­nie — mężów sta­nu tego for­ma­tu i stąd oba­wa, czy rze­czy­wi­ście moż­li­we jest powsta­nie tak pro­fe­tycz­ne­go doku­men­tu, jak ten z 1965 roku. W tej kwe­stii o wie­le lepiej wyglą­da sytu­acja po stro­nie rosyj­skiej, gdzie jed­nym z naj­bliż­szych współ­pra­cow­ni­ków patriar­chy Cyry­la pozo­sta­je mło­dy, dyna­micz­ny i nie­zwy­kle otwar­ty (choć jed­no­cze­śnie bar­dzo trzeź­wo oce­nia­ją­cy ruch eku­me­nicz­ny czy dia­log z pro­te­stan­ta­mi) metro­po­li­ta Hil­la­rion, któ­ry przez lata był bisku­pem Wied­nia, a póź­niej repre­zen­to­wał patriar­chat przy struk­tu­rach euro­pej­skich. Ale jeśli list miał­by mieć peł­ny sens, to tak­że po stro­nie pol­skiej musiał­by mieć on god­nych sie­bie (a to zna­czy, kie­dy trze­ba twar­dych) part­ne­rów. A oba­wiam się, że ich nie ma.

Wszyst­ko to nie ozna­cza, że nie chciał­bym takie­go listu. Pojed­na­nie pol­sko-rosyj­skie jest spra­wą waż­ną, tak dla Pol­ski i Rosji, jak i przede wszyst­kim dla pra­wo­sław­nych i kato­li­ków. Wspól­ne oświad­cze­nie mogło­by być pięk­nym kro­kiem na tej dro­dze. Ale żeby tak było musi ono być z jed­nej stro­ny pro­fe­tycz­ne, a z dru­giej opie­rać się na praw­dzie. I roz­róż­niać choć­by Rosjan od pań­stwa sowiec­kie­go. Mój świę­tej pamię­ci dzia­dek, któ­ry w łagrach spę­dził trzy lata mawiał, że “Sowie­cie nie­mal ska­za­li go na śmierć, ale żyje dzię­ki Rosja­nom”. I dla­te­go tym pierw­szym może­my współ­czuć (rosyj­skie ofia­ry komu­ni­zmu, wiel­kich gło­dów, wiel­kich czy­stek, prze­śla­do­wań reli­gij­nych, mor­dów NKWD, czy strze­la­nia w ple­cy żoł­nie­rzom Armii Czer­wo­nej — prze­wyż­sza­ją o wie­le ofia­ry pol­skie), a za wie­le rze­czy dzię­ko­wać (za inne prze­pra­szać), ale to dru­gie musi­my potę­pić. W imię pamię­ci o Pol­sce, ale tak­że w imię pamię­ci rosyj­skich ofiar tam­te­go sys­te­mu i tam­te­go pań­stwa.

Oba­wiam się zaś, że Rosyj­ska Cer­kiew Pra­wo­sław­na nie jest jesz­cze goto­wa na takie roz­róż­nie­nie. Ale chciał­bym się mylić. 

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.