W cieniu “białego rumaka”
- 12 sierpnia, 2012
- przeczytasz w 4 minuty
Jesteśmy narodem wybranym — do takich wniosków na temat katolicyzmu i polskości, jak czytamy w „Tygodniku Powszechnym”, dochodzi ostatnio ksiądz Adam Boniecki. Czy na serio?! Z kolei za wielkimi wodami rośnie poparcie dla Mitta Romneya, który – jako mormon – powinien wierzyć w przywódczą i świętą misję narodu amerykańskiego. To my byliśmy przedmurzem chrześcijaństwa, my obaliliśmy bezbożny komunizm, my daliśmy światu największego w historii papieża, my, Polacy-katolicy, nie kto inny! — pisze ksiądz […]
Jesteśmy narodem wybranym — do takich wniosków na temat katolicyzmu i polskości, jak czytamy w „Tygodniku Powszechnym”, dochodzi ostatnio ksiądz Adam Boniecki. Czy na serio?! Z kolei za wielkimi wodami rośnie poparcie dla Mitta Romneya, który – jako mormon – powinien wierzyć w przywódczą i świętą misję narodu amerykańskiego.
To my byliśmy przedmurzem chrześcijaństwa, my obaliliśmy bezbożny komunizm, my daliśmy światu największego w historii papieża, my, Polacy-katolicy, nie kto inny! — pisze ksiądz Boniecki. W słowach ks. Bonieckiego pobrzmiewa poważny ton i nutka ironii. O tym zaraz. Myśl przytoczona przez autora artykułu w „TP” wskazuje na pokutującą w wielu społecznościch chrześcijańskich niebywałą pychę.
Pogląd polskich katolików przytoczony przez cytowanego autora nie jest oryginalny i zupełnie nowy. O szczególnej roli Polski w dziejach zbawienia ludzkości, a zwłaszcza dopełnianiu się historii świata, zrobiło się szumnie, gdy w pierwszej połowie XX wieku głosił ją współzałożyciel Kościoła mariawickiego, abp Jan Maria Michał Kowalski (szczególnie czczony przez Katolicki Kościół Mariawitów – zwany czasem „felicjanowskim”). O szczególności narodu polskiego abp Kowalski pisał w „Wykładzie na apokalipsę”. Jego następca, abp Maria Rafael Wojciechowski, komentuje poprzednika następująco: Celem (…) „Wykładu” było oznajmienie społeczeństwu, że apokalipsa odnosząca się do czasów ostatecznych świadczy o Mariawityzmie i wypełnia się na nim i na Polsce („Pisma wybrane. Dzieło Bożego ratunku”, Felicjanów 2003, s. 78).
Żyjącemu przed wojną abp Kowalskiemu ust nie zamknęła papieska ekskomunika (ze sprawą polską akurat niezwiązana), gdyż wkrótce św. s. Faustyna Kowalska (zbieżność nazwisk przypadkowa) miała mieć następujące objawienie prywatne. Od samego Pana Jezusa miała usłyszeć: Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje („Dzienniczek” 1732).
Piękne słowa. Wnet Polska stała się pretendentką do zasiadania po Prawicy Boga? Nie Ona jedna. Po drugiej stronie Atlantyku założyciel Kościoła mormońskiego, Józef Smith Jr., miał przewidzieć, iż lud mormoński „wyruszy na Góry Skaliste, by stać się potężnym ludem”. Jest kwestią kontrowersyjną czy faktycznie obietnica ta (zwana „proroctwem białego rumaka”) wyszło z ust mormońskiego proroka. Są jej różne interpretacje. Kwestią bezsporną dla licznych mormonów jest to, iż Kościół mormoński ma odnowić (udoskonalić) naród amerykański i przez niego całą ludzkość. Odnaleziona ponoć przez proroka Smitha Księga Mormona, czyli Jeszcze Jedno Świadectwo o Jezusie Chrystusie zawiera następującą informację o ziemi amerykańskiej: otrzymaliśmy ziemię obiecaną, ziemię, która jest wybrana ponad wszystkie inne ziemie, ziemię, którą mi Pan Bóg przyrzekł jako ziemię dziedzictwa mojego potomstwa (2 Nefi 1,5). A przez Nauki i Przymierza (inny tekst natchniony mormonów) sam Chrystus ma zapewniać co do Kościoła mormońskiego: Oto Ja, Pan, uczyniłem mój Kościół w tych dniach ostatnich na podobieństwo sędziego, co siedzi na pagórku, lub na wzniesieniu, aby sądzić narody (NiP, rozdz. 64).
Czy wobec tego mamy do czynienia z rywalizującymi współ-mesjaszami? Trudno powiedzieć. Zdaniem piszącego te słowa współ-mesjaństwo było odwiecznym pragnieniem jednostek i narodów, jednakże dosadne jego traktowanie – i tu pewnie liczni katoliccy i mormońscy teolodzy się ze mną zgodzą — jest religijnym wybrykiem i przejawem ludzkiej pychy. Warto też zaznaczyć, iż zbyt dosadnie wzięta do serca idea „białych rumaków” (narodowego mesjaństwa lub misyjności) skutkuje wnioskiem, iż Bóg kategoryzuje ludzi. Są lepsi i gorsi, społeczności lepsze i gorsze, cenniejsze i mniej cenne.
Na szczęście za wielkimi wodami kandydat na prezydenta USA, Mitt Romney, podkreśla, że „biały rumak” nie jest elementem mormońskiej doktryny. Z kolei po szeregach pean i peror na temat wybitności Polaków ks. Boniecki dodaje: Drodzy Bracia i Siostry w wierze (…) jeśli nawet w maleńkim procencie się w nich (przytoczonych ideach — JPS) odnajdujecie, to ostrzegam: w ten sposób Królestwa Bożego się nie zbuduje. Jeśli prawda nie pociągnie siłą samej prawdy, nic z tego nie będzie, albo będzie, ale wprost przeciwnie.
Aha, i jeszcze jedno: katolikom i Polakom Pan Jezus miał obiecać wywyższenie w świętości. Poczucie wybitności i wspaniałości raczej jej nie służy.