Z miłościa ku człowiekowi — Eluana Englaro.
- 8 lutego, 2009
- przeczytasz w 6 minut
Tragedią Eluany Englaro i jej rodziny od wielu miesięcy z powodzeniem żywią się politycy, kościelni dostojnicy i publicyści. Co jakiś czas w takt doniesień o kolejnych epizodach dramatu niczym stada wygłodzonych ptaków nadlatują mobilizujące apele, wezwania, potępienia. Rośnie polityczna wyrazistość i czytelna dla wyborców ostrość podziałów; wznoszą się kościelne szańce skupiające wyznawców czystej i nieskażonej idei. Niczym diament szlifuje się ideologiczny image publicystów. Tymczasem […]
Tragedią Eluany Englaro i jej rodziny od wielu miesięcy z powodzeniem żywią się politycy, kościelni dostojnicy i publicyści. Co jakiś czas w takt doniesień o kolejnych epizodach dramatu niczym stada wygłodzonych ptaków nadlatują mobilizujące apele, wezwania, potępienia. Rośnie polityczna wyrazistość i czytelna dla wyborców ostrość podziałów; wznoszą się kościelne szańce skupiające wyznawców czystej i nieskażonej idei.
Niczym diament szlifuje się ideologiczny image publicystów. Tymczasem włoscy chrześcijanie wołają by w tym wszystkim zauważyć i uszanować człowieka, mającego swe imię i nazwisko, Eluanę Englaro i jej rodzinę.
Eluana Enlglaro miała 17 lat temu motocyklowy wypadek. Od tego czasu pozostaje w śpiączce. Lekarze od lat potwierdzają, że uszkodzenia mózgu Eluany skazują ją na trwały i nieodwracalny stan wegetatywny — życie rośliny. Mimo starań rodziny o uwolnienie Eluany, kolejne włoskie sądy odmawiały prośbom o przerwanie jej sztucznego odżywiania i odłączenie od aparatury, powołując się na nielegalność eutanazji we Włoszech. Dopiero w lecie zeszłego roku Sąd apelacyjny w Mediolanie zezwolił na wyjęcie odżywiającej ciało Eluany sondy. Motywem była nieodwracalność uszkodzenia mózgu i brak medycznej szansy na odzyskanie jakiejkolwiek świadomości, zgodność takiej decyzji tak z wyrażaną swego czasu wolą samej Eluany jak i z jej rozumieniem życia, jego kresu, godności i jakości.
Nierzymskokatolickie Kościoły chrześcijańskie we Włoszech po decyzji sądu wyraziły swą solidarność i bliskość z rodzina Eulany. Komisja bioetyczna Kościoła waldensów reprezentująca Kościoły ewangelickie, metodystyczne i baptystyczne we Włoszech powtórzyła — tak jak w przypadku Terry Schiavo czy Pier Giorgia Welby’ego — swe stanowisko w obronie godności i integralności ludzkiego prawa do samookreślenia się i decydowania o własnym losie:
Komisja Bioetyczna Kościoła Waldensów pragnie wyrazić swoją solidarność dla rodziny Englaro i potwierdzić swoje stanowisko na rzecz wolności leczenia, która jest zawsze i równocześnie wolnością do odmowy leczenia.
Sędziowie uznali za udowodnioną tak nieodwracalność stanu wegetatywnego pacjentki jak i zgodność decyzji o przerwaniu sztucznego odżywiania i nawadniania z wolą wyrażoną w swoim czasie przez Eluanę Englaro i jej rozumieniem godności i jakości życia.
Jako chrześcijanie uznajemy, że niezbędnym jest spojrzenie na osoby żyjące i na ich cierpienie, które nie może zostać zapomniane w imię abstrakcyjnych i uniwersalnych zasad, ani nie może być podporządkowane pewnej obiektywnej i uprzedniej normie, która miałaby zostać uznana za wiążącą jako rzekome “prawo naturalne”. Uznajemy bowiem, że sercem chrześcijańskiej etyki winna być troska skierowana ku osobie w jej nieredukowalnej jednostkowości, nierzadko cierpiącej, czasem — jak w przypadku Eluany — nawet tragicznej: stąd pochodzi, naszym zdaniem, rozumienie medycyny jako terapii zwróconej ku podmiotom będącym w stanie samookreślić się i decydować o własnym losie.
Wolność indywidualna nie może być traktowana z podejrzeniem i identyfikowana z dowolnością: z tego powodu, i w zgodzie ze stanowiskiem wyrażonym przez ostatni Synod Unii Kościołów waldensów i metodystów, jako Komisja Bioetyczna Kościoła waldensów domagamy się od parlamentu uchwalenia prawa o uprzednich wskazówkach dotyczących zakończenia życia.
Decyzja sądu wywołała sprzeciw polityków i kościelnych hierarchów. Próbowano ją, nieskutecznie, obalić w Trybunale konstytucyjnym. Wobec fiaska tych działań włoski minister zdrowia zakazał wszystkim szpitalom kraju udzielenia pomocy w odłączeniu ciała Eluany od podtrzymującej je aparatury. Rodzina kilka tygodni poszukiwała ośrodka, w którym byłoby to możliwe pod opieką lekarzy. W styczniu uzyskano zgodę domu opieki w Udine w północnych Włoszech. Nie ma on statusu szpitala, dlatego nie obowiązuje go zakaz ministra. W tych dniach przewieziono tam Eluanę. Wybuchła kolejna fala polemik, debat i apeli.
21 stycznia 2009 r. zwierzchnik Kościoła waldensów i metodystów, ks. Maria Bonafede, zwróciła się w liście do przewodniczącej Regionu Piemontu, pani Mercedes Bresso, wyrażając swoje uznanie i szacunek dla zadeklarowanej przez nią dyspozycyjności do przyjęcia Eulany Englaro w publicznym ośrodku prowadzonym przez zarządzany przez nią Region.
“Z całą pewnością nad ciałem Eluany Englaro odbywa się cyniczna gra politycznych interesów kosztem godności jej osoby i jej rodziny.- pisze ks. Maria Bonafede — Z prawdziwą i właściwą sobie polityczną agresją, rządzący i ministrowie stają jako obrońcy pewnego symbolu i pewnej wizji życia, o której twierdzą, że jest uniwersalna, gdy tymczasem jest jedynie częściowa i ograniczona. W tym kontekście zajęte przez Panią stanowisko jest pójściem pod prąd w duchu laickości, rozsądku i obrony fundamentalnego prawa osoby”. Dla ks. Bonafede także wychodząc z chrześcijańskiego wyznania wiary można i należy ““zachować szacunek dla woli ludzi i ich ich godności; miłosierdzia dla życia, które przestaje już nim być; uwagi i szacunku dla rodziny doświadczonej już przez wielkie cierpienie”
Stanowisko swoich Kościołów ks. Maria Bonafede wyrażała pisząc w grudniu ubiegłego roku: “Politycy, teolodzy i komentatorzy każdego rodzaju dyskutują o Eluanie odwołujac się do zasad i absolutnych dogmatów: patrzą ku górze uciekając od wejrzenia na młodą kobietę, która — kiedy jeszcze tylko mogła, prosiła aby położono kres jej egzystencji, która dla niej nie była już więcej życiem, pod warunkiem że nie miałoby już nic wspólnego z tym darem, który otrzymała, a którym dane jej było cieszyć się przez tak krótki czas.
Moja wiara w Chrystusa zawsze ponaglała mnie do szukania Boga w miłości Chrystusa bardziej niż w absolutnych formułach naszych dogmatyk. W poszukiwaniach zarozumiałej prawdy absolutnej, ostatecznie zatraca się rzeczywisty sens miłosnej relacji, tego co możemy i powinniśmy uczynić, by podtrzymać naszego bliźniego, który cierpi.
Smutną jest rzeczą obserwować jak wielu aż do utraty tchu debatuje nad ciałem już zgasłym i niezdolnym do jakiejkolwiek relacji, utrzymywanym w egzystencji przez aparaturę medyczną.
Ja wolę nie wypowiadać się, nie sądzę, abym miała jakąkolwiek prawdę do narzucania za pomocą środków masowej komunikacji czy władzy politycznej. Mogę jedynie wskazywać na Prawdę, która do mnie nie należy i którą nie rozporządzam: dla mnie jest to Prawda w Chrystusie i jego zwiastowaniu miłości, wątłej prawdy, ukrzyżowanej i właśnie przez to silniejszej niż wszystkie inne.
Nie dopuszczalne są dla nas spekulacje polityczne czy dogmatyczne nad ciałem Eluany — te same, które widzieliśmy w przypadku Pier Giorgia Welby’ego czy Terry Schiavo. Chciałabym tylko aby ostatnim słowem w biegu wszystkich tych wydarzeń była miłość ku dziewczynie, która nie chciała przeżywać tego, do znoszenia czego ją zmuszamy w imię wartości i wizji które były jej obce.
Miłość, zatem, i szacunek. Pozwalając, aby cała historia zakończyła się tak, jak ona sama i jej rodzina od dawna i z zasługującą na podziw godnością prosili.
Opłakujmy Eluanę, lecz przynajmniej tak, byśmy mogli powiedzieć, że ją uszanowaliśmy”.