Zafałszowana symfonia — refleksje
- 6 maja, 2015
- przeczytasz w 3 minuty
Wiele wskazuje na to, że kard. Kurt Koch stara się obecnie jakby minimalizować dokonania wspólnego rzymskokatolicko-luterańskiego dialogu, redukować bądź wręcz przemilczać kolejne, pracowicie ustalane porozumienia teologiczne, zapominając niejako, że sam składał swój cenny podpis pod dokumentem „Od konfliktu do komunii” z 2013 r.
Moje przemyślenia zrodziły się w wyniku lektury relacji red. Dariusza Bruncza na temat wywiadu z kardynałem. Kiedy kardynał Kurt Koch będący wcześniej biskupem rzymskokatolickiej diecezji w protestanckiej Bazylei, obejmował w lipcu 2010 roku stanowisko przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, moją uwagę zwróciły wówczas jego słowa zawarte w ponominacyjnej wypowiedzi: „…kościoły powstałe po Reformacji znam nie tylko z literatury, lecz również z bezpośredniego doświadczenia…[…] nie będę narzucał reformowanym papiestwa, ale nie chcę być przynaglany w kwestii interkomunii i intercelebracji.” Owo „bezpośrednie doświadczenie” budziło wtedy moją wielką ekumeniczną nadzieję, jakkolwiek dalsza część wypowiedzi kardynała brzmiała dosyć asekuracyjnie i nie wróżyła rychłego postępu w dialogu.
Wiele wskazuje na to, że kardynał stara się obecnie jakby minimalizować dokonania wspólnego rzymskokatolicko-luterańskiego dialogu, redukować bądź wręcz przemilczać kolejne, pracowicie ustalane porozumienia teologiczne, zapominając niejako, że sam składał swój cenny podpis, m.in. na niezwykle ważnym i sumarycznym dokumencie, jaki stanowi raport luterańsko-rzymskokatolickiej Komisji Dialogu ds. Jedności, obiecująco zatytułowany „Od konfliktu do komunii”, a opublikowany w 2013 roku.
Na szczęście dla nas luteranów, nie wszystko co na tej wspólnej drodze zdołano uczynić, można wymazać czy pominąć milczeniem. Cofając się pamięcią zauważam z radością, że pozostało najcenniejsze, niczym ten nowotestamentowy skarb, ta perła ukryta na roli. Mam tu na myśli ów nieprzemijający „dogmat” teologów Reformacji o Zbawczej Mocy Chrystusa, przyjęty przez Kościół Rzymskokatolicki w 1999 roku pod nazwą Wspólnej Deklaracji o Usprawiedliwieniu z Łaski przez Wiarę. Widać, Boża Opatrzność czuwała, ażeby to najważniejsze teologiczne stwierdzenie Ojców Reformacji stało się również udziałem chrześcijan rzymskich katolików. A satysfakcję z jej przyjęcia najlepiej wyraził ówczesny papież, dzisiaj święty Jan Paweł II.
Przypomnijmy ten moment, tak istotny i ważny we wspólnej historii obu naszych wyznań.
„W dniu 13 listopada 1999 roku podczas ekumenicznego nabożeństwa w bazylice św. Piotra, które odprawili luterańscy biskupi przy głównym ołtarzu bazyliki, nad samym grobem św. Piotra, Jan Paweł II powiedział: To wspólne rozumienie, na które miałem nadzieję przez osiem lat, dziś stało się dzięki Bogu, obiecującą rzeczywistością. W dniu 31 października w mieście Augsburgu została uroczyście podpisana Wspólna Deklaracja, w której luteranie i katolicy wyrażają konsensus w kwestii podstawowych prawd doktryny usprawiedliwienia. To osiągnięcie ekumenicznego dialogu, ten kamień milowy na drodze do pełnej i widzialnej jedności jest rezultatem intensywnej pracy badawczej, spotkań i modlitwy.”
Wspaniałe i budujące słowa świętego papieża… Smutne tylko, że mimo Jego aprobaty, ta Prawda o Zbawczej Mocy Chrystusa, najcenniejszy owoc luterańskiej teologii, przyjęta 15 lat temu przez watykańskie gremia, nadal nie jest przybliżana naszym siostrom i braciom katolikom …