- 4 czerwca, 2015
- przeczytasz w 2 minuty
Przed kampanią jest po kampanii – to powiedzenie biorą sobie do serca nie tylko stratedzy partyjni i politycy, ale i funkcjonariusze kościelni. Zasada ta obowiązuje również w święto, które dla większości chrześcijan w Polsce powinno być teoretycznie skupieniem...
Szkoda Bożego Ciała
Przed kampanią jest po kampanii – to powiedzenie biorą sobie do serca nie tylko stratedzy partyjni i politycy, ale i funkcjonariusze kościelni. Zasada ta obowiązuje również w święto, które dla większości chrześcijan w Polsce powinno być teoretycznie skupieniem się na jednej z największych tajemnic wiary chrześcijańskiej — Eucharystii. Nic z tego! Przynajmniej w Polsce.
Naprawdę szkoda święta i tych chrześcijan, głównie rzymskich katolików, którzy w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej chcieliby jedynie duchowej strawy i rozważań czysto eucharystycznych. Zamiast tego niezawodni w takich sytuacjach biskupi mówią o związkach partnerskich, in vitro i o wielu innych kwestiach, które – mówiąc delikatnie – z Eucharystią mają tyle wspólnego, co nic.
Warto również odnotować wyraźną deklarację kardynała Stanisława Dziwisza, który tradycyjnie cytując Jana Pawła II zdobył się tym razem na osobistą refleksję, absolutnie własne przemyślenia, wyrażając nadzieję, że od sierpnia br., tj. od zaprzysiężenia Andrzeja Dudy na prezydenta RP, będzie lepiej. Szkoda, że Kościół większościowy w Polsce (przynajmniej w wymiarze hierarchicznym) znów wpadł w pułapkę politycznego lizusostwa i kontynuuje politykę braku duszpasterskiego wyczucia poświęcając nawet Boże Ciało. Może jednak nie warto się dziwić kardynałowi Dziwiszowi i nie tylko? Pozostaje inna nadzieja, że pojedynczy kapłani są mądrzejsi niż ich biskupi i potrafią oddzielić kwestie ważne od ważniejszych i najważniejszych.
W tym wszystkim szkoda Bożego Ciała. Naprawdę.