Opinie

Ordynariatowe bicie piany — ordynariaty dla nieluteran


Pre­fekt waty­kań­skiej Kon­gre­ga­cji Nauki Wia­ry abp Ger­hard Ludwig Mül­ler powie­dział pod­czas pro­mo­cji swo­jej książ­ki o teo­lo­gii Bene­dyk­ta XVI, że jego wspól­no­ta była­by goto­wa stwo­rzyć struk­tu­ry ordy­na­ria­tu dla lute­ran, pra­gną­cych zacho­wać „upraw­nio­ne tra­dy­cje, któ­re roz­wi­nę­li” na wzór ordy­na­ria­tów dla byłych angli­ka­nów. — Świat lute­ra­nów jest nie­co inny od świa­ta angli­ka­nów, wśród któ­rych zawsze byli tacy, któ­rzy byli bliż­si kato­li­cy­zmo­wi. W Niem­czech, pro­te­stan­ci czę­sto nie są po pro­stu prze­ciw­ni kato­li­cy­zmo­wi, czę­sto zacho­wy­wa­li kato­lic­kie tra­dy­cje – cytu­je hie­rar­chę por­tal wiara.pl.


Komen­tarz

Spe­ku­la­cje nt. ordy­na­ria­tów dla lute­ra­nów poja­wi­ły się nie­dłu­go po tym, gdy papież Bene­dykt XVI zde­cy­do­wał się na prze­ję­cie grup angli­kań­skich chrze­ści­jan do Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go. Mimo zacho­wa­nia pew­nych tra­dy­cji litur­gicz­nych wła­ści­wie angli­ka­na­mi prze­sta­li być, uzy­sku­jąc w prze­strze­ni medial­nej tytuł byłych angli­ka­nów, któ­ry jed­no­cze­śnie stał się nie­od­łącz­nym ele­men­tem ich iden­ty­fi­ka­cji i toż­sa­mo­ści już w ramach struk­tur Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go.

O ile prze­szcze­pie­nie ele­men­tów tra­dy­cji angli­kań­skiej w życie poso­bo­ro­we­go kato­li­cy­zmu nie było trud­ne, a z pew­no­ścią przy­nio­sło wie­le ducho­wych korzy­ści Kościo­ło­wi Rzym­skie­mu, o tyle ope­ra­cja prze­ję­cia lute­ran była­by cokol­wiek skom­pli­ko­wa­na. Lute­ra­nizm – w prze­ci­wień­stwie do angli­ka­ni­zmu – posia­da jasną dok­try­nę i nie zmie­nia tego fakt kul­ty­wo­wa­nia róż­nych form poboż­no­ści obec­nych w Kościo­łach lute­rań­skich na świe­cie. Nie­do­okre­ślo­ność angli­ka­ni­zmu i kon­fe­syj­na wyra­zi­stość lute­ra­ni­zmu uka­zu­ją, mimo orga­nicz­ne­go pokre­wień­stwa, róż­ne wspól­no­ty o róż­nych cha­ry­zma­tach, bli­sko ze sobą współ­pra­cu­ją­ce, Kościo­ły, któ­re w peł­ni uzna­ją się za rów­no­rzęd­nych part­ne­rów i to mimo, a cza­sa­mi nawet wła­śnie z powo­du odmien­ne­go spo­so­bu prze­ży­wa­nia Chry­stu­sa i tajem­ni­cy Kościo­ła.

Na inność lute­ra­ni­zmu zwró­cił rów­nież uwa­gę abp Mül­ler, dla któ­re­go lute­ra­nizm nie jest poję­ciem obcym, a dobrze zna­ną rze­czy­wi­sto­ścią z badań teo­lo­gicz­nych, dia­lo­gu eku­me­nicz­ne­go oraz pra­cy dusz­pa­ster­skiej w Bawa­rii. Tym bar­dziej nie­zro­zu­mia­ła jest wypo­wiedź, doty­czą­ca ordy­na­ria­tu dla lute­ran, któ­rzy mie­li­by zasi­lić sze­re­gi Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go po wyde­sty­lo­wa­niu z lute­rań­skiej tra­dy­cji upraw­nio­nych ele­men­tów – pie­śni? Tra­dy­cji litur­gicz­nych, któ­re nie są aż tak boga­te jak w angli­ka­ni­zmie? Z pew­no­ścią arcy­bi­skup, jak i inni rzym­sko­ka­to­lic­cy eku­me­ni­ści, wie, że jed­nak nie litur­gią (choć­by naj­pięk­niej­szą) lute­ra­nizm stoi, mimo że trud­no wyobra­zić sobie praw­dzi­wą lute­rań­ską litur­gię bez melo­dii Bacha. Tra­dy­cja i dok­try­na lute­rań­ska, któ­ra w swo­im samo­zro­zu­mie­niu jest zre­for­mo­wa­ną dok­try­ną kato­lic­ką, odnaj­du­je swo­ją inter­pre­ta­cję (bynaj­mniej nie osta­tecz­ną) w księ­gach sym­bo­licz­nych, w skład któ­rych – oprócz sta­ro­chrze­ści­jań­skich sym­bo­li – wcho­dzą rów­nież księ­gi wyzna­nio­we okre­su refor­ma­cji.

Mimo iż potę­pie­nia oraz ostre sło­wa z tego okre­su nie doty­czą dzi­siej­sze­go Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go, o tyle zasad­ni­cze zało­że­nia się nie zmie­ni­ły i dla lute­ra­ni­na – mimo prze­ło­mu Sobo­ru Waty­kań­skie­go II – Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki to wciąż nie Kościół kato­lic­ki, dla lute­ra­ni­na rzym­sko­ka­to­lic­kie rozu­mie­nie Kościo­ła, rela­cji Pisma i Tra­dy­cji, zna­cze­nia sakra­men­tów, posłu­gi papie­ża oraz wie­lu innych aspek­tów życia ducho­we­go, nauki o uspra­wie­dli­wie­niu nie wyłą­cza­jąc, to wciąż przy­sło­wio­wa kość nie­zgo­dy. Nie zmie­nią tego ani eku­me­nicz­ne umi­zgi, ani choć­by naj­bar­dziej szla­chet­ny w swo­ich inten­cjach sen­ty­men­ta­lizm.

Inny­mi sło­wy: lute­ra­nie decy­du­ją­cy się na kon­wer­sję – w takiej czy innej for­mie – do wspól­no­ty rzym­sko­ka­to­lic­kiej po pro­stu nie są lute­ra­na­mi, sta­ją się rzym­ski­mi kato­li­ka­mi ze wszyst­ki­mi tego kon­se­kwen­cja­mi i nie­kon­se­kwen­cja­mi, doty­czą­cy­mi choć­by swo­jej ducho­wej prze­szło­ści.

Do cze­go zmie­rzam? Okrą­głych słów arcy­bi­sku­pa nie nale­ży prze­ce­niać. Dotych­czas żaden Kościół ze Świa­to­wej Fede­ra­cji Lute­rań­skiej, ani Mię­dzy­na­ro­do­wej Rady Lute­rań­skiej nie zgło­sił akce­su, czy nawet nie wyra­ził naj­mniej­sze­go zain­te­re­so­wa­nia zjed­no­cze­nia z Rzy­mem. Kościo­ły lute­rań­skie nie­zmien­nie jed­nak wyra­ża­ją zain­te­re­so­wa­nie poszu­ki­wa­nia jed­no­ści, ale z pew­no­ścią nie na warun­kach dyk­ta­tu rzym­skiej wizji „widzial­nej jed­no­ści”. Jeśli zatem prze­my­śle­nia arcy­bi­sku­pa nie mają pokry­cia w jakimś spek­ta­ku­lar­nym poru­sze­niu wśród lute­ran, nie licząc małych grup czy dość egzo­tycz­nych wspól­not o – mówiąc deli­kat­nie – eklek­tycz­nej dok­try­nie – to co się takie­go sta­ło, że arcy­bi­skup wspo­mi­na o ordy­na­ria­tach dla lute­ran w przeded­niu Powszech­ne­go Tygo­dnia Modlitw o Jed­ność Chrze­ści­jan? Czy to dobrze, czy to źle?

Z pew­no­ścią sło­wa te nie przy­czy­nia­ją się do budo­wy dobrej atmos­fe­ry, pole­ga­ją­cej na zaufa­niu i życz­li­wo­ści, a raczej gene­ru­ją nie­uf­ność, wro­gość, skraj­ne posta­wy, a więc wszyst­ko to, co jest zaprze­cze­niem jed­no­ści – jak­kol­wiek ją rozu­mie­my. Nie­mniej jed­nak odna­leźć moż­na w tym jakieś dobro, bo w koń­cu nie atmos­fe­rą stoi ruch eku­me­nicz­ny, nie zewnętrz­no­ścia­mi, acz­kol­wiek sło­wa i gesty mogą mieć potęż­ną wymo­wę. Zarów­no awan­tu­ra wokół eku­me­nicz­nej gościn­no­ści na ambo­nie, jak i sło­wa arcy­bi­sku­pa są kolej­nym waż­nym sygna­łem, że ruch eku­me­nicz­ny ma pro­blem, pole­ga­ją­cy na bra­ku otwar­tej, szcze­rej, trud­nej komu­ni­ka­cji. Ten sam pro­blem ma wie­le Kościo­łów, lute­rań­skie­go nie wyłą­cza­jąc.

Gdy rodzą się emo­cje nie­ła­two jest dys­ku­to­wać, więc tym bar­dziej nale­ży doło­żyć sił, aby dia­log był moż­li­wy. Nie dia­log dla same­go dia­lo­gu, zaga­da­nie się na śmierć, kle­ry­kal­na papla­ni­na tudzież inne zja­wi­ska spo­ty­ka­ne w kościel­nych murach i na eku­me­nicz­nych salo­nach. Dia­log może i powi­nien być pro­ce­sem pozna­wa­nia się i poszu­ki­wa­nia spo­so­bów na pogłę­bie­nie wspól­no­ty, jaką już może­my – choć nie zawsze to dostrze­ga­my – rado­wać się w Chry­stu­sie. Jed­nak sytu­acje, któ­re w jaki­kol­wiek spo­sób budzą wro­gość i nie­uf­ność, powo­du­ją, że nie mamy już do czy­nie­nia z eku­me­nicz­ny­mi part­ne­ra­mi, a z kon­ku­ren­ta­mi. Takie zde­rze­nie jest korzyst­ne tyl­ko dla tych, któ­rzy swo­ją toż­sa­mość budu­ją w lęku i na lęku, nawet jeśli na zewnątrz wyda­ją się być pew­ni sie­bie, swo­jej orto­dok­sji i nie­omyl­no­ści (tzw. trwa­nia w praw­dzie), tak­że wte­dy, gdy oskar­ża­ją o to innych.

» Ekumenizm.pl: Świa­to­wa Fede­ra­cja Lute­rań­ska kry­ty­ku­je pomysł ordy­na­ria­tu

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.